WIERZE UFAM MIŁUJĘ

„W KAŻDEJ CHWILI MEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ” — ZOFIA KOSSAK-SZCZUCKA

  • Słowo Boże na dziś

  • NIC TAK NIE JEST POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI JAK MIŁOSIERDZIE BOŻE – św. Jan Paweł II

  • Okaż mi Boże Miłosierdzie

  • JEZU UFAM TOBIE W RADOŚCI, JEZU UFAM TOBIE W SMUTKU, W OGÓLE JEZU UFAM TOBIE.

  • Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz.

  • Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia

  • WIELKI POST

  • Rozważanie Drogi Krzyżowej

  • Historia obrazu Jezusa Miłosiernego

  • WIARA TO NIE NAUKA. WIARA TO DARMO DANA ŁASKA. KTO JEJ NIE MA, TEGO DUSZA WYJE Z BÓLU SZUKAJĄC NAUKOWEGO UZASADNIENIA; ZA LUB PRZECIW.

  • Nie wstydź się Jezusa

  • SŁOWO BOŻE

  • Tak mówi Amen

  • Książki (e-book)

  • TV TRWAM

  • NIEPOKALANÓW

  • BIBLIOTEKA W INTERNECIE

  • MODLITWA SERCA

  • DOBRE MEDIA

  • Biblioteki cyfrowe

  • Religia

  • Filmy religijne

  • Muzyka religijna

  • Portal DEON.PL

  • Polonia Christiana

  • Muzyka

  • Dobre uczynki w sieci

  • OJCIEC PIO

  • Św. FAUSTYNA

  • Jan Paweł II

  • Ks. Piotr Pawlukiewicz

  • Matka Boża Ostrobramska

  • Moje Wilno i Wileńszczyzna

  • Pielgrzymka Suwałki – Wilno

  • Zespół Turgielanka

  • Polacy na Syberii

  • SYLWETKI

  • ŚWIADECTWA

  • bEZ sLOGANU2‏

  • Teologia dla prostaczków

  • Wspomnienia

  • Moja mała Ojczyzna

  • Zofia Kossak

  • Edith Piaf

  • Podróże

  • Czasopisma

  • Zdrowie i kondyncja

  • Znalezione w sieci

  • Nieokrzesane myśli

  • W KAŻDEJ CHWILI MOJEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ.

  • Prezydent Lech Kaczyński

  • PODRÓŻE

  • Pociąga mnie wiedza, ale tylko ta, która jest drogą. Wiedza jest czymś wspaniałym, ale nie jest najważniejsza. W życiu człowieka najważniejszym jest miłość – prof. Anna Świderkówna

  • Tagi wpisów

    A.Zybertowicz A.Świderkówna Anna German Bł.K. Emmerich Bł. KS. JERZY Bł.M.Sopoćko Dąbrowica Duża Edith Piaf Jan Pospieszalski Jarosław Marek Rymkiewicz kard.Stefan Wyszyński Kardynał H. Gulbinowicz Kijowiec Kodeń Koniuchy ks.A.Skwarczyński Ks.Tymoteusz M.Rymkiewiecz Prof.Kieżun tv media W.Cejrowski Z.Gilowska Z.Kossak Z.Krasnodębski Św.M. Kolbe Żołnierze wyklęci
  • Cytat na dziś

    Dostęp do internetu ujawnia niewyobrażalne pokłady ludzkiej głupoty.

Archive for 29 lipca, 2011

„Amerykanie mają wszystkie rozmowy. Oni znają prawdę”

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

Gen. Sławomir Petelicki, fot. Waldemar Kompała / Agencja Gazeta

Gen. Sławomir Petelicki, fot. Waldemar Kompała / Agencja Gazeta

– Amerykanie mają klatkę po klatce to, co się stało. Mają wszystkie rozmowy i znają prawdę. Dzisiaj sami dziwią się, dlaczego Polska nie zwraca się do USA o pomoc, a jak zwraca się prokurator, to zostaje natychmiast zawieszony. Raport NATO byłby miażdżący dla tego premiera i rządu, który musiałby się od razu podać do dymisji – powiedział w drugiej części rozmowy z Onet.pl gen. Sławomir Petelicki.

Z generałem Sławomirem Petelickim – organizatorem i dwukrotnym dowódca Jednostki Wojskowej GROM – rozmawia Jacek Nizinkiewicz.

Jacek Nizinkiewicz: Jest Pan usatysfakcjonowany wyjaśnieniami wniosku polskiej komisji dotyczące przyczyn katastrofy Smoleńskiej?

Gen. Sławomir Petelicki: Nie spodziewałem się tego, że dzisiejsza prezentacja ministra Millera będzie kolejną kompromitacja tego rządu i to tego tak przerażającą.

– Co Pana przeraziło?

– Przerażające jest to, że nie było żadnych dążeń do poprawy bardzo złej i groźnej sytuacji i ukarania za to bardzo ważnych ludzi, tylko mieliśmy do czynienia z szukaniem kozłów ofiarnych możliwe najniżej i ochroną tzw. „swoich”.

– Ale jak to? Bogdan Klich podał się do dymisji? Jacy tzw. „swoi” są chronieni?

– O tym, że będzie poświęcony Bogdan Klich mówiłem panu wczoraj , czyli to nie jest nic nowego, ale nie spodziewałem się, że w taki dziecinny sposób minister Miller będzie chronił ministra Janickiego i gen. Janickiego. Rozpoczęcie konferencji stwierdzeniem, że dysponentem samoloty była kancelaria prezydenta jest mówieniem nieprawdy. Wszyscy pamiętają jak minister Arabski odmawiał samolotu prezydentowi Kaczyńskiemu.

– Jakie ma Pan zastrzeżenia do konferencji komisji Millera?

– Minister Miller stwierdził, ze wśród komisji nie ma ludzi, którzy są sędziami w własnej sprawie, a jednocześnie stwierdzono brak odpowiedniego szkolenia w 36. pułku i to że system świetlny na lotnisku w Smoleńsku był niesprawny i niekompletny. A za to, żeby sprawdzić, czy miejsce do którego udaje się prezydent i najważniejsi generałowie odpowiada BOR, służba kontrwywiadu wojskowego i żandarmeria wojskowa. BOR nie podlega MON tylko ministrowi Millerowi. Zaś kontrolę w 36. pułku specjalnym przeprowadzał w 2008 r. siedzący w czasie prezentacji obok ministra Millera pułkownik. Czy to możliwe, żeby minister Miller nie znał opublikowanego w prasie pisma szefa BOR-u gen. Janickiego do śp. dowódcy wojsk lotniczych gen. Błasika, w którym Janicki wyraża pretensje o zbyt rygorystyczne przestrzeganie przepisów? Mogę się z panem założyć panie redaktorze, że gen. Janickiemu włos z głowy nie spadnie.

– Dlaczego?

– Pozostawiam to dociekliwości dziennikarzy. Podpowiem tylko, że na to stanowisko rekomendował go Paweł Graś, który jest obecnie najsilniejszym członkiem rządu Donalda Tuska, co chociażby dobrze dzisiaj pokazała konferencja na której premier Tusk obiecał dziennikarzom nieograniczony dostęp do siebie i ilość pytań, a Graś dziennikarzom ten dostęp ograniczał.

Przeczytaj pełny raport komisji Jerzego Millera

– Jak Pan ocenia decyzję Bogdana Klicha, który podał się do dymisji?

– Wczoraj Panu mówiłem, że premier Tusk poświeci Bogdana Klicha i nie była to jego decyzja tylko premiera, ale obydwaj się dzisiaj mocno skompromitowali.

– Dlaczego?

– Bogdan Klich prezentując swoje wielkie dokonania w wojsku, a Tusk próbując wmówić dziennikarzom, że szef MON był bardzo dobrym ministrem i jest człowiekiem honoru. Najbardziej przykro zrobiło mi się gdy premier RP powiedział, że ci którzy go krytykują działają przeciwko państwu polskiemu. Tusk powiedział dzisiaj wprost: „państwo to ja”. Chciałabym przestrzec premiera, że pycha kroczy przed upadkiem, a z drugiej strony widząc jak się dzisiaj wił przed dziennikarzami zrobiło mi się go żal bo chyba nie będzie dzisiejszej nocy spał spokojnie.

– Jednak główna wina spada na pilotów i brak szkoleń?

– Tak to zostało przedstawione. Wersja z treścią wiadomość SMS rozsyłanej do wybranych polityków PO po 10 kwietnia: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił” została utrzymana. Wg procedur NATO lot tak ważnych się powinien odbywać się w trójkącie wspierającym pilotów. Boki tego trójkąta to ekipa na lotnisku w Smoleńsku i ekipa na lotnisku na lotnisku zapasowym i w tym trójkącie powinna być łączność z pilotami. Piloci powinni mieć wsparcie ze strony ekipy, która powinna być na lotnisku. Tam powinien być kontrwywiad wojskowy odpowiadający za bezpieczeństwa generałów. A Polska pod Smoleńskiem straciła wiele tajemnic państwowych.

Katastrofa smoleńska. Główne wnioski raportu – dowiedz się więcej

Zostałem zapytany przez pewnego mądrego człowieka, co myślę na temat opinii dwóch światowej sławy fizyków prof. Zdzisława Śloderbacha z Politechniki Opolskiej i prof. Mirosława Dakowskiego, który złożył doniesienie do prokuratury, co myślę na temat ich opinii, że samolot nie mógł się rozpaść na tyle części? Dlaczego komisja Millera nie korzysta z ich wiedzy? Prof. Śloderbach stwierdził, że „zjawisk fizycznych i myślenia logicznego nie da się oszukać” i ja pod tymi słowami się podpisuję. Serwilizm Polski względem Rosji jest dla mnie nie do przyjęcia. Gdyby Rosjanie nie mieli niczego do ukrycia, to zgodziliby się na śledztwo NATO-wskie. Po raporcie Millera najbardziej logiczna byłaby dymisja premiera Tuska i ministra Millera, który wmawiał nam że to lot samolotu z delegacją prezydenta Lecha Kaczyńskiego był lotem cywilnym. Pozostaje otwartym pytanie, dlaczego szef BOR dostał druga gwiazdkę generalską? I wciąż się mówi, że państwo zdało egzamin. Przecież to tragicznie śmieszne.

– PO wciąż jest na czele sondaży, a premier w czołówce polityków do których Polacy mają największe zaufanie.

– Według sondaży Donald Tusk miał być już prezydentem. Sondaże myliły się i wciąż się mylą. Uważam, że armia piarowców zatrudnionych przez premiera ma swoich znajomych dziennikarzy ma swoich znajomych dziennikarzy oraz znajomych w sondażowniach i dzięki temu operują sondażami w dowolny dla siebie sposób. Z żadnym kraju NATO i UE nie spotkałem się z tak liczebną armia piarowców, którzy zastępują armię wojskową. Ludzie mają dość rządów PO i niespełnionych obietnic premiera Tuska. Mówią o tym coraz głośniej młodzi ludzie i nie tylko kibice. Mówią o tym artyści jak chociażby Paweł Kukiz czy Liroy. Głośno swoje niezadowolenie demonstruje „Solidarność” i coraz większe grupy społeczne. Ludzie chcą wiedzieć dlaczego zginał prezydent RP. Można był się z nim zgadzać lub nie, ale zginał prezydent wolnego państwa na terytorium Rosji. Nie może być tak, że nie ma winnych.

– Winni są piloci?

– Piloci są tylko drobnym trybikiem w machinie. Piloci robili to, co im kazano i tak, jak ich wyszkolono. Kompromitujące dla ministra Millera w czasie dzisiejszej prezentacji raportu było stwierdzenie, że piloci spóźnili się pół godziny i nie mieli czasu sprawdzić, że wyznaczone jako lotnisko zapasowe Witebsk nie było czynne tego dnia. Czyżby komisja wojskowa nie miała akt wojskowych opublikowanych w tygodniku „Wprost”? Przecież z tych akt wynikła, że lotniska zapasowe MON ustalał już po katastrofie. Grzegorz Napieralski powiedział dzisiaj , że według przepisów winny jest minister Arabski jako koordynator lotu. W związku z tym dla mnie winny jest premier oraz minister Klich. Winny jest minister Arabski, czyli premier Tusk oraz minister Klich. Cały świat dziwi się dlaczego Polska nie zwróciła się do NATO o pomoc przy wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej. Amerykanie mają klatkę po klatce to, co się stało. Amerykanie mają wszystkie rozmowy i znają prawdę. Dzisiaj sami dziwią się dlaczego Polska nie zwraca się do USA o pomoc, a jak zwraca się prokurator, to zostaje natychmiast zawieszony. Minister Miller wydawał się być dzisiaj zaskoczony pytaniem dziennikarza o zdjęcia satelitarne przebiegu katastrofy. Odpowiedział że jeśli nie są tajne, to dziennikarz będzie mógł obejrzeć cała ich talię. A dlaczego te zdjęcia mają być tajne? Te zdjęcia powinny zobaczyć wszyscy Polacy, a prokurator Pasionek powinien zostać odwieszony.

Kaczyński obarcza rząd…

– Czy gdyby Polska zwróciła się do NATO i USA o pomoc przy wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej, to uzyskalibyśmy tę pomoc?

– Oczywiście, tylko raport NATO byłby miażdżący dla tego premiera i rządu, który musiałby się od razu podać do dymisji. Przecież wiadomo było, że w raporcie Millera nie będzie złego słowa o ministrze Arabskim, Klichu, Millerze, czy premierze Tusku. NATO przestało nas szanować za serwilizm względem Rosji i niezabieganie o swoje prawa w NATO i z naszymi partnerami z USA. Dlatego Polska nie dostała patriotów. Jednak wśród rządu jest jedna osoba  z której Polacy mogą być dumni, to Radosław Sikorski – prawdziwy mąż stanu.

– Dlaczego już dzisiaj nazywa Pan Sikorskiego mężem stanu?

– Bo to jest człowiek, który może zmienić losy Polski na lepsze. On się tym nie chwali, ale to Radosław Sikorski zabiegał przez dwa lata ze swoją żoną o to, żeby firmy amerykańskie wydobywały gaz łupkowy w Polsce dzięki czemu Polska będzie się liczyła na świecie, będzie partnerem dla UE i będzie jeszcze bliżej związana z USA. Nie będziemy potrzebowali tarczy, patriotów, bo to Amerykanie będą nas chronić , chroniąc swoje interesy w Polsce.

– Radosław Sikorski może odegrać w przyszłości jeszcze większa rolę?

– Tak i tego boi się Donald Tusk. Premier wystawił Sikorskiego przeciwko Komorowskiemu w prawyborach PO, a sam poparł i grał na Komorowskiego, żeby osłabić Sikorskiego. Musze przyznać, ze Bronisław Komorowski coraz bardziej mi się podoba dzięki swoim odważnym i niezależnym od Donalda Tuska decyzjom. Widać, że Komorowski nie siedzi już pod żyrandolem Tuska, ale w dalszym ciągu uważam, że Sikorski byłby dużo lepszym prezydentem i nie miałby wpadek jak Komorowski. Jest znany i szanowany na świecie i mógłby bardzo pomóc Polsce swoimi kontaktami w USA. Polska będzie kiedyś stawiała pomniki Sikorskiemu, jeśli ruszy wydobycie gazu łupkowego.

– Ale szefowi MSZ zdarzają się też liczne wpadki.

– Oczywiście, choćby ostatnia, że w Polsce jest wielu myślących jak Breivik. Takich rzeczy się nie mówi, tym bardziej przebywając za granica. Jeden wariat z Łodzi nie oznacza, że w Polsce jest ich więcej.

– Służby w Norwegii zawiodły?

– Nie wydaje mi się, żeby policja, w Norwegii działa źle. Ten człowiek był doskonale przygotowany. Eksplodował duże ładunki uszkadzając duże ładunki wybuchowe wywołując panikę i wrażenie, że to jest atak Al-Kaidy na norweski rząd. Wszystkie siły policyjne zostały ściągnięte do centrum Oslo, żeby zabezpieczyć je przed kolejnymi atakami, dlatego nikt nie zajmował się wyspą. Nie powinniśmy krytykować Norwegii, kiedy polski kontrwywiad wojskowy nie potrafił ochronić polskich generałów, bo nie interesował się na jakim lotnisku będą lądować i iloma samolotami wyśle ich tam minister Arabski z ministrem Klichem.

– Czy w Polsce ktoś inny mógłby stanąć na czele rządu niż Donald Tusk?

– Oczywiście.

– PiS i Jarosław Kaczyński?

– Nie, dlaczego chce Pan ze mnie zrobić zwolennika PiS-u, którym nie jestem. Owszem znajdują się tam ludzie logicznie myślący jak np. Zbigniew Girzyński, ale w PO tez jest wielu porządnych ludzi. Najlepszy dla Polski byłby rząd fachowców. Tusk i Kaczyński nie są dobrym rozwiązaniem dla Polski. Zakończeń ten wywiad cytatem z Pawła Kukiza: „Kaczor i Donald do Disneylandu”.

– Dziękuję za rozmowę.

Koniec części drugiej.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz

Cz.1 Generał ostro krytykuje rząd: to oni są winni katastrofy

W pierwszej części rozmowy z Onet.pl gen. Sławomir Petelicki stwierdził: „Nie sądzę, żeby premier Tusk był tak honorowy żeby samemu poddać się do dymisji, ale może do niej zmusić Bogdana Klicha, by pokazać jaki jest sprawiedliwy”. Były szef jednostki GROM dodał, że Polska jest jedynym krajem, w którym w dwóch identycznych katastrofach samolotów wojskowych najpierw stracił prawie całe dowództwo lotnictwa, a następnie całe dowództwo sił zbrojnych z ich zwierzchnikiem na czele. „Tylu polskich generałów, ilu zginęło za rządu Donalda Tuska i kadencji Bogdana Klicha jako szefa MON nie zginęło podczas II wojny światowej. Minister Jerzy Miller wmawiał całej Polsce, że samolot którym leciał prezydent Lech Kaczyński z delegację był samolotem cywilnym. Wszyscy wiedzą, że to był samolot wojskowy z wojskową załogą”. Petelicki podkreślił, że kolejną osobą z rządu okłamującą społeczeństwo był sam premier Donald Tusk, który wmawiał wszystkim, że nie było innego wyjścia jak oddać Rosjanom całego śledztwa. „Po raporcie Millera spodziewam się dymisji premiera Donalda Tuska” – mówił. Były szef GROM-u dodał również, że trójkąt Tusk-Graś-Janicki jest nieusuwalny. „Szef rządu, rzecznik rządu i generał BOR, to osoby nie do ruszenia” – zaznaczył.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/amerykanie-maja-wszystkie-rozmowy-oni-znaja-prawde,3,4808246,wiadomosc.html

Przeczytaj także:

Ostrzeżenia dla Tuska: „pycha kroczy przed upadkiem”

Posted in Katastrofa smoleńska, Polityka i aktualności, Wywiady | 1 Comment »

Nowy film PiS – Oni czekają na prawdę

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

Posted in Polityka - video, Polityka i aktualności | Leave a Comment »

Profesor z PO – uszkodzenia samolotu przeczą prawom fizyki

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

 Myślę że po dzisiejszym raPOrcie warto wrócić do wywiadu z profesorem fizyki specjalistą od wytrzymałości materiałów

„Zjawisk fizycznych i myślenia logicznego nie da się oszukać” – z profesorem Zdzisławem Śloderbachem*, pracownikiem naukowym Politechniki Opolskiej na temat przyczyn „katastrofy smoleńskiej” rozmawia Grzegorz Bieniarz

13/05/2011

Według ekspertów duraluminiowy kadłub powinien rozpaść się na kilka części i powyginać a nie rozerwać się na tak drobne kawałki, na podstawie analizy zdjęć stwierdzono, że części te nie są zgniecione, pogruchotane czy zrolowane a po prostu rozerwane. Co więc spowodowało taki rodzaj zniszczeń?

Z nauki o wytrzymałości materiałów, którą wykładam na Politechnice Opolskiej, i którą zajmuję się zawodowo oraz z historii wielu innych podobnych katastrof, chociażby tej z 22 marca 2010 r. pod moskiewskim lotniskiem Domodiedowo –http://niepoprawni.pl/grafika/katastrofa-rosyjskiego-tu-204 (tam samolot w podobnych warunkach i o podobnych parametrach techniczno-konstrukcyjnych tylko popękał w kilku miejscach, nikt nie zginął byli tylko ranni) nic nie wskazuje, aby przy takim locie koszącym jaki wykonywał polski samolot z prezydentem, mógł on się rozpaść na tak drobne części. Przy zetknięciu z mokrą ziemią – podłożem mokrym, gliniastym, błotnistym (takie opisy gruntu znamy choćby z relacji reportera operatora TVP Sławomira Wiśniewskiego), który mówił, że ugrzązł w błocie i nie mógł szybko uciekać, czy wręcz się w nim zablokował. To wskazuje tylko na jedno: że musiała być inna przyczyna takiej destrukcji samolotu aniżeli zetknięcie samolotu z ziemią przy locie koszącym. Taką przyczynę, którą konsultowałem z innymi profesorami, tylko spowodować mogła „nietypowa, niekonwencjonalna” eksplozja. Wszystko wskazuje, że mogła to być eksplozja ładunku tzw. termobarycznego. Inni to nazywają bombą próżniową, eksplozją wolumetryczną, a jeszcze inni – bombą paliwową. Takie skutki rozczłonkowania kadłuba samolotu mogła spowodować tylko energia wywołana przez „specjalny” ładunek wybuchowy, a nie zetkniecie z grząską błotnistą ziemią, porośniętą rzadkim laskiem (samosiewnym młodnikiem) i jedną trochę grubszą brzozą.

Prof. Dakowski twierdzi, że taki rozpad jest sprzeczny ze znaną z mechaniki wytrzymałością materiału kadłuba

Tutaj więc zgadzam się z Profesorem M. Dakowskim. Dodam jeszcze, że za wyjątkiem skrzydeł, kształt samolotu przedstawia duże cygaro. Jest to w mechanice albo geometrii kształt zwany – obłym, to znaczy, że taki kształt powoduje, że samolot mógł ocierać się stycznie o drzewa, chyba, że trafiłby dziobem (kokpitem) prosto w środek jakiegoś potężnego drzewa (takich tam nie było) i wtedy ten przód powinien być zmiażdżony. Ale nic nie świadczy, że kabina pilotów została zmiażdżona (wg świadków i zdjęć, kokpit samolotu owszem częściowo zdeformowany był widziany wraz z przypiętymi wewnątrz pilotami, nawigatorem i technikiem pokładowym oraz piątą osobą, którą był prawdopodobnie minister Kazana lub generał Błasiak – co zostało ostatnio raczej wykluczone). Taki kadłub ociera się (stycznie obija) o drzewa, a nie odbija od nich i jest jak długie cygaro (prześlizguje się między drzewami ocierając o nie) i oczywiście skrzydła przy tym koszą drobne drzewa. Więc tutaj profesor M. Dakowski ma zupełną rację. Poza tym nie jest to samolot wykonany z tektury czy z cienkich deseczek, że przy zderzeniu z takim podłożem mógłby się tak rozpaść. Ta rozpaść mógł się tylko samolot wykonany z tektury albo z cienkiego suchego drewna lub kruchego plastiku. Kadłub tych samolotów jest wykonany z duraluminiowej blachy o grubości przeważnie7,5 mm, który nie jest jednolity – on jest wzmacniany poprzecznymi popręgami i wzdłużnicami. To jest, jeżeli chodzi o konstrukcję, tzw. „zamknięta konstrukcja zbrojona i umacniana wzmocnieniami”. Poza tym to wszystko jest wzmacniane dodatkowymi wzajemnie wiążącymi się elementami podłogi, siedzeń, grodziami przedziałów bagażowych, salonek itp. Więc takie zniszczenie nie wskazuje absolutnie na efekt zejścia lotem koszącym, zetknięcia z ziemią i następnie ślizgania się po niej, rolowania i zgniatania się aż do zatrzymania – takich uszkodzeń ten samolot nie prezentuje. To są uszkodzenia innego rodzaju – on się rozpadł na drobne kawałki. Taki rozpad jest możliwy tylko przy eksplozji „specjalnego nietypowego, niekonwencjonalnego  ładunku wybuchowego”.

Wersja oficjalna głosi (wersja MAK), że samolot uderzył w ziemię w pozycji odwróconej o 180°, a odwrócenie wynikało z utraty części lewego skrzydła w wyniku kolizji z brzozą o średnicy 30-40 cm?

I znowu następna fizycznie niemożliwie sytuacja. Przecież ten samolot z ludźmi na pokładzie –ich było prawie stu, niech każdy średnio waży po 70 kg, czyli z bagażami dochodzi ok. 10 ton wagi lub więcej oraz paliwo. To przy wadze pustego samolotu – 80 ton, wychodzi nam łącznie waga ok. 100 ton. Przy prędkości minimum 270 km/ha według wersji, że przy 100 mnad poziomem tego jaru pilot dał sygnał PULL UP –odchodzimy na drugi krąg, pilot zwiększył ciąg –samolot poszedł troszeczkę do góry, wtedy zahaczył o drzewo, przy jeszcze zwiększonej prędkości (może ~ 300km/h). Czyli przy prędkości rzędu ok.300 km/h razy masa – prawie 100 ton to wychodzi ile wynosił pęd. I teraz, żeby ten samolot obrócić, to trzeba mieć potężną silę żeby mógł on wykonać obrót wokół swej osi czyli wykonać półbeczkę – czyli należałoby użyć potężnego momentu krętu, który taką masę obróci o 180°. Więc obrazowo potrzeba by co najmniej kilkanaście takich brzóz lub więcej, żeby coś takiego mogło nastąpić. Załóżmy więc teoretycznie, ale tylko po to żeby zbić fałszywe argumenty, że samolot byłby w stanie się obrócić – chociaż zaznaczam, że fizycznie było to niemożliwe – ale żeby jeszcze tym dowodem obalić te mylne teorie. Otóż góra kadłuba jest słabsza, i owszem wtedy nastąpiłaby być może śmierć tych wszystkich ludzi, kiedy samolot trąc tą górą o ziemię – nastąpiłoby zrolowanie i zgniecenie i ścięcie tych ludzi. Ale cały dół kadłuba, ten bagażowy, na którym czasami samolot ląduje awaryjnie – na brzuchu, jest przecież silniejszy i dużo bardziej wzmocniony. Oglądamy czasami na różnych relacjach i filmach z rzeczywistych katastrof, kiedy samoloty lądują na brzuchu, trąc podłożem o ziemię, pas lotniska lądują i nic się nie dzieje, dopóki nie wystąpi zapalenie się paliwa i jego wybuch. Kiedy się nie zapali to jest wszystko w jako takim „porządku”. Owszem część pasażerów doznaje obrażeń, może kilku umiera ale nie wszyscy jednocześnie!!! Tutaj natomiast wielkiego słupa ognia i dymu nie było i potężnego wybuchu także (tylko takie „plaśnięcie” – charakterystyczne dla eksplozji wolumetrycznej). Eksplozje te charakteryzuje stosunkowo mały huk, mały ogień i bardzo duże zniszczenia większe niż przy wcześniej stosowanych ładunkach. Ten samolot się nie zapalił i nie spalił, paliwo też nie wybuchło (wg świadków wszystkie rzeczy były ubrudzone ziemią i paliwem) w sensie takim jak to zwykle bywa, tylko został rozerwany. Cały więc ten dół samolotu (wzmocniony brzuch), który byłby wówczas obrócony do góry, przy tym lądowaniu na plecach samolotu powinien być prawie cały lub popękany. Tutaj natomiast i dół i góra kadłuba zostały rozerwane na drobne części. Je to wiec więc następny dowód naukowo-dedukcyjny, który świadczy, że wersja o tym że samolot wykonał półbeczkę i lądował na tzw. grzbiecie czyli obrócony do góry kołami jest nieprawdziwa. A wobec faktu takich i tego rodzaju zniszczeń nie znajduje potwierdzenia.

A czy da się za pomocą zjawisk fizycznych wytłumaczyć wersję, że samolot stracił 6,5 m część skrzydła po zderzeniu z brzozą, która w miejscu zderzenia miała średnicę 30-40 cm?

Fizycznie jeżeli ktoś nie widział jak wygląda to skrzydło, jakie są jego rzeczywiste wymiary i konstrukcja to przy ścięciu takiej brzozą, kiedy jeszcze ścięta część zostaje przy brzozie, to z fizycznego punktu widzenia rzadko się zdarza. Nawet kiedy jest jakaś wada materiału, z czego cynicznie śmiał się rzecznik rządu – pan Graś. Tak tylko może ironizować ktoś, kto nie ma w ogóle poczucia etyki kpiąc i mówiąc, że może ktoś to skrzydło nadpiłował i dlatego odpadło. Więc jeżeli brzoza została ścięta, to mógł być ślad wgniecenia, zdeformowania i innych uszkodzeń w tym skrzydle, ale nie odpadnięcia poprzez ścięcie części skrzydła. Od kiedy miękkie drzewo (brzoza) ścina metalowe wzmocnione konstrukcje? Nie odpadają też dwie części jednocześnie – jeżeli jest ich fizyczny i uderzeniowy kontakt. Jeżeli jest uderzeniowy niszczący kontakt fizyczny, to jest jeden zniszczony element, a ten drugi się nie tak nie niszczy. W zjawisku fizycznym tak jest. Chyba, że oba są takie same, z tego samego materiału. Ale to nie było możliwe, bo brzoza jest drewnem a skrzydło duraluminiowym metalem, poza tym jest ono wzmacniane żebrami obwodowymi i wzdłużnymi, przegrodami i tzw. grodziami oraz jest w nich także paliwo.

Według pilota kpt Janusza Więckowskiego samolot mógł z tego powodu nieznacznie się przechylić ale nie obrócić o 180 stopni?

Tutaj pan pilot, którzy wylatał tysiące godzin, ma rację. Nie zamierzam nawet z tym panem polemizować, bo to jest fachowiec i on wie co mówi. Ten samolot mógł rzeczywiście trochę się przechylić, tak jak np. czołg który wjedzie na kamień – też się troszeczkę przechyli, ale to nie znaczy, że się od razu wywróci. Czyli reasumując, mówię że samolot od uderzenia z brzozą trochę się przechylił a jego lot był w chwilę potem zostałby wyrównany i wypoziomowany.

Zastanawiający jest fakt, że przednia część kadłuba leżała w pozycji normalnej, natomiast część od skrzydeł do ogona była odwrócona o 180 stopni. Co mogło spowodować taki stan rzeczy?

To mogło wskazywać na to, że ten lot koszący, z chwilą zetknięcia z ziemią przestał być koszący i jedne części zachowywały się inaczej. Czyli były jakieś siły dodatkowe, które takie „wywrotki” i rozrzut spowodowały. Jeżeli kokpit na jednym ze zdjęć jest w widocznej pozycji – widać szyby, widać przód, jest to pokazane tylko w kilku fragmentach zdjęć na video (na tzw. stop klatkach) i trzeba to specjalnie zauważyć. Jest tak na pewnych zdjęciach zrobionych ze sfilmowanych ujęć z miejsca katastrofy. Więc przód kokpitu wyglądał w miarę „normalnie”, a kadłub był jakimiś dodatkowymi siłami, poskręcany, powywracany łącznie z kołami i rozczłonkowywany na drobne elementy. Ale to świadczy o tym, że on nie lądował na plecach, bo są zdjęcia, które pokazują, że koła z jednej części były całe ubłocone – to znaczy, że on tymi kołami dotknął ziemi, a nie, że uderzył w ziemię „na plecach”, odwrócony o 180°. A to, że ten kadłub miał jedne części tak a drugie tak poustawiane i porozrzucane? – Przy wybuchu, eksplozji to wszystko się rozlatuje, wywraca i ląduje w różny sposób. To by świadczyło także o budowie tego samolotu. Ja oglądałem tą konstrukcję i ona, składa się z czterech głównych części, oddzielonych grodziami. Idąc od przodu jest: kokpit czyli kabina pilotów, dalej są dwie salonki, pierwsza, za kabiną pilotów, prezydencka, następna jest salonka VIP-owska – tam siedzieli generałowie, ważniejsi ministrowie, a w dalszej trzeciej części tej największej, czyli przedziale pasażerskim siedzieli inni ludzie – posłowie, zaproszeni goście oraz jest czwarta część – ogon, gdzie są także silniki. I te cztery części są przedzielone grodziami. Przy eksplozji ładunku, przy spowodowaniu wybuchu, te cztery elementy zachowują się każda trochę inaczej. Salonki są dodatkowo wzmocnione płytami i stanowią jakby oddzielne umocnione skrzynki odgrodzone od siebie, części pasażerskiej i kokpitu grodziami, kokpit stanowi również oddzielna skrzynkę. One jakby wypadły osobno i nie w taki drobny mak się rozleciały. Największe zniszczenia były w kabinie pasażerskiej i w tych salonkach Prezydenta i VIP-owskich, które też zostały po uszkadzane, a ogon jak kokpit także odpadł. Takie skutki powoduje eksplozja, która, dodajmy, nie była w ogonie, w kokpicie, tylko w części pasażerskiej i chyba także w salonkach.

Jest Pan profesorem mechaniki i matematyki stosowanej. Czy taką wersję jaką Pan profesor prezentuje może potwierdzić każdy naukowiec z dziedziny fizyki, matematyki, mechaniki, czy innych dziedzin ścisłych na każdej polskiej uczelni i nie tylko polskiej? Czy jest to wiedza znana i w naukowym środowisku powszechna, ale nie jest przekazywana opinii publicznej?

Czy każdy? Nie wiem. Czy każdy tak analizował? Niektórzy panowie może robili różne analizy i wyciągali wnioski na podstawie dedukcji tak jak ja. Mnie to bardzo interesowało, również ze względu na moje zapatrywania, jakie mam, jeżeli chodzi o Polskę, o to, co dzieje się obecnie z naszym krajem i ze względu na moje przekonania patriotyczne. Zawsze mnie dziwiło i ciągle bardzo dziwi – ale być może taki jest dobór prelegentów – że w prezentacjach radiowych i telewizyjnych w zasadzie nie ma ekspertów z dziedziny mechaniki, wytrzymałości materiałów, aerodynamiki , dynamiki i kinematyki lotów. Najczęściej byli to dziennikarze albo jacyś inni pseudo eksperci, redaktorzy czasopism o tematyce lotniczej, byli także redaktorzy czasopism związanych z awiacją. Może ci panowie trochę wiedzą na temat historii lotnictwa, wiedzą powierzchownie na temat budowy samolotów i ich parametrach, cenie zakupu, miejscu produkcji – ale nie znają się na wytrzymałości materiałów, aerodynamice i kinematyce lotów. Jest wydział na Politechnice Warszawskiej – Wydział Mechaniki Energetyki i Lotnictwa tzw. MEL i na Politechnice Rzeszowskiej – Wydział Budowy Maszyn i Lotnictwa, gdzie na pewno profesorowie mają na ten temat wiedzę, ale ich nikt nie zaprasza. Znany jest mi tylko jeden profesor, który w tej kwestii zabrał głos publicznie i jest fizykiem. Jest to profesor Mirosław Dakowski, który pisał o tym na swoim blogu. Jest to profesor bardzo uznany, uczony o uznanej sławie i renomie, który wie co pisze!!! Więc ten jedyny profesor, który jest już autorytetem, czyli można powiedzieć, że jest nas dwóch, bo ja również te wszystkie tezy i wnioski profesora M. Dakowskiego popieram. Jedną sprawą, która mnie dodatkowo zaciekawiła, a o której się nie mówi to pojawienie się mgły. Przecież o 10.40 w kwietniu nie pojawia się nagle mgła sama. Mgła jest zjawiskiem, które zawsze pojawia się z samego rana. I mieszkańcy okolic Smoleńska, z którymi były wywiady, wypowiadali się, że z rana świeciło słońce a nawet potwierdzali to kontrolerzy lotu. Prawdopodobnie była to jedna z sugestii żeby podejście do lądowania mjr Protasiuk wykonał od strony wschodniej w kierunku zachodnim, a nie z zachodniej w kierunku wschodnim. Wówczas słońce miałby przed sobą i świeciło by mu w oczy. To podejście właśnie od strony zachodniej jest proste – tam nie ma tego jaru, tam nie ma tej nierówności – jest płaska powierzchnia i dobrze oświetlona. To z tej strony trzy dni wcześniej lądował samolot z premierem Tuskiem. Dlaczego mjr Protasiuk wybrał, sugerując się lądowaniem pod słońce, tą gorszą drogę podejścia??? Tego nie wiem, ale znając wcześniejsze relacje mjr Protasiuka, to wynika z nich, że także znał i to podejście i już wcześniej lądował z dwóch stron. Wybrał taki wariant, gdyż poinformowano go nad terytorium Rosji, że jest słońce i chyba wolał je mieć z tyłu niż z przodu. Jednak kontrola nie poinformowała go później, że tam zaczęła pojawiać się mgła, która jest zjawiskiem znowu atmosferycznie niewytłumaczalnym, bo mgły pojawiają się z rana i przed południem ustępują, najpóźniej do godz. 9.30 – 10.00. A tam mgła zaczęła się pojawiać po godzinie 10.00. Znowu następny niewytłumaczalny paradoks – akurat tego dnia. Z wypowiedzi mieszkańców okolic Smoleńska wynika, że szykowała się z rana bardzo ładna pogoda, bardzo ładny słoneczny dzień oraz, że po godz. 11.00 już mgły nie było. No więc jeżeli mówimy o realnym locie tego samolotu, o zjawiskach fizycznych, to nie możemy wkraczać w zjawiska parafizyczne – w jakieś nienormalne pojawienie się mgły, jakieś nienormalne roztrzaskanie się samolotu w drobny mak w błocie i (samosiewnym młodniku) nienormalne zachowanie się samolotu w końcowej fazie lotu itp.– takie rzeczy nie są normalne. Jeżeli wkracza tutaj dziedzina nauk technicznych, ścisłych, to musimy mówić językiem nauk ścisłych i takie zjawiska nie są normalne – chyba, że są w jakiś sposób przygotowane i specjalnie wywołane przez człowieka.

Profesor Dakowski w liście do prokuratury zawiadamiającym o popełnieniu przestępstwa napisał:Prawa fizyki, jak i prawa logiki, obowiązują bezwzględnie. Nie da się ichzmienić, bo są to prawa natury; stoją one ponadprawamigeo-polityki czy socjologii. (Treść listu tutaj)

Ja spotkałem profesora Dakowskiego kilka razy np. w Opolu czy w Głuchołazach w 2008 r. I jeżeli profesor M. Dakowski tak pisze, to ja jestem pewien, że profesor wie co pisze i się z nim utożsamiam, zgadzam i popieram jego wersję w tym temacie. Zjawisk fizycznych i myślenia logicznego nie da się oszukać, i że prędzej czy później prawda o tej katastrofie samolotu (zamachu???), zostanie wytłumaczona. W to musimy wierzyć, inaczej racjonalne, naukowe i logiczne myślenie nie miałoby sensu bycia w przyszłości!!!

*Zdzisław Śloderbach – Profesor PO doktor habilitowany inżynier, wykładowca na Politechnice Opolskiej posiadający na tej uczelni status profesora nadzwyczajnego. Specjalizuje się w takich dziedzinach jak: zastosowania matematyki w technice, mechanika ciała stałego, niezawodność i wytrzymałość, teoria sprężystości i plastyczności, naprężenia termiczne, technologia przeróbki plastycznej. Jego szereg prac z zakresu zastosowań matematyki w mechanice zostały wydane przez jedną z najbardziej prestiżowych uczelni na świecie – Uniwersytet Berkeley w USA (drugie miejsce po Harvardzie w rankingu listy Szanghajskiej). Profesor był represjonowany w stanie wojennym i za swoją opozycyjną działalność został zwolniony z pracy w instutucie w Warszawie. W tzw. „wolnej” Polsce z przyczyn politycznych w 2004 r. nie został przyjęty do pracy na Politechnice Wrocławskiej. Odznaczony w 2006 r. Krzyżem „Semper Fidelis”. Posiada status pokrzywdzonego nadany mu przez IPN.

http://jmzt.salon24.pl/328513,profesor-z-po-uszkodzenia-samolotu-przecza-prawom-fizyki

Zobacz także:

Ostatnie sekundy lotu TU-154 – analiza prof. Nowaczyka

Macierewicz: To nie jest raport! To stek bzdur!

Posted in Katastrofa smoleńska, Polityka i aktualności | 1 Comment »

Ostatnie sekundy lotu TU-154 – analiza prof. Nowaczyka

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

Przeczytaj także:

Profesor z PO – uszkodzenia samolotu przeczą prawom fizyki

Macierewicz: To nie jest raport! To stek bzdur!

 

Posted in Katastrofa smoleńska | 3 Komentarze »

(Nie)możliwa przyjaźń

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

Dla jednych cierpienie to argument za odrzuceniem Boga, dla innych – wyraz miłości i szczególnego wybrania.

(Nie)możliwa przyjaźń
foto. archiwalne

Dar niechciany?
Ojciec Pio stwierdził, że „im bardziej jesteśmy dotknięci cierpieniem, tym bardziej winniśmy się cieszyć, ponieważ w ogniu utrapień dusza stanie się czystym złotem, godnym tego, by zajaśnieć w pałacach niebieskich”. Stygmatyk doświadczał zarówno cierpień fizycznych, jak i duchowych, lecz wszelkie przeciwności starał się przyjmować i pokochać. Napisał: „Kocham Jezusa w cierpieniu. Kocham krzyż, dlatego że jest on na ramionach Jezusa”.

Pierwsze źródło cierpienia stanowiła dla Świętego świadomość dzielącej go od Boga przepaści. Chciał, aby jego miłość stawała się coraz doskonalsza, ale niezależnie od tych starań ciągle odczuwał powiększającą się w nim pustkę i niezaspokojone pragnienie kochania. Dopóki pielgrzymował na ziemi, owo pragnienie nie mogło zostać zaspokojone.
Choroby i ból fizyczny to kolejne przyczyny cierpień Ojca Pio. Jego ciało umierało od ran – stygmatów. Żywił nawet obawę, że z ich powodu wykrwawi się na śmierć, dlatego błagał Pana, aby zabrał zewnętrze rany, a pozostawił ból i cierpienie, które przyjmował ochoczo. Cierpienie stało się istotą jego życia: „Przeraża mnie myśl, że miałbym chociaż przez chwilę żyć bez tego przenikliwego, ale jakże miłego sercu cierpienia. Czuję, że moje ciało doznaje ucisku z powodu wielu chorób. Czuję, że nie jestem w stanie skupić się i modlić pomimo tego, że bardzo tego pragnę. Pośród męki czuję dość siły, by wypowiadać bolesne „fiat”. O słodkie rany, dlaczego, choć tak bolesne, jesteście balsamem dla duszy?”.

Ręka Pana dotykała go bardzo boleśnie. W listach skarżył się na obecność w swoim ciele, sięgającej od serca aż po łopatki, tajemniczej blaszki, wywołującej bardzo ostry ból. Jeżeli wspomnimy jeszcze o wątłym zdrowiu Ojca Pio, jego częstych chorobach i trwałych schorzeniach, wysokich gorączkach, licznych omdleniach czy cielesnych i duchowych wyrzeczeniach, to jasno widać, że jego życie było pełne nieustannej fizycznej i duchowej udręki.

W sercu Ojca Pio zmagały się dobro ze złem, wiara z rozpaczą. W tej walce Święty był bezustannie atakowany przez różne lęki, pokusy i zwątpienia: „Bywają chwile, kiedy atakowany jestem przez gwałtowne pokusy przeciw wierze. Jestem pewien, że moja wola się nie podda, ale moja rozpalona wyobraźnia ukazuje mi pokusy w tak barwnych kolorach, że grzech nie tylko przestaje wydawać się czymś obcym, ale nawet wydaje się przyjemnym. Dopóki będzie w naszym ciele choćby jedna kropla krwi, dopóty będzie trwała w nas walka pomiędzy dobrem a złem”.

Ta walka, niosąc ze sobą szczególny rodzaj cierpienia, prowadziła do dojrzałości w wierze: „Pokusa i cierpienie kosztują, ale oddane Panu Bogu przyczyniają się do naszego uszlachetnienia i zbawienia”.
Wydaje się, że przyczynami cierpień Ojca Pio były także jego charakter i wady. W prowadzonej przez niego korespondencji często spotykamy opisy ubolewania z powodu własnej szorstkości i gwałtowności w kontaktach z ludźmi.
Największą udrękę dla Ojca Pio stanowił jednak brak pewności co do tego, czy jego postępowanie podoba się Bogu, czy też Go obraża. Zwracając się do swego spowiednika, prosił: „Ojcze uczyń coś, aby nastał we mnie pokój, i by ustał atak ze wszystkich stron”.

Trudności
Cierpienia Ojca Pio wzmagały trudy kapłańskiej posługi – pełnionej przecież tak ofiarnie. Bywały okresy, kiedy spowiadał przez osiemnaście godzin bez przerwy, chciał bowiem jak „największą ilość dusz wyzwolić z sideł szatana i przywrócić Chrystusowi”.
Również sprawowana przez niego Eucharystia przynosiła cierpienie. Oto jedno z jego świadectw: „Stałem przy ołtarzu, odprawiając Mszę Świętą. W nękaniu mojego biednego jestestwa rywalizowały cierpienie fizyczne i ból wewnętrzny. Gdy nadeszła chwila przyjęcia Eucharystii, poczułem, że umieram. Ogarnął mnie śmiertelny smutek. Czułem, że dla mnie wszystko już się skończyło: moje życie doczesne i wieczne. Sięgnąłem kresu. Dotarłem do szczytowego momentu mojej agonii, ale tam, gdzie spodziewałem się znaleźć śmierć, znalazłem pocieszenie życia. Podczas spożywania Świętych Postaci Eucharystii przeniknęło mnie nagle światło i ujrzałem wyraźnie Matkę Najświętszą z Dzieciątkiem Jezus, którzy powiedzieli do mnie: „Bądź spokojny! Jesteśmy z tobą!”.

Ojciec Pio, podobnie jak sprawiedliwy Hiob, został poddany próbie – jako młody kapłan tuż po święceniach otrzymał trzyletni zakaz spowiadania. W tym czasie 18 razy starał się (listownie) o uchylenie tej decyzji. Późnej na dwa lata (1931-1933) pozbawiono go prawa pełnienia wszystkich funkcji kapłańskich, z wyjątkiem odprawiania Mszy Świętej bez udziału wiernych w prywatnej kaplicy klasztornej. W kapucyńskich kronikach zanotowano, że Ojciec Pio po otrzymaniu tych zakazów wzniósł ku niebu oczy pełne łez i powiedział: „Niech się dzieje wola Boża”. Zakrył potem twarz dłońmi, skłonił głowę i milczał. Pocieszenie znalazł w Jezusie ukrzyżowanym.

Niebywałe zaszczyty
Ojciec Pio odkrywał sens cierpienia, kontemplując życie Chrystusa: „Dziecię z nieba cierpiało i płakało w żłobie, abyśmy zrozumieli, czym jest cierpienie w oczach Boga – lekcją miłości i źródłem zasług, drogą do celu”. Święty wzorował się przede wszystkim na Jezusie ukrzyżowanym, który cierpiał za ludzi, aby leczyć ich słabości i pocieszać w trudnościach. Ponieważ męka Pana była drogą zbawienia, Ojciec Pio chciał nią iść, aby dostąpić nieba. Dane mu było nie tylko w Chrystusa wierzyć, ale i dla Niego cierpieć.

Poprzez trudności Jezus okazywał Ojcu Pio swoją miłość: im większe były cierpienia, tym większa zdawała się być miłość, jaką go obdarzał. Zakonnik doskonale rozumiał i akceptował taki sposób Boskiego postępowania, a nawet uznał go za zaszczyt: „Kiedy Jezusowi spodoba się włożyć na nas krzyż – gdy choroba nas powali na łoże boleści – dziękujmy Mu i uważajmy się za szczęśliwych, ponieważ On zaszczycił nas tak bardzo, pamiętając o tym, że wyższym i doskonalszym aktem miłości jest pozostawanie z Jezusem na krzyżu, niż tylko sama kontemplacja Jezusa Ukrzyżowanego”.
Pomiędzy Ojcem Pio a Chrystusem zaistniała swoista zażyłość, polegająca na wzajemnej wymianie darów. Święty ofiarował swoje cierpienie jako najlepszą cząstkę siebie. To z kolei dawało możliwość uczestnictwa w cierpieniach znoszonych przez Chrystusa – niewyobrażalnych dla zwykłego człowieka. Bywały dni, kiedy udręczenie Stygmatyka osiągało apogeum: od czwartku wieczorem do soboty rano. Wówczas Mistykowi w pełni objawiała się rzeczywistość męki Chrystusa, czemu towarzyszyły uporczywe ataki szatana chcącego zniszczyć dzieło rąk Bożych.

Dojrzałość
Trudności pojawiające się w życiu Ojca Pio kierowały jego uwagę na sprawy ważne i ostateczne. Życiowe zmagania – niczym ojcowskie napomnienia – wychowywały Ojca Pio, formowały jego charakter: prowadząc ku dojrzałości, pomogły wypracować wiele cnót, z których na szczególną uwagę zasługuje wytrwałość w znoszeniu bólu. Dla Ojca Pio stał się on sposobem na ekspiację – wynagrodzenie Bogu i ludziom za wyrządzone krzywdy. Stygmatyk modlił się swym cierpieniem.
Robert Krawiec OFMCap, więcej na http://www.glosojcapio.pl

http://kielcelive.pl/czytaj/3772/page/2

Posted in Ojciec Pio, Religia | Leave a Comment »

Ks. Małkowski komentuje…

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

News image

Jest legendarnym kapelanem Solidarności. Przyjaciel bł. ks. Jerzego Popiełuszki, wraz z którym znalazł się na liście niewygodnych księży, wyznaczonych do…

Jest legendarnym kapelanem Solidarności. Przyjaciel bł. ks. Jerzego Popiełuszki, wraz z którym znalazł się na liście niewygodnych księży, wyznaczonych do skrytobójczej zagłady. Za swoje poglądy wielokrotnie nękany, zatrzymywany, przesłuchiwany i poddawany rewizjom przez Służbę Bezpieczeństwa. Choć czasy PRL-u oficjalnie minęły, ks. Stanisław Małkowski nadal dla wielu środowisk jest niewygodny. Dlaczego? Bo ma odwagę mówić prawdę!Na naszym portalu rozpoczynamy cykl rozmów z tym wybitnym kapłanem, bardzo mocno zatroskanym o losy Polski. Niezwykle celne spostrzeżenia, logiczna argumentacja i przede wszystkim wielka wiara – to czyni ks. Małkowskiego wyjątkowym duchownym. Jego bezcenne komentarze i obserwacje są niewyczerpalnym źródłem niewygodnej prawdy o tym, co dzieje się w naszej Ojczyźnie.

Zachęcamy do śledzenia wypowiedzi duchownego oraz rozpowszechniania ich w Waszych mediach. Wypowiedzi ks. Stanisława Małkowskiego rejestruje red. Agnieszka Piwar, przewodnicząca Oddziału Warszawskiego KSD.

Nagranie I

– Intronizacja Chrystusa na Króla Polski!

cz.1 http://pl.gloria.tv/?media=180460    lub http://www.fronda.gliwice.pl/do_pobrania/malkowski/cz_1_INTRONIZACJA.mp3

cz.2 http://pl.gloria.tv/?media=180462 –    lub http://www.fronda.gliwice.pl/do_pobrania/malkowski/cz_2_INTRONIZACJA.mp3

– Dlaczego Bronisław Komorowski nie ma prawa przyjmować Komunii św.? – http://pl.gloria.tv/?media=180460

– Krucjata różańcowa szansą dla Naszej Ojczyzny!

Nagranie III:
– Komentarz do szykowanej ustawy o tzw. „mowie nienawiści”

Nagranie IV: – – O inicjatywie obywatelskiej dot. zmiany w ustawie o zabijaniu nienarodzonych

http://www.fronda.gliwice.pl/do_pobrania/malkowski/ABORCJA.mp3

Posłuchaj także:

Lucyfer realizuje niszczycielski plan.
Każde nienarodzone życie jest darem Boga i ma wielką wartość. Wielu polskich polityków, w tym prezydent Bronisław Komorowski, mówiąc o sobie „jestem katolikiem” pozwala jednocześnie na zabijanie najbardziej niewinnych istot. Bo jak inaczej określić uchylanie się od zmiany w ustawie, zezwalającej na mordowanie dzieci? Karanie bezbronnego człowieka ze względu na jego stan zdrowia czy poczęcie w wyniku przestępstwa – to triumf cywilizacji śmierci. Za pomocą polityków nazywających się „katolikami” Lucyfer realizuje swój niszczycielski plan!!!Lobby aborcyjne próbuje wmówić społeczeństwu, że płód to jeszcze nie człowiek. O tym jak wielkim jest to zakłamaniem opowiedziała Pani Elżbieta, o której można powiedzieć, że przeżyła własną aborcję. Jej życie przed narodzeniem było zagrożone, ponieważ rodzina naciskała na jej matkę, aby usunęła ciążę. Ona jednak nie chciała zabić swojego dziecka i postanowiła je urodzić.Pani Elżbieta podzieliła się ze mną na antenie Radia Niepokalanów swoim świadectwem. Przez lata cierpiała na tzw. syndrom ocaleńca. Polega on na tym, że osoby, których życie przed narodzeniem było rozważane – później odczuwają wielki strach. Świadectwo Pani Elżbiety jest niezbitym dowodem na to, że dziecko w łonie matki, to nie zlepek komórek, ale człowiek który żyje, czuje i cierpi.Posłuchaj: http://ksd.media.pl/sekcja-studentow/359-czonkowie-ksd-nt-dyskusji-woko-ustawy-dot-aborcji

Agnieszka Piwar, Radio Niepokalanów
Sekretarz KSD

Nagranie V:
– O Liturgii – w rycie trydenckim i w języku narodowym

Nagranie VI:
-o Radiu Maryja, okrągłym stole i o „zsyłce” ks. Małkowskiego za Wólkę Węglową

Pytanie: Tajemnicą Poliszynela jest fakt, że obecność Księdza na Wólce Węglowej jest pewnego rodzaju zsyłką, karą lub tak przynajmniej często jest to postrzegane. Księdza brat w kapłaństwie, a także towarzysz duszpasterstwa na Krakowskim Przedmieściu także szykowany jest… na Wólkę. Jak Ksiądz to postrzega?

http://komandir.wrzuta.pl/katalog/at3TAx3qhRG/filozofia_i_religia/

http://ksd.media.pl/aktualnoci-ksd/372-ks-makowski-komentuje

Przeczytaj także: Ks. Małkowski: O Intronizacji, logice, ks. Natanku i kard. Dziwiszu

 

 

Posted in Religia, SYLWETKI | Leave a Comment »

Warto pamiętać czytając raport Millera. „Dowody przetrzymywane są w Rosji, a przekazywane Polsce kopie były fałszowane”

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

Panowie spokojnieZdjęcie przedstawiające niszczenie łomem przez rosyjskiego żołnierza wraku polskiego tupolewa – kilkadziesiąt godzin po tragedii

List córki Ś.P. Wojciecha Seweryna do Prezydenta USA

Witam jako Polka i obywatelka Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Ale przede wszystkim witam Pana jako córka Wojciecha Seweryna, obywatela USA poległego wraz z  Prezydentem RP i 94 innymi wybitnymi Polakami w katastrofie polskiego Air Force One nad Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 r.

 Szanowny Panie Prezydencie,

Witam Pana na polskiej ziemi z radością i nadzieją,

Witam jako Polka i obywatelka Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Ale przede wszystkim witam Pana jako córka Wojciecha Seweryna, obywatela USA poległego wraz z  Prezydentem RP i 94 innymi wybitnymi Polakami w katastrofie polskiego Air Force One nad Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 r.

Mój ojciec był rzeźbiarzem. Na krótko przed tragicznym lotem do Smoleńska pomnik jego autorstwa upamiętniający zbrodnię katyńską stanął na największym cmentarzu w Chicago. Kopię tego pomnika wiózł z sobą 10 kwietnia.

Przede wszystkim jednak wiózł myśli i uczucia milionów Amerykanów pochodzenia polskiego, dzięki wysiłkowi których Komisja Kongresu USA w 1954 r. udowodniła sowiecką odpowiedzialność za ludobójstwo katyńskie. W 70. rocznicę tej zbrodni mojego ojca i całą delegację spotkała śmierć równie okrutna i niesprawiedliwa.

Panie Prezydencie,

ponieważ jak mnie poinformowano  nie będziemy mogli spotkać się osobiście, więc proszę by wysłuchał Pan mojego głosu, obywatelki Stanów Zjednoczonych, która wraz z całą rodziną głosowała na Pana w ostatnich wyborach prezydenckich.

Od katastrofy minął ponad rok, a w dalszym ciągu nie opublikowano bezstronnego raportu wyjaśniającego tragedię smoleńską. Niektóre rodziny nie mogą nawet być pewne czy pochowały swoich bliskich. Mamy prawo przypuszczać, że rosyjska dokumentacja została sfałszowana. Przy sekcjach zwłok nie było polskich prokuratorów ani polskich lekarzy.

Wszystkie kluczowe dowody przetrzymywane są w Rosji i polscy specjaliści nie mogli ich zbadać, a przekazywane im kopie czarnych skrzynek były przez Rosjan fałszowane. Rosjanie dyktują Polsce i światu swoją, fałszywą wersję wydarzeń.

Dzięki pracy niezależnego Zespołu Parlamentarnego,części rodzin, mediów i niektórych pełnomocników, mamy prawo podejrzewać, że piloci do ostatnich chwil byli wprowadzani w błąd przez rosyjskich kontrolerów lotu z wieży w Smoleńsku. Wiemy też, że gdy na wysokości 100 m nad ziemią uświadomili sobie, że są w pułapce próbowali z niej uciec. Lecz przyrządy zostały zablokowane i na wysokości 15 metrów nad ziemią nastąpiła ostateczna katastrofa.

Dokładne dane na ten temat odczytali z twardego dysku komputera pokładowego specjaliści Uniwersal Avionics Systems Corporation z Redmond w USA. Ich raport znajduje się w National Transportation Safety Board. Ale tych danych nie uwzględniono w rosyjskim stanowisku, jedynym jakie zna opinia międzynarodowa.

Dlatego wraz z innymi rodzinami poległych zwróciliśmy się o powołanie przez Kongres USA niezależnej Komisji wyjaśniającej przyczyny smoleńskiej tragedii. 350 tysięcy podpisów popierających nasze stanowisko, w tym 50 tysięcy podpisów obywateli USA złożyli na ręce obecnej Przewodniczącej Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Pani Ileany Ros-Lehtinen była Minister Spraw Zagranicznych RP Anna Fotyga, były Wiceminister Obrony Narodowej i przewodniczący Zespołu Parlamentarnego Antoni Macierewicz oraz Paweł Kurtyka, syn poległego w Smoleńsku Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.

Wierzę, że również Pan, Panie Prezydencie pragnie wyjaśnienia tej tragedii. Wierzę więc, że taka Komisja powstanie, bowiem wie Pan dobrze, że jest to jedyna szansa na wyjaśnienie tego co się stało!

Niech Bóg Pana błogosławi. Niech Bóg błogosławi Amerykę i Polskę.

Anna Wójtowicz, Chicago

źródło: Zespół Parlamentarny Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r.

http://wpolityce.pl./view/15646/Warto_pamietac_czytajac_raport_Millera___Dowody_przetrzymywane_sa_w_Rosji__a_przekazywane_Polsce_kopie_byly_falszowane_.html

Posted in Katastrofa smoleńska | Leave a Comment »

Generał ostro krytykuje rząd: to oni są winni katastrofy

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

Sławomir Petelicki, fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta

Sławomir Petelicki, fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta

– Po raporcie Millera spodziewam się dymisji premiera Donalda Tuska – powiedział w wywiadzie dla Onet.pl gen. Sławomir Petelicki. – Za katastrofę smoleńską odpowiedzialni są głównie ministrowie Bogdan Klich i szef kancelarii premiera Tomasz Arabski. Błędem premiera było, że nie zdymisjonował ich zaraz po katastrofie – dodał były szef jednostki specjalnej GROM.

Z generałem Sławomirem Petelickim organizatorem i dwukrotnym dowódcą Jednostki Wojskowej GROM – rozmawia Jacek Nizinkiewicz.

– Jacek Nizinkiewicz: Jest Pan zwolennikiem PiS?

– Gen. Sławomir Petelicki: A skąd! Nie popieram PiS. Chyba tylko pani redaktor Monia Olejnik uważa mnie za zwolennika partii Jarosława Kaczyńskiego, co publicznie stwierdziła jakiś czas temu w Radiu ZET i nie miała mnie jeszcze okazji za to przeprosić.

– Zwolennikiem rządu Donalda Tuska również Pan nie jest?

– Byłem zwolennikiem PO i rządu Donalda Tuska. Dzisiaj należę do powiększającego się grona zawiedzionych przez ten rząd, ale to nie musi oznaczać, że sympatyzuję z największą partią opozycyjną. Nie sympatyzuję ani z Tuskiem, ani z Kaczyńskim.

– Ale jeszcze niedawno PO była Panu bliska?

– PO była mi bardzo bliska. Najbardziej z PO popierałem Pawła Grasia. Kilka lat temu ukazał się we „Wprost” artykuł o dzisiejszym rzeczniku rządu, gdzie w rubryce mistrzowie – w tym przypadku Grasia – padło moje nazwisko. Później Paweł Graś przysłał mi sms-a, że jest z tego dumny. Zachowałem sobie tego sms-a. Na pamiątkę.

– Dlaczego przestał Pan wspierać Platformę?

– Nie mogę wspierać rządu, który mnie oszukuje.

– W czym Pana oszukał rząd Tuska?

– Nie może być tak, że w wolnej Polsce zamiast wojska z prawdziwego zdarzenia do jakiego byłem przyzwyczajony w GROMIE jest armia piarowców, którzy podpowiadają rządowi jak ma okłamywać społeczeństwo.

– A opozycja przedstawia społeczeństwu prawdy objawione?

– Ja zostawiam na boku spór na linii Donald Tusk – Jarosław Kaczyński, czy wcześniejszy spór Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim, bo to jest amerykański wrestling, na który frajerzy kupują bilety, licząc że któryś z zawodników zrobi sobie krzywdę, a to są zapasy tak ustawione, że nikt sobie krzywdy zrobić nie może.

– Czyli wojna polsko-polska jest na rękę i PiS i PO?

– Tak, ale nie mówi się w ogóle w Polsce prawdy na temat stanu państwa. Będę mówił na temat tych spraw, na których się znam. Z wojskowego punku widzenia mogę powiedzieć, że jesteśmy jedynym krajem, w którym w dwóch identycznych katastrofach samolotów wojskowych najpierw straciliśmy prawie całe dowództwo lotnictwa, a następnie całe dowództwo sił zbrojnych z ich zwierzchnikiem prezydentem RP na czele. Tylu polskich generałów ilu zginęło za rządu Donalda Tuska i kadencji Bogdana Klicha jako szefa MON, nie zginęło podczas II wojny światowej.

Po dwóch wielkich katastrofach lotniczych usłyszałem z ust Bogdana Klicha, że państwo polskie zdało egzamin, a procedury stosowane w wojsku są tak znakomite, że on się nimi podzieli z innymi resortami. Szef MON chwalił się po śmierci jednych z najlepszych generałów jakie miało całe NATO, a którzy zginęli w katastrofie CASY i Tu-154M, że ich zastępcy bardzo płynnie przejęli obowiązki.

Cz.2 „Amerykanie mają wszystkie rozmowy. Oni znają prawdę”

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/general-ostro-krytykuje-rzad-to-oni-sa-winni-katas,1,4807242,wiadomosc.html

Przeczytaj także:

Bogdan Klich opowiada kłamstwo za kłamstwem .Co zrobi Miller?

Posted in Katastrofa smoleńska, Polityka i aktualności, Wywiady | 1 Comment »

Próba samobójcza i inne nieznane fakty z życia Hanki Bielickiej

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011


Próba samobójcza i inne nieznane fakty z życia Hanki Bielickiej - bielicka12.jpg

  • Dlaczego Hanka Bielicka zamierzała popełnić samobójstwo?
  • Kto, obok męża, był jej drugą wielką miłością?
  • Dlaczego jej największym fetyszem były kapelusze?
  • Czy można było ją w ogóle spotkać bez tego nakrycia głowy?
  • Jak wyglądały początki kariery Bielickiej?
  • Skąd wiedziała, że występ w programie uSzymona Majewskiego jest jej ostatnim?

„Jeszcze Polska nie zginęła, póki się śmiejemy” – mawiała Hanka Bielicka, jedna z najwybitniejszych aktorek powojennej polskiej estrady. Do księgarń trafia właśnie jej biografia pióra Zbigniewa Korpolewskiego (Wyd. Prószyński i S-ka), autora wielu monologów Bielickiej.

„O tym będziemy bardzo mało mówić, bo moje życie romantyczne było pod zdechłym Azorkiem” – zastrzegła Hanka Bielicka w jednym z wywiadów. Korpolewski, który przyjaźnił się z nią przez kilka dekad, we właśnie wydanej biografii rzuca nieco więcej światła na życie uczuciowe Bielickiej.  

Uważa, że największą miłością jej życia był jej mąż, poznany na studiach, poślubiony podczas okupacji w Wilnie, przystojny aktor Jerzy Duszyński. Małżeństwo się rozpadło, po rozwodzie Duszyński ożenił się z piękną kelnerką ze SPATiF-u, ale Hanka Bielicka zachowała dla niego ciepłe uczucia.

Jednak to nie miłość do Duszyńskiego sprawiła, że aktorka podjęła próbę samobójczą. O kogo więc chodziło?

Okazuje się, że w życiu Hanki Bielickiej była jeszcze jedna wielka miłość. Chodzi o radiowca, z którym romansowała aktorka.

Radiowiec rozwiódł się więc z żoną, ale wcale nie po to, by wziąć ślub z Bielicką. Po jakimś czasie ożenił się z dużo młodszą dziewczyną. Bielickaprzypłaciła tę historię załamaniem i próbą samobójczą.

Korpolewski twierdzi w biografii, że nie znalazł w życiu znanej aktorki więcej wątków romansowych.

Próba samobójcza i inne nieznane fakty z życia Hanki Bielickiej - bielicka6.jpg

Fetyszem Hanki Bielickiej były kapelusze, których miała całą kolekcję. Mawiała: „Ja mam mniej lat niż kapeluszy, bo lata lecą, a kapelusze wychodzą z mody… ale kapelusze nie przysparzają zmarszczek”.

Hanka Bielicka właściwie od zawsze kojarzyła się swoim wielbicielom z kapeluszem, a raczej nawet z kolejnymi kapeluszami, które prezentowała na estradzie czy w życiu prywatnym. Kapelusze stanowiły integralną część jej osobowości. Były bardzo dokładnie wymyślane i wysmakowane. Miała ich mnóstwo, dobierała je starannie zarówno kolorystycznie, jak i stylistycznie do kostiumów estradowych i kreacji codziennych” – pisze Korpolewski i dodaje:

„Bez kapelusza można ją było zobaczyć tylko w trzech miejscach – w domu, garderobie teatralnej i… w szpitalu”.

Bielicka wystąpiła w ponad 20 filmach kinowych i telewizyjnych. Zagrała m.in. w serialach: „Wojna domowa”, „Palce lizać”, w filmach fabularnych: „Zakazane piosenki”, „Celuloza”, „Małżeństwo z rozsądku”, „Ja wam pokażę!”.

„Tak naprawdę to Hanka Bielicka od czasu ukończenia PIST-u nigdy nie była osobą zupełnie prywatną – zawsze grała rolę, którą wyznaczył jej autor, reżyser lub też życie, będące dla niej wyłącznie przerwą między kolejnymi spektaklami, które uwielbiała i których nigdy nie była syta” – czytamy w książce Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu.

Gwiazda polskiej estrady, która przeniosła w świat PRL-u klimat przedwojennego aktorstwa, urodziła się w miejscowości Konowka na Ukrainie podczas I wojny światowej w 1915 roku. Po wojnie rodzina Bielickich zamieszkała w Łomży. Przyszła aktorka w 1939 r. ukończyła romanistykę na Uniwersytecie Warszawskim oraz Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej w Warszawie pod okiem Aleksandra Zelwerowicza.

„Zelwer nauczył mnie sztuki aktorskiej. Już w szkole uświadomił mi, że będę aktorką charakterystyczną – wspominała Bielicka w jednym z wywiadów – Tak naprawdę dał mi popalić… dopiero na trzecim roku. Przejęta do granic recytowałam jakiś tragiczny monolog, gdy nagle Zelwerowicz ryknął: „Zabierzcie tego krokodyla ze sceny, bo umrę ze śmiechu!”… A potem jeszcze mnie dobił: „Gdyby przyszło pani do głowy grać Ofelię, to radzę już w pierwszym akcie iść do zakonu, bo inaczej widzowie skonają ze śmiechu” – opowiadała aktorka.

Podczas okupacji współpracowała z Teatrem Polskim „Pohulanka” w Wilnie, po 1945 była związana z zespołami teatrów Dramatycznego w Białymstoku, Kameralnego w Łodzi, Współczesnego w Warszawie.

„Porównując się z innymi ludźmi w kwestii zawodu, uważam się za osobę absolutnie szczęśliwą” – powtarzała Bielicka.

Twierdziła, że źródłem jej życiowego optymizmu jest przede wszystkim udane dzieciństwo. „Miałam bardzo szczęśliwe dzieciństwo. To azyl, do którego zawsze można się odwołać, kiedy jest człowiekowi ciężko” – uważa.

Próba samobójcza i inne nieznane fakty z życia Hanki Bielickiej - bielicka5.jpg

Podczas występu w krakowskim kabarecie „Siedem kotów” w 1947 r. Bielicka poznała Bogdana Brzezińskiego, który obiecał napisać coś specjalnie dla niej. Kilka lat później stworzył postać Dziuni Pietrusińskiej – komentującej paradoksy rzeczywistości PRL-u „paniusi miejsko-wiejskiej z dość poważnie zmąconym poczuciem własnych korzeni”, jak scharakteryzował postać sam autor. W tej roli Bielicka bawiła publiczność i słuchaczy radiowego „Podwieczorku przy mikrofonie” przez 25 lat.

W 1954 r. Ludwik Sempoliński zaproponowałBielickiej zagranie roli w „Żołnierzu królowej Madagaskaru” w Teatrze Syrena. W ten sposób artystka związała się ze sceną, na której miała występować przez ponad 40 lat. Często pojawiała się także na estradzie, m.in. w kabaretach „Szpak”, „U Lopka”, „U Kierdziołka”. Zdzisław Gozdawa i Wacław Stępień – autorzy Teatru Syrena w Warszawie – nazwali jej charakterystyczny głos „najpiękniejszą chrypką świata”; aktorka była dzięki niemu łatwo rozpoznawalna także przez słuchaczy radiowych.

Całe serce Bielicka angażowała w pracę, którą uważała za rodzaj misji. „W jej przekonaniu do zadań aktora należało nie tylko przekazywanie powierzonej mu roli, ale też pokazywanie społeczeństwu ładniejszych stron życia, nie tylko na scenie czy estradzie, ale też w sytuacjach codziennych” – pisze Korpolewski w biografii aktorki.

Bielicka była gwiazdą w przedwojennym stylu – zawsze nienagannie ubrana i uczesana. „W jej dość konserwatywnym wizerunku XIX-wiecznej gwiazdy krył się zarazem zalążek współczesnych celebrytów” – uważa biograf.

Dwa lata przed śmiercią Bielickiej na jej prośbę Krzysztof Daukszewicz napisał epitafium: Tu w tym miejscu miała spocząć Hanka Bielicka – sługa Boży, ale nie daje się położyć.

1 marca 2006 r. Hanka Bielicka wzięła udział w nagraniu programu Szymon Majewski Show, w którym żartobliwie powiedziała: „Dzisiejszy wieczór będzie pod nazwą: Bawcie się dzieci, nim babcia odleci”.

Był to jej ostatni telewizyjny występ. Zmarła kilka dni później – 9 marca 2006 r. Została pochowana na warszawskich Starych Powązkach w grobowcu rodzinnym Bielickich, a wielbiciele pożegnali ją wieńcem z różowych kwiatów w kształcie kapelusza.

Hanka Bielicka miała taką energię, że inne osoby, znacznie młodsze, mogły od niej ją czerpać” – powiedział Szymon Majewski, autor i prowadzący program telewizyjny w TVN.

„Tuż przed nagraniem mojego programu paniBielicka powiedziała do mnie na stronie, że to jej pożegnanie z publicznością i ostatni występ w ogóle. Oczywiście stanowczo zaprzeczyłem” – wspominał Majewski.

Po programie, podczas którego Hanka Bielickakipiała energią, a publiczność długo wiwiatowała na jej cześć, byłem przekonany, że artystkę nie raz jeszcze na scenie zobaczymy. Była niesamowita, tańczyła, krzyczała na mnie, ale też wzruszała się” – mówi telewizyjny satyryk.

O książce

 O książce - 978-83-7648-826-4.jpg

Zbigniew Korpolewski z właściwą sobie swadą dotyka fenomenalnego i niepowtarzalnego zjawiska, jakim była Hanka Bielicka. Autor przerzuca pomost między czasami, w których tworzyła legendarna już dzisiaj artystka a dniem dzisiejszym, kiedy nie narodziła się żadna jej następczyni. A widzowie wciąż odczuwają brakBielickiej” – napisał Wojciech Malajkat.

Autor z poczuciem humoru przedstawia jedną z najwybitniejszych artystek polskiej sceny. Opisuje jej życie zawodowe, drogę do wielkiej kariery, trudne wybory sceniczne, a potem okres, w którym niepodzielnie królowała na polskiej scenie. Autor pisze także o dotychczas ukrytym za kulisami życiu osobistym Pani Hanki – o jej charakterze, upodobaniach i rozterkach, o relacjach z mężczyznami i oczywiście o jej niekłamanej miłości do kapeluszy. Książka to hołd dla wielkiej artystki, którą tak bardzo pokochała polska widownia, ale też utrzymana w lekkim tonie refleksja nad sztuką kabaretu i miejscem dobrego humoru w kulturze.

Książka Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechuukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

[oprac. GW, PAP]

http://ksiazki.wp.pl/gid,1764,page,12,tytul,Proba-samobojcza-i-inne-nieznane-fakty-z-zycia-Hanki-Bielickiej,galeria.html

Przeczytaj także:

Ostatni wywiad z Hanką Bielicką: Jeszcze Polska nie zginęła póki się śmiejemy

Największy skarb – wywiad z Hanką Bielicką

 

 

Posted in SYLWETKI, Wspomnienia | 1 Comment »

Fulla Horak – Życie. Śmierć. Czyściec. Niebo. Piekło.

Posted by tadeo w dniu 29 lipca 2011

http://gloria.tv/?media=180151

Czytane fragmenty jak również poniższy opis pochodzą z książki „Święta Pani” Fulli Horak.

„Fulla Horak jest z pewnością jedną z najwybitniejszych córek Kościoła Świętego i naszego Narodu.
Nim ta nasza wszechstronnie wykształcona rodaczka doszła do wiary w istnienie Boga i sens życia, przechodziła wielkie, bardzo bolesne udręki duchowe i psychiczne, graniczące z rozpaczą. Jej bunt przeciwko Bogu, posunięty do negacji Jego istnienia, czynił ją coraz bardziej nieszczęśliwą. Mimo to czuła w głębi duszy nienasyconą tęsknotę za jakimś doskonałym, niepodważalnym Autorytetem, którego istnienie przeczuwała, choć Go nie znała. Duchowe zmagania jakie przeżywała, najlepiej obrazują jej słowa: „Boże, nienawidzę Cię dlatego, że nie istniejesz!”.
Nawróciła się dopiero dzięki ogromnej potędze wstawienniczej Maryi, wzrastając w świętości i doskonałości do końca życia. Doszła do szczytów kontemplacji Boga.
Łaska Boża działająca przez nią pokrzepiała, umacniała, uzdrawiała i przybliżała do Boga wielu chwiejnych. Wysoko postawieni politycy oraz przedstawiciele hierarchii Kościoła zwracali się do niej po radę i modlitwę.
Bezpośrednie kontakty z Panem Jezusem, z Matką Bożą i wieloma świętymi oraz ekstazy i wizje ekstatyczne były niemal stałym elementem jej życia duchowego.
Za jej pośrednictwem Bóg pragnie przypomnieć Kościołowi o ogromnych korzyściach płynących z obcowania ze świętymi, o łatwości nawiązywania kontaktów z nimi i o niepowetowanych stratach wynikających z lekceważenia jednej z największych prawd wiary katolickiej, jaką jest Dogmat Świętych Obcowania oraz istnienia Czyśćca i Piekła.”

Przeczytaj także:

 Cierpienie potwierdza mistyczne przeżycia

http://www.tohorak.opole.opoka.org.pl/Fula%20Horak%20-%20Niewidzialni.pdf

Posted in Filmy religijne, SYLWETKI, Święci obok nas | Leave a Comment »