
Niemieccy potentaci prasowi panicznie reagują na zapowiedź repolonizacji mediów w Polsce. Dla utrzymania swoich ogromnych wpływów zamierzają wykorzystać struktury Unii Europejskiej i zapowiadają walkę podobną do tej, którą stoczyli na Węgrzech z Viktorem Orbanem.
Deutsche Welle ostrzega, że polski rząd „celuje w niemieckich wydawców”.
Obok przekształcenia mediów publicznych w narodowe niekomercyjne instytucje kultury, którymi kierować będą jednoosobowe zarządy, chodzi również o zmiany w strukturze własności mediów pod kątem „repolonizacji”. Mowa jest o częściowym „wyparciu niemieckich wydawców” z rynku, „odkupieniu od nich udziałów”, tworzeniu „polskich mediów”. Odpowiednia ustawa zapowiadana jest na początek przyszłego roku
— relacjonuje w alarmistycznym tonie dw.com.
Jak podkreśla portal, „zapowiedzi te mają prawo niepokoić niemieckich wydawców”, gdyż są oni największymi udziałowcami na polskim rynku medialnym. Dla przykładu, opanowali niemal cały rynek dzienników regionalnych i tygodników lokalnych (Polska Press/Passauer), ogromny segment kolorowych magazynów (Bauer Media – koncern ten jest również właścicielem RMF).
Wielkie udziały w rynku mediów posiada w Polsce także koncern Burda (m.in. „Focus” „InStyle”, „Elle”) oraz Axel Springer (m.in. „Fakt”, „Sport”, „Newsweek”)
— przypomina dw.com.
Koncern wydający tygodnik, którym kieruje Tomasz Lis, w reakcji na zapowiedź repolonizacji mediów w Polsce, powołuje się na prawo unijne.
Deutsche Welle przytacza wypowiedź rzecznik Axel Springer SE w Berlinie.
Pokładamy nadzieję w tym, że Polska, jako kraj członkowski UE, w dalszym ciągu będzie się kierować zasadami demokracji i wolnej gospodarki rynkowej. Do tego należą także wolność wypowiedzi i wolność prasy jako podstawowe wartości w Europie
— stwierdza Manuel Adolphsen.
Konfrontacyjnie wypowiada się również Horst Roeper z Instytutu Formatt w Dortmundzie, przedstawiany jako medioznawca i ekspert w dziedzinie koncentracji mediów.
Zapowiedzi polskiego rządu brzmią jak zapowiedź wywłaszczenia. Ich realizacja wydaje się trudna w obliczu prawa europejskiego, które chroni zagranicznych inwestorów
— twierdzi Roeper.
Powołuje się przy tym na sytuację na Węgrzech, gdzie Viktor Orban chciał obłożyć 50-procentowym podatkiem niemiecki koncern medialny RTL Klub. Spółka poskarżyła się Komisji Europejskiej, a ta wymogła na węgierskim rządzie wycofanie się z zamiaru.
Jak podaje Deutche Welle, na alarm bije także Niemiecki Związek Dziennikarzy (DJV).
Szef tej korporacji, Frank Ueberall, w histerycznym tonie komentuje zawieszenie w TVP Karoliny Lewickiej po jej skandalicznym wywiadzie z wicepremierem Piotrem Glińskim.
To przedsmak tego, co może grozić dziennikarzom w Polsce, kiedy wykonują swoją pracę
— ocenia Ueberall.
Odnosząc się do zapowiedzi wyparcia zagranicznych inwestorów z polskich wydawnictw prasowych, rzuca:
Nacjonalizacji mediów nie można pogodzić z wolnością osiedlania się w Europie.
Czyżby redaktor Ueberall zamierzał osiedlić się w Polsce, by czytać tu polskojęzyczną niemiecką prasę?
JUB/dw.com
Przeczytaj także:
Rząd Merkel nie atakuje rządu PiS, bo robią to za niego niemieckie media i użyteczni idioci w Polsce