NIC TAK NIE JEST POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI JAK MIŁOSIERDZIE BOŻE – św. Jan Paweł II
Okaż mi Boże Miłosierdzie
JEZU UFAM TOBIE W RADOŚCI, JEZU UFAM TOBIE W SMUTKU, W OGÓLE JEZU UFAM TOBIE.
Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz.
Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia
WIELKI POST
Rozważanie Drogi Krzyżowej
Historia obrazu Jezusa Miłosiernego
WIARA TO NIE NAUKA. WIARA TO DARMO DANA ŁASKA. KTO JEJ NIE MA, TEGO DUSZA WYJE Z BÓLU SZUKAJĄC NAUKOWEGO UZASADNIENIA; ZA LUB PRZECIW.
Nie wstydź się Jezusa
SŁOWO BOŻE
Tak mówi Amen
Książki (e-book)
TV TRWAM
NIEPOKALANÓW
BIBLIOTEKA W INTERNECIE
MODLITWA SERCA
DOBRE MEDIA
Biblioteki cyfrowe
Religia
Filmy religijne
Muzyka religijna
Portal DEON.PL
Polonia Christiana
Muzyka
Dobre uczynki w sieci
OJCIEC PIO
Św. FAUSTYNA
Jan Paweł II
Ks. Piotr Pawlukiewicz
Matka Boża Ostrobramska
Moje Wilno i Wileńszczyzna
Pielgrzymka Suwałki – Wilno
Zespół Turgielanka
Polacy na Syberii
SYLWETKI
ŚWIADECTWA
bEZ sLOGANU2
Teologia dla prostaczków
Wspomnienia
Moja mała Ojczyzna
Zofia Kossak
Edith Piaf
Podróże
Czasopisma
Zdrowie i kondyncja
Znalezione w sieci
Nieokrzesane myśli
W KAŻDEJ CHWILI MOJEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ.
Prezydent Lech Kaczyński
PODRÓŻE
Pociąga mnie wiedza, ale tylko ta, która jest drogą. Wiedza jest czymś wspaniałym, ale nie jest najważniejsza. W życiu człowieka najważniejszym jest miłość – prof. Anna Świderkówna
Moja rodzina i ja nie byliśmy w stanie pozbyć się wirusa, który od ponad dwóch tygodni utrzymuje się w naszym domu.
Nie pomogły nam nawet syropy z apteki, więc poradziłem się staruszce, która dała mi swój „gwarantowany” przepis na grypę, kaszel i przeziębienie.
Ugotowałam dawkę dla całej rodziny i choć nigdy bym w to nie uwierzyła, w ciągu 2 dni nasza kondycja diametralnie się poprawiła. Irytujący kaszel ustąpił i w końcu dobrze spaliśmy. Ustąpiły również inne objawy – nieżyt nosa, ból głowy, ból zatok. Gorąco polecam, nie masz nic do stracenia, możesz tylko zyskać. Od teraz będę to robiła zawsze, gdy pojawią się jesienne wirusy, grypa i przeziębienia.
Dzięki naturalnemu działaniu antybiotycznemu czosnek radzi sobie z wieloma wirusami i bakteriami. W połączeniu z gorącym mlekiem to zupełny cud dla zdrowia. Wypróbuj ten ponadczasowy przepis i zobacz, co się z Tobą stanie. Cała rodzina skorzysta z tych efektów zimą.
Eliksir czosnkowy pomoże na:
astmę
przeziębienie
zapalenie płuc
artretyzm
żółtaczkę
impotencję
grypę
bezsenność
suchy i duszący kaszel
przewlekłe zapalenie stawów
wzmocnienie odporności
serce i wątrobę
skrzepy krwi
krążenie krwi
cholesterol
Przepis na eliksir czosnkowy
Składniki:
5-6 ząbków czosnku
250 ml mleka
125 ml wody
1,5 kg miodu
Przygotowanie:
W garnku podgrzej mleko z wodą. Dodaj zmiażdżony czosnek i zagotuj.
Jak tylko mleko czosnkowe zacznie się gotować zmniejszyć ogień i mieszać, do czasu, gdy około połowa objętości wyparuje. Nie utrzymuj czosnku długo w temperaturze wrzenia, aby nie stracić jego najcenniejszych składników.
Następnie odcedź mleko, dodaj miód i dobrze wymieszaj. Pij mleko czosnkowe gorące lub przynajmniej ciepłe. Na wszelki wypadek pij raz dziennie (maks. 1 szklanka), szczególnie w okresie jesienno-zimowym.
Jeśli jednak nadal jesteś zbyt chory, zafunduj sobie ten eliksir zdrowia przynajmniej dwa razy w tygodniu. Stosuj podczas choroby: W przypadku choroby lub któregokolwiek z powyższych problemów, zwiększ dawkę mleka czosnkowego do trzech razy dziennie.
Pamiętaj, że mleko czosnkowe należy pić od ciepłego do gorącego. Dobrą wiadomością dla każdego, kto przejmuje się wyrazistym smakiem i zapachem czosnku jest to, że gotowanie eliminuje nieprzyjemny i specyficzny zapach czosnku.
Dlatego ten napój będzie akceptowany również przez dzieci. Mleko czosnkowe mogą pić również osoby, u których surowy czosnek powoduje problemy z trawieniem. Wskazówka dotycząca duszącego kaszlu:
Aby pozbyć się silnego, duszącego kaszlu, dodaj szczyptę kurkumy do mleka czosnkowego. Jeśli jednak cierpisz na nietolerancję mleka, istnieje dla Ciebie równie skuteczna alternatywa, a mianowicie herbata czosnkowa.
Mleka czosnkowego powinni również unikać diabetycy i matki karmiące.
Jesień wystawia nasz organizm na poważne próby. To m.in. okres wzmożonej zachorowalności na przeziębienie i grypę. Pociąganie nosem, kaszel, złe samopoczucie – te objawy będą dominować przez kilka najbliższych miesięcy. Chociaż nie ma magicznego środka, który zapewni, że gładko przejdziemy przez sezon jesienno-zimowych infekcji, są rzeczy, które można zrobić, aby wesprzeć układ odpornościowy w walce z bakteriami i wirusami. Można np. sięgać po pewne mikstury wzmacniające odporność. Poniżej przedstawiamy pięć pomysłów na napoje dobre dla odporności.
Witamin, minerałów i wielu innych cennych dla zdrowia składników poszukiwać należy przede wszystkim w świeżych warzywach i owocach. Spożywanie większej ilości warzyw i owoców to jeden z najprostszych sposobów na wsparcie i wzmocnienie układu odpornościowego.
To od zmian w diecie powinniśmy zacząć budowanie odporności. Jesienią i zimą jednakże mamy ograniczony wybór świeżych warzyw i owoców. W tym czasie stawia się przede wszystkim na: czosnek, cebulę, buraki, marchew, pietruszkę, seler, ciecierzycę, a z owoców na cytrusy, jabłka czy owoce dzikiej róży. Ale z tych składników również można przygotować nie tylko pyszne i zdrowe dania, ale i zdrowe koktajle.
W koktajlach świetnie sprawdzają się zielone warzywa. Są one m.in. doskonałym źródłem witaminy C, magnezu czy żelaza, które wpływają na prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego. Zamiast szpinaku, który pierwszy przychodzi na myśl jako składnik zdrowotnych mikstur, zimą lepiej sięgnąć po jarmuż, który dostarczy nam też witaminę K, witaminy z grupy B czy cynk. Do jarmużu dobierzmy zdrowe owoce.
Do przyrządzenia zielonego koktajlu z jarmużu na odporność potrzebujesz:
garści jarmużu,
1 jabłka,
1 banana (lub, jeśli ktoś za nim nie przepada – kilku mandarynek),
Jarmuż (bez twardych łodyżek), a także pokrojone na mniejsze kawałki owoce umieść w kielichu blendera. Dodaj wodę, miód i wybrany tłuszcz, a następnie wszystko zmiksuj. Na zdrowie!
Burakom przybywa zwolenników, co cieszy, gdyż należą do najzdrowszych warzyw. Spożywane są pod różnymi postaciami, a my polecamy spróbować je w nieco innej wersji. Sok z buraków kiszonych to płyn, który powstaje w wyniku kiszenia buraków i który jest równie wartościowy jak fermentowane warzywa.
Sok z kiszonych buraków ma wiele zalet. Zawiera witaminy A, C, E, K, witaminy z grupy B, żelazo, magnez, potas, wapń, a także kwas mlekowy. Wzmacnia odporność i poprawia ogólną kondycję, chroni mikroflorę jelitową podczas przewlekłej lub częstej antybiotykoterapii, obniża ciśnienie, wspiera pracę wątroby, wpływa na prawidłową pracę jelit, chroni przed anemią. Warto zaznaczyć, że sok z kiszonych buraków zaliczany jest do tzw. naturalnych probiotyków.
Sok z kiszonych buraków najlepiej pić na czczo. Na początku można rozcieńczać go z wodą.
Przygotuj duży słój. Kilogram buraków umyj, obierz i pokrój na mniejsze kawałki. Układaj warstwami – raz buraki, raz przyprawy – czosnek, liście laurowe i ziele angielskie. Zalej dwoma litrami przegotowanej, ale zimnej wody wymieszanej z dwoma łyżkami soli, tak, by płyn przykrył całość. Możesz dodać kromkę lub skórkę chleba razowego na naturalnym zakwasie, by przyspieszyć proces fermentacji. Szczelnie zamknięty słój odstaw w ciemne, chłodne miejsce na ok. tydzień. Następnie odcedź i przelej sok do butelek.
Imbir, cytryna i miód – zestaw jedyny w swoim rodzaju
Składniki, które są niezawodne w okresie jesienno-zimowym, to również imbir, miód i cytryna. To zestaw idealny.
Imbir to jedna z najzdrowszych przypraw na świecie. Wzmacnia odporność, działa przeciwzapalnie i przeciwbólowo, wspomaga organizm w walce z przeziębieniem, obniża gorączkę, działa wykrztuśnie. Miód to z kolei naturalny antybiotyk. Jak imbir, wzmacnia odporność, działa przeciwzapalnie, przeciwbólowo, antybakteryjnie i przeciwgorączkowo, łagodzi infekcje, pomaga w walce z uporczywym kaszlem, więc warto mieć go w domowej apteczce. A cytryna to przede wszystkim świetne źródło witaminy C, która wspomaga obronę immunologiczną.
Te trzy składniki można połączyć na kilka sposobów. Ich wykorzystanie razem zawsze będzie dobrym pomysłem.
Najprościej przygotować z tych składników napój. Dwa plasterki cytryny, kawałek imbiru pokrojonego w plastry i łyżeczkę miodu zalej ciepłą (nie gorącą) wodą i odstaw na kilka minut. Przed spożyciem mieszankę wymieszaj.
Złote mleko rozgrzeje i pomoże zwalczyć infekcję /123RF/PICSEL
Złote mleko na odporność, czyli kurkuma w roli głównej
W przypadku spadku odporności, a także w infekcjach świetnie sprawdzi się kurkuma – „złota” przyprawa o orientalnym zapachu i smaku. Ma silne działanie przeciwzapalne i przeciwutleniające, zwalcza bakterie, wirusy i grzyby, wykazuje działanie przeciwbólowe, neuroprotekcyjne i antynowotworowe. Kurkuma rozgrzewa, łagodzi dolegliwości związane z niestrawnością, bólami żołądkowymi, obniża poziom cholesterolu, reguluje poziom cukru we krwi, wspiera pracę wątroby, wspomaga metabolizm.
Z zalet kurkumy można skorzystać na wiele różnych sposobów. Jednym z nich jest przyrządzenie tzw. złotego mleka, które ma przede wszystkim za zadanie wzmocnić odporność, rozgrzać i zwalczyć infekcje. To mikstura wykorzystywana w medycynie ajurwedyjskiej. Różne receptury na złote mleko można znaleźć, a my podamy chyba najprostszą, najmniej wymagającą.
1 szklanki mleka migdałowego (może być też mleko krowie),
1 łyżeczki pasty z kurkumy,
1 łyżeczki tłuszczu (np. oleju migdałowego).
Pastę z kurkumy można kupić co prawda w sklepie, ale nie ma nic trudnego w zrobieniu jej samodzielnie. Wystarczy dobrej jakości kurkuma w proszku (ok. trzy łyżki) i pół szklanki wody. Do gotującej się wody należy dodać przyprawę i gotować na wolnym ogniu, cały czas mieszając, do zgęstnienia mieszanki. Kurkumy należy dosypać, jeśli pasta jest zbyt płynna, a wody trzeba dodać wtedy, gdy jest zbyt gęsta.
Gdy pasta jest już gotowa, dodajemy ją do szklanki mleka, tak samo łyżeczkę tłuszczu. Gdy mleko przestygnie, może dodać do smaku miód. Sprawdzą się też: imbir, cynamon, pieprz, kardamon czy wanilia.
Mikstura z pyłkiem pszczelim
Nieco mniej znanym produktem polecanym na odporność jest pyłek pszczeli, czyli pyłek kwiatowy, który zbierają pszczoły. Zmieszany jest z odrobiną miodu, nektaru i śliną pszczół, a przybiera kształt niewielkiej wielkości żółtobrązowych kuleczek. Zaliczany jest do tzw. superfoods. To prawdziwa bomba witaminowa, która dostarcza witaminy A, witamin z grupy B, a także witamin E, C czy P. W jego składzie znajdziemy też duże ilości fosforu, potasu, wapnia, magnezu, sodu czy żelaza.
Po pyłek pszczeli warto sięgać, kiedy czujemy, że mamy obniżoną odporność. Wzmacnia odporność, poprawia ogólną kondycję organizmu, zmniejsza poziom stresu, łagodzi katar, ból gardła, obniża poziom cukru we krwi, obniża poziom cholesterolu, wzmacnia naczynia krwionośne, poprawia pracę wątroby.
Pyłek pszczeli można dodać np. do wody, mleka czy soku. Nie należy go jednak dodawać do gorących płynów, bo traci wiele właściwości.
Warto zacząć stosować pyłek w mniejszych ilościach – od jednej łyżeczki, by sprawdzić, jak reaguje na niego organizm. Jeśli nie ma żadnych przeszkód do jego stosowania, można przyjmować 1 łyżkę stołową pyłku dziennie. W jakiej formie najlepiej? Po prostu w wodzie. Pyłek pszczeli należy wsypać do szklanki letniej wody i odstawić na noc. Dla smaku można dodać odrobinę miodu. Tuż po przebudzeniu napój (po uprzednim przemieszaniu) jest idealny do spożycia.
Koktajl na wzmocnienie odporności jest istną bombą witaminową, a przygotujesz go w kilka chwil. Każdemu przyda się dodatkowa ochrona. Koktajl na wzmocnienie odporności jest także bardzo smaczny, polubią go dorośli i dzieci.
Koktajl na wzmocnienie odporności z pewnością doda Ci sił /123RF/PI
Składniki
1 mały banan.
pół szklanki świeżego soku z pomarańczy
Garść liści szpinaku.
Pół gruszki.
kawałek imbiru
50 ml soku z aloesu,
Woda
1 łyżeczka miodu
Koktajl na wzmocnienie odporności – przygotowanie
Do miksera włożyć obranego i pokrojonego na kilka części banana, umyty szpinak, oskrobany kawałek imbiru oraz obraną i pokrojoną gruszkę.
Zalać składniki wodą oraz sokami z aloesu i pomarańczy oraz dodać jedną łyżeczkę miodu.
Zmiksować wszystko na gładką masę i przelać do szklanki.
Żeby zadbać o zdrowie, należy regularnie oczyszczać organizm z toksyn. Niezbędne będzie również wprowadzenie odpowiednich nawyków żywieniowych. Warto spróbować także oczyszczającej zupy ogórkowej według przepisu znanego dietetyka dra Josha Axe.
Detoksykacja polega na pozbyciu się z organizmu zalegających produktów przemiany materii, które mają negatywny wpływ na nasz układ trawienny. Ten proces pomaga też zrzucić kilka kilogramów oraz poprawia nasze samopoczucie.
Jednym ze sposobów na oczyszczenie ciała jest zupa sporządzona według przepisu dra Josha Axe, specjalisty od medycyny niekonwencjonalnej i dietetyka. Od 2008 jest on założycielem jednej z największych klinik medycyny formalnej na świecie – Exodus Healt Center .
Ogórek, cebulę, ocet oraz sok z cytryny wrzucamy do blendera, dolewamy wodę i miksujemy. Do tak przygotowanego kremu dodajemy sól i resztę przypraw. Zupę spożywamy na zimno tak jak chłodnik. Jedzona raz w tygodniu pomoże pozbyć się toksyn z organizmu.
Ogórek głównie składa się z wody, jest niskokaloryczny i świetnie oczyszcza wątrobę. Swój zielony kolor zawdzięcza chlorofilom, które także wspomagają proces detoksykacji. Zawiera cenne witaminy A, C,E i K oraz składniki mineralne takie jak:
wapń,
żelazo,
fosfor,
cynk,
potas,
magnez.
Jest także bogatym źródłem antyoksydantów, które hamują powstawanie wolnych rodników. Poza tym zawiera kukurbitacynę, która chroni organizm przed nowotworami.
Chociaż awokado ma dużo kalorii, zawiera także składniki działające pozytywnie na nasz organizm. Do tych prozdrowotnych elementów należą: witamina A, C, E i witaminy z grupy B oraz potas, kwas foliowy i kwas oleinowy. Ten ostatni składnik reguluje poziom cholesterolu we krwi oraz neutralizuje komórki rakowe.
Można je znaleźć w bardzo licznych produktach spożywczych, dlatego ciężko ich uniknąć. Regularne spożywanie żywności zawierającej sztuczne ulepszacze barwniki, konserwanty i inne związki chemiczne, jest niebezpieczne dla zdrowia. Dowiedz się, na które dodatki należy szczególnie uważać.
Azotyn sodu oznaczony na opakowaniu jako E 250 oraz azotan sodu o symbolu E 251, możemy spotkać głównie w parówkach, peklowanym mięsie, kiełbasie, wędlinach oraz niektórych rodzajach serów. Są to związki chemiczne, które mają silne właściwości utleniające. Same w sobie nie mają działania toksycznego, ale pod wpływem flory bakteryjnej, mogą w organizmie człowieka zmienić się w niebezpieczne związki. Ich nadmiar może uszkodzić wątrobę, podrażnić błony śluzowe układu pokarmowego oraz doprowadzić do owrzodzenia i krwawienia jelit. Im więcej tych toksycznych substancji, tym większe ryzyko rozwoju nowotworów.
Fosforan sodu pojawiający się na etykiecie jako E 339, znajdziemy m.in. w serach, wędlinach, pierogach, napojach typu cola, konserwach lub lodach. Pełni on rolę przeciwutleniacza, regulatora i stabilizatora kwasowości oraz emulgulatora. Zbyt duża ilość fosforanów działa niekorzystnie na nerki, pracę serca oraz budowę kości i zębów.
Symbol E 102 oznacza tartrazynę, a E 100 na etykiecie to żółcień pomarańczowa. Są to sztuczne barwniki dodawane m.in. do cukierków, lizaków, żelek, kolorowych napojów, gum do żucia, płatków zbożowych czy dekoracji do ciast. Tego rodzaju ulepszacze żywności mogą prowadzić do nadczynności psychoruchowej i impulsywności. Nadmiar tych substancji w organizmie zaburza koncentracje i powoduje trudności w nauce.
Wpływają one szczególnie na układ nerwowy dzieci i niestety często występują w suplementach diety przeznaczonych dla najmłodszych. W krajach skandynawskich, stosowanie sztucznych barwników jest zakazane. W naszym kraju wciąż uważa się je za w miarę bezpieczny dodatek do produktów spożywczych.
Karmel czyli E 150 również zawiera toksyczne substancje. Ten rodzaj barwnika występuje głównie w napojach typu cola. Barwniki na bazie karmelu mogą silnie podrażniać wątrobę, jelita i żołądek. Wyniki jednych z badań przeprowadzonych na zwierzętach udowodniły, że jedna z substancji występująca w chemicznie przetworzonym karmelu, posiada właściwości kancerogenne.
Rukiew wodna to roślina, której właściwości lecznicze znano już w starożytności. Współcześni naukowcy twierdzą, że to najzdrowsza roślina na świecie, która dodatkowo opóźnia proces starzenia skóry. W związku z tym koniecznie trzeba ją wykorzystać w kuchni, np. tak, jak zrobili to kucharze z pałacu Buckingham, którzy przygotowali potrawę z rukwią wodną na wesele księcia Williama z księżną Catherine. Sprawdź, jakie właściwości ma rukiew wodna, gdzie można ją kupić i jakie zastosowanie ma w kuchni.
Rukiew wodna (Nasturtium officinale), inaczej rzeżucha wodna, to roślina należąca do rodziny kapustowatych, której właściwości lecznicze są znane od starożytności.
W medycynie ludowej jest stosowana jako remedium na zaparcia, zaburzenia pracy wątroby i kaszel. Współczesna fitoterapia poleca ją także osobom nerwowym.
Jednak ci, którzy chcieliby sprawdzić właściwości lecznicze tej rośliny, muszą szukać jej w sklepach, ponieważ w Polsce w stanie naturalnym trudno ja spotkać.
Niektórzy podają, że rośnie jedynie w zachodniej części naszego kraju (jak sugeruje nazwa – na łąkach wokół źródeł i potoków lub w płytkich wodach). Poza tym łatwo ją pomylić z rzeżuchą gorzką (Cardamine amara L.).
Gdzie można kupić rukiew wodną? Zarówno w sklepach ze zdrową żywnością, jak i hipermarketach.
Rukiew wodna najzdrowszym warzywem na świecie?
Rukiew wodna jest skarbnicą najważniejszych składników mineralnych, witamin i innych substancji odżywczych, co czyni ją najzdrowszym warzywem na świecie – przekonują badacze z William Paterson University.
Przeanalizowali oni 47 warzyw i owoców pod kątem zawartości 17 najważniejszych dla zdrowia człowieka składników i doszli do wniosku, że rukiew wodna nie ma sobie równych.
Warto wiedzieć, że Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób i Prewencji (CDC) oficjalnie umieściło rukiew wodną na pierwszym miejscu w rankingu zdrowej żywności.
Rukiew wodna – właściwości antynowotworowe
Włączenie rukwi wodnej do jadłospisu może uchronić przed rozwojem raka. Takiego zdania są brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Ulster. Wszystko dzięki substancjom o nazwie izotiocyjaniany, które odpowiadają za charakterystyczny smak rukwi.
Zdaniem badaczy izotiocyjaniany hamują namnażanie komórek rakowych w guzach, a także chronią przed nawrotem nowotworu.To ci się przyda
W związku z tym, że rukiew wodna zawiera najważniejsze dla zdrowia człowieka witaminy, wyciąg z tej rośliny (glikonasturcyna) jest podawana osobom zmagającym się z awitaminozą – niedoborem lub brakiem pewnych witamin. Warto wiedzieć, że rukiew zawiera więcej beta-karotenu niż słynąca z niego marchewka. Ponadto można w niej znaleźć witaminę C, której ma więcej niż cytrusy – owoce, które powszechnie uznaje się za skarbnicę kwasu askorbinowego. Z kolei pod względem zawartości potasu przewyższa pomidory, które uchodzą za najlepsze źródło tego pierwiastka.
Leczenie raka jonami krzemu Prowadząc samotnie od roku 1950 badania nad istotą raka, onkolog i chirurg doktor Anatol Rybczyński odkrył i udowodnił,
że jest topasożytnicza tkanka grzybicza, i opracował preparat, który ją niszczy, co pozwoliło mu wyleczyć z raka setki ludzi.
OBECNA RZECZYWISTOŚĆ
Rak – taka diagnoza jest dla każdego człowieka czymś niewyobrażalnym. Zawsze jest to obraz człowieka skazanego. Wielu lekarzy stosuje taktykę „osłaniania” pacjenta, nie informując go o faktycznym stanie jego organizmu. Informuje się tylko rodzinę, która przeżywa mękę tworzenia pozorów, że właściwie to nic groźnego. Leczenie trwa, chory bierze jakieś leki, diagnoza po łacinie nic choremu nie mówi, a na końcu karty wypisowej pojawia się zwrot „leczenie paliatywne”, co oznacza jedno – możliwości medycyny zostały wyczerpane, nic już nie mamy do zaproponowania, co mogłoby dać cień nadziei na wyzdrowienie. Oto przykład z ostatniego tygodnia. Ojciec 23-letniego syna z rakiem nerki i przerzutami do kręgosłupa po zapytaniu profesora onkologii, czy ten widzi jeszcze jakieś światełko w tunelu, usłyszał brutalną odpowiedź: „Ja tam już żadnego światełka nie widzę”. Nie mniej dramatyczna jest sytuacja chorego, który doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego stanu i jest świadom nieuchronności wyroku. Niektórzy próbują nadrabiać miną, tworzyć pozory walki z chorobą, ale najczęściej jest to raczej zewnętrzna poza na użytek otoczenia, dla uspokojenia najbliższych. W gruncie rzeczy taki człowiek jest psychicznie całkowicie zagubiony, przerażony i czuje się skazany. Dziś ta straszna choroba nosi znamiona pandemii, ponieważ zbiera żniwo na całym świecie. Polskie statystyki są zastraszające – codziennie o tej chorobie dowiaduje się 300 Polaków, a 220 umiera. Obie te liczby wciąż rosną i będą rosły.
Statystyki wyleczeń nowotworów należy traktować z dużą rezerwą, ponieważ często są zmanipulowane i niewiarygodne, co zostało przedstawione w poprzednim numerze Nexusa w artykule o raku.2 Polskie statystyki traktują jako wyleczonego z nowotworu pacjenta, który przeżył pięć lat od ostatniego zabiegu (operacja, chemioterapia lub radioterapia). Doskonale wiemy, że w wielu przypadkach nawrót choroby następuje po tym okresie, a wtedy są już przerzuty. „Człowiek skazany”, pozbawiony przez onkologię wszelkiej nadziei, szuka ratunku gdzie indziej. Metody niekonwencjonalne, bioenergoterapia, zioła, mikroelementy Podbielskiego, preparat torfowy Tołpy, Vilcacora, moroznik, befungin (przeciwrakowe zioła o skutecznym działaniu) często znacznie przedłużają życie pacjentów, a niejednokrotnie pozwalają zwalczyć chorobę. Czy to naprawdę możliwe, a jeśli tak, to jak one działają?
Jeśli prześledzi się skład chemiczny ziół traktowanych jako przeciwrakowe, okaże się, że w każdym przypadku występuje wysoki poziom krzemu. Trafienie z odpowiednią dawką tego pierwiastka dla chorego i równoczesne wzmocnienie organizmu witaminami i mikroelementami, odpowiednim odżywianiem, a także, co nie jest bez znaczenia, nastawienie psychiczne chorego na walkę z nowotworem, powodują taką mobilizację organizmu, że czasami nowotwór całkowicie się cofa. Wśród onkologów rzadko jednak można spotkać lekarza otwartego na inne niż konwencjonalne metody leczenia. Zazwyczaj reagują bardzo ostro, wręcz strasząc i szantażując pacjentów, że będą mieli zamknięte drzwi do szpitala. Człowiek zdruzgotany wyrokiem diagnozy czuje się niemal ubezwłasnowolniony i nie jest w stanie podjąć właściwej decyzji. Oto dwa przykłady takiej właśnie sytuacji.
42-letnia kobieta ze zdiagnozowanym bardzo złośliwym guzkiem piersi wielkości 9 mm. Mając dwa tygodnie do wyznaczonego terminu mastektomii poszła do znajomego bioterapeuty. Po sześciu zabiegach stwierdził on, że komórek rakowych już nie ma i polecił jej zrobić badania. Badanie USG wykazało, że okrągły guzek zmienił się w 2,5-centymetrową rozstrzępioną strukturę. Kobieta poszła więc do prywatnego gabinetu na biopsję. Biopsja zrobiona przez dwóch lekarzy wykazała, że nie ma żadnych komórek rakowych. Kiedy pacjentka z radości przyznała się, że była u bioterapeuty, rozpętało się piekło. Została skrzyczana i zastraszona. Wmówiono jej, że za pół roku będzie miała przerzuty, ale wtedy ma się nie pokazywać w ich klinice. Okazało się, że właściciel gabinetu pracuje w szpitalu, w którym miała mieć operację. Kobieta wyszła roztrzęsiona, zapłakana i w wyznaczonym terminie zgłosiła się do kliniki, gdzie usunięto jej całą pierś i węzły chłonne.
Chłopczyk urodził się z potworniakiem nóżki. Guza usunięto, ale po roku zaczął odrastać na nowo. Kiedy matka została zapoznana z leczeniem nowotworów jonami krzemu, powiedziała lekarzowi, że chciałaby leczyć dziecko tą metodą, rezygnując równocześnie z chemioterapii. Matka widziała wcześniej, jakie męczarnie przeżywał jej syn podczas poprzednich zabiegów. Została wezwana do ordynatora „na dywanik”, gdzie oświadczono jej, że jeśli nie zgodzi się na leczenie dziecka w szpitalu, zrobią wszystko, aby pozbawić ją praw rodzicielskich. Zrozpaczona uległa presji. Tylko czy w Polsce szpital ma takie prawa?
SYLWETKA DOKTORA-ODKRYWCY
Była Wielkanoc 1949 roku. Na oddziale onkologii Szpitala im. J. Strusia w Poznaniu w III Klinice Chirurgicznej dyżur pełnił dr Anatol Rybczyński, onkolog chirurg. Na jednej z sal na raka płuc umierał młody, 22-letni człowiek. Aby oszczędzić widoku umierającego innym pacjentom, pielęgniarka zdecydowała się przewieźć go do izolatki. Nie chcąc pozwolić mu umierać w samotności, doktor zabrał go z kolei do swojego gabinetu. W szpitalu panowała absolutna cisza, słychać było tylko donośne bicie dzwonów podczas rezurekcji w pobliskim kościele. Nagle pacjent chwycił doktora za rękę i powiedział:
– Panie doktorze, musi pan zająć się poszukiwaniem lekarstwa na raka. Wiem, że pan takie lekarstwo znajdzie. Ale proszę mi przyrzec, że rozpocznie pan badania. Doktor nie miał wyjścia. Nie odmawia się umierającemu człowiekowi. Ta obietnica przyniosła pierwsze owoce już po paru miesiącach. Jeszcze w tym samym roku wynajął od szpitala część budynków gospodarczych i zaadoptował je na laboratorium. Obok urządził pomieszczenia dla zwierząt doświadczalnych. W styczniu 1950 roku rozpoczął systematyczne badania. Od Hipokratesa, Kopernika, Galileusza, po Pasteura i Sedlaka, co jakiś czas pojawiają się w różnych dziedzinach nauki uczeni wyprzedzający swoją epokę. Ich biografie noszą wiele wspólnych cech. Przede wszystkim poświęcają swoje prywatne życie na rzecz nauki, dokonując doniosłych odkryć i wynalazków. Działają najczęściej w osamotnieniu, kierując się dociekliwością i dążeniem do prawdy, co jest cechą prawdziwego naukowca. Odrzucają obowiązujące w ich czasach doktryny ograniczające swobodę myśli i prac badawczych. Dokonując w końcu odkryć, często niezgodnych a nawet rewolucyjnych wobec aktualnie istniejącej doktryny, popadają w konflikt z własnym środowiskiem, są wyobcowani, odrzuceni (Pasteur), a nawet wyklęci (Kopernik). Takich przypadków jest we wszystkich dziedzinach nauki wiele. W książkach Zakazana archeologia3 oraz Błędy nauki4 pokazane są mechanizmy, którymi kierują się uznane „autorytety” nauki, chcąc utrzymać istniejące, jedynie słuszne teorie.
Jedną z wielu ofiar tych mechanizmów był dr Anatol Rybczyński. Całe swoje życie poświęcił badaniom nad istotą raka i poszukiwaniu lekarstwa na tę straszną chorobę. Mając staranne, przedwojenne wykształcenie, prowadził swoje badania według wszelkich kanonów nauki. Odrzucił wszystkie istniejące wówczas teorie. W swojej praktyce lekarskiej miał możliwość obserwowania wielu chorych z różnymi nowotworami (około 35000 pacjentów).
Widział również nieskuteczność obowiązujących metod leczenia. Badania trwały wiele lat, ale już w roku 1954 rozpoczął leczenie według odkrytej przez siebie metody. Prowadził dokumentację osób wyleczonych z nowotworów. W trakcie badań sam zachorował na raka płuc, którego wyleczył swoją metodą w ciągu dwóch lat. Napisał 52 artykuły o swoim odkryciu, które wysłał do redakcji różnych czasopism medycznych. Żaden z nich nie został przyjęty do druku. Pod koniec życia, w roku 1999, dr Rybczyński zwrócił się do Przewodniczącego Wydziału Nauk Medycznych PAN-u, profesora Janusza Komendera, z prośbą o zapoznanie się z wynikami jego badań. Odpowiedź profesora była druzgocząca. Komentując to, dr Rybczyński napisał: „Nie odnosząc się wcale do przesłanych materiałów, przedstawił mnie jako niezaradnego nieuka, nie wiedzącego, czego ja właściwie chcę i po co się wtrącam w nie swoje sprawy”.6 Odwoływanie się do Dyrektora Instytutu Leków, a nawet do ówczesnego premiera, Jerzego Buzka, również pozostało bez echa. Widząc beznadziejność swoich starań, dr Rybczyński przekazał swój dorobek Wiesławie Tomczak, jedynej osobie, która przez wiele lat z nim współpracowała, a także poznała doskonale jego metodę leczenia nowotworów oraz wytwarzania preparatu ANRY. Została również upoważniona do kontynuowania jego dzieła. Dr Anatol Rybczyński zmarł w roku 2001 w wieku 92 lat.
PRAWDA O RAKU WEDŁUG BADAŃ DRA RYBCZVŃSKIEGO
Prowadzone od roku 1950 badania miały na celu identyfikację komórki rakowej oraz wynalezienie lekarstwa, które by ją zniszczyło. Materiału badawczego doktor miał pod dostatkiem, ponieważ w swojej praktyce lekarskiej zajmował się na co dzień operowaniem nowotworów. Pierwszy etap badań polegał na próbach przeszczepienia komórek nowotworowych z człowieka na zwierzęta doświadczalne, wykonywaniu posiewów bakteriologicznych i przeprowadzaniu analizy składu chemicznego guzów nowotworowych.
Szczegółowe opisy badań można znaleźć w jego wydanej w roku 1990 własnym sumptem książce Nowe poglądy na etiologię choroby raka i choroby AIDS i zasady przyczynowego ich leczenia. Oto przykłady tych badań w skrócie: • Wyciąg eterowy z wysuszonej tkanki raka płaskokomórkowego rogowaciejącego z odciętej kończyny człowieka wstrzyknięto królikom i białym myszom. Po siedmiu dniach na skórze zwierząt pojawiły się cielistożóte grudki, które pokryły się rogowaciejącym naskórkiem. Histopatologicznie był to rak skórny płaskokomórkowy rogowaciejący. • Wyciąg eterowy z wysuszonej tkanki raka wargi dolnej człowieka podano dwukrotnie zwierzętom doświadczalnym. Potwierdzono histopatologicznie, że zarówno nowotwór człowieka, jak i królików, był rakiem płaskokomórkowym rogowaciejącym. • Dwukrotnie podano wyciąg eterowy z raka żołądka człowieka królikom i świnkom morskim. Po 20 dniach zwierzęta padły. Podczas badania anatomopatologicznego stwierdzono w jamie otrzewnowej wolny płyn, powiększoną wątrobę w biało-szare plamy i wygórowania. Obrazy preparatów wykonanych z wyciągów eterowych z nowotworów ludzkich i z wątroby zwierząt były takie same. • Osad z wyciągu eterowego guza nowotworowego królika wstrzyknięty innemu królikowi powodował, tak samo jak osad z wyciągu nowotworowego człowieka, powstanie identycznego guza. • Powierzchnię pożywki stałej polano wyciągiem eterowym z nowotworów ludzi i zwierząt doświadczalnych. Zawsze po upływie dłuższego czasu wyrastały na niej bujne kolonie pleśni. Posiewy krwi zwierząt doświadczalnych wykazywały najpierw biały, mleczny nalot na pożywce stałej, potem nalot ten przebarwiał się na brązowo i miał postać cieniutkich niteczek. Następnie najstarsze kolonie ciemniały i przybierały, szarozielony kolor, a niedługo potem cała powierzchnia agaru pokrywała się typową hodowlą pleśni szarej. • Posiewy z wyciągów eterowych tkanek pobranych z wrzodów żołądka człowieka także dawały bujny wzrost pleśni. W celu ustalenia, który z pleśniowców występuje w jakim rodzaju raka, wykonano wiele różnych posiewów. Z raka zawsze wyhodowywano pleśniowca o drobnych i ułożonych w formie pędzelków (penicillium) zarodnikach. Hodowle tej pleśni przybierały w miarę starzenia się szary kolor. • Z badanych mięsaków udało się otrzymać pleśń, której dojrzała, zarodnikująca hodowla miała kolor brązowy. Zarodniki tej pleśni były znacznie większe niż pleśni szarej. • Otrzymano również hodowlę pleśni z czerniaka złośliwego. Zarodnikująca pleśń miała kolor zupełnie czarny, a nitki pleśni, długie i bujne, początkowo białe powoli czerniały. Kolonie tej pleśni rosły bardzo szybko. • Posiewy krwi, płynów wysiękowych z jam surowiczych, a także ze stawów, pochodzące od zaawansowanych chorych na nowotwory złośliwe, zawsze dawały po upływie od trzech do sześciu miesięcy wzrost pleśni penicillium. • Obecność pleśni stwierdzono również w tkankach nowotworów łagodnych, takich jak tłuszczak czy torbiel kości. Również posiewy kału i moczu zaawansowanych chorych na raka dają zawsze bujny wzrost grzybka penicillium. • Wycięte i pobrane jałowo guzy nowotworowe umieszczone w słojach, poza organizmem człowieka powiększały się, a z upływem czasu wyrastały na nich liczne nitki pleśni, które następnie zarodnikowały. Otrzymane w ten sposób zarodniki przeszczepione na zwierzęta doświadczalne powodowały powstawanie i wzrost guzów nowotworowych. • Organizm człowieka z nowotworem złośliwym pozbawiony jest mikroorganizmów banalnych (fizjologicznych). Na podstawie powyższych badań dr Rybczyński stwierdził, że komórka nowotworowa nie jest patologicznie zmienioną komórką naszego organizmu, ale komórką pasożytniczą – grzybiczą. Analiza widmowa substancji powstałej po stopieniu tkanki nowotworowej (wypaleniu białka) wykazała, że składa się ona z następujących pierwiastków: krzem (Si), sód (Na), potas (K), glin (Al), żelazo (Fe), wapń (Ca), nikiel (Ni), antymon (Sb), chrom (Cr), kobalt (Co), miedź (Cu), mangan (Mn), brom (Br) i stront (Sr). Niezwykłą odporność na czynniki fizyczne i chemiczne grzybek penicillium zawdzięcza swojej budowie chemicznej, składa się bowiem z połączenia białka z większością pierwiastków nie organicznych występujących na Ziemi, wśród których dominuje krzem. Analiza widmowa tkanki nowotworowej po wypaleniu łukiem elektrycznym w temperaturze 4000 stopni Celsjusza wykazała, że pozostał czysty krzem.
LECZENIE PREPARATEM ANRY
Pierwsze szczepionki przeciwrakowe dr Rybczyński przetestował na zwierzętach doświadczalnych już w roku 1954. Były one sporządzane z wyżarzonych zarodników pleśni w temperaturze ponad 4000 stopni Celsjusza w łuku elektrycznym. Po wyżarzeniu pozostawała kulka wielkości ziarenka pieprzu, tak twarda, że dr Rybczyński przez pół roku szukał prasy, która rozdrobniłaby ją na pyłek. Otrzymany proszek rozprowadzony płynem fizjologicznym wstrzykiwał zakażonym zwierzętom. Zabieg ten nie powodował guzów u zwierząt zdrowych, z kolei zwierzęta z nowotworami szybko wracały do zdrowia. Po kilku miesiącach, kiedy u zwierząt postępowała poprawa, doktor zdecydował się wypróbować tę szczepionkę na człowieku. – Należy zaznaczyć, że na początku byli to pacjenci, którzy nie mieli już żadnej możliwości leczenia. Byli, po prostu, skazani na śmierć.
Pierwszą osobą, u której zastosował krzemową szczepionkę, była chora z daleko zaawansowanym rakiem trzustki. Chora miała również żółtaczkę i cukrzycę. Bóle ustały na drugi dzień po zastrzyku, szybko też zaczął jej wracać apetyt, zmniejszyła się żółtaczka i całkowicie ustąpiła cukrzyca. Przez dziesięć tygodni następowała bardzo szybka poprawa i kiedy wydawało się, że chora wróci do zdrowia, w 11 tygodniu jej stan bardzo się pogorszył i po trzech dniach pacjentka zmarła. Dr Rybczyński zorientował się, że podano jej za dużą dawkę krzemu, co spowodowało gwałtowny rozpad guza i chora zmarła na skutek zatrucia toksynami z rozpadających się komórek grzybiczych i wysokiej temperatury.
Kolejne badania polegały na obniżaniu dawki krzemu w szczepionce. Rozpadające się guzy, które miały możliwość wyropienia na zewnątrz, nie zatruwały organizmu, nie powodowały wysokiej gorączki ani powiększenia i zablokowania toksynami wątroby. Jeśli guz znajdował się wewnątrz organizmu, dawka leku, musiała być na tyle mała, aby wątroba mogła poradzić sobie z utylizacją toksyn. W trakcie dalszych badań dr Rybczyński opracował preparat homeopatyczny zawierający jony krzemu i nazwał go od swojego nazwiska „ANRY”. Preparat doskonale sprawdza się w profilaktyce. Podawany jest jednorazowo raz na pół roku w ilości 1 centymetra sześciennego. Nie może mieć, jako lek homeopatyczny, żadnych ujemnych skutków ubocznych. Działa wtedy, gdy jest potrzebny. Pobranie leku stanowi jednocześnie formę diagnostyki. Zdarza się, że osoby biorące lek profilaktycznie odkrywają u siebie czasami nawet dużego guza. Guz nowotworowy jako obcy, pasożytujący w nas organizm, może rosnąć przez wiele lat, nie dając żadnych objawów. Często kiedy się o tym dowiadujemy, jest już za późno. Zresztą, leczenie nawet małych guzków przez oficjalną medycynę budzi coraz więcej kontrowersji.
Dr Rybczyński przeprowadził wiele badań demaskujących bezsilność i nieskuteczność stosowanych terapii. Podejmując próby zniszczenia tkanki rakowej, stwierdził, że jest ona praktycznie niezniszczalna. Zarodniki pleśni umieszczone na pożywce nasączonej 300 razy silniejszą dawką cytostatyków (chemioterapia) rosły, a kiedy osiągnęły postać dojrzałą, zarodnikowały. Podobnie sprawdzał „skuteczność” radioterapii. Zarodnikującą pleśń szarą naświetlano jednorazowo dawką 6000 erów. Następnie położono na próbce dwie igły radowe na 24 godziny. Niestety ani promienie X, ani Y nie zniszczyły tkanki. Przeciwnie, zarodniki pleśni potraktowane tą „terapią” spowodowały znacznie szybszy i bujniejszy wzrost pleśni. Radioterapia powoduje często zmniejszenie lub nawet ustępowanie na jakiś czas guzów. Dr Rybczyński zaobserwował, że tkanka rakowa jest przerośnięta i otorbiona naszymi własnymi komórkami, aby zapobiec rozsiewaniu się zarodników i rozprzestrzenianiu toksyn. Dookoła i wewnątrz guza tworzy się naciek zapalny, jakby pole walki, gdzie gromadzą się komórki obronne organizmu, przede wszystkim leukocyty. Podczas radioterapii naciek ten zostaje zniszczony i uwolnione komórki rakowe rozsiewają się. Guz pozornie ginie lub zmniejsza się, ale niestety zagrożenie istnieje nadal. Jako chirurg dr Rybczyński obserwował wycinane guzy po zastosowaniu preparatu ANRY. Okazało się, że najkorzystniejsze jest usuwanie chirurgiczne około sześć tygodni po zażyciu preparatu. Zropiały guz łatwo oddziela się od naszej tkanki, a poza tym zapobiega to rozsiewaniu się komórek rakowych i przerzutom. Jeśli zachodzi konieczność natychmiastowej operacji, preparat należy podać wtedy, gdy jest pewność całkowitego zrośnięcia się zespoleń, a więc najwcześniej sześć tygodni po operacji. W wielu przypadkach nowotworów operacja nie jest konieczna, a nawet niewskazana. Dr Rybczyński nie radzi operować raka krtani, przełyku i płuc. Dokładne wskazówki można znaleźć w jego książce.8
Wiele osób biorąc preparat pyta, jak długo trzeba go zażywać. Chorzy z nowotworem powinni brać go co pół roku aż do wyleczenia, czyli wycofania się guzów, a potem co półtora roku, ponieważ u nich przez wiele lat pozostają zarodniki pleśni we krwi. Podobnie profilaktycznie, początkowo przez dwa trzy lata co pół roku, aby oczyścić organizm z grzybów, a następnie wystarczy raz na półtora roku. Istnieje kilka barier, kiedy nawet preparat ANRY nie jest w stanie pomóc. Są to między innymi: • zniszczony układ odpornościowy, na przykład chemioterapią (poniżej 2000 leukocytów) i uszkodzony szpik kostny, który nie jest w stanie się zregenerować; • guzy, marskość wątroby lub żółtaczka wirusowa – zniszczona w bardzo dużym stopniu wątroba nie jest w stanie oczyścić organizmu z toksyn i dochodzi do jego zatrucia. • ciężki rak płuc, które nie mają zdolności regeneracji, a zdrowej tkanki jest tak mało, że nie może zapewnić organizmowi właściwego oddychania. W ciężkich przypadkach nowotworów preparat podaje się w nieco inny sposób, co należy ustalić poprzez konsultacje.
NIEUSTANNE ZAGROŻENIE
Z grzybami stykamy się wszędzie. Wdychamy ich zarodniki, które pasożytują w naszym organizmie. Tak było od zawsze. Organizm ludzki będąc w stanie tak zwanej homeostazy współżyje z kilkuset rodzajami fizjologicznych mikroorganizmów. Prawdopodobnie od dawna takie dziko żyjące grzyby, nawet jeśli dostały się do organizmu, nie czyniły mu większej szkody, dlatego że człowiek posiadał zdrowe, nie uszkodzone mechanizmy obronne. Obecnie, na skutek skażenia środowiska, żywności i rażących błędów medycyny odporność ta została w bardzo dużym stopniu zniszczona. Głównym winowajcą są: Antybiotyki
Antybiotyk jest metabolitem, czyli produktem przemiany materii grzybów (pleśni). Odkryte przez prof. Fleminga w roku 1929 wydawały się zbawieniem dla ludzkości, tym bardziej, że były to czasy masowych zachorowań na gruźlicę. Rzeczywiście uratowały życie tysiącom ludzi. Prof. Fleming ostrzegał jednak przed ubocznymi działaniami antybiotyków, lecz mimo to zaczęto stosować je na olbrzymią skalę. Wiek XX to nie tylko wiek antybiotyków, ale również intensywnych badań genetycznych. Antybiotyk Fleminga „wyprodukowany” przez dziko żyjącego pędzlaka ma niewiele wspólnego ze współczesnymi antybiotykami. Te współczesne są produktem grzybów-mutantów, tak pozmienianych genetycznie, je wydzielają około 300 razy więcej antybiotyku. Dr Rybczyński wiele razy potwierdził badaniami, że antybiotyk, nawet najczystszy, umieszczony na pożywce węglowodanowej, zawsze porastał kożuchem pleśni. Każda ampułka antybiotyku zawiera zarodniki pleśni, które wstrzyknięte do organizmu dorastają do postaci komórkowej i dalej wydzielają antybiotyki. Tak więc dziecko, któremu podano przynajmniej raz antybiotyk narażone jest na stopniową utratę odporności. Zapada na kolejne choroby, znów dostaje antybiotyki i tak powstaje błędne koło. Nic dziwnego, że obecnie tak powszechna wśród dzieci jest alergia. Bo alergia to brak odporności organizmu na różne czynniki zewnętrzne. A grzyby, raz wprowadzone do organizmu, nie giną. Przy diecie wysokowęglowodanowej mają dobrą pożywkę i szybko rosną, tworząc skupiska, które są początkiem grzybic lub guzów nowotworowych. Żywność
Z grzybami w żywności spotykamy się na każdym kroku. Jeśli słoik kompotu z maleńką plamką pleśni prześwietlimy odpowiednimi promieniami, zobaczymy, że jest on przerośnięty „korzeniami” pleśni do samego dna. Zazwyczaj łyżką zbieramy tę odrobinę pleśni, która jest na wierzchu, a kompot wypijamy. Często również odkrawamy nadpleśniałą część ziemniaka, pomidora, jabłka. Tymczasem ta dojrzała, dobrze widoczna część grzyba, to tylko wierzchołek góry lodowej. Specjalne szczepy grzybów, i to właśnie z rodziny penicillium, stosuje się w produkcji serów dojrzewających – pleśniowych oraz twardych. Im twardszy ser, tym bardziej jest przerośnięty grzybnią. Zupełnie inny rodzaj grzybów serwuje nam w żywności przemysł mięsny. W poprzednim punkcie była mowa o antybiotykach. Rzadko kto wie, jak się je produkuje. Otóż, w zbiornikach o pojemności wielu tysięcy litrów przygotowuje się pożywkę w postaci wodnego roztworu węglowodanów – mąki pszennej, ziemniaczanej i cukru. Po doprowadzeniu jej do temperatury ponad 70 stopni dodaje się specjalne, laboratoryjnie wyselekcjonowane, zmutowane szczepy grzybów, które wytwarzają wymagane rodzaje antybiotyku. Zbiorniki przez kilka tygodni przerastają grzybnią. Proszę zwrócić uwagę, że o ile większość normalnych, białkowych organizmów ginie w takiej temperaturze, dla grzybów temperatura 70-120 stopni jest optymalnym „ciepełkiem”, w którym najszybciej rosną. Po odpowiednim czasie dokonuje się odciągu antybiotyków. Pierwszy, najczystszy, jest przeznaczony dla ludzi, natomiast drugi – dla zwierząt, do użytku przez weterynarzy. Całą resztę odsącza się, osusza i brykietuje. Stanowi ona główny komponent pasz w tuczu zwierząt mięsnych i drobiu. Tak więc, całe tony grzybni wracają do nas w postaci mięsa. A ponieważ według badań dra Rybczyńskiego giną one dopiero w temperaturze 4000 stopni, żadna obróbka cieplna ich nie zniszczy. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Polsce powstało już 26 ferm świń założonych przez Amerykanów, niedługo nasz rynek zaleje zagrzybiona, skażona wieprzowina, szczególnie ta najtańsza, w supermarketach. Podobnie jest z drobiem. Kurczak, zaprogramowany na 6-8 tygodni tuczu, wypuszczony po tym czasie na „wolność” po 2-3 tygodniach pokryje się pleśnią, łącznie z piórami i padnie. Nie lepiej jest z innymi produktami. Kontrole często wykrywają całe partie kaszy, mąki lub innych produktów węglowodanowych skażonych grzybami. Bardzo ważne jest również dbanie o magazyny żywnościowe i spichrze na wsi. Nieprzypadkowa jest wysoka zachorowalność na raka żołądka wśród ludności wiejskiej.9 Mieszkanie
W swojej książce Nie ma nieuleczalnie chorych prof. Julian Aleksandrowicz pisze: „Na szczególną uwagę zasługuje również fakt, że tzw. «domy rakowe» lub «mieszkania rakowe» znane z wiedzy empirycznej, a dotąd nie w pełni wyjaśnione naukowo, są konsekwencją skażenia środowiska zamieszkania toksyno twórczymi grzybami. Nasze spostrzeżenia w tym zakresie zostały potwierdzone przez wiele pracowni świata i dowodzą kulturowego uwarunkowania chorób nowotworowych przez określony model budownictwa mieszkaniowego. Stąd też wydaje się, że impregnowanie tworzyw grzybobójczymi czynnikami jest jedną z racjonalnych dróg profilaktyki”. Na poparcie tej tezy podam dwa przykłady, z którymi zetknęłam się osobiście. Moja siostra, tak jak cała moja rodzina, wzięła preparat ANRY profilaktycznie w październiku 2003 roku. Po czterech miesiącach zauważyła na szyi ciemną brodawkę wielkości prawie centymetra. Pani Wiesława Tomczak stwierdziła, że jest to czerniak złośliwy, którego nie należy ruszać, drażnić ani tym bardziej wycinać. Po jakimś czasie powinien sam zniknąć. Lekarz, który to obejrzał, radził siostrze natychmiast zgłosić się do kliniki onkologicznej na badania. Siostra postąpiła według wskazań pani Wiesławy. Rzeczywiście po dwóch miesiącach guzek zaczął się gwałtownie zmieniać i zmniejszać, a po kilku tygodniach całkowicie zniknął. Z początku została niewielka różowa blizna, a teraz nie ma już ani śladu. Po analizie doszłyśmy do wniosku, że przyczyną czerniaka, mogła być czarna pleśń w naszym rodzinnym domu. Mury z wapienia, chłonęły wilgoć strumyka płynącego za domem i w najbardziej oddalonym od pieca rogu mieszkania była zawsze czarna pleśń, której nie sposób było zlikwidować. Obecnie w tym pokoju mieszka siostrzeniec, który ma na plecach kilkanaście dużych, czarnych „pieprzyków”. On również bierze profilaktycznie preparat ANRY. Przykład drugi to pani Ewa, która przez 30 lat mieszkała w narożnym mieszkaniu bloku. Przeciekający dach powodował wilgoć i coraz większe zagrzybienie mieszkania. U pani Ewy stwierdzono trzy rodzaje guzów: glejak mózgu, mięśniak macicy i cysta. Leczy się preparatem ANRY i jest na diecie niskowęglowodanowej. Mimo że jest po dwóch operacjach mózgu, czuje się dobrze. Palenie tytoniu
Palenie tytoniu może być przyczyną raka płuc lub krtani, ponieważ, jak stwierdził dr Rybczyński, niektóre grzyby z rodzaju penicillium uwielbiają środowisko tytoniu. Ich niezwykła odporność powoduje, że nie niszczy ich żar papierosa (około 800 stopni Celsjusza). Wdychając systematycznie dym, a wraz z nim zarodniki grzybów, doprowadzamy do takiego ich nagromadzenia, że z czasem powstaje rak. Inne czynniki
Każdy żywy organizm rośnie i rozwija się lepiej, jeśli stworzymy mu optymalne warunki. Powszechnie znany jest problem cieków wodnych. Na przykład kot, mrówki i bez czują się bardzo dobrze na żyle wodnej, natomiast pies unika takich miejsc, zaś paproć w miejscu, przez które przebiega żyła wodna, po prostu, usycha. Cieki wodne działają niezwykle stymulująco na wzrost grzybów, dlatego spanie przez wiele lat w takim miejscu może uaktywnić nowotwór. Podobnie przebywanie w skażonym środowisku – praca w zakładach produkujących chemikalia, lakierniach, fabrykach mebli itp. Stosowane w domu środki czystości, freon ulatniający się z lodówek, ołów z połączeń w instalacjach wodociągowych, rtęć z amalgamatowych wypełnień w zębach10 – to tylko kilka spośród ogromnej listy czynników nazywanych potocznie rakotwórczymi. Znając istotę raka, nie możemy się z tym zgodzić. Te czynniki mogą jedynie sprzyjać szybszemu rozwojowi nowotworów, i to z dwóch powodów: albo stwarzają dla grzybów optymalne warunki wzrostu, albo osłabiają organizm, obniżając jego odporność, co powoduje, że staje się on bezbronny wobec pasożyta.
NIE TYLKO RAK
Dr Rybczyński odkrył podczas swoich badań, że grzybka penicillium cechuje polimorfizm, czyli występowanie w różnych postaciach rozwojowych. Wirusy, które uważa się, „że przekształcają komórki ludzkie w nowotworowe”, są jedną z najmniejszych postaci pasożyta penicillium. Potwierdziło to doświadczenie z posiewem surowicy krwi chorego na nowotwór. Po ośmiu dniach pojawiły się bardzo liczne drobnoustroje, tak małe, że ledwo widoczne w mikroskopie optycznym. Dr Rybczyński nie dysponował w latach 50-tych mikroskopem elektronowym. Po czterech tygodniach były już typowej dla bakterii wielkości, gromadząc się w skupiska, gronka lub łańcuszki. Doktor miał czasami wątpliwości, czy to są pleśniowce, czy bakterie. Wątpliwości te znikały jednak, kiedy po paru tygodniach cała hodowla pokrywała się kożuchem pleśni.11 Powyższe wyniki badań nasuwają hipotezę, że wiele chorób uważanych za wirusowe, bakteryjne lub te, których przyczyny medycyna w ogóle nie zna, mogą być spowodowane młodymi postaciami grzybów. Tę teorię potwierdza wyleczenie krzemem wielu chorób, takich jak padaczka, małopłytkowość, wodogłowie, zanik mięśni, żółtaczka, astma, zapalenie mózgu, marskość wątroby, rumień guzowaty, niepłodność, żylaki odbytu, schizofrenia, stwardnienie rozsiane, AIDS i wiele innych. Choroby te ustępowały zazwyczaj przy okazji leczenia nowotworów. Przyjrzyjmy się bliżej chorobie AIDS. Za jej przyczynę uważa się niszczenie przez wirusa HIV leukocytów T odpowiedzialnych za odporność organizmu. Nie można wykluczyć, że HIV jest właśnie tą najmłodszą, zarodnikową postacią jednego z grzybków penicillium. Dr Rybczyński wyleczył 4 przypadki AIDS.
DLACZEGO KRZEM
Odpowiedź na to pytanie dają wyniki badań dra Rybczyńskiego. Próbując stworzyć szczepionkę na raka, doszedł w końcu do czystego krzemu. Dopiero ten czysty pierwiastek, pozyskany z tkanki nowotworowej, nie powodował guzów u zwierząt zdrowych i leczył chore. Aktywne jony krzemu w postaci homeopatycznej dają impuls dla układu odpornościowego, wskazując przeciwnika. Leukocyty, których ilość pod wpływem preparatu ANRY szybko wzrasta, wytrącają krzem z komórek nowotworowych niszcząc ich strukturę. Uwolnione toksyczne białko jest utylizowane przez wątrobę. U wszystkich chorych na raka stwierdzono bardzo niski poziom krzemu w organizmie. Jest go natomiast dużo w podścieliskach pod nowotwory i w samych guzach. Po ich rozpadzie krzem wraca na swoje miejsce. Chiński naukowiec Jezhou Sheng prowadził badania naukowe nad Vilcacorą. Potwierdził jej właściwości lecznicze w wielu chorobach, z rakiem włącznie. Badania wykazały, że Vilcacora ma zdolność niszczenia DNA komórki rakowej, co powoduje jej rozpad, oraz naprawy uszkodzeń DNA12 w naszych komórkach. Można założyć, że będący niezwykle ważnym nośnikiem informacji w DNA krzem zostaje „wykradziony” przez nowotwór, powodując jego uszkodzenie, a po rozpadzie guza wraca na swoje miejsce.
Równie ważną rolę krzem ogrywa w budowie białek, szczególnie kolagenowych. Duże ilości tego pierwiastka zawierają takie tkanki jak tętnice (najwięcej aorta), ścięgna, skóra, tkanka łączna, białko oka. Kolagen, który jest białkowym klejem utrzymującym organizm w całości zawiera krzem w postaci silanolanu. Witamina C działa wyłącznie jako katalizator w syntezie kolagenu. Natomiast krzem jest strukturalnym elementem kolagenu. Substancje zawierające krzem występują we wszystkich chrząstkach oraz w materiale wiążącym komórki. Krzem potrzebny jest również do zachowania właściwej struktury kości i ich zrostu.13 Krzem spełnia wybitną rolę w energoinformacyjnych polach organizmu. To właśnie od metabolizmu krzemu zależy funkcjonowanie tak zwanej matrycy energetycznej – energetycznego wzorca organizmu. Uszkodzenie krzemowo-energetycznej matrycy organizmu prowadzi nie tylko do nowotworów, ale i innych schorzeń.14 Największy wkład w badania nad krzemem wniósł do polskiej i światowej nauki prof. Włodzimierz Sedlak. Wyniki jego badań w pełni pokrywają się z badaniami i hipotezami dra Rybczyńskiego. Prof. Sedlak pisze:
„Praktyka lekarska stosowała już od starożytności rośliny krzemionkowe: skrzyp, kozieradka, poziomka, miodunka, konopie. Krzemionki używa się w leczeniu nie tylko gruźlicy, ale również nowotworów. Statystycznie wykazano związek występowalności nowotworów złośliwych z zawartością krzemu w wodzie. W początkach obecnego stulecia (XX wieku – dop. autora) poczęto stosować krzem w terapii nowotworowej”.15 „Rozwój grzybów na plantacjach ryżu jest hamowany przez krzem. Zarażenie grzybem jest odwrotnie proporcjonalne do ilości tego pierwiastka w glebie” .16 Profesor Sedlak, uczony na miarę XXI wieku, rozpoczął badania nad krzemem około 50 lat temu. Jego książki, które przeleżały pół wieku w piwnicy, obecnie wykupują prości ludzie, czytają, porównują, próbują zrozumieć. Dlaczego nie czynią tego luminarze nauki? Gdyby badania Sedlaka, Leriche˘a i Rybczyńskiego podjęły placówki badawcze, być może wiele chorób, włącznie z rakiem, dawno przestałoby być nieuleczalnych. Tylko, czy ten kierunek badań nie jest przypadkiem tak gorący, że można sobie poparzyć palce?
O autorce:
Marianna Imiolczyk jest emerytowaną nauczycielką. Ma szeroki krąg zainteresowań i pasji. Najważniejsze pasje to ogród i malowanie obrazów – miała już 10 wystaw indywidualnych. Jednak sensem jej życia jest pomaganie innym ludziom. Od dwudziestu lat zajmuje się medycyną naturalną. Sama dopracowała się receptur wielu nalewek i maści. Ukończyła kilka kursów medycyny naturalnej. Jest również doradcą żywienia optymalnego. Jej życiowe motto brzmi: „Nie ma w życiu nic piękniejszego nad zdobywanie wiedzy. Piękniejsze może być tylko wykorzystanie tej wiedzy dla dobra innych ludzi”. O konsultantce:
Wiesława Tomczak jest z wykształcenia prawnikiem, a z zawodu doskonałym chemikiem. Prowadzi prężną specjalistyczną firmę działającą w kraju i za granicą. Przez ponad 20 lat współpracowała z drem Rybczyńskim. Kiedy na rok przed śmiercią dr Rybczyński przekazał jej cały swój dorobek oraz misję kontynuowania jego dzieła, całkowicie się temu poświęciła. Obecnie podjęła studia homeopatyczne Od redakcji:
Obie panie od ponad roku ściśle współpracują ze sobą, propagując metodę leczenia nowotworów preparatem ANRY. Piszą artykuły, jeżdżą z wykładami po całej Polsce. Udało się im także zachęcić do współpracy wielu lekarzy, w tym onkologów. Przypisy: 1. Dane statystyczne, Internet. 2. Walter Last, „Na ile naukowe są konwencjonalne terapie antyrakowe?”, Nexus, nr 5 (38), wrzesień-październik 2004, str. 24-29. 3. Michael A. Cremo, Richard L. Thompson, Zakazana archeologia, Wydawnictwo Arche, Wrocław, 1998. 4. Luc Bürgin, Błędy nauki, Wydawnictwo Prokop, Warszawa, 1998. 5. 1366 udokumentowanych wyleczeń z nowotworów. 6. Dr Anatol Rybczyński, Co to jest nowotwór i jak on powstaje, Poznań, 2000. 7. Walter Last, “Na ile naukowe… 8. Dr med. Anatol Rybczyński, Nowe poglądy na etiologię choroby raka i choroby AIDS i zasady przyczynowego ich leczenia, Poznań, 1990. 9. Julian Aleksandrowicz, Nie ma nieuleczalnie chorych, Iskry Warszawa, 1982. 10. Hulda Regehr Clark, Kuracja życia, Mayapur, Wrocław, 2001. 11. Dr Anatol Rybczyński, Nowe poglądy… 12. “Ta cudowna Vilcacora”, Nieznany Świat, nr 10 (166), 2004, str. 56-58. 13. Z badań i hipotez Międzyoddziałowej Katedry i Zakładu Diagnostyki Laboratoryjnej Akademii Medycznej w Lublinie. 14. Prof. Włodzimierz Sedlak, Mała monografia bioelektroniki – bioelektronika dla wszystkich, Continuo, Radom, 2000. 15. Prof. Włodzimierz Sedlak, Rola krzemu w ewolucji biochemicznej życia, Komisja Ewolucjonizmu Polskiej Akademii Nauk, PWN, Warszawa, 1967. 16. Jak wyżej. NEXUS Nr 39 styczeń – luty 2005 Jeszcze jedna moja uwaga – soki owocowe stosowane w terapii Gersona mogą zawierać jony krzemu. Może to właśnie o to chodzi? A jednocześnie wzmacniają nasz układ immunologiczny. Kto wie, czy łączne stosowanie obu tych metod nie zwiększyłoby ich skuteczności? Opowiem coś jeszcze. Rozmawiałem jakieś może 2 lata temu z człowiekiem, który preparatem ANRY wyleczył się z czerniaka złośliwego z przerzutami. Lekarze nie dawali mu już żadnych szans. Nasza rozmowa miała miejsce 5 lat po tej kuracji.
Któż z nas nie zna cynamonu i miodu? Oba te pożywne produkty mają wiele właściwości leczniczych i pyszny smak. Jeśli je połączysz, osiągniesz jeszcze więcej korzyści, zwłaszcza jeśli będziesz je spożywać każdego dnia. Poniżej znajdziesz niektóre właściwości zdrowotne cynamonu i miodu. Ich połączenie może pomóc Ci w schudnięciu, zwiększeniu odporności organizmu, poprawie trawienia, zadbaniu o stawy, leczeniu bezsenności i stresu, a nawet zwiększeniu libido!
Korzyści z połączenia cynamonu z miodem
Mieszanka cynamonu i miodu, jeżeli jest spożywana codziennie, przynosi następujące korzyści zdrowotne:
Odchudza: pomaga aktywować Twój metabolizm i zmniejszyć apetyt na cukier. Cynamon jest również regulatorem poziomu glukozy we krwi i pomaga wyeliminować nadmiar płynów i tłuszczów w organizmie. Stosuj zmieszane w gorącej wodzie, między posiłkami.
Podnosi odporność organizmu: choć połączenie miodu z cynamonem jest bardzo kaloryczne, to działa ono również jak naturalny antybiotyk. Innymi słowy, pomaga w usunięciu nadmiernego wychłodzenia organizmu i zapobiega chorobom wywołanym przez wirusy i bakterie.
Zwalcza i łagodzi infekcje gardła: jego właściwości antybiotyczne i przeciwzapalne pomagają w leczeniu zapalenia gardła, zapaleniu migdałków, bezgłosu, dysfonii, itp. Wymieszaj łyżkę stołową z ciepłą wodą, weź łyk i przepłukuj gardło.
Poprawia zdrowie stawów: dzięki swoim właściwościom przeciwutleniającym, mieszanka ta jest skuteczna w leczeniu chorób, takich jak choroba zwyrodnieniowa stawów, zapaleń kostno-stawowych, itp.
Zmniejsza ryzyko chorób układu krążenia: ponieważ poprawia krążenie, obniża poziom cholesterolu, wzmacnia serce i reguluje jego rytm.
Zwiększa libido: cynamon jest uważany za jeden z najlepszych naturalnych afrodyzjaków u mężczyzn, jak i kobiet. Spożywaj łyżkę rano i przed snem.
Poprawia trawienie i eliminuje nadkwasotę: w tym celu, spożywaj filiżankę ciepłej wody z łyżką mieszanki, najlepiej przed drugim śniadaniem. Możesz ją również zastosować po zażyciu naparu.
Dodaje energii i zapobiega stresowi: właściwości tonujące i kaloryczne mieszanki, pomogą pobudzić Twój organizm do działania. Spożywaj łyżkę dziennie, najlepiej na czczo.
Odmładza organizm: wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Dzięki swoim właściwościom przeciwutleniającym, pomaga zmniejszyć uszkodzenia tkanek spowodowane upływem czasu, dlatego jest świetnym środkiem upiększającym. Zapobiega też chorobom przewlekłym.
Zwalcza bezsenność: dodaj łyżkę do szklanki gorącej wody i spożywaj przed pójściem do łóżka.
Czego potrzebujesz?
Wystarczy cynamon i miód. Zadbaj, aby były to produkty wysokiej jakości.
Miód powinien być organiczny, ponieważ daje to gwarancję, że został przetworzony w sposób naturalny, bez udziału dodatkowych substancji. Ponadto, powinien być surowy lub taki, który nie był gotowany w wysokiej temperaturze, tylko po to, aby miał postać płynną. Innymi słowy, powinien twardnieć w niskich temperaturach. Kiedy jest zimno, można go poddawać kąpieli wodnej, aż stopnieje, ale nie straci swoich cennych właściwości.
Z drugiej strony, cynamon również powinien być organiczny. Możesz ocenić jego jakość na podstawie jego aromatu.
Jak przyrządzić?
Wymieszaj płynny miód i cynamon, aż mikstura będzie odpowiednio gęsta. Przechowuj ją w hermetycznym szklanym pojemniku. Nie musisz zostawiać jej w lodówce, ważne jednak, aby była przechowywana w chłodnym miejscu. Preparat można spożywać długo po przyrządzeniu, bez dodatku konserwantów, dzięki właściwościom cynamonu i miodu.
Jak spożywać?
Należy spożywać łyżkę preparatu dziennie – to standardowe dawkowanie. Dla małych dzieci – średnia dzienna dawka nie powinna przekraczać łyżeczki preparatu.
Możesz wymieszać preparat z odrobiną gorącej wody, a będzie miał smak słodkiego naparu. Możesz również wymieszać go z zimną wodą. W ten sposób przygotujesz orzeźwiający i zdrowy napój. Ponadto, możesz także połączyć go z sokiem, mlekiem lub jogurtem, ale zawsze bez gotowania.
Zalecamy, aby zawsze skonsultować się z lekarzem lub naturopatą przed podjęciem jakiegokolwiek leczenia, ponieważ naturalne produkty, mogą również wchodzić w interakcje z lekami. Nadmierne spożycie może powodować niepożądane skutki uboczne.
Cytryny są jednymi z najlepszych owoców na świecie, głównie ze względu na niezliczone ilości korzyści zdrowotnych, unikalny smak oraz zapach. Wykorzystywane są do przeróżnych potraw!
Cytryny rewelacyjnie nadają się do detoksykacji ciała, nie używamy soków, gdyż wtedy tracą wiele właściwości leczniczych oraz znaczącą część potencjału leczniczego.
Zamiast wyciska z niej soki, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie ich zamrożenie! Skórka z cytryny wzmacnia system odpornościowy oraz oferuje wiele właściwości zdrowotnych, np. reguluje cholesterol, zapobiega nowotworom, zwalcza infekcje bakteryjne oraz niszczy pasożyty i robaki.
Oto, korzyści zdrowotne tego cudownego owocu:
zapobiega astmie
zwalcza zaparcia
detoksykuje nerki oraz wątrobę
wzmacnia układ immunologiczny
reguluje wysokie ciśnienie krwi
leczy depresję i stres
zwalcza nowotwory
Sok cytrynowy jest bogaty w witaminę C, a jej skórka jest skuteczna w eliminowaniu toksyn z organizmu. Badania dowodzą, że skórka z cytryny posiada od 5 do 10 razy więcej witamin niż środkowa część tego owocu.
Kilka lat temu naukowcy zbadali wpływ cytryny na nowotwory! Odkryli, że ten owoc eliminuje złośliwe komórki w kilku typach raka, w tym raka płuc, piersi oraz okrężnicy.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że cytryny ukierunkowują się tylko i wyłącznie na komórki nowotworowe i nie wpływają na zdrowe jak w przypadku chemioterapii.
Według dr Marilyn Glenville, dietetyka i ekspert w dziedzinie zdrowia kobiet, skórki z różnych owoców mogą zwiększyć system odpornościowy oraz wspierają ogólne zdrowie. Twierdzi również, że koktajle są o wiele zdrowsze niż soki, ponieważ zawierają także inne części owoców, w tym skórki.
Koktajle cytrynowe mają bardzo gorzki smak, więc opcja zamrożenia ich jest doskonałym rozwiązaniem!
Jak najlepiej zamrozić cytryny, aby bez problemów można było je spożywać razem z skórką:
Użyj ocet jabłkowy do mycia i dezynfekcji cytryn. Następnie opłucz je i zostaw do wyschnięcia. Następnie, umieść w zamrażarce aż do następnego ranka, a następnie zetrzyj całe owoce wraz ze skórką, miąższem i nasionami.
Zamrożone cytryny można dodawać do różnych potraw, koktajli, herbat, wypieków, deserów i zup.
Koniecznie udostępnij ten artykuł u siebie na Facebooku! Wielu Twoich znajomych na pewno będzie zadowolonych z tak ważnych informacji!
Beta-karoten zawarty w marchwi zabezpiecza przed rakiem. Wiele badań wykazało, że witamina A, wytwarzana z karotenu, rozbija wolne rodniki, które mogą powodować uszkodzenia komórek, co w efekcie może doprowadzić do rozwoju nowotworu. Szczególnie przydatne przy profilaktyce raka piersi i skóry.
Zapobiega starzeniu się
Wysoka zawartość beta-karotenu, który przez nasze organizmy zamieniany jest na witaminę A, spowalnia proces starzenia się i zapobiega degradacji komórek. Witamina A sprzyja produkcji kolagenu w skórze, dzięki czemu poprawia jej elastyczność. To także silny antyutleniacz, który pomaga zwalczać uszkodzenia skóry wywołane wolnymi rodnikami.
Poprawia trawienie
Kolejnym pozytywnym aspektem działania soku marchwiowego jest stabilizowanie układu trawiennego. Marchew stanowi ponadto doskonałe źródło błonnika, minerałów i enzymów wspomagających trawienie i zapobiegających rozwojowi wrzodów żołądka.
Zmniejsza ryzyko zachorowania na nowotwórBeta-karoten zawarty w marchwi zabezpiecza przed rakiem. Wiele badań wykazało, że witamina A, wytwarzana z karotenu, rozbija wolne rodniki, które mogą powodować uszkodzenia komórek, co w efekcie może doprowadzić do rozwoju nowotworu. Szczególnie przydatne przy profilaktyce raka piersi i skóry.
Oczyszcza wątrobę
Jednym z cudownych efektów regularnego, codziennego picia soku z marchwi jest także to, że wspiera on wątrobę w procesie oczyszczania organizmu z substancji toksycznych. Wysokie dawki witaminy A produkowanej z soku, doprowadzą do redukcji otłuszczenia wątroby, co z kolei poprawi jej funkcjonowanie. Pij zatem sok tak często jak to możliwe, aby poziom witaminy A w organizmie był zawsze wysoki.
Poprawia funkcjonowanie mięśni
Sok marchwiowy stanowi bogate źródło potasu, dzięki któremu poprawia się działanie naszych mięśni. Potas zapobiega skurczom, oraz wspomaga prawidłowe działanie systemu nerwowego, więc może być niezwykle korzystnym rozwiązaniem problemu niewydolności mięśniowych i transportu ważnych substancji odżywczych zapobiegających spazmom.
Wspomaga system odpornościowy
Duża szklanka soku marchwiowego dostarczy organizmowi około 35% dziennej dawki witaminy C, której potrzebujesz aby wzmocnić odporność na choroby. Bez witaminy C organizm nie zwalczy infekcji i zakażeń, co przełoży się na wyższą skłonność do łapania przeziębień i innych dolegliwości.
Większość z nas uwielbia lato. Nie lubimy natomiast owadów, które pojawiają się wraz jego nadejściem. Najbardziej denerwujące są oczywiście komary – gdy tylko się pojawiają, zabierają całą radość z wieczornego spaceru lub z grilla w ogrodzie.
Jak pozbyć się komarów?
Jedna z możliwości, to zakup dostępnego w sklepach sprayu na owady. Większość z nich zawiera jednak substancję chemiczną, znaną jako DEET, która może wywołać wiele problemów ze zdrowiem: od podrażnień skóry, poprzez alergie, aż do problemów z układem nerwowym. Dlatego warto skłonić się ku naturalnym rozwiązaniom.
Eukaliptus cytrynowy
Wiele badań potwierdziło, że olejek z liści eukaliptusa cytrynowego doskonale odstrasza komary.
Trawa cytrynowa
Olejek z trawy cytrynowej, dzięki swojemu mocnemu zapachowi odstrasza nie tylko komary, ale również inne latające owady.
Cytrusy
Według badań, wszelkie substancje na bazie skórek z cytrusów są bardzo efektywne w odstraszaniu komarów.
Naturalny środek odstraszający komary
Czego będziesz potrzebować:
2 słoiki
10 kropel olejku z eukaliptusa cytrynowego
10 kropel olejku z trawy cytrynowej
1 pokrojona cytryna
1 pokrojona limonka
4 gałązki rozmarynu
Podgrzewacze
Do słoików dodaj równe ilości cytryny i limonki. Do każdego z nich włóż dwie gałązki rozmarynu. Następnie do ¾ wysokości nalej wody i dodaj 10 kropli wybranego olejku (nie mieszaj ich ze sobą). Aby zaczęły działać, po prostu zapal świeczkę.
Te odstraszające komary słoiki, to niezbędne wyposażenie w każdym ogrodzie, ganku oraz innych miejscach, gdzie będziemy spędzać letnie wieczory.
Kto nie spróbuje – będzie żałował! Przepis na najlepszy na świecie domowy chleb!
Pan Sebastian z Warszawy, podzielił się z nami swoim przepisem na domowy chleb.
Jest to wyjątkowa receptura udoskonalana przez ponad 3 lata!
Przepis wypróbowaliśmy w domu i jesteśmy zachwyceni, dlatego nie mogliśmy się z wami nie podzielić tą unikalną recepturą!
fot. Czytelnik Sebastian
Przepis
Składniki( na 3 bochenki):
1kg mąki krupczatki
50g drożdży
1 szklankę otrębów pszennych
6 łyżek łuskanego słonecznika
6 łyżek siemienia lnianego
3 łyżki sezamu
1,5 łyżki łuskanej dyn
3 łyżki cukru
1,5 łyżki soli
900 ml letniej wody
fot. Czytelnik Sebastian
Wszystkie składniki wrzucamy do miski. Mieszamy ręką, tak aby uzyskać konsystencję prawie jak do naleśników i odstawiamy na 15 minut w ciepłe miejsce. W międzyczasie formy smarujemy oliwą i oprószamy bułką tartą. Ciasto mieszamy łyżką i przekładamy do foremek. Włączamy piec na ok. 205-215 (różne piece różnie grzeją). Do nagrzanego pieca wkładamy formy z ciastem. Wyciągamy w zależności od piekarnika po jakiś 45-50 minut.
Chleb powinien się studzić na kracie z pieca tak żeby z każdej strony miał dopływ powietrza.
Lecz skutecznie w domu grypę i przeziębienie stosując zupę czosnkową.Wykonana jest ona z trzech ważnych składników, ten naturalny środek jest tak skuteczny jak antybiotyki do zwalczania infekcji.
Przy regularnym stosowaniu antybiotyków wirusy stają się odporne na leki, a tym samym są bardziej niebezpieczne.
Zmiany objawów i poprawa w sile wirusa występują z powodu zmian mutacji. Jednak zupa czosnkowa to skuteczny środek do leczenia infekcji czy to starych, nowych i zmutowanych wirusów.
Skuteczność czosnku została sprawdzona przez badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Waszyngtonie.
Badania dowodzą, że czosnek jest 100 razy bardziej wydajny niż najpopularniejsze antybiotyki dostępne w aptece.
Przepis:
Regularnie jedz czosnek to najlepsza rada, jaką można usłyszeć. Dodaj go do ulubionych posiłków, sałatek, połącz go z oliwą z oliwek lub po prostu rozłóż na kromce chleba. W ten sposób można zachować zdrowie i ochronę przed chorobami.
Najnowsze badania dotyczące zupy nigdy nie ujrzały światła i nigdy nie zostały ukończone, ponieważ wielkie koncerny farmaceutyczne nie są po prostu zainteresowane środkami naturalnymi i tanimi.
Podgrzej oliwę i usmaż czosnek, aż stanie się jasnobrązowy.
Zdejmij z ognia i pozostaw do ostygnięcia.
Rozgrzej 2 łyżki oliwy i masło w garnku.
Dodaj posiekaną cebulę i gotuj przez 10 minut.
Po tym czasie dodaj czosnek.
Później dodajemy posiekane zioła i bulion z kurczaka.
Dodaj chleb i gotuj wszystko na małym ogniu przez 5 minut.
Sprawdź, czy kostki chleba stały się miękkie.
Wymieszać zupę, aż stanie się jednolita.
Na koniec dodaj śmietanę oraz sól i pieprz do smaku.
Twoja pyszna zupa jest gotowa. Podawaj na gorąco!
Gdy zauważysz początkowe objawy przeziębienia lub grypy to nie wahaj się i przygotuj ta zupę. Można też zamrozić resztę zupy i cieszyć się nią później. Składniki tej zupy są bardzo korzystne dla zdrowia i na pewno pomogą Ci zwalczyć infekcję.
Można również regularnie spożywać tą zupę, aby wzmocnić swój układ odpornościowy.
Niezwykle skuteczny napój na zatkane tętnice a dodatkowo ochroni Cię przed chorobami serca. Czy wiesz, że choroby serca stały się bardzo popularnymi problemami w dzisiejszych czasach? Wiedziałaś, że wysokie ciśnienie rozciąga naczynia krwionośne oraz ściany tętnic? Dodatkowym problemem okazuje się podwyższony poziom cholesterolu.
Wysokie ciśnienie krwi jest głównym powodem powstawania chorób serca. Wszystko za sprawą spożywanych produktów, które mają tolerancję gromadzenia się na ścianach naczyń krwionośnych.
Osady tłuszczone prowadzą do miażdżycy. Tego rodzaju osady, odkładają się w naczyniach krwionośnych utrudniając prawidłowy przepływ krwi, a w konsekwencji prowadzą do stanów zapalnych na ściankach naczyń krwionośnych.
Uznaje się, że ten stan rzeczy jest pewnego rodzaju tykającą bombą, ponieważ nigdy nie wiemy kiedy wybuchnie, a więc nie wiemy kiedy nastąpi pęknięcie naczyń krwionośnych. To może prowadzić do wylewu.
Nasze ciało jest przystosowane do regenerowania małych pęknięć, ale musimy wiedzieć, że każde pęknięcie może prowadzić do tworzenia się zakrzepów. Zakrzepnięte tętnice mogą znacząco utrudniać przepływ krwi lub całkowicie go odciąć. Zablokowane tętnice zwiększają ryzyko nagłego ataku se
Dbając o nasze zdrowie i prawidłowe funkcjonowanie naszego serca, możemy kontrolować poziom LDL na kilka sposobów. Podstawą jest również zmiana nawyków żywieniowych. Spożywajmy więcej pokarmów o niskiej zawartości tłuszczu i wysokiej zawartości błonnika. Spożywajmy dużą ilość produktów dostarczającym nam wystarczającą ilość przeciwutleniaczy.
Jednym z produktów, który proponujemy spożywać to rodzynki, które są bogate w przeciwutleniacze i błonnik. Badania wykazały, że zapobiegają nagromadzanie złego cholesterolu, a tym samym chronią naczynia krwionośne.
Jeśli cierpisz na przewlekłe nadmierne zmęczenie, bóle głowy, łamanie w kościach, problemy trawienne, wolniejszą przemianę materii, wahania nastroju, podwyższone ciśnienie krwi, problemy skórne – te i inne symptomy mogą wskazywać na zanieczyszczoną wątrobę.
Wątroba pełni ponad 500 różnych funkcji. Aby wszystkie procesy przebiegły bez zakłóceń, sama też potrzebuje oczyszczenia. Uszkadzają ją toksyny występujące w żywności, środkach czyszczących, lekarstwach, zanieczyszczenie środowiska, używki, drobnoustroje …a także złe emocje, dlatego wśród dorosłych trudno znaleźć osoby, które mają wątrobę sprawną w 100 procentach.
Eliksir oczyszczający wątrobę
Ze względu na swoja moc nazywany „paliwem rakietowym”. Ma wyjątkowy wpływ na organizm, nie tylko jeśli chodzi o oczyszczanie wątroby i dróg żółciowych, usuwanie kamieni ale skutecznie zabija wirusy, dlatego stosuje się go także między innymi w leczeniu grypy i infekcji, również profilaktycznie.
Na jeden dzień kuracji potrzeba:
2 cytryny
2 grejpfruty
4-6 ząbków posiekanego czosnku
1-2 łyżki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
1 łyżeczka startego imbiru
1 łyżeczka pieprzu cayenne
Wycisnąć sok z cytryn i grejpfrutów, dodać pozostałe składniki i zblendować. Do powstałej mikstury dolać tyle przegotowanej i ostudzonej wody, aby uzyskać jeden litr napoju.
Pić na czczo lub 3 godziny po ostatnim posiłku, ale całość musi być wypita w ciągu 2 godzin. Np. wypić pierwszą szklankę o godzinie 6 rano, a ostatnią o 8.
Kuracja znacznie poprawi trawienie, usunie kamienie wątrobowe i złogi, zlikwiduje inne problemy zdrowotne spowodowane nieprawidłową praca wątroby, zapewni dużo więcej energii i lepsze samopoczucie. W zależności od stopnia zanieczyszczenia rezultaty będą widoczne już po 1-3 dniach kuracji.
W czasie kuracji należy stosować lekką dietę.
Kuracja od 3 do 14 dni zależne od stopnia zanieczyszczania i widocznej poprawy w funkcjonowaniu organizmu.