WIERZE UFAM MIŁUJĘ

„W KAŻDEJ CHWILI MEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ” — ZOFIA KOSSAK-SZCZUCKA

  • Słowo Boże na dziś

  • NIC TAK NIE JEST POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI JAK MIŁOSIERDZIE BOŻE – św. Jan Paweł II

  • Okaż mi Boże Miłosierdzie

  • JEZU UFAM TOBIE W RADOŚCI, JEZU UFAM TOBIE W SMUTKU, W OGÓLE JEZU UFAM TOBIE.

  • Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz.

  • Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia

  • WIELKI POST

  • Rozważanie Drogi Krzyżowej

  • Historia obrazu Jezusa Miłosiernego

  • WIARA TO NIE NAUKA. WIARA TO DARMO DANA ŁASKA. KTO JEJ NIE MA, TEGO DUSZA WYJE Z BÓLU SZUKAJĄC NAUKOWEGO UZASADNIENIA; ZA LUB PRZECIW.

  • Nie wstydź się Jezusa

  • SŁOWO BOŻE

  • Tak mówi Amen

  • Książki (e-book)

  • TV TRWAM

  • NIEPOKALANÓW

  • BIBLIOTEKA W INTERNECIE

  • MODLITWA SERCA

  • DOBRE MEDIA

  • Biblioteki cyfrowe

  • Religia

  • Filmy religijne

  • Muzyka religijna

  • Portal DEON.PL

  • Polonia Christiana

  • Muzyka

  • Dobre uczynki w sieci

  • OJCIEC PIO

  • Św. FAUSTYNA

  • Jan Paweł II

  • Ks. Piotr Pawlukiewicz

  • Matka Boża Ostrobramska

  • Moje Wilno i Wileńszczyzna

  • Pielgrzymka Suwałki – Wilno

  • Zespół Turgielanka

  • Polacy na Syberii

  • SYLWETKI

  • ŚWIADECTWA

  • bEZ sLOGANU2‏

  • Teologia dla prostaczków

  • Wspomnienia

  • Moja mała Ojczyzna

  • Zofia Kossak

  • Edith Piaf

  • Podróże

  • Czasopisma

  • Zdrowie i kondyncja

  • Znalezione w sieci

  • Nieokrzesane myśli

  • W KAŻDEJ CHWILI MOJEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ.

  • Prezydent Lech Kaczyński

  • PODRÓŻE

  • Pociąga mnie wiedza, ale tylko ta, która jest drogą. Wiedza jest czymś wspaniałym, ale nie jest najważniejsza. W życiu człowieka najważniejszym jest miłość – prof. Anna Świderkówna

  • Tagi wpisów

    A.Zybertowicz A.Świderkówna Anna German Bł.K. Emmerich Bł. KS. JERZY Bł.M.Sopoćko Dąbrowica Duża Edith Piaf Jan Pospieszalski Jarosław Marek Rymkiewicz kard.Stefan Wyszyński Kardynał H. Gulbinowicz Kijowiec Kodeń Koniuchy ks.A.Skwarczyński Ks.Tymoteusz M.Rymkiewiecz Prof.Kieżun tv media W.Cejrowski Z.Gilowska Z.Kossak Z.Krasnodębski Św.M. Kolbe Żołnierze wyklęci
  • Cytat na dziś

    Dostęp do internetu ujawnia niewyobrażalne pokłady ludzkiej głupoty.

Archive for 19 lipca, 2011

Z Janem o świętym Janie i przedwojennym patriotyzmie

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Od kilku lat na Litwie istnieje nietypowe święto państwowe – świętego Jana – obchodzone jako dzień wolny od pracy i będące niejako prezentem dla Janów, Janin i wszystkich tych, którzy hucznie obchodzą Sobótki. Można więc bez przeszkód szukać kwiatu paproci, tańczyć wokół ogniska i nie martwić się konsekwencjami zarwanej nocy. Imię Jan, Jonas rzeczywiście jest bardzo popularne na Litwie, choć nie mniej popularne było i wtedy, kiedy prawdziwie ważnym świętem było Boże Ciało. W przeddzień świętego Jana odwiedziliśmy Jana Pileckiego, sędziwego mieszkańca podwileńskich Awiżeń, który uraczył nas wspaniałą opowieścią o tamtych odległych czasach.

Jak wielu przedwojennych wilniuków, Jan Pilecki ma w pamieci zarówno piękne wspomnienia dzieciństwa z międzywojnia, jak i wojenną pożogę. Wspomnienia ciemnych lat w sowieckich łagrach, kiedy to „chciało się tylko jedno, żeby nie zostawić tam kości, bo nikt ich nie wspomni. Zakopią gdzieś tam w jakieś błota i wszystko. To tak chciało się chociaż swoje kości wywieźć do domu. Udało się, chwała panu Bogu!”.

Los pozwolił Janowi Pileckiemu wrócić do rodzinnych Awiżeń, wyleczyć nabyte na zesłaniu choroby, pracować. Czas wolny od pracy Jan Pilecki poświęcał pielęgnowaniu fantastycznego ogrodu i… poezji. Jego wersy pełne są głębokiego patriotyzmu, który zaszczepiono mu jeszcze w polskiej przedwojennej szkole, i który przez dziesięciolecia dojrzewał niczym dobre wino:

A my Wilniuki tu zakorzenieni, choć wiatry wiały i wieją nam w twarz,
Nic nas nie zmieni i nikt nas nie złamie, bo znamy na pamięć Dąbrowskiego marsz.
Nas nie złamały burze dziejowe, okupacje, lagry i mrozy Syberii,
Nie złamią nas chyba i wiatry miejscowe, Bóg raczył stworzyć nas z twardej materii.
Taki to jest nasz wileński lud i dewiz życia nasz nie nowy:
Nie rzucim ziemi skąd nasz ród, nie damy pogrześć mowy!

Zdjęcia i montaż: Paweł Dąbrowski

http://www.wilnoteka.lt/pl/video/z-janem-o-swietym-janie-i-przedwojennym-patriotyzmie

Posted in Moje Ukochane Wilno i Wileńszczyzna, POLECAM, Wspomnienia | Leave a Comment »

Operacja „Ostra Brama”: By prawdę nieść potomnym…

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Ubiegły tydzień minął na Wileńszczyźnie pod znakiem obchodów 67. rocznicy operacji „Ostra Brama”. Uroczystości upamiętniające wydarzenia z lipca 1944 roku rozpoczęły się tradycyjnie od ceremonii złożenia wieńców przy kwaterze żołnierzy Armii Krajowej na wileńskiej Rossie. Następnie były one kontynuowane w podwileńskich Skorbucianach oraz Krawczunach – miejscowościach, które na stałe wpisały się w historię wileńskiej AK.

W Skorbucianach, „stolicy” 7. Brygady Wileńskiej Armii Krajowej, poświęcono nową dzwonnicę prz kaplicy pochodzącej z 1746 roku. Stała się ona kolejną piękną inicjatywą upamiętniającą poległych bohaterów Wileńszczyzny, którą zrealizowano w tej podwileńskiej miejscowości. Wcześniej, dzięki staraniom niestrudzonego orędownika kultywowania pamięci o żołnierzach 7. brygady, Janusza Bohdanowicza, w Skorbucianach odnowiono kaplicę, uporządkowano teren, wybudowano kwaterę dla 16 poległych i zaginionych AK-owców.Inicjatorami odbudowy starej dzwonnicy, która oprócz drewnianej kaplicy, stanowi miejsce szczególne dla żołnierzy z 7. Brygady Wileńskiej, byli kierownik Działu Kultury i Sportu Samorządu Rejonu Wileńskiego Edmund Szot oraz radny tegoż samorządu Michał Treszczyński. Poprzednia dzwonnica, której drewniana konstrukcja była źle zabezpieczona przed próchnieniem, upadła pod naporem wiatru, uszkadzając przy tym nieznacznie dach kaplicy. W odbudowie dzwonnicy aktywny udział wzięli mieszkańcy okolicznych wsi, w szczególności Józef Pażus, Andrzej Jurewicz, Adolf Kodź oraz Henryk Kosiński. Dzwonnicę w postaci pnia rozwidlonego drzewa z dzwonem u góry, przyozdobiono ludową rzeźbą Chrystusa frasobliwego autorstwa Andrzeja Stańczyka.Niestety, tegoroczne uroczystości upamiętniające rocznicę operacji „Ostra Brama” nie obyły się bez przykrego incydentu. Podczas wiecu pamięci przy pomniku żołnierzy AK poległych pod Krawczunami, nacjonaliści litewscy usiłowali oszkalować zmarłych bohaterów i podważyć historyczną prawdę o Armii Krajowej. Mając na uwadze napięte stosunki polsko-litewskie, wystąpienie narodowców nie było czymś niespodziewanym. Szkoda jedynie, że stawiane przez nich zarzuty mijały się z faktami. Wszak nie od dziś wiadomo, że żołnierze Armii Krajowej, w przeciwieństwie do Litwinów, nigdy nie splamili się kolaboracją z najeźdźcą hitlerowskim.

Przykro, że obchody nie cieszyły się dużą frekwencją ze strony młodego pokolenia. Narastająca wśród młodzieży obojętność wobec historii swego narodu sprawia, że kultywowanie pamięci o wydarzeniach minionych lat staje się niełatwym zadaniem. Na tym większe uznanie zasługują więc wszyscy ci, którzy, nie oczekując na poklask i uznanie, niosą prawdę o poległych bohaterach. Cześć im i chwała!

Reportaż z obchodów 67. rocznicy operacji „Ostra Brama”, które odbyły się w podwileńskich Skorbucianach i Krawczunach.

http://www.wilnoteka.lt/pl/artykul/operacja-quotostra-bramaquot-prawde-niesc-potomnym

Przeczytaj także:

Smutne rezultaty operacji „Ostra Brama”

Posted in Historia, Moje Ukochane Wilno i Wileńszczyzna | 1 Comment »

Folwark w Dąbrowicy Wielkiej

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Powstanie i rozwój gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej datuje się na drugą połowę XVI wieku.  Powstanie folwarku miało na celu wzrost produkcji zbóż i tym samym dochodów ich właścicieli ze względu na wyjątkowe korzystne ceny (Polska wówczas była największym eksporterem zboża)

Tak jak wszystkie powstające folwarki i prawdopodobnie w Dąbrowicy Wielkiej powstał poprzez wzięcie w uprawę nieuprawianych dotąd gruntów. Nie wiemy dokładnie, kiedy powstał folwark w Dąbrowicy Wielkiej. W dokumencie z 15 kwietnia 1759 roku czytamy, że król August III nadał ziemię porucznikowi pułku gen. Józefa Bielaka – Samuelowi Czymbajewiczowi (Czyn – baj po turecku oznacza prawdziwy) wsie Dąbrowica Wielką i Połoski. Obie wsie królewskie znajdowały się wówczas w kluczu kijowieckim.

Nadanie tych ziem Tatarom było nagrodą za wierność i waleczność Tatarów w czasie służby wojskowej u boku króla. Tatarzy długo tutaj nie przebywali, ponieważ w wykazie listy Tatarów pod koniec XVIII wieku, którzy posiadali ziemie w tym rejonie nie ma już Dąbrowicy (pozostała tylko wieś Połoski).

W okresie rządów austriackich (1795-1809) dobra rządowe należące do klucza trojanowskiego (mi. Dąbrowica Wielka)zostały sprzedane prywatnym właścicielom. Ziemie te, które posiadał Tatar Samuel Czymbajewicz zostały nabyte przez nowego właściciela. Pierwszy znanym właścicielem folwarku w Dąbrowicy Wielkiej był Jan Sobolewski. W 1805 roku właśnie od niego nabyli dobra ziemska Paweł Sławiński wraz żoną Marianną z domu Barańska.

Ponieważ cześć majątku zostało zakupione na kredyt, pomimo starań nowego właściciela zadłużenie gospodarstwa szybko wzrastało. Przyczyniło się do tego słabo urodzajne ziemia a także niechęć chłopów do odrabiania pańszczyzny. Z powodu braku możliwości spłaty zaciągniętych kredytów ze względu na niskie dochody z działalności gospodarstwa właściciel folwarku zaczął sprzedawać lub oddawać w dzierżawę cześć majątku. I tak właścicielka majątku Marianna Barańska (powtórnie wyszła za mąż za Feliksa Łonskiego) w 1820 roku oddała w dzierżawę na 7 lat małżonkom Joannie i Stanisławowi Rochalewskim za sumę 7 300 złotych polskich. W 1822 roku dobra ziemskie wsi Dąbrowicy Wielkiej przechodzą w ręce Karoliny ze Sławińskich Jabłuszewskiej (odziedziczyła ona w drodze spadku po ojcu swoim Pawle Sławińskim i stryju Kazimierzu, by rok później sprzedać niektóre grunta wraz z siedliskiem Kurniło Parchwianiukowi. Cześć gruntów w odłogach (pół włóki) bez siedliska nabył także Sylwester Niczyporuk.

W 1826 roku dziedzic Józef Mańkowski zamieszkały w Kościeniewiczach na podstawie aktu kupna i sprzedaży nabywa od Karoliny Jabłuszewskiej 4 włóki ziemi, w tym dwie z łanów dworskich i dwie włóki z Łanów włościańskich. Za rok w 1827 roku małżonkowie Mańkowscy dokupują jeszcze kolejne grunta za sumę 4 000 polskich złotych oraz prawo do propinacji (wyłączne prawo do sprzedaży a nawet przymus wykupu określonych ilości trunków chłopom w pańskiej karczmie), jaka przypadła wedle kontraktu kupna i sprzedaży.

W 1837 roku dziedzic Józef Mańkowski dobra znajdujące się w Dąbrowicy Wielkiej sprzedaje swojemu synowi – Erazmowi. W dalszych latach nowy dziedzic dąży ze wszystkich sił do scalenia rodzinnych dóbr w Dąbrowicy Dużej, z tego powodu zadłuża się.

Po śmierci Erazma Mańkowskiego w 1845 roku prawem własności wszystkie te dobra na mocy testamentu odziedziczyła w spadku Ignacyna z Bilskich, żona zmarłego.

Kolejnym właścicielem dóbr w Dąbrowicy Wielkiej na mocy kontraktu kupna-sprzedaży z 1854 roku zostaje Andrzej Ruttie. Następnie w 1864 roku Andrzej Ruttie odsprzedaje cześć nabytych dóbr Mikołajowi Czapskiemu i Janowi Ługowskiemu, a dodatkowo 7 morgów kupują od niego Jakub Łojewski, Jakim Niedźwiedź i Łukasz Łukijaniuk.

Nowy właściciel Andrzej Rutiie w dalszym ciągu usilnie pozbywa się nabytej kilkanaście lat temu ziemi – w 1868 roku 3 morgi sprzedaje żydowi Chaimowi Modrzewskiemu.

W 1870 roku pozostałą cześć dóbr w Dąbrowicy Wielkiej Andrzej Ruttie sprzedaje Janowi Ruttie, który następnie już następnego dnia po nabyciu sprzedaje cześć ziemi – 10 włók następującej grupie chłopów:

1. Paweł Zabłocki – 1 włókę

2. Ludwik Prokopiuk – 1 włókę

3. Kornił Lewczuk – 1 włóka

4. Łukasz Czernik –  1 włóka

5. Klim Prokopiuk – 1 włóka

6. Tymosz Medwiedź (Niedźwiedź) – 1 włoka

7. Dawid Czernik – 15 morgów

8. Iwan Harasimiuk – 15 morgów

9. Jurko Kukawski – 10 morgów

10. Iwan Kukawski – 10 morgów

11. Antoni Skolimowski – 10 morgów

12. Semen Harasimiuk – 7,5 morgi

13. Stefan Parafiniuk – 7,5 morgi

14. Nieścior Kukawski – 7,5 morgi

15. Andrzej Łuciuk – 7,5 morgi

16. Taras Scheń – 7,5 morgi

17. Michał Kukawski – 7,5 morgi

18. Kalistrat Kukawski – 7,5 morgi

19. Mikołaj Harasimiuk – 5,5 morgi

Podczas uwłaszczenia ziemi we wsi Dąbrowica Wielka w 1873 roku przydzielona chłopom bezpłatnie dzierżawioną i użytkowaną dotychczas przez nich ziemię na własność była w większości podzielona schematycznie na bardzo długie i wąskie działki oraz najczęściej rozrzuconą w kilkunastu lub nawet w kilkudziesięciu kawałkach. Można sobie wyobrazić rezultaty takiego podziału, gdzie działka ziemi o szerokości sążnia (3 łokci,7 stóp, czyli około 176 cm) kilometrowej długości, dodatkowo ograniczona do sąsiada zagonu głęboką bruzdą. Bruzdy były podobne do rowów strzeleckich, a działki (zagony) wyglądały jak wały ochronne. Zagony były aż takie wąskie, że bywało, że jeden żniwiarz nie miał, co na jeden raz sierpem zająć.

Według ustnych przekazów najstarszych mieszkańców wsi ziemia uprawiana przez rolników wsi Dąbrowicy Dużej ciągnęła się wówczas od granic wsi  Bokinka Królewska aż do granic wsi  Połoski (wąskie działki ciągnące się na kilka kilometrów). Lasy biegnące obecnie zaraz za wsią w stronę Połosek były wówczas gruntami ornymi. Dopiero komasacja (scalenie gruntów) przeprowadzona w 1930 roku zmieniła ten niekorzystny dla rolników podział gruntów.

Nie trzeba dodawać, ze przeprowadzona komasacja gruntów przyniosła chłopom bardzo duże korzyści, ponieważ przede wszystkim zagroda każdego gospodarza stanowiła pewną całość. Nie tracono już czasu dojazdu do odległych pól, rozluźniła się zabudowa, ponieważ cześć gospodarzy przeniosła swoje zabudowania ze wsi na nowy teren.

Przeczytaj także: Dąbrowica Duża

Uwłaszczenie chłopów we wsi Dąbrowica Wielka

Tadeusz Czernik – czernik@op.pl

Posted in Historia, Moja mała Ojczyzna | Otagowane: | 2 Komentarze »

Trawestacja wiersza Tuwima

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

ZAKTUALIZOWANY TEKST TUWIMA

TRAWESTACJA WIERSZA JULIANA TUWIMA-PRACA ZBIOROWA Z „NOWEGO EKRANU”

Absztyfikanci od Donalda
i z PSL-u proste chłopy,
co podliczacie swoje salda,
Wy honorowe mizeroty.

Warszawskie dupki, celebryci,
z szajką bezmózgich pind na kupę,
tuskowej szajki akolici
Całujcie wy mnie wszyscy w dupę.

Ty Bufetowo, ze stolicy
co knujesz z dziczą od Biedronia,
Was w oczy kole płomień zniczy
i krzyż, na którym Jezus skonał.

Wy nienawiścią zaślepieni
Tarasa durną tworząc trupę,
na zawsze będąc ośmieszeni,
Całujcie wy mnie wszyscy w dupę.

I ty Stokrotko, z TVN-u,
Urbana wierna uczennico
Co plujesz jadem z Cekaemu
Ty GóWna- sprawna nałożnico.

Bez żadnych zasad i wartości,
zajęta szpetnych butów skupem,
i fabrykanci tej podłości
Całujcie wy mnie wszyscy w dupę.

Posted in Polityka i aktualności, Wiersze | Leave a Comment »

Żyżyński: nie żyjemy na Marsie

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Gdybyśmy byli w strefie euro, moglibyśmy mieć teraz większe problemy, własna waluta trochę łagodzi sytuację. Ale i tak to, co dzieje się w strefie euro, musi się na nas odbić. Nie żyjemy na Marsie – mówi prof. Jerzy Żyżyński

w rozmowie z Ewą Zarzycką.

– Grecja tonie. Irlandia, Portugalia mają bardzo poważne kłopoty. Zagrożone są Włochy i Hiszpania. Skąd się bierze ta zaraza?

– Moim zdaniem źródła kryzysu tkwią w naiwnym wyobrażeniu, że można przerzucić wszystko na rynek. Że on wszystko załatwi. To prawda, że póki co rynek jest najlepszym mechanizmem ekonomicznym. Ale jest sfera odpowiedzialności publicznej, dobra publicznego, odpowiedzialności państwa. Musimy uznać, że na pewnym poziomie rozwoju cywilizacyjnego zdrowie, bezpieczeństwo, resort sprawiedliwości, edukacja powinny być w jak największym stopniu oderwane od rynku, żeby bariera finansowa nie była problemem ani w leczeniu, ani w edukacji, żeby na starość ludzie żyli na normalnym poziomie itd. Oddanie tych sfer rynkowi prowadzi do raptownego wzrostu nierównomierności, dyskryminacji wielu osób ze względów ekonomicznych itd. To z kolei jest źródłem wielu wtórnych patologii. Oderwanie tych dziedzin od rynku musi kosztować. A skoro tak, to nie ma innej siły, trzeba płacić podatki.

– Jaki to ma związek z obecnym kryzysem?

– Taki, że zaczął się on od momentu, kiedy uznano, że celem państwa powinno być obniżanie podatków, obciążeń. Tzw. nowa ekonomia, która się zaczęła od Reagana głosiła: popyt nie jest ważny, ważna jest tylko podaż (tzw. ekonomia podaży). Zaczęto więc między innymi obniżać podatki najbogatszym, zapominając o jednej rzeczy – nie jest istotne, jakie są stopy podatkowe, istotne są mechanizmy podatkowe. Taka była tendencja światowa – jednoczesne ulżenie najbogatszym i przenoszenie opodatkowania na podatki pośrednie, które uderzają w konsumpcję, obniżając stopę życiową. Klasa średnia i biedniejsi tak w USA, jak w Europie Zachodniej bardzo zbiednieli z tego powodu. Duże majątki skupione w rękach najbogatszych przepływały do sektora finansowego, który upychał nadwyżki, udzielając kredytów tym, których nie było stać na ich spłacanie. To jest konsekwencja pewnego myślenia o gospodarce.

– Gdy spadają wpływy podatkowe państwa się zadłużają…

– Niektóre ulżyły najbogatszym, ale jednocześnie popadły w deficyty, jak Grecja. Prof. Charles Wyplosz, dyrektor Międzynarodowego Centrum badań nad Pieniądzem i Bankowością w Genewie twierdzi w „Rzeczpospolitej”, że gdyby Grecja nie była w strefie euro, doświadczyłaby załamania waluty tak jak Argentyna w roku 2001.
Może i ma rację, chociaż ja uważam, że gdyby nie była w strefie euro, to skorygowałaby kurs narodowej waluty w momencie, gdy z powodu kryzysu dochody z turystyki spadły, stając się w ten sposób bardziej atrakcyjna. Kraj, który ma własną walutę, może w pewnym sensie chronić swoją gospodarkę poprzez dewaluację, ale jednocześnie nie należy zadłużać się za granicą, tylko u własnych obywateli. I trzeba mieć porządny, respektowany system podatkowy, w którym bogaci płacą nadwyżki, a jak nie płacą, to dzięki temu, że inwestują, tworząc nowe miejsca pracy. Od tej logiki się odeszło w imię teorii wydumanych przy biurkach przez jednostronnie myślących teoretyków. Ale jednocześnie działających w interesie pewnych grup. Te teorie nie sprawdziły się, ale politycy, którym się wydaje, iż zjedli wszystkie rozumy, w kółko je powtarzają wbrew temu, co mówią ekonomiści. Oczywiście nie mówię tu o dworskich ekonomistach.

– Czy to, co się teraz dzieje w Europie, jest drugą falą kryzysu wcześniejszego, czy to nowy kryzys?

– To jest druga fala, konsekwencje wcześniejszego kryzysu. Wstrząs wtórny, jak po trzęsieniu ziemi. Pierwsza fala, kryzys pieniężny, spowolniła wzrost gospodarczy, co odbiło się na fiskalnej stronie. I to jest ta druga, obecna fala. Kryzys fiskalny.

– Unia Europejska ma pakt stabilizacji i wzrostu, który określa reguły dyscypliny fiskalnej państw strefy euro. Nie sprawdził się?

– Pakt jest bez sensu. Wymyślili go w Komisji Europejskiej, gdzie nie ma ludzi dobrze wykształconych ekonomicznie. Unia Europejska nie ma wspólnej polityki fiskalnej, bo do tego potrzebny byłby wspólny europejski rząd, minister finansów. Wtedy korygowanie kursu euro odbywałoby się poprzez wspólny budżet. Ponadto polityka fiskalna powinna być antycykliczna, a jest procykliczna. Ale taka jest natura tego, co wymyślono.

– Co to znaczy: „procykliczna” i „antycykliczna?

– Polityka procykliczna to działanie na rzecz kryzysu.

– Na przykład?

– Cięcie wydatków. Przy wciąż trwającej recesji nie da się ustabilizować wydatków publicznych. PKB wciąż spada, więc stosunek długu do PKB rośnie. Rosnący dług publiczny jest konsekwencją deficytu. Aby ograniczać deficyt, tnie się wydatki budżetowe. I to jest właśnie działanie procykliczne, działanie na rzecz kryzysu. Bo wydatki trzeba pobudzać tak, by pobudzały wzrost gospodarczy. To jest działanie antycykliczne. Jak wzrost gospodarczy rośnie, to automatycznie udział długu w PKB spada. Nawet jak deficyt nie spada. To wynika z matematycznych wzorów.

– Strefę euro, to przewracające się domino, da się postawić?

– Tak, politycy zmądrzeli od czasu wielkiego kryzysu lat trzydziestych. Już władowali wielkie pieniądze w uratowanie banków, przy czym trzeba pamiętać, że to nie było ratowanie instytucji finansowych, lecz ratowanie gospodarek. Bo banki to nie bankierzy, banki to są depozyty ich klientów. To jest możliwość dysponowania depozytami, czyli udzielania kredytów. Te pieniądze zostały, co prawda, źle wydane, ale mimo wszystko powstrzymały kryzys.

– A co z Grecją?

– Przychylam się do poglądu, że lepiej by było Grecję zbankrutować, bo bankrut po prostu odmawia płacenia długów, a pomóc bankom, które Grecji pożyczały. Ale nie może się to odbywać na zasadzie, że pomagamy bankom przez to, że jeszcze bardziej obciążamy Grecję. To absurd. Jeszcze większe obciążenie Grecji tylko budzi napięcia, zwiększa wrogość Greków do integracji. Zmuszanie ich do tego, żeby wyprzedawali majątek też nie ma sensu. Kto go bowiem przejmie? Silne podmioty niemieckie. Zapłacą, Grecy spłacą swoje długi. Ale dalsze konsekwencje będą takie, że kraj straci źródło przychodów, co jeszcze bardziej w przyszłości pogłębi problemy Grecji. Prywatyzować zawsze powinno się na rzecz własnych podmiotów, krajowych. Prywatyzacja na rzecz podmiotów zagranicznych jest kolosalnym błędem. W Polsce ten błąd też popełniono, w ten sposób tracąc znaczną część majątku. Były to przejęcia w złej wierze – wykupywano fabryki, by je zlikwidować i usunąć konkurencję.

– Czy to, że nie jesteśmy w strefie euro, bardziej nam teraz pomaga czy szkodzi?

– W zasadzie pomaga, pod warunkiem, że polityka będzie prowadzona rozsądnie. I mimo wszystko tak się dzieje. Jestem krytyczny wobec zadłużania się za granicą, ale po części wynika to z konieczności, pewne złe rzeczy już się stały (Polska została pozbawiona mniej więcej połowy majątku produkcyjnego, w myśl idei, że jak coś w socjalizmie było deficytowe, to trzeba zlikwidować albo sprzedać), możemy to krytykować, ale mleko już się rozlało. Zresztą Europa nas teraz by nie chciała w strefie euro. Bylibyśmy kolejnym obciążeniem.

– Papiery dłużne Portugalii, Irlandii tracą na wartości. Jest to i dla nas zagrożenie?

– Dla nas też, bo i tak jesteśmy zaliczani do krajów ryzykownych. Kraje, które mają dużą część długu ulokowaną za granicą, będą miały problem. Jak się osłabia waluta, coraz trudniej sprzedać obligacje.

– Czy naszej gospodarce grozi to, co greckiej?

– Obawiam się, że może nam to grozić. Gdybyśmy byli w strefie euro moglibyśmy mieć większe problemy, własna waluta trochę łagodzi sytuację. Złotówka się sporo zdeprecjonowała w porównaniu z rokiem 2008 czy 2009, straciła na wartości. To poprawiło kondycję eksportu. A jak jest eksport, to przychodzą waluty, pod te waluty jest kreowany pieniądz itd. Dobrze się stało, że nie weszliśmy do strefy euro. Zresztą, jak powiedziałem, nie będą nas tam chcieli.

– W ogóle, czy dopiero np. za 10, 15 lat?

– Raczej 15. Po warunkiem, że odbudujemy i wzmocnimy gospodarkę, a poziom dochodów u nas i w strefie euro będzie zbliżony. Z punktu widzenia Europy jako całości to jest bardzo ważne. By tak się stało nasi pracodawcy muszą zrozumieć, że obowiązkiem pracodawcy jest płacić pracownikowi najwięcej, jak się da, oczywiście bez ryzyka rozłożenia firmy, która musi mieć pieniądze na rozwój, a nie jak najmniej. Muszą zmienić swój sposób myślenia o pracownikach.

– NBP obniżył prognozę rozwoju dla Polski. Czy z powodu tego, co się dzieje?

– Przypuszczam, że tak. To musi się na nas odbić. Nie żyjemy przecież na Marsie.

zajrzyj: facebook.com/TygodnikSolidarnosc

http://tysol.salon24.pl/325551,zyzynski-nie-zyjemy-na-marsie

Posted in Gospodarka i Ekonomia, Polityka i aktualności, Wywiady | Leave a Comment »

Niewygodny obraz złych urzędników?

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Polski Instytut Sztuki Filmowej odmówił przyznania środków na film o patologiach urzędów państwowych.

Czytaj także:

Tuskiści blokują film z Gajosem o mafii skarbówki i prokuratury

 

Reżyser Ryszard Bugajski zapowiada: – Film jest potrzebny i go zrobimy

autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Reżyser Ryszard Bugajski zapowiada: – Film jest potrzebny i go zrobimy
Janusz Gajos ma  w „Układzie zamkniętym” grać prokuratora

autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa
Janusz Gajos ma w „Układzie zamkniętym” grać prokuratora
Kazimierz Kaczor wcieli się w dyrektora urzędu skarbowego

źródło: EAST NEWS
Kazimierz Kaczor wcieli się w dyrektora urzędu skarbowego

– Ta decyzja nosi znamiona politycznej. Film, nad którym pracujemy, dotyczy sposobu funkcjonowania organów administracji państwowej: prokuratury i fiskusa, ujawnia, w jaki sposób, nadużywając władzy, niszczy zwykłego człowieka – mówi „Rz” Michał Pruski, współautor scenariusza „Układu zamkniętego”. – Widać, dla kogoś powstanie takiego filmu jest niewygodne.

„Układ zamknięty” to nowe dzieło scenarzystów głośnego filmu „Czarny czwartek” Michała Pruskiego i Mirosława Piepki. Opowiada o patologii w urzędach państwowych, wszechwładzy skarbówki i prokuratury niszczących nawet najmocniejszego przedsiębiorcę.

– Mówimy o tym, co wydarzyło się naprawdę i co do dziś spotyka wiele osób prowadzących biznes w Polsce – opowiada Piepka, który jest też współproducentem filmu.

Wyreżyserowania obrazu podjął się Ryszard Bugajski, autor m.in. „Przesłuchania” i „Generała Nila”. Mają w nim wystąpić m.in. Janusz Gajos, Kazimierz Kaczor i Adam Woronowicz.

Na realizację filmu część środków przekazały środowiska przedsiębiorców. Ale by powstał, potrzeba jeszcze ok. 3 mln zł. Dlatego producenci wystąpili do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – instytucji odpowiedzialnej za rozwój kinematografii – o dofinansowanie kwotą 2,9 mln zł.

PISF: nie damy grosza

Jak już informowała „Rz”, w  kwietniu PISF odroczył do lipca decyzję w sprawie dofinansowania filmu. W piątek późnym wieczorem władze instytutu ogłosiły wyniki rozdziału środków w lipcu. Choć czterech z pięciu ekspertów PISF uznało scenariusz filmu i jego projekt za bardzo dobry, dyrektor PISF Agnieszka Odorowicz uznała, że film nie dostanie dotacji.

– W związku z drastycznym ograniczeniem środków finansowych PISF dyrektor Agnieszka Odorowicz nie miała możliwości podjęcia decyzji o przyznaniu dotacji wielu projektom, w tym ocenionym dobrze lub bardzo dobrze przez komisje eksperckie – przekonuje Rafał Jankowski, rzecznik PISF.

Mimo, jak twierdzą przedstawiciele instytutu, szczupłego budżetu Odorowicz przyznała 200 tys. zł na film „Side by side” – o technologii cyfrowej we współczesnym kinie, choć projekt nie otrzymał rekomendacji ekspertów. A aż 1 mln zł na projekt „Polski film” – mimo iż eksperci nie wydali żadnej decyzji.

– Opinie ekspertów nie mają charakteru wiążącego dyrektora PISF – komentuje Jankowski.

Działania PISF jednoznacznie ocenia Bugajski, który sam wcześniej współpracował z nim jako ekspert. – Instytut jest rządzony w sposób dyktatorski. Decyzje są podejmowane jednoosobowo, w sposób autorytarny bez uwzględnienia opinii komisji eksperckich – twierdzi w rozmowie z „Rz”.

Film i tak powstanie

– Po decyzji PISF trzeba zapytać: czy rolą twórców jest milczeć, gdy pod płaszczykiem prawa urzędnicy niszczą przedsiębiorców? –  mówi „Rz” Piepka. – Cała ekipa jest zdeterminowana, by film i tak zrobić.

Po kwietniowej publikacji „Rz” do producentów zgłosiło się wielu przedsiębiorców chcących sponsorować produkcję. – Dzięki temu mogliśmy wykonać wiele prac, m.in. wynająć lokacje, przygotować scenografie – opowiada Piepka.

Jak dowiedziała się „Rz”, dofinansowaniem produkcji zainteresowanych jest kilka dużych koncernów, pytają też o niego zagraniczni dystrybutorzy.

– Uważamy, że film jest potrzebny i go zrobimy – deklaruje Bugajski.

A zdaniem Andrzeja Sadowskiego, wiceprezesa Centrum im. Adama Smitha, skupiającego m.in. środowiska przedsiębiorców, próby zablokowania przez urzędników filmu tylko przełożą się na jego sukces.

– Oczywiście można spowodować administracyjnymi decyzjami opóźnienia w pracach nad filmem, ale PISF nie powinien zapominać, że jak każda instytucja publiczna podlega ocenie podatników – mówi Sadowski. – Ten film powstanie, musi powstać, bo pokazuje kawałek prawdziwej historii  III RP.

Rzeczpospolita

Posted in Polityka i aktualności, Standardy TuskoLandii | Leave a Comment »

Sędzia własnego interesu. „Każdy z nas wie, co zrobił w swoim życiu – co podpisał czy napisał”

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Panowie spokojnie

 

Kilka dni temu (15 lipca) w katowickim dodatku „Gazety Wyborczej” Kazimierz Kutz poświęcił mojej skromnej osobie felieton. Już tytuł nie wróżył nic dobrego – „Śpioch zła”. Dalej było już gorzej. Gdyby nie szacunek dla wieku autora felietonu mógłbym uznać, że był to artykuł w ramach przyjacielskiego rewanżu. Także zdezawuowaniem zarówno lustracji oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Szkoda tylko, że w tej swojej misji K. Kutz posługuje się przeinaczeniami, niewiedzą i nieprawdą.

Kutz w swoim felietonie pisze:

Istnieje taki gatunek ludzi świntuchów, którzy ujawniają się z nastaniem fali zła. A taką była lustracja: to ona obudziła regimenty >>śpiochów zła<<, ale pamiętajmy, że wyzwolił ją jeden z ideologicznych aniołków Jarosława Kaczyńskiego – Bronisław Wildstein. […]. Tomasz Szymborski dokonał lustracyjnego odkrycia w Katowicach przy pomocy Zbigniewa Bereszyńskiego, pracownika naukowego Instytutu Pamięci Narodowej i w 2009 roku nadał mu publiczny rozgłos, także na stronach internetowych, a nawet napisał donos do pracodawcy Marka Chylińskiego, pana Axela Dickmana, właściciela Grupy Wydawniczej Passau w Austrii. Słowem, była to publiczna egzekucja, a raczej morderstwo ze stuprocentową premedytacją!”.

Jeden akapit, a sporo nieścisłości. Passau (Pasawa) to miejscowość w Niemczech, w Bawarii, nie w Austrii. Zbigniew Bereszyński nie jest pracownikiem naukowym Instytutu Pamięci Narodowej, a działaczem opozycji niepodległościowej na Opolszczyźnie. Właściciel Verlagsgruppe Passau (VP) nazywa się Axel Diekmann…

Zgadza się natomiast to, że jesienią 2009 roku napisałem na swoim blogu, że były redaktor naczelny „Dziennika Zachodniego” Marek Chyliński został pod koniec lat 80. (sic!) ub. wieku zarejestrowany przez bezpiekę jak TW „Aleksander”.

Informację o tym opublikowałem na prośbę zwalnianych z „Dziennika Zachodniego” kolegów, którzy poprosili Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w Katowicach, którego jestem prezesem, o nadanie rozgłosu sytuacji w tej gazecie. Sytuacji mocno niezdrowej, gdyż oprócz Chylińskiego i Stanisława Bubina (także zarejestrowany jako TW), który był wówczas zastępcą ówczesnej redaktor naczelnej Elżbiety Kazibut-Twórz, od lat swoją rubrykę satyryczną miał TW „Astor”. Kolegów z „Dziennika Zachodniego” oburzało to, że mimo deklaracji ze strony „Polskapresse”, osoby uwikłane we współpracę z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa, mają się świetnie.

Różnica pomiędzy bycia „zarejestrowanym jako tajny współpracownik” a tajnym współpracownikiem jest. Teoretycznie można było być „zarejestrowanym jako TW” przez SB bez takiej wiedzy. Jednak bezpieka bardzo rzadko posuwała się do takiej mistyfikacji. W resorcie MSW bowiem były bardzo rozwinięte procedury kontrolne. Z agentem spotkania odbywał nie tylko jego oficer prowadzący, ale co jakiś czas dochodziło do spotkań kontrolnych w szerszym gronie. Wtedy uczestniczył w nich przełożony oficera. Materialnym dowodem współpracy tajnego współpracownika są głównie: jego najczęściej własnoręcznie napisane i podpisane zobowiązanie do współpracy, teczka pracy i teczka personalna agenta.

Wbrew temu, co twierdzi Kutz, nie napisałem nigdy donosu. Nie jest nim list wysłany przeze mnie jako prezesa Oddziału SDP w Katowicach do Pawła Fąfary, redaktora naczelnego „Polski The Times”, dziennika wydawanego przez VP w Polsce, w tej sprawie.

Bzdurą są też następujące stwierdzenia Kutza:

„Np. dlaczego on, zawodowy dziennikarz, skoro miał dostęp do kartotek IPN-u (przez pracownika tej instytucji z którym współdziałał), nie zbadał rzetelniej sprawy? A może jest ofiarą? Może został podkupiony i napuszczony przez jakiś układ polityczny lub jeszcze gorszy – via IPN – który chciał się zagnieździć w spółce austriackiego właściciela, i uczciwy Chyliński był przeszkodą na ich drodze? A więc może Szymborski działał nie tylko z pobudek osobistych, ale i na zlecenie w imieniu jakiegoś „podkarpackiego patriotyzmu?”

Jak się tropi spiski, to można popaść w manię prześladowczą. Jak bowiem mam traktować brednie o „układzie politycznym, który chciał się zagnieździć w spółce austriackiego właściciela[…] etc.” czy o „działaniu na zlecenie podkarpackiego patriotyzmu”?

Chyliński w mailu do mnie przed publikacją artykułu, zaprzeczył współpracy z SB, i wystąpił w 2009 roku do sądu o autolustrację. Sąd po dwóch latach ( a nie trzech, jak pisze Kutz) uznał za zgodne z prawdą jego oświadczenie lustracyjne, że ze służbami nigdy nie współpracował.

„W toku postępowania ustalono, że Marek Chyliński w zapisach ewidencyjnych SB figuruje w charakterze TW ps. „Aleksander”, natomiast teczka: pracy i personalna TW ps. „Aleksander” zostały zniszczone. Nie odnaleziono żadnych dokumentów wskazujących na materializację współpracy Marka Chylińskiego z organami bezpieczeństwa państwa.”

Czyli napisałem prawdę o Chylińskim, że był ZAREJESTROWANY jak tajny współpracownik, a nie – że był tajnym współpracownikiem. Nawiasem mówiąc, to niemal wszystkie teczki agentury działającej w środowisku dziennikarskim w Katowicach (sprawa „Prasa”, „Helios” i „Eter”) zostały zniszczone w 1990 r. Lub wyniesione przez esbeków i zamelinowane w piwnicach.

„Nie ma darmowych obiadów” – mawiał guru liberałów Milton Friedman. I miał rację, bo Kazimierz Kutz zażarcie mnie atakując, ani słowem nie zająknął się, że broni swego dobrego przyjaciela. To przecież za czasów, kiedy Chyliński był redaktorem naczelnym „Dziennika Zachodniego”, Kutz publikował na jego łamach swoje cotygodniowe felietony, a o honorariach autora za tę twórczość dziennikarską z zawiścią szeptali śląscy żurnaliści.

Nie wierzę, by Kutz starał się swym felietonem wpłynąć na niezawisłość sądów. Jak zatem należy traktować takie stwierdzenie:

„Nie wiem, jaka grozi mu kara penitencjarna za swój podły czyn i ile będzie musiał wyłuskać pieniędzy, by spełnić zasądzone na rzecz poszkodowanego zadośćuczynienia finansowe. Jego przyszłość nie rysuje się różowo, może nawet czeka go status dziada i perspektywa bezdomności.”?

Każdy z nas wie, co zrobił w swoim życiu – co podpisał czy napisał. Niektórzy – jak Kutz – wyparli z pamięci podpisanie lojalki w czasie stanu wojennego, bagatelizując to i nazywając podpisaniem „rzekomej lojalki –  czyli świstka papieru, który podpisuje się zawsze przy wyjściu z więzienia, choćby dlatego, że oddają sznurówki i pasek od spodni”. W życiorysach amnezja nie istnieje.

http://wpolityce.pl./view/15239/Sedzia_wlasnego_interesu___Kazdy_z_nas_wie__co_zrobil_w_swoim_zyciu___co_podpisal_czy_napisal_.html

Posted in Polityka i aktualności | Leave a Comment »

Zaginiona niemiecka kronika filmowa

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Niemiecka kronika filmowa dokumentująca kaczystowskie zbrodnie i prowokacje CBA

Posted in Kabarety i rozrywka, POLECAM | Leave a Comment »

Powrót relikwi św. Andrzeja Boboli – 1938

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Posted in Filmy religijne, Historia, Religia | Leave a Comment »

Wilno nocą – Polskie Radio Wilno – 1938

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Posted in Moje Ukochane Wilno i Wileńszczyzna | Leave a Comment »

FENOMEN …

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Zwolennicy PO stanowią fenomen socjologiczny, ale także psychologiczny. Nie odstępują „swojej” partii mimo iż to właśnie ona doprowadza Kraj do ruiny, wyprzedała majątek narodowy, przoduje w ilości oszustw i afer, ignoruje postulaty społeczeństwa i zamyka oczy na pogłębiającą się nędzę najuboższych. Są gotowi doprowadzić do całkowitego upadku Polski byle tylko polityczny przeciwnik, partia starająca się dbać przede wszystkim o interes Narodu, nie doszła do władzy…

Posted in Znalezione w sieci | Leave a Comment »

Polacy rozliczą wreszcie Platformę?

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2011

Jacek Herok, newspix.pl

 Rząd powinien być od tego, by walczyć z drożyzną, z inflacją. Ale nie ten. Ten mówi: jest trudno, źle, ale nie narzekajcie, nie kwękolcie i cieszcie się z tego, co macie, bo może być jeszcze gorzej – mówi Beata Szydło, wiceprezes PiS w rozmowie z Anitą Sobczak.
Mówiła pani ostatnio, że Platforma zaczyna zjadać własny ogon. Tymczasem sondaże dają jej około 50 proc. poparcia, a PiSowi niecałe 30 proc.

– Do wyborów pojawi się jeszcze wiele sondaży, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Zresztą są one bardzo rozchwiane.

Ale PO zawsze w nich wygrywa.
– I to jest zastanawiające. Bo teraz członkowie PiS jeżdżą dużo po Polsce i wszyscy słyszymy, że Polakom żyje się ciężko, coraz ciężej. I że dużo złego zrobiła ich zdaniem właśnie Platforma. Poza tym PO jest mistrzem propagandy i na jej ostatnie wyniki miał wpływ początek prezydencji – bankiety, koncerty, fajerwerki. Tylko co z tego.

Ludziom żyje się kiepsko, ale to nie rząd jest winien wzrostowi cen, tylko w dużej mierze czynniki zewnętrzne – odpowiedzą politycy PO.
– Platforma ma do perfekcji opanowaną technikę kozła ofiarnego – zawsze ktoś jest winny wokół, tylko nie oni. Co do meritum – nie zgadzam się, że rząd nie miał żadnego wpływu na wzrost cen. Po pierwsze podniesiono podatek VAT.

Zwolennicy rządu twierdzą, że to tylko w minimalnym stopniu wpłynęło na wzrost cen żywności.
– Na początku tego roku podwyżka cen była jeszcze niewielka, bo na rynku były artykuły z ubiegłorocznych zapasów. Wyraźny wzrost cen rozpoczął się od marca-kwietnia, kiedy na rynku zaczęły się pojawiać towary objęte nową stawką. A nie dość, że wzrosły ceny, to wzrosła jeszcze akcyza na biopaliwa. Rząd powinien być od tego, by walczyć z drożyzną, z inflacją. Ale nie ten. Ten mówi: jest trudno, źle, ale nie narzekajcie, nie kwękolcie i cieszcie się z tego, co macie, bo może być jeszcze gorzej. 

Płace rosną, emeryci i renciści są chronieni poprzez waloryzację, więc może jednak nie jest tak źle.

– Średnio pewnie płace rosną i o tym Platforma bardzo chętnie mówi. Trzeba jednak pamiętać, że w tym wskaźniku są uwzględnieni nie tylko zwykli Polacy, ale też bardzo dobrze zarabiający prezesi dużych firm, banków, pracownicy wyższego szczebla. To wpływa na średni wzrost płac. Jednak jak się spojrzy na indywidualnego człowieka, to okazuje się, że wzrostów nie ma wcale, albo są minimalne, a rosnąca inflacja powoduje, że moc nabywcza zarobków jest coraz niższa.

Ale diagnoza społeczna prof. Czapińskiego pokazuje, że ponad 70 procentom Polaków wystarcza na bieżące wydatki od pierwszego do pierwszego.
– Ta sama diagnoza pokazuje też, że w Polsce wzrasta gwałtowanie ubóstwo oraz rozwarstwienie – bogaci stają się coraz bogatsi, biedni coraz biedniejsi. A Platforma sięga do kieszeni Polaków podnosząc jeszcze podatek, który uderzył w najuboższych.

PiS rządził w czasach prosperity, wtedy był czas na poważne oszczędności. Może gdybyście wówczas obniżyli deficyt wydatków publicznych, teraz PO nie musiałaby tego robić? PiS jednak obniżył podatek PIT, składkę rentową.

– Platforma przez dwa lata – dopóki nie zaczął się kryzys – chwaliła się, że sama obniżyła podatki. Poza tym, to właśnie dzięki tym obniżkom podatku i składki, w 2009 i 2010 roku mieliśmy w miarę stabilną sytuację. Kiedy zaczął się kryzys, rząd miał dużo czasu, żeby zacząć działać. Ale wolał utrzymywać, że nic się nie dzieje. Polityczny skutek to przyniosło, tylko nie załatwiło żadnych problemów. A teraz grozi nam, że nasz problem z dziurą w budżecie zbiegnie z kolejnym, poważnym etapem kryzysu w Europie. To będzie naprawdę trudny czas.
Gdyby dwa lata temu minister Rostowski nie opowiadał o zielonej wyspie, tylko próbował zabezpieczyć nasze finanse, nie musiałby dziś szukać pieniędzy w kieszeniach Polaków. Teraz łata się budżet doraźnie, ale zabranie pieniędzy np. z funduszu na aktywizację bezrobotnych to zapewnienie sobie kolejki tych osób po zasiłek za jakiś czas.

Rozumiem, że PiS ma na wszystkie nasze bolączki recepty.
– Oczywiście nie wszystko w Polsce jest fatalne, nie jest tak, że wszystko się wali, jest tragicznie. Wiadomo, że Polska mimo wszystko się rozwija, ale powinna to robić szybciej. Po pierwsze zapewniam, że nie będziemy stwarzać złudzeń. Po drugie zaspokoimy aspiracje Polaków i będziemy przeciwdziałać dalszemu rozwarstwieniu się społeczeństwa.

Ale jak to zrobić?
– Chcemy wprowadzić zupełnie nowy system podatkowy. Naszym zdaniem, to sposób na to, by poprawić sytuację w budżecie i w finansach publicznych. Stawki na razie pozostałyby takie same, ale w ustawie o VAT odeszlibyśmy
od zapisu, że stawka może być automatycznie zwiększona. Poza tym ustawę uprościmy, ujednolicimy oraz uszczelnimy system. VAT to jedno z najważniejszych źródeł budżetowych, ale według NIK na rynku jest bardzo dużo nieściągniętego podatku.
Druga zmiana dotyczy podatków PIT i CIT. Chcemy ujednolicić zasady dla wszystkich podmiotów gospodarczych, ale stawki też póki co zostawiamy takie jak obecnie.
Poza zmianami w systemie podatkowym, planujemy wprowadzić budżet zadaniowy. Oszczędności po wprowadzeniu takiego budżetu mogą sięgać aż 5 proc. wydatków budżetowych.
Przejrzymy też liczbę ministerstw i zlikwidujemy zbędne resorty – chcemy przemodelować administrację, żeby była skuteczniejsza i tańsza. Każdy resort musi być przepatrzony. Co nie musi oznaczać zwolnień, a na przykład efektywniejsze wydatki.

PiS, kiedy rządziło stworzyło Ministerstwo Gospodarki Morskiej, żeby zadowolić swojego koalicjanta z LPR.
– Nie do końca, MGM powstało, ponieważ chcieliśmy by gospodarka morska była kołem zamachowym polskiej gospodarki.
Wszystko to, o czym mówiłam pomoże wprowadzić stabilizację w finansach publicznych. Jeśli zdobędziemy władzę, do końca tego roku robimy audyt, 2012 rok dajemy sobie na przeprowadzenie zmian, w lipcu wprowadzamy zmiany podatkowe. Przy dobrej sytuacji w Europie, w roku 2013 zaczniemy powoli ruszać do przodu.

Dużo mówi pani o gospodarce, a do mediów przebija się Zbigniew Ziobro, który załatwia sprawy krajowe na forum europejskim.
– Staramy się ciągle uczyć i wyciągamy wnioski z błędów. Co do Ziobry – nie zamykamy nikomu ust, poruszamy tematy z różnych dziedzin. Zresztą mówił on w europarlamencie o bardzo ważnych kwestiach, dotyczących naruszania zasad demokracji, wolności słowa i prawa do wolności wypowiedzi i krytyki. A próbkę tego, jak zamierzamy do siebie przekonywać dajemy w tych przedkampanijnych spotach. 

Będzie druga pusta lodówka? Bo komentatorzy twierdzą, że kampania PiS pójdzie właśnie w tę stronę.
– Na pewno będziemy mówić o sprawach społecznych i gospodarce. Ale też np. o młodzieży. Nie będziemy się koncentrować jak PO na efekciarstwie.

PiS wygra te wybory?
– Mamy odwagę podjąć odważne decyzje, dzięki, którym będą mogły być realizowane ambicje i aspiracje Polaków. Uważamy, że Polska zasługuje na dużo więcej niż w tej chwili. Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory, aby ten cel zrealizować.

Rozmawiała Anita Sobczak

http://www.fakt.pl/Polacy-rozlicza-wreszcie-Platforme-,artykuly,109305,1.html

Posted in Polityka i aktualności, Wywiady | 1 Comment »