http://www.radiomaryja.pl/multimedia/katecheza-wladza/
http://www.radiomaryja.pl/informacje/od-wladzy-trzeba-wymagac/
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Posted in Religia | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Posted in Polityka i aktualności | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Posted in Polityka - video, Polityka i aktualności | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
– Robił wszystko, aby się ona pogłębiała i rozwijała. Był postacią znaną i kochaną tak przez wierzących jak i niewierzących – zaznaczył hierarcha. Kard. Świątek, emerytowany metropolita mińsko-mohylewski i były administrator apostolski diecezji pińskiej zmarł dzisiaj rano w Pińsku w wieku 96 lat.
Zawsze powtarzał: `Odejdę do Boga 21., ale nie wiem, którego miesiąca i którego roku. Jeśli przeżyję 21. to będę żył jeszcze następny miesiąc’. Gdy 19 lipca dowiedziałem się, że stan księdza kardynała jest zły to przypomniałem sobie jego słowa i pomyślałem, że chyba właśnie Pan Bóg wybrał dla niego właśnie ten dzień. Kardynał w ostatnim czasie bardzo cierpiał. Cierpienie jest wpisane w życie człowieka i kard. Świątek je ze spokojem przyjmował. Nosił wraz z Chrystusem wiele krzyży. Dawał przykład ucznia Chrystusa. Pokazywał, że gdy niesiemy własny krzyż, to idziemy za Chrystusem. Przez lata życie codzienne księdza kardynała było jednym wielkim niesieniem krzyża. Wypełniał w ten sposób wolę Bożą. Był przykładem Bożego sługi, który wypełnia do końca swe chrześcijańskie zadanie w swym powołaniu kapłańskim i biskupim. Pan Bóg nigdy go nie zostawił i był z nim do końca.
Był człowiekiem, który podnosił u każdego ducha. Kiedy tylko dzwoniłem do niego i miałem problemy zawsze powtarzał: ‚Uszy do góry’. Oddawał się całkowicie w ręce Boga i Duch Święty całkowicie nim kierował. O księdzu kardynale można by napisać wielką powieść.
Przez lata bardzo blisko z nim współpracowałem. Miał do mnie zaufanie i zawsze stawiał mi poprzeczkę wysoko, a ja mogłem liczyć na jego wsparcie. Ostatni raz widziałem się z nim na jego imieninach w marcu br. Kardynał miał jeszcze dużo energii. Miał nadzieję, że poprowadzi jeszcze mszę św. i procesję rezurekcyjną w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Po imieninowych uroczystościach pożegnałem się z nim w kurii. Gdy był odprowadzany do samochodu serdecznie, jak nigdy, przytulił mnie po ojcowsku. Było to moje ostatnie pożegnanie z księdzem kardynałem.
Dzięki kard. Świątkowi zachowano wiarę na Białorusi. Robił wszystko, aby się ona pogłębiała i rozwijała. Odbudował dwie katedry w Pińsku i Mińsku, seminarium duchowne. Troszczył się o kapłanów i wszystkim dodawał ducha. Był postacią znaną i kochaną tak przez wierzących jak i niewierzących. Wszyscy darzyli go wielkim szacunkiem, łącznie z prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. Należy podkreślić, że kardynał miał bardzo dobrą opiekę medyczną, za co należą się najwyższe słowa uznania wszystkim, którzy się nim opiekowali.
Kard. Kazimierz Świątek zmarł po ciężkiej i długiej chorobie. Doświadczył w swoim życiu wielu cierpień i prześladowań w czasach hitleryzmu i komunizmu. Przez 10 lat był więźniem gułagu. Później pełnił przez kilkadziesiąt lat posługę kapłana w „Kościele milczenia”. Po nastaniu względnej wolności religijnej był tym, który na fali Gorbaczowowoskiej pierestrojki razem z innymi duchownymi uczestniczył w odrodzeniu Kościoła na Białorusi. Jan Paweł II mianował go arcybiskupem metropolitą mińsko-mohylewskim. Urząd ten pełnił przez kilkanaście lat. Odbudował razem z wiernymi archikatedry w Mińsku i Pińsku oraz seminarium duchowne w Pińsku. Wyświęcił wielu kapłanów, którzy do dziś ofiarnie pracują w archidiecezji mińsko-mohylewskiej i diecezji pińskiej. Był pierwszym przewodniczącym Konferencji Biskupów katolickich na Białorusi. W tragicznym wieku XX kard. Świątek był autentycznym świadkiem wiary.
Cieszył się głębokim szacunkiem przedstawicieli innych Kościołów i religii. Był człowiekiem zawsze bardzo otwartym i pełnym optymizmu. Choć Bóg dał mu długie życie to nie było ono łatwe. Mimo doświadczeń na „nieludzkiej ziemi” powrócił na Białoruś, aby ofiarnie pracować, pełnić Bożą wolę i służyć ludowi Bożemu. Przed śmiercią Bóg doświadczył go krzyżem cierpienia, które znosił z pogodą ducha.
Kard. Świątka pamiętam jeszcze jako mały chłopiec. Były to czasy komunistyczne. Ze 180 księży pracujących w diecezji pińskiej przed II wojną światową, po wojnie pozostało tylko 12. Kardynał przyjeżdżał do mojego wychowawcy, ks. prałata Wacława Piątkowskiego w parafii Derewno, i wtedy go po raz pierwszy go spotkałem. Później jako ksiądz spotkałem go w pińskiej katedrze w 1981 roku. Kardynał wkładał wtedy wiele wysiłku w odbudowę katedry. Widziałem go kiedyś, jak sam na dachu świątyni wymieniał dachówki. Pięknie odnowił wnętrze katedry i odrestaurował organy. Poprzez piękno sakralnej sztuki pragnął przyciągnąć ludzi do Boga. Był świetnym mówcą i kaznodzieją. Odszedł ostatni kapłan przedwojennej diecezji pińskiej.
W 1998 r. w katedrze grodzieńskiej osobiście wyświęcił mnie na biskupa. Przy jego boku byłem pierwszym sekretarzem generalnym Konferencji Biskupów katolickich na Białorusi. Później, w 2004 r., zostałem biskupem pomocniczym archidiecezji mińsko-mohylewskiej i przez półtora roku pomagałem kard. Świątkowi w pełnieniu obowiązków. Często go odwiedzałem. Jeszcze w tym tygodniu byłem w szpitalu, widziałem jak bardzo cierpi. Niechętnie wracał wspomnieniami do lat swoich cierpień. Odznaczał się niezwykłą pobożnością maryjną. To z jego inicjatywy na Białorusi odrodziło się wiele sanktuariów Matki Bożej.
Pomimo swych dziewięćdziesięciu pięciu lat emerytowany arcybiskup mińsko- mohylewski i nadal czynny administrator apostolski diecezji pińskiej kardynał Kazimierz Świątek nie jest wcale niemrawym staruszkiem. Trzyma się prosto, kipi energią i tryska humorem.
Twarda rzeczywistość Kościoła
Zachowuje się on tak naturalnie, ze rozmawiając z nim nikt nie odczuwa, iż współrozmówca jest purpuratem. Obrusza się, gdy ktoś nazywa go męczennikiem albo bohaterem, stanowczo protestuje też przeciwko traktowaniu go jako lidera polskości w republice i od razu przypomina, że kościół katolicki nie jest ani polski, ani białoruski, ale powszechny. Oponuje również przeciwko twierdzeniom, że uosabia tradycję polskiego trwania na Kresach Wschodnich.
,,Co najwyżej jestem twardą rzeczywistością tutejszego Kościoła” – mówi dodając, że jego losy nie były wyjątkowe. Stały się one udziałem prawie wszystkich kapłanów. ,,Na palcach jednej ręki można policzyć księży, których nie ruszono”- podkreśla kardynał. Mówiąc o sobie nie zaprzecza jednak, że jest Polakiem. Zdenerwował się, gdy po nominacji na arcybiskupa watykański „L’Osservatore Romano” podał informację, że jest on Estończykiem – wywodzi się bowiem z rodziny, dla której patriotyzm ma bardzo konkretny wymiar. Jego pochodzący z Pińczowa ojciec poległ w walkach o Wilno w 1920 r. i został pochowany na cmentarzyku wojennym na Rossie obok grobu „Matki i Serca Syna.”
Katedra do wzięcia
Rozmawiając z nim patrząc w jego pełne ufności oczy, odmrożoną twarz i pokryte bliznami ręce, każdy dziennikarz pokornieje. Śmierć dosłownie ocierała się o tego kapłana i nie potrafiła go dosięgnąć. W Workucie widział już lufę naganu przy własnej skroni, gdy sowiecki oficer przyłapał go na organizowaniu polskiej wigilii. Przeżył, wyciągnął do oprawcy rękę z symbolicznym opłatkiem i zaproponował mu, żeby zanim go zastrzeli spróbował go. Ten wziął ów kawałek chleba do ręki, schował nagan do kabury i na odchodnym mruknął: ,,Masz szczęście, że moja babka była z waszych.”
Wcześniej, w 1941 r. dwa miesiące siedział w celi śmierci brzeskiego więzienia, czekając na wykonanie wyroku. Co noc słyszał, jak wyciągano kogoś na egzekucję. Gdyby nie wybuch wojny sowiecko – niemieckiej, spoczywałby dziś w jakiejś bezimiennej mogile. NKWD nie zapomniało jednak o nim, donosiciele ustalili bowiem, że w czasie niemieckiej okupacji kierował Pruzańsko – Nadbużańskim Okręgiem AK. Bojcy aresztowali go w trzy godziny po wejściu do Prużan. Od razu trafił do Mińska, gdzie po krótkim śledztwie oświadczono mu, że szkoda dla niego kuli, bo i tak zdechnie w tajdze przy wyrębie drzewa. Przewidywania funkcjonariusza NKWD nie sprawdziły się, na Syberii szło mu całkiem dobrze. Wyrabiał sowiecką niemal niewykonalną normę, toteż wysłano go do kopalni w Workucie, by tam szczezł. Wytrzymał i to, a po dziesięciu latach, gdy zmarł Stalin, wyszedł na wolność.
,,Przyjechałem do Pińska – wspomina- w Prużanach kościół został zabrany wiernym i nie było czego w nich szukać. Wszedłem do katedry, ukląkłem przed zamurowaną w ścianie w obawie przed sowietami trumną biskupa Zygmunta Łozińskiego i zapytałem – co mam robić? Po chwili usłyszałem głos: Bierz moją katedrę! No wiec ją wziąłem…”
Pod jego okiem przekształciła się ona w jedną z najpiękniejszych świątyń na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Odnowiona, odmalowana i wyzłocona zawsze była pełna wiernych. Zamontowany w niej system antywłamaniowy jest nowocześniejszy od tego, który działa na Wawelu. W ciągu trzydziestu siedmiu lat posługiwania w niej ks. Kazimierz Świątek zyskał sobie niekłamany szacunek wszystkich – zarówno wierzących jak i niewierzących, swoich oraz obcych. Gospodarzący w sąsiadującym z katedrą zabranym na dom wypoczynkowy „Flotylli Pińskiej” klasztorze admirał zabronił urządzać w nim dyskoteki, by nie naruszyły one ciszy i powagi kościoła.
Już w czasach Gorbaczowa przyszedł do ks. Świątka szef miejscowego KGB i po zdjęciu czapki oświadczył: „Ja jestem od szukania wrogów Związku Radzieckiego. Ponieważ ty, swiaszczenik, mówisz jawnie, że jesteś naszym wrogiem, ja niczego nie muszę już szukać i dlatego możemy być przyjaciółmi.”
Ksiądz Kazimierz ujął wszystkich swoją głęboką wiarą, pobożnością, ogromną pokorą, szacunkiem dla każdego człowieka i otwartością. Do każdej sprawy podchodził indywidualnie. Jednemu z księży z Polski, który zwrócił mu uwagę, że tak nie można, odpowiedział: ,,Kodeks prawa kanonicznego gdzieś mi się zapodział, ale za to kieruję się książką, która zawsze leży na mym biurku. Jest nią Ewangelia…”
Sam żył jak Łazarz, mieszkał kątem u dobrych ludzi, w pokoiku o wymiarach cztery na trzy metry do połowy zawalonym książkami … Co miał, rozdawał biednym. Zdrowie mu dopisywało, mimo że pracował od świtu do nocy. Oprócz Pińska obsługiwał przecież również inne parafie, w których brak było kapłanów, Jan Paweł II mianował go ponadto wikariuszem generalnym, obarczając odpowiedzialnością za całą diecezję. W wieku 77 lat dostąpił pełni kapłaństwa, zostając arcybiskupem mińsko – mohylewskim i administratorem apostolskim diecezji pińskiej.
Pierwsza przeprowadzona przez niego, trwająca kilka miesięcy wizytacja kanoniczna wszystkich parafii miała tryumfalny przebieg, wszędzie witały go wielotysięczne tłumy i udekorowane ulice. Lał deszcz, a ludzie czekali na trasie jego przejazdu, by choć przez szyby samochodu ich pobłogosławił. Kiedy kazał zatrzymać samochód i wychodził do wiernych, rozlegał się szloch, ludzie padali na kolana, całowali jego szaty i buty.
Posługa w nowej rzeczywistości
Jego posługa w nowej roli nie była łatwa. Władze niepodległej Białorusi nie uznały jego nominacji ani też nie przyjęły do wiadomości utworzenia archidiecezji mińsko – mohylewskiej i reaktywowania diecezji pińskiej. Urzędnicy zwracali się do niego ,,Kazimierzu Stanisławowiczu” i odmawiali zwrotu zagrabionych Kościołowi obiektów. Mieszkał dalej kątem u dobrych ludzi i chodził piechotą, czym przyjeżdżający z Polski księża byli naprawdę zdumieni. „Zarażał” ich swoją żywotnością i wiarą – jednego wysłał do Mozyrza tylko ze swym błogosławieństwem, bo nie znał nawet żadnego adresu tamtejszych katolików. Poradził mu: niech ksiądz idzie ulicą i mówi „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, na pewno ktoś księdza przygarnie.
Z duszą na ramieniu kapłan ten krążył po Mozyrzu, stosując się do rady metropolity. Na dwóch ulicach ludzie patrzyli na niego jak na wariata, na trzeciej usłyszał radosne: na wieki wieków! Do dzisiaj odzyskał tamtejszy kościół i klasztor.
Z biegiem czasu władze zmieniały stosunek do arcybiskupa, przekonały się bowiem, że nie zamierza on polonizować Białorusi. Księżom nakazał prowadzić nabożeństwa w takim języku, jakiego życzą sobie wierni. Sam, dobiegając osiemdziesiątki, podjął heroiczną decyzję nauczenia się białoruskiego i dziś posługuje się tym językiem dość swobodnie. Władze, reagując na jego poczynania, najpierw zwróciły mu katedrę w Mińsku, a potem klasztor w Pińsku, dając do zrozumienia, iż może urządzić w nim swoją rezydencję. Przyczyniły się do tego, oprócz postawy jego samego, częste wizyty w Pińsku zachodnich dyplomatów. Szczególne wspomnienia z niej musiał zachować zwłaszcza ambasador USA, który jadąc do drewnianej chałupy arcybiskupa Świątka o mało nie uszkodził na wyboistej drodze swojego Cadillaca. Przeżył też szok, gdy musiał umyć ręce w cebrzyku pod nią.
Tuż po tym, jak Watykan ogłosił, że arcybiskup Świątek został mianowany kardynałem, zgłosił się do niego przedstawiciel władz informując, że nie jest on już Kazimierzem Stanisławowiczem, ale wielkim synem Białorusi, pierwszym kardynałem wschodniej Słowiańszczyzny, głową białoruskiego Kościoła. Dla kardynała nic się nie zmieniło, pozostał tym samym prostym kapłanem, pochylającym się nad każdym człowiekiem. Z powodu wieku przekazał archidiecezję mińsko – mohylewską arcybiskupowi Tadeuszowi Kondrusiewiczowi. Chce doczekać końca swoich dni w Pińsku, a Ojciec Święty Benedykt XVI uszanował jego decyzję. Jest to fakt bez precedensu, gdyż żaden biskup w tym wieku nie kieruje już diecezją.
http://www.kresy.pl/publicystyka,ludzie?zobacz/kardynal-kazimierz-swiatek-1
Marek A. Koprowski
Posted in Polskie Kresy, Religia, SYLWETKI | 1 Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Posted in Znalezione w sieci | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
– Aż wstyd się przyznać, ale moi studenci w czasie wolnym chodzą na wolontariat do kościoła – mówi prof. Kazimierz Kik, który nawet podczas wykładów nie kryje swoich lewicowych poglądów. A potwierdzenie słów, że młodzi ludzie stają się prawicowi dają badania CBOS dotyczące preferencji politycznych młodzieży w 2010 roku. Przynoszą zaskakujące wyniki, z których wyłania się obraz Polaków stęsknionych za szacunkiem dla tradycji, autorytetów, religii.
Wśród badanych mających sprecyzowane przekonania polityczne największa grupa (39%) identyfikuje się z prawicą, jedna trzecia (34%) określa swoje poglądy jako centrowe, a nieco ponad jedna czwarta (27%) deklaruje orientację lewicową. A więc mamy prawicową młodzież, która na przestrzeni lat z większym zaangażowaniem odsuwa się liberalnych i lewicowych rozwiązań. Dlaczego? Chociaż na ten temat badania milczą, to najprawdopodobniej skręt młodzieży w prawo wynika z chęci powrotu do dawnych zwyczajów. Może jest również ucieczką od wolności tak celebrowanej od ponad dwudziesty lat w Polsce. W kraju, w którym społeczeństwo zachłysnęło się światopoglądową możliwością wyboru. Wybór stał się obowiązkiem. Stąd pojawiło się coraz więcej osób niedeklarujących żadnego wyznania. Stąd rozbite rozwodami rodziny, które przeistaczają się w patchworkowe, a dzieci są w nich zmuszone by przyzwyczajać się do nowych partnerów mamy i taty. Stąd też coraz mniejsze zaangażowanie w sprawy dotyczące narodu, poszanowania do tradycji. Społeczeństwu zwyczajnie przestało zależeć, poddało się.
Młodzi ludzie po latach wyzwolenia mówią dość. A wśród nich coraz częściej słychać głosy, że wzorem swoich rodziców, dziadków planują założyć tradycyjną rodzinę. Coraz częściej zaczynają angażować się w inicjatywy obywatelskie, czują większą przynależność do narodu, oraz do Kościoła. Dla ludzi młodych inność przestała być tak pociągająca jak kiedyś. Teraz pragną powrotu do „normalności”, tylko, że tą wciąż trudno zdefiniować. Ale to nie wszystko. Z analizy CBOS-u wynika, że w listopadzie 2010 roku – po raz pierwszy w historii realizacji tych badań – poziom „politycznego niezdecydowania” młodzieży nieznacznie się obniżył (o 5 punktów) w stosunku do poprzedniego pomiaru. Powstała nowa grupa osób o zdefiniowanych poglądach politycznych. Co ciekawe młodzież deklarująca znaczne zainteresowanie wydarzeniami politycznymi najczęściej określa swoją orientację polityczną jako prawicową. Zatem małymi krokami nasze społeczeństwo przechodzi przeobrażenia, a te wychodzą od ludzi młodych. Najwyraźniej mamy coraz bardziej świadomą i rozsądną młodzież, która daleka jest od dokonywania rewolucyjnych zmian. Zamiast tego woli powrót do korzeni.
Absolwentka Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarka. Współpracowała z tygodnikiem „Wprost”, publikowała w „Dzienniku”, teraz pisze dla „Polski The Times”.
Posted in Młodzi, wykształceni..., Polityka i aktualności | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Posted in Polityka - video, Polityka i aktualności, Wywiady | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Posted in SOLIDARNI 2010 | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Posted in Polityka - video, SOLIDARNI 2010 | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
– Popieramy plan budowy gazociągu polsko-litewskiego – zapewnia „Rz” wiceminister spraw zagranicznych Litwy Egidijus Meilūnas. – To inwestycja, która ma poprawić bezpieczeństwo energetyczne w naszym regionie, i dlatego powinna uzyskać wsparcie finansowe ze strony Unii Europejskiej.
O dofinansowanie zabiegać będą szefowie Gaz-Systemu i Lietuvos Dujos, którzy wkrótce wybierają się do Brukseli, by w Komisji Europejskiej przedstawić projekt gazociągu i wstępne studium wykonalności. Formalne poparcie połączenie już otrzymało, bo obie firmy uzyskały dofinansowanie do prac projektowych. Bruksela zdaje sobie sprawę, że rurociąg powinien powstać, gdyż Litwa jest całkowicie uzależniona od dostaw surowca z Rosji i nie ma teraz żadnej innej drogi zaopatrzenia. Dzięki projektowi Litwini mogliby sprowadzać gaz via polski terminal w Świnoujściu.
Problem polega jednak na tym, że nie wiadomo, jaka firma będzie współinwestorem, gdy zapadnie decyzja o budowie połączenia. Lietuvos Dujos kontrolują niemiecki E.ON i rosyjski Gazprom. Rząd – zgodnie z prawem unijnym – chce wydzielić spółkę, która jak nasz Gaz-System będzie pełnić funkcję niezależnego operator gazociągów. Gazprom oprotestował tę decyzję, bo nie chce tracić kontroli nad gazociągami i tym samym tranzytem rosyjskiego surowca przez Litwę do obwodu kaliningradzkiego. Wiceminister Egidijus Meilūnas zapewnia, że wydzielenie operatora jest przesądzone, a cały proces zostanie ostatecznie zakończony w 2013 roku. Możliwe zatem, że do tego czasu decyzja o budowie gazociągu nie zapadnie.
Litewski rząd w ramach poprawy bezpieczeństwa energetycznego chce też jednak, by do 2014 roku powstał pływający terminal LNG. I już podjął wstępną decyzję.
Posted in Gospodarka i Ekonomia, Moje Ukochane Wilno i Wileńszczyzna | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Spalanie odpadów komunalnych jest nieekonomiczne i nie ekologiczne.
S E L E K C J A S E G R E G A C J A R E C Y K L I N G
Spalanie odpadów komunalnych jest niegospodarnym i nie ekologicznym działaniempseudogospodarczym. Odpady komunalne nie są paliwem ani często nawet materią łatwopalną. Odpady komunalne ulegające biodegradacji w większości również nie są paliwem. Śmieci nie segregowane nie są surowcem do produkcji jakiejkolwiek materii przydatnej w gospodarce. Budowanie spalarni śmieci jest kosztowną i nieefektywną inwestycją pseudoekologiczną.
u z a s a d n i e n i e
argumenty: ekologiczne, technologiczne, ekonomiczne
Spalanie w przystosowanych do tego celu piecach jest kontrolowanym, wysokotemperaturowym, chemicznym procesem, podczas którego następuje w procesie podstawowym, utlenianie: węgla, wodoru, azotu, siarki i innych składników obecnych w spalanej materii. Spalanie z zastosowaniem techniki fluidalnej jest bardziej sprawnym procesem utleniania. Jeżeli proces ten służy uzyskaniu i zagospodarowaniu całej ilości energii cieplnej i/lub pozyskaniu odpowiedniej ilości nowej substancji materialnej (w stanie skupienia: gazowej, ciekłej lub stałej) mającej gospodarcze zastosowanie, to możemy mieć tu do czynienia z technologią zrównoważonego rozwoju gospodarczego. W przypadku nie spełnienia żadnego z ww. warunków nie możemy mówić o zrównoważonym rozwoju gospodarczym, gdyż mamy wtedy efekt dokładnie odwrotny: nieracjonalną i nierozsądną inwestycję, nie dającą żadnego pozytywnego efektu gospodarczego i ekologicznego.
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej mówi w art. 5 – „Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę środowiska kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju”.
Przykładem niegospodarnego i nie ekologicznego działania jest warszawska spalarnia ZUSOK przy ul. Gwarków 9, oraz budowana obecnie spalarnia osadów pościekowych w oczyszczalni ścieków „Czajka”.
Do spalania odpadów komunalnych zużywamy wysokokalorycznego paliwa, koniecznego do uzyskania tego efektu i utrzymania dostateczniej temperatury procesu. W Zakładzie Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych, na cztery tony odpadów spala się ponad jedną tonę oleju opałowego. W technologii gwałtownego utleniania z jednych cząsteczek materii otrzymujemy inne związki chemiczne, w tym wiele różnych tlenków w postaci gazowej, które następnie łatwo przedostają się do otaczającej atmosfery. W procesie spalania atmosferycznego żaden składnik (cząsteczka materii) nie znika a jedynie zmienia się w inny związek chemiczny, który ulega rozproszeniu np. w postaci pyłów dymnicowych (fly ash), lub – po zwiększeniu swojej objętości – w postaci ulatniających się gazów. Pozostałość po spaleniu w postaci popiołu (bottom ash) staje się najczęściej odpadem niebezpiecznym ze względu na koncentrację metali ciężkich lub innych toksycznych składników.
Warszawska spalarnia rocznie spala ok. 60 000 ton odpadów, zużywając do tego celu blisko 18 000 ton oleju opałowego. Ile emituje do otaczającej atmosfery miejskiej pyłów dymnicowych i innych zanieczyszczeń w postaci kwaśnych związków nie zatrzymanych przez filtry, jak również w postaci tlenków azotu, siarki i innych gazów, toksycznych związków chemicznych (metali ciężkich oraz dioksyn, furanów i innych substancji częściowo zatrzymanych na adsorbentach), nikt nie doliczył się jeszcze. Spalarnia ZUSOK ma przy tym częste awarie, ponieważ spalany materiał jest niejednorodny. Wieloraki pod względem pierwiastkowym i zróżnicowany pod względem składu chemicznego materiał jest nieprzewidywalny pod względem ilości ijakości gwałtownych reakcji utleniania. Dlatego częste awarie i mikro awarie dodatkowo zanieczyszczają środowisko w sposób całkowicie niekontrolowany. Problem jest w tym, że nie znamy do końca ilościowego i jakościowego składu spalanej materii i w związku z tym nie wiemy czy zespół filtrów i adsorbentów jest danego dnia właściwie dobrany do wsadu. W takiej technologii, mniejsza lub większa partia spalin i gazów przedostaje się do otoczenia, mimo częstej wymiany filtrów. Zużyte adsorbenty wymagają dalszego procesu unieszkodliwiania poprzez kolejne ich spalanie. W przypadku odpadów komunalnych a także osadów pościekowych znaczącą pod względem ilościowym i jakościowym frakcję odpadów paleniskowych stanowi popiół (część mineralna do 80 %). Bardzo często ta pozostałość paleniskowa należy do substancji niebezpiecznej. Powstający po spaleniu popiół (bottom ash) ze względu na koncentrację wielu pierwiastków w tym metali ciężkich może być odpadem toksycznym trudnym do zagospodarowania. Wymaga skomplikowanego i kosztownego procesu neutralizacji, a następnie odpowiedniego składowania. Spalanie odpadów komunalnych nie jest zatem utylizacją ani nawet unieszkodliwianiem, czy też neutralizacją odpadów komunalnych. W nowo wybudowanej spalarni osadów pościekowych w warszawskiej oczyszczalni ścieków „Czajka”, zastosowana została mniej uciążliwa technologia spalania substancji organicznej przy użyciu energii elektrycznej. W ten sposób koszty oczyszczania ścieków wraz ze spalaniem osadów pościekowych jeszcze bardziej wzrosną w stolicy.
Reasumując, przy spalaniu odpadów emitujemy do atmosfery wiele związków chemicznych które staramy się zatrzymać na adsorbentach, co nie w pełni się udaje. Następnie musimy ponownie spalać zapełnione już adsorbenty i tak zużywać kolejne, np. węgiel aktywny i inne. Duże ilości otrzymanego niebezpiecznego popiołu należy ulokować w bezpiecznym miejscu na specjalnym składowisku. Zużywa się przy tym wody pitnej i oddaje do miejskiej kanalizacji ściekowej ponad 30 000 m³ ścieków przemysłowych. Koszty budowy instalacji do spalania fluidalnego kształtują się na poziomie pół miliarda złotych dla ilości 100-150.000 ton odpadów rocznie. Następnie koszty działalności w kwocie ponad 100 milionów rocznie (koszty amortyzacyjne prawie 50 mln zł, oraz większe jeszcze koszty eksploatacyjne). Całkowite koszty „unieszkodliwiania” metodą termiczną kształtują się na poziomie od 600 do 1000 zł za tonę odpadów i zależą one głównie od ilości i jakości zużytego paliwa do spalania. Instalacje do spalania odpadów nie objęte są ustawą i rozporządzeniami w sprawie handlu uprawnieniami do emisji i monitorowaniem jej ilością. Spalanie odpadów nie zaliczane jest do instalacji zanieczyszczających atmosferę! Mimo, iż spalana materia w większości nie pochodzi ze źródeł odnawialnych. Najwięcej pochodzi jej z surowców kopalnych (nieodnawialnych). Przyzwolenie na spalanie odpadów wraz z dużą ilością paliwa wysokokalorycznego bez odzyskania całej energii (co praktycznie jest niemożliwe) jest również zaprzeczeniem działania na rzecz „ochrony atmosfery”. Ogranicza się spalanie węgla kamiennego i brunatnego w elektrowniach, paliwa z którego uzyskujemy najtańszą energię cieplną i elektryczną, a preferujemy spalanie bezproduktywne odpadów komunalnych. Używając do osiągnięcia tego bezproduktywnego celu, wysokokalorycznego paliwa kopalnego. Dla porównania dokonajmy krótkiego bilansu pożytków i strat oraz efektów ekologicznych. Na przykład, w Elektrowni Bełchatów z każdej spalonej tony węgla brunatnego uzyskujemy najtańszą energię elektryczną w Polsce (z jednej tony węgla mamy 0,89 MW energii elektrycznej). Dodatkowo, w wyniku chłodzenia w ramach systemu kogeneracji, odzyskiwana jest energia cieplna ogrzewająca prawie 100 tysięczne miasto Bełchatów i okoliczne miejscowości wraz ze zlokalizowanymi tam zakładami pracy. Z oczyszczania spalin w instalacji odsiarczania odzyskiwana jest cała ilość związków siarki z których wytwarzany jest gips (przy elektrowni funkcjonuje zakład produkujący materiały budowlane w tym płyty gipsowe). Odpady paleniskowe (popiół) składowane są na zwałowisku wewnętrznym kopalni tj. w miejscu bezpiecznym pod powierzchnią terenu. Należy tutaj uświadomić sobie, że wydobywany przez górników węgiel jest paliwem i pod względem składu chemicznego jest materią bardziej jednorodną i dostosowaną do procesu spalania, w przeciwieństwie do odpadów komunalnych nie posiadających takich parametrów fizyko-chemicznych. Przy spalaniu śmieci, utleniamy mieszaninę różnego rodzaju materii nie będącej paliwem. Mieszaniny prawie wszystkich pierwiastków w postaci różnych związków chemicznych z których nie powstaje energia. W całej masie odpadów komunalnych jest znacznie mniej lub nie ma wcale związków energetycznych. Dlatego w spalarni odpadów komunalnych mamy głównie efekty nie przynoszące pożytku gospodarczego, a tylko straty. Nie ma żadnego pożytku energetycznego ze spalania materii (niebędącej paliwem w postaci energii chemicznej) łącznie ze spalanym olejem opałowym lub gazem ziemnym. W przypadku gdy zastosowane paliwo służy tylko do uzyskania dostatecznej temperatury procesu termicznego przetwarzania. Niewielka ilość odzyskiwanej energii, nawet nie pokrywa własnych potrzeb elektroenergetycznych zakładu. Dodatkowo jeszcze są duże koszty eksploatacyjne, związane z koniecznością oczyszczania spalin z mieszaniny wielu bardzo różnych związków chemicznych, zużywając dużej ilości filtrów i adsorbentów. W konsekwencji produkowane są inne odpady, w tym odpady zaliczane do niebezpiecznych. Niewłaściwe jest tutaj użycie w nazwie firmy – „zakład unieszkodliwiania”, skoro odpady komunalne zaliczane do obojętnych zamieniane są częściowo na odpady niebezpieczne. W efekcie końcowym mamy zanieczyszczone powietrze miejskie w wyniku utleniania wszystkich składników i związków chemicznych spalanych odpadów. Jak również ze spalania używanego do tego celu paliwa płynnego lub gazowego. Nieuniknione jest więc zagrożenie zanieczyszczenia powietrza miejskiego emisją: pyłów dymnicowych i gazów spalinowych nie zatrzymanych na filtrach oraz adsorbentach (fly ash + bottom ash). Przy istniejących dużych problemach ze skutecznym zagospodarowaniem popiołów. Mieszkańcy i podatnicy muszą dopłacać do każdej spalonej tony 300-500 zł. Nawet najnowsze technologie spalania i oczyszczania spalin nie zapewniają pełnej ochrony przed emisją. Nie można w tej metodzie uzyskać skutecznego zabezpieczenia przed negatywnym oddziaływaniem spalin na środowisko oraz zagospodarować popioły w sposób efektywny i ekonomiczny.
Dotychczasowe przyzwolenie na spalanie odpadów z zastosowaniem do tego celu dużej ilości paliwa wysokokalorycznego, w dodatku jeszcze bez odzyskania całej energii, jest pełnym zaprzeczeniem pozytywnego działania na rzecz ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. W najbliższej przyszłości koniecznie musi ulec zmianie podejście do technologii spalania odpadów. W Komisji Unii Europejskiej oraz Parlamencie przygotowywane są (dosyć opieszale) nowe wymagania środowiskowe oraz inne kryteria kwalifikacyjne odpadów segregowanych, nadających się do procesu spalania.
Ogólnie panująca dezinformacja w krajowych mediach, wytworzona została pod wpływem niektórych ośrodków lobbystycznych działających na rzecz budowy spalarni. Zmierza do utwierdzenia nas w błędnym przekonaniu o czekających karach ze strony Unii Europejskiej, za nie wybudowanie w najbliższym czasie odpowiedniej ilości instalacji do spalania odpadów. W związku z tym w Polsce zaplanowane jest wybudowanie dziesięciu spalarni za kwotę ponad 5 miliardów złotych. Temu trzeba teraz wyraźnie przeciwstawić się, aby nie było za późno i nie doszło do zmarnowania publicznych środków finansowych, na niegospodarne inwestycje.
Spalając odpady mamy złudzenie, iż pozbywamy się ich dużych ilości ponieważ nie widzimy dostatecznie powstałej nowej materii w postaci gazowej i silnie rozproszonej – pyłowej. W efekcie stosowania technologii spalania, zanieczyszczane jest powietrze atmosferyczne i otaczające środowisko miejskie, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Uzasadnione jest więc, uświadomienie tego faktu decydentom samorządowym w celu uchronienia naszego kraju przed kosztownymi i nieefektywnymi inwestycjami pseudoekologicznymi, w świetle nowych przepisów tzw. ustawy śmieciowej.
mgr inż. Wiesław Klimek
Posted in Porady różne | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Wersja 2010 trawestacji wiersza Juliana Tuwima ukazała się rok temu na Salonie24. Ponieważ POlszewicki matrix trwa, przedstawiam wersję 2011. Tym razem jest to praca zbiorowa. Współautorem jest bloger Mazurysz z Nowego Ekranu.
Posted in Wiersze | Leave a Comment »
Posted by tadeo w dniu 22 lipca 2011
Zdrowszy wybór: jabłko
Jabłko jest jak koktajl fitochemiczny – jeden niewielki owoc pełen zdrowych związków chemicznych. Według dr Stevena Aldany, wykładowcy z amerykańskiego Brigham Young University, substancje zawarte w jabłku sprzyjają profilaktyce nowotworów i zmniejszają ryzyko chorób układu krążenia. Jabłko, podobnie jak banan, zawiera błonnik i witaminę A. Banan jest co prawda bogatszy w potas i kwas foliowy, ale w ostatecznym starciu wygrywa jabłko, gdyż ma mniej kalorii.
Zdrowszy wybór: brązowy ryż
Oba te produkty są bogate w błonnik (ok. 4g błonnika na porcję), jednak w przeciwieństwie do makaronu, ryż jest bogaty w zapobiegające chorobom serca i cukrzycy fitosterole. Oczywiście jeśli koniecznie chcemy zjeść makaron, zawsze wybierajmy pełnoziarnisty lub razowy zamiast białego. Miseczka brązowego makaronu zaspakaja połowę dziennego zapotrzebowania na selen – pierwiastka o udowodnionym naukowo działaniu antyrakowym.
Zdrowszy wybór: margaryna
Polemika między zwolennikami masła i margaryny trwa od dawna i ostatnio racje „masłożerców” zdawały się przeważać. Teraz jednak przeważa pogląd, że zdrowsza jest margaryna, ale tylko taka, którą wyprodukowano bez procesu uwodornienia. Ten proces pozbawia tłuszczy większości dobroczynnych dla zdrowia właściwości, poza tym pojawiają się wówczas w nich wyjątkowo szkodliwe izomery trans, które podnoszą poziom złego cholesterolu. Do produkcji margaryn wykorzystuje się obecnie coraz częściej nową metodę – tzw. przeestryfikowanie – która pozwala utwardzić olej bez wytworzenia izomerów trans.
Wielonienasycone i jednonienasycone tłuszcze – obecne w nieuwodornionej maragrynie – są zdrowsze, bo obniżają poziom złego cholesterolu LDL, a tym samym redukują ryzyko chorób układu krążenia. Jedzenie przez 3 miesiące polecanej tu margaryny o 11-15 proc. obniża poziom cholesterolu LDL, co przekłada się na 20-30 proc. zmniejszenie niebezpieczeństwa zachorowania na serce. Masło, przez wielu uważane za dużo smaczniejsze, zawiera tłuszcze nasycone, podnoszące poziom złego cholesterolu.
Zdrowszy wybór: łosoś
Obie te ryby to znakomite źródło kwasów omega-3, działających zbawiennie na mózg i serce. Niestety w Polsce tuńczyk dostępny jest raczej w puszcze i można wątpić w jego wartości odżywcze w tej postaci. Poza tym mięso tuńczyka zawiera niepokojąco wysoki poziom rtęci – potencjalnie groźnej dla zdrowia neurotoksyny. Zwierzęta morskie chłoną ten pierwiastek, a ponieważ tuńczyk jest rybą mięsożerną, dochodzi do większego zatrucia jego mięsa rtęcią – z wody i przez pokarm. Tuńczyk zawiera go dużo, bo odławia się nawet dziesięcioletnie osobniki – w ciągu tak długiego życia przesiąka trucizną. Inne ryby żyją w wodzie znacznie krócej, zanim trafią do sieci. Tygodniowa norma poziomu rtęci w organizmie człowieka wynosi 0,0016 mg na kilogram masy ciała. Żeby przekroczyć tygodniową normę poziomu 70-kilogramowy człowiek musiałby zjeść w tym czasie 25 100-gramowych puszek z tuńczykiem.
Zdrowszy wybór: całe jajka
Zdaniem dietetyczki, doktor Amandy Sainsbury-Salis, nie należy rezygnować z żółtek, gdyż tak naprawdę to one zawierają najwięcej substancji odżywczych. Owszem, żółtko ma też cholesterol, ale nie ten jego rodzaj, który odkłada się na ścianach naczyń krwionośnych i prowadzi m. in. do miażdżycy. Cale jajka zwierają naprawdę niewielkie ilości tłuszczów nasyconych, więc można je jeść, nie drżąc o swoje zdrowie.
Zdrowszy wybór: herbata
Kawa jest wskazana z punktu widzenia profilaktyki raka jelita grubego i choroby Parkinsona, ale herbata ma znacznie szersze spektrum działania. Zarówno czarna jak i zielona, obniża poziom cholesterolu i poprawia przepływ krwi w naczyniach. Picie zielonej herbaty – najzdrowszej wśród herbat – zmniejsza ryzyko różnych rodzajów nowotworów oraz chorób autoimmunologicznych. Do tego zawiera dwa razy mniej kofeiny niż kawa. By cieszyć się jej zbawiennym właściwościami, należy wypijać co najmniej 2 filiżanki dziennie.
http://kuchnia.wp.pl/fototematy/236/6/1/zdrowsza-alternatywa.html#photo
Posted in Zdrowie jest najważniejsze | Leave a Comment »