Maryja rodząc Jezusa Chrystusa zrodziła „SAMO ŹRÓDŁO MIŁOSIERDZIA” (św. Fulbert).
„Maryja jest Tą, która w sposób szczególny i wyjątkowy -jak nikt inny doświadczyła miłosierdzia, a równocześnie też w sposób wyjątkowy okupiła swój udział w objawieniu się miłosierdzia Bożego ofiarą serca. Ofiara ta jest ściśle związana z krzyżem Jej Syna, u którego stóp wypadło Jej stanąć na Kalwarii”.
(…) jest Tą, która najpełniej zna tajemnicę Bożego miłosierdzia. Wie, ile ono kosztowało i wie, jak wielkie ono jest. W tym znaczeniu nazywamy Ją również Matką miłosierdzia – Matką Bożą miłosierdzia lub Matką Bożego miłosierdzia, a każdy z tych tytułów posiada swój głęboki sens teologiczny” (DM V, 9).
Jezu, ufam Tobie!,
ze w godzinę śmierci mojej –
wezwiesz mnie,
†
Kazanie misyjne
MATKA MIŁOSIERDZIA WSTĘP
Wśród wielu cech, jakie przypisujemy człowiekowi, znajduje się i ta, że człowiek to istota „najbardziej potrzebująca”.
Weźmy takie kurczątko -ledwie się wylęgnie, obeschnie, już sobie radzi. A człowiek? Przez pierwszy rok nawet chodzić dobrze nie potrafi. Do siódmego roku życia: mamo daj -tato daj. Potem Szkoła Podstawowa: mamo daj -tato daj. Szkoła średnia: mamo daj – tato daj. Studia: mamo daj-tato daj. A także i później, kiedy jest już niby samodzielny, jeszcze chętnie przyjmie jakąkolwiek pomoc rodziców.
W Starym Testamencie mamy piękny, żywy opis zapowiadający Matkę Bożą, jako Matkę Miłosierną nachyloną nad potrzebami ludzkimi. Żyła w okolicy Betlejem rodzina Elimelecha. Nastał tam czas posuchy i głodu. Ojciec, matka i dwaj synowie wędrują na obczyznę za chlebem. Tam synowie, oprócz chleba, znaleźli również dla siebie żony. Tak się później dziwnie złożyło, że zmarli po kolei ci trzej mężczyźni; została teściowa i dwie synowe – bardzo z nią zżyte, chcą iść z nią. Tłumaczy im, że lepiej dla nich będzie, jeśli zostaną. Jedna dała się przekonać, druga imieniem Ruth, wędruje z teściową. Gdy przybyły na miejsce był czas żniw. Kto jednak nie posiał i żąć nie będzie. Ale trzeba się jakoś zabezpieczyć. Teściowa poszła z Ruth do swego bogatego kuzyna – gospodarza Booza. Poprosiła go, aby Ruth mogła zbierać za żeńcami porzucone kłosy. Pozwolił na to chętnie, a że bardzo się jemu spodobała, nawet szepnął żeńcom, aby umyślnie trochę kłosów pozostawiali. Ruth przez cały dzień nachylała się nad tymi pozostawionymi, porzuconymi kłosami.
Matka Boża jest właśnie tą Ruth, nachyloną nad każdym porzuconym, pozostawionym, zdeptanym kłosem – człowiekiem. Ona zawsze, jako miłosierna, nachylała się kiedy była potrzebna, nad ludzkością i każdym człowiekiem.
Maryja zawsze tam, gdzie potrzeba ludzka
Już na początku dziejów ludzkości, gdy człowiek po swym upadku znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, w bardzo przykrym położeniu, Bóg nam Ją wskazuje. Sytuację pierwszych rodziców jest nam trudno zrozumieć. Urodziliśmy się już na wygnaniu, nie wiemy, co znaczy raj.
Wyobraźmy sobie, że jest wigilia Bożego Narodzenia. Oświetlony pokój, stół nakryty białym obrusem, bogato zastawiony; jest? jasno, ciepło, otacza nas serdeczność najbliższych osób. W pewnym momencie ktoś chwyta nas i wyrzuca na zewnątrz. A tam ciemno, zimno i pusto. To porównanie daje tylko słabe wyobrażenie tego, jak czuli się pierwsi rodzice po straceniu raju.
Wtedy ukazuje Bóg Matkę Miłosierdzia, która zmiażdży; głowę węża diabelskiego.
Jest ratunek, przyjdzie pomoc. Ona będzie tą Gwiazdą Nadziei na ciemnym niebie beznadziejności wędrówki ludzkiej po tym łez padole.
Gdy ludzkość w swej wędrówce w ciemności po bezdrożach? znajdzie się na skraju przepaści, gdy zapędzi się w ślepy zaułek, gdy cala ziemia będzie wołać: „Spuśćcie nam na ziemskie niwy Zbawcę z niebios obłoki”, ponieważ jej nędza duchowa sięgnęła krańcowości – pojawi się Ona, która przez swego Syna pomoże i uratuje.
Gdy w czasie Zwiastowania usłyszy od anioła Gabriela, że krewna Jej, Elżbieta, potrzebuje pomocy, natychmiast wyruszy w górzystą krainę, aby potrzebującej okazać swoje miłosierdzie.
Zobaczymy Ją w Kanie Galilejskiej, lecz nie jako gościa, wokół którego trzeba się wciąż kręcić, zajmować się nim i mu usługiwać. To Ona jest przez cały czas o innych zatroskana. Jej miłosierne oko zauważa, że grozi młodej parze wielka kompromitacja. Poruszyła miłosierdzie swojego Syna i na Jej prośbę dokonał Jezus pierwszego cudu w swojej apostolskiej działalności.
Stała na Golgocie pod krzyżem. Jezus ukazuje nam swoje miłosierdzie na krzyżu: przybity i z przebitym bokiem i Sercem, Ona pod krzyżem przeżywa to samo, tylko że duchowo: Jej dusze przeszyje miecz boleści. Potrzebna nam będzie Matka. Stoi gotowa, aby usłyszeć testament Chrystusa: Niewiasto – oto syn Twój. Synu – oto Matka twoja. W swoim miłosierdziu wzięła nas za swoje dzieci.
Dziękujmy Jezusowi, że dał nam najcenniejszy swój Skarb -swoją Matkę. To największy dar Jego miłosiernego Serca
Dziękujmy i Matce Bożej, że zechciała się na to zgodzić. Mogła nas bardzo znienawidzieć, bo to przecież myśmy tak urządzili Jej Syna. Zobaczymy Ją w Wieczerniku, zabarykadowanym przez Apostołów, pełnych lęku, że może ich spotkać to samo co Mistrza. Ona przychodzi aby potrzebującym uprosić męstwo swego oblubieńca — Ducha Świętego.
Będzie się pojawiała w młodym Kościele. Pojawi się i w naszych czasach, kiedy biedna, skołatana, zagubiona ludzkość będzie czekała na jakiś ratunek z nieba (Lourdes, Fatima i inne miejsca).
Miłosierna także dla naszej Ojczyzny
Bóg już na początku naszych ojczystych dziejów stawia krzyż. Równocześnie jednak od początku wskazuje na Bogarodzicę Dziewicę jako Tę, która będzie niosła „przedziwną pomoc dla obrony naszego narodu”. Historia nasza stanie się taka podobna do życia Jana apostoła: męczony, a nie domęczony. Takim „białym męczennikiem” będzie i nasza Ojczyzna. Historia będzie się nam przejeżdżała po grzbietach. Sąsiad z lewej i ten z prawej strony będą chcieli nas zniszczyć. Podadzą sobie nawet wielokrotnie ręce, aby nas wspólnie wymazać z mapy Europy. Kolor naszej flagi: biało-czerwony tak bardzo dobrze obrazuje naszą historię-kraju męczonego, a nie domęczonego. W tej naszej narodowej biedzie zawsze potrzebna nam była Matka – „wszechmoc na klęczkach” i miłosierna. Wskazał nam Ją Bóg, a myśmy Ją wzięli za swoją, jak święty Jan ewangelista. Czy potrzebna jest nam Ona dzisiaj?
Znamy dobrze opis potopu za Noego. Ludzkość była zgangrenowana. Trzeba było ratować zdrową jej cząstkę od zguby. Pan Bóg rozkazuje Noemu zbudować arkę i schronić się w niej z najbliższymi. Przyszedł potop. Ci, co byli w arce, przetrwali. Fale ustąpiły i z arki wyszło nowe życie. To był potop fizyczny. Ten fakt potwierdzają dzisiejsze wykopaliska.
Z historii naszej Ojczyzny pamiętamy inny potop – polityczny – szwedzki. Fale tego potopu zalały cały nasz kraj. Doszły aż pod mury Jasnej Góry. Dowódca szwedzki powiedział: „W mig zlikwidujemy ten kurnik na Jasnej Górze”. Ten „kurnik” okazał się jednak arką w tym potopie. Fale ustąpiły.
Obecnie przeżywamy trzeci potop, o wiele tragiczniejszy, bo moralny. Spiętrzyły się fale różnych „izmów”. Fale ateizmu, materializmu, seksualizmu, alkoholizmu – chcą zalać naszą Ojczyznę, miasta i wsie, nasze rodziny. Spiętrzyły się ogromnie, bo sprzyjają im wiatry: i te wschodnie, i te zachodnie. Czujemy wszyscy to ogromne zagrożenie. Szumiąc grożą nam te fale zniszczeniem.
„Gdzież my o Matko, ach gdzie pójdziemy i gdzie ratunku szukać będziemy?” Oczy nasze kierują się ku Jasnej Górze -do Matki. Okaż nam miłosierdzie! Pomóż nam, bo giniemy. Wzmogły się pielgrzymki, dzisiaj są bardziej wydeptane ścieżki na Jasną Górę. Ona nie pozostała nieczuła bo to przecież Matka Serdeczna. Zeszła ze swego tronu jasnogórskiego, przewędrowała przez przeszło 20 lat całą naszą Polskę – jako ta Kokosz chcąca skrzydłami ogarnąć swoje pisklęta, bo jakiś ogromny jastrząb zawirował nad naszą Ojczyzną.
Nie patrzy na utrudzenie, na to, że Ją zaaresztują. Przez sześć lat była więziona i pilnowana przez patrole. Jednak dalej wędrowała swoim miłosiernym sercem matczynym tam, gdzie zamiast obrazu stawiano puste ramy czy też świecę przypominającą Tę kochającą nas Matkę. Skończywszy jedno pielgrzymowanie, zaczęła drugie. Przecież nie może spokojnie siedzieć na swoim tronie, gdy Jej dzieci są w ogromnej dziejowej potrzebie. Czy jednak Ona może pomóc?
Długo przed narodzeniem Pana Jezusa w Asyrii panował król Nabuchodonozor. Miał wspaniałego wodza Holofernesa i doskonałe wojsko. Chciał opanować jak najwięcej miast. Wysłał ich więc, aby je zdobywali. Ów wódz stosował taką taktykę, że otaczał wojskiem miasto i czekał, aż jego mieszkańcy sami się| poddadzą. Nikt nie śmiał z nim walczyć – był za mocny. W swym zwycięskim pochodzie doszedł do małego miasteczka żydowskiego Betulii. Otoczył je jak poprzednie i czeka. Wnet powstał w miasteczku popłoch. Starsi miasta i rycerstwo zrezygnowane, chcą się już poddać. Wtedy pojawia się kobieta imieniem Judyta. ?/Ja was wyzwolę”. „Co ty? Słaba płeć, słaba kobieta? Jednak rób co uważasz”. Ubrała się odświętnie, trochę podretuszowała, wzięła swoją torbę, i w towarzystwie służącej udała się w kierunku obozu wroga. Straże pytają ją po drodze: „Dokąd Pani idzie?” „Chciałam stanąć przed obliczem waszego wodza”. Dotarła do niego i rzeczywiście od razu wpadła mu w oko. Urządzał na jej cześć wystawne uczty. Podczas jednej z nich solid-nie sobie popił, a kiedy znaleźli się razem w namiocie i zasnął, ona wzięła jego miecz i obcięła mu głowę. Wsadziła ją do torby i wraca do miasteczka. Nikt jej jednak nie zatrzymuje, bo wszyscy myśleli, że to ulubienica ich wodza. Gdy mieszkańcy Betulii zobaczyli obciętą głowę wrogiego wodza przestali się bać. Asyryjczycy zaś zobaczywszy rano, że ich wódz leży w namiocie bez głowy, także potracili głowy i zaczęli uciekać w wielkim popłochu. Pogoniło ich wojsko Betulii tak, że się już nie pozbierali.
Judyta wojująca. Ten żywy obraz Kościół odnosi do Matki Bożej. Taką Ją Bóg przedstawił już w pierwszym swym ujawnieniu —gdy ludzkość poniosła klęskę w raju. Judyta ostatecznie zwycięży diabelskiego Holofernesa.
Wydarzenia związane z Betulią kojarzą nam się z Polską -naszą Ojczyzną. My także w bloku komunistycznym byliśmy otoczeni ze wszystkich stron. Pytaliśmy nieraz; czy przetrzymamy, czy przetrwamy? Owszem, jeżeli będzie wśród nas Judyta wojująca.
Pamiętamy rok 1956. Czasy stalinizmu, zamordyzmu, kultu jednostki. Czarne chmury zawisły nad naszą Ojczyzną. Myśleliśmy już, że wkrótce kościoły zostaną zabite deskami, zakonnicy rozpędzeni. Jednak przypomnieliśmy sobie w tych ciężkich i beznadziejnych dniach, że akurat 300 lat wstecz król Jan Kazimierz ogłosił Maryję naszą Królową. Ona nie przestała być naszą Królową. Polska miała różne przymiotniki. Była feudalna, sanacyjna, kapitalistyczna, a także komunistyczna. Ustroje jak stroje – zmieniają się; raz zielone, to znów niebieskie, granatowe, czerwone, a może i żółte, gdy Chińczyk napoi konia w Wiśle.
Jest jednak jeden przymiotnik trwały -Polska katolicka; jako taka zaistniała i taka jest. Może być rząd komunistyczny, sejm komunistyczny, partia komunistyczna, ale Polska Rzeczpospolita jest katolicka, a w niej Ona Królową – Maryja – Matka Boża i Matka nasza. Można orzełkowi odpiłować koronę, ale nie Królowej i naszej Pani.
Gdy sobie to przypomnieliśmy, odnowiliśmy śluby jasnogórskie- nastąpił polski Październik. Wyszedł z uwięzienia ksiądz Prymas Stefan Wyszyński. Otwarto szkoły dla katechetów. Głęboki oddech, pierwszy po wojnie. Skorzystaliśmy nie tylko my, ale również nasi bracia komuniści, tak polscy, jak i z innych krajów. Otrząsnęli się z wypaczenia – kultu jednostki. Potem nastąpiły inne „oddechy”: grudzień, sierpień.
Był jeszcze jeden ważny październik – roku 1978. Szesnastego dnia tego miesiąca Polak został wybrany Papieżem. Wydarzenie to odbiło się wielkim echem w świecie, a w naszej Ojczyźnie spowodowało wielkie ożywienie religijne i rozbudzenie świadomości narodowej.
Popatrzmy, jak ta Judyta umie walczyć bez oręża, i to tak skutecznie, z największym nawet mocarstwem światowym. Ona okazuje miłosierdzie swojemu ludowi w różnych opresjach.
„Pod Twoją obronę…” – pod wieloma obrazami Matki Bożej Częstochowskiej czytamy te słowa. Tak chętnie nasz naród odmawia, śpiewa to wezwanie do Matki Bożej. Ta modlitwa jest właściwie pierwszą modlitwą chrześcijańską do miłosierdzia Maryi.
Powstała między IV a VI wiekiem. Tekst pierwotny, grecki, brzmi trochę inaczej. Znaleziono go w 1917 r. w Egipcie. Zawiera takie słowa: „Do Twego Miłosierdzia (dosł. Do Twych miłosiernych wnętrzności) uciekamy się Bogarodzico, nie gardź naszymi prośbami w (naszych) potrzebach, lecz zachowaj nas od niebezpieczeństwa. Ty jedynie czysta i błogosławiona” (Ewangelia miłosierdzia, Pallotinum 1970, s. 117).
Witaj Matko miłosierdzia…
Ta antyfon a sama w sobie jest tak ściśle sformułowana, te poszczególne jej zdania można uważać za tezy teologiczne o miłosierdziu Maryi. Można ją zasadniczo podzielić na trzy części. W pierwszej mamy przedstawioną osobę Matki miłosierdzia. Jest nią Maryja jako Królowa, ale w roli Matki Boga, a nie duchowej Matki ludzi. W pierwotnej, oryginalnej wersji zaczynała się ta antyfona wprost od słów: „Salve, Regina misericordiae”. Słowo „Mater” zostało dodane później. Następnie znajdujemy tu bliższe określenia Matki Miłosierdzia. Nazywa się Ją: „życiem, słodyczą i nadzieją naszą”. Są to właściwości i funkcje Maryi określone -zgodnie ze zwyczajem tamtych czasów – nie za pomocą przymiotników, lecz rzeczowników. Ma to na celu podkreślić ich niezwykłość, wyjątkowość. Maryję zwie się „życiem naszym” dlatego, że zrodziła Chrystusa, od którego wszyscy otrzymujemy życie Boże. Jest Ona „słodyczą naszą”, gdyż Jej macierzyńskie Serce żyje tylko miłością Chrystusa Zbawiciela i miłość tę okazuje każdemu bez wyjątku, kto zwraca się do Niej z prośbą. Zwie się wreszcie „nadzieją naszą” gdyż jako Królowa i Matka miłosierdzia jest naszą niezawodną Orędowniczką. Bóg bowiem niczego Jej nie może odmówić, o cokolwiek Ona prosi Go za nami.
Druga część antyfony podaje ogólną charakterystykę tych, którzy zwracają się do Maryi z prośbą o miłosierdzie. Są nimi ludzie nieszczęśliwi, synowie pierwszej matki – Ewy. Z jej winy zostali wyrzuceni z raju, pozbawieni szczęścia i umieszczeni na ziemi, która stała się dla nich „padołem łez”. Nazwanie ludzi „wygnańcami, synami Ewy” zawiera w sobie wyraźną aluzję do przeciwieństwa Ewy – Maryi, która w dziele naszego zbawienia miała taki udział, jaki Ewa w naszym upadku. Słowa jęcząc i płacząc” nie tylko są obrazem stanu ludzkości błagającej o miłosierdzie, lecz także żywo nawiązują do praktyk sądowniczych, jakie odbywały się w wiekach średnich. Zwykle bowiem obwiniony sprowadzał na rozprawę sądową swoich najbliższych, którzy żałośnie zawodząc starali się wzruszyć sędziego, aby uzyskać dla niego uniewinnienie lub łagodny wyrok.
Umieszczenie w antyfonie słów „jęcząc i płacząc” miało zaznaczyć, że błagający o miłosierdzie przyznaje się do winy, ale pragnie wzruszyć Maryję, by Ona wstawiła się do Sędziego i wy-jednała mu przebaczenie i łaskę. Powyższe szczegóły wskazują dość wyraźnie na to, że Matka miłosierdzia wyprasza ludziom w pierwszym rzędzie nie dobra materialne, doczesne, lecz duchowe, wieczne, nadprzyrodzone.
Trzecia część antyfony jest formalnym apelem do Matki miłosierdzia o wysłuchanie prośby. Modlący zwraca się do Niej w ten sposób: „Przeto więc, Orędowniczko nasza, Twoje miłosierne oczy zwróć na nas”. Maryja przejawia swoje miłosierdzie przez macierzyńskie wstawiennictwo za nami do Boga. Funkcję tę jednak wykonuje prawdziwie po królewsku. Według pojęć biblijnych samo dopuszczenie kogoś przed oblicze królewskie było już oznaką życzliwości, łaskawe zaś wejrzenie króla na obwinionego lub proszącego o łaskę było dowodem przebaczenia lub udzielenia mu łaski. W ten sposób sam Bóg w Starym Testamencie okazywał ludziom miłosierdzie: „Zmiłuj się nad nami, Panie, Boże wszystkich rzeczy, i spojrzyj” (Syr 36, 1; por. Ps 80/79/, 4; 86/85/, 16). Przyznanie Maryi tych samych prerogatyw świadczy o tym, iż wierzono, że Ona również okazuje ludziom swoje miłosierdzie jako prawdziwa Pani i Królowa.
Antyfona kończy się słowami: „O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo”. Słowa te nie wiążą się organicznie z całością budowy antyfony. Nie są też logicznym jej zakończeniem. Mogą one oznaczać, że modlący jeszcze raz zwraca się błaganiem do Matki miłosierdzia albo że w ten sposób chce wyrazić Jej swoją wdzięczność będąc pewnym wysłuchania.
Istotnie, słowa te zostały dodane później, prawdopodobnie przez św. Bernarda z Clairvaux.
Antyfona ma charakter modlitwy chrystologicznej. Zakłada najpierw, że Maryja swoją funkcję miłosierdzia zawdzięcza Chrystusowi, stwierdza następnie, że okazuje je przez wstawiennictwo i wreszcie podkreśla, że ostatecznym celem Jej miłosierdzia jest Chrystus. Modlący się bowiem słowami antyfony prosi Ją przy końcu: ,A Jezusa, błogosławiony Owoc żywota Twego, okaż nam po tym wygnaniu”.
(Omówienie antyfony wg. Ewangelii miłosierdzia – Pallotinum 1970 r. – s. 121n).
ZAKOŃCZENIE
Bóg Ojciec napełnił macierzyńskie serce Maryi tym samym uczuciem miłosierdzia, jakie sam żywi dla grzesznych i jakie skłoniło Jej Syna do tego, że wydał samego siebie za grzechy świata. W Niej więc i przez Nią zrealizowało się i realizuje dzieło Bożego miłosierdzia. Istota tajemnicy Jej macierzyństwa Bożego i istota Jej miłosierdzia tkwi zatem w tajemnicy miłości „Ojca Miłosierdzia”.
Bóg chcąc swoje miłosierdzie ujawnić na sposób bardziej ludzki dopuścił Najświętszą Maryję Pannę, Matkę swego Syna, do udzielania go nam. W Niej i przez Nią nieskończone Jego miłosierdzie nabrało dla nas cech miłości prawdziwie macierzyńskiej.
Istota tajemnicy miłosierdzia Maryi tkwi nie tylko w tym, że jako Matka Boża ma dla nas macierzyńskie, litościwe serce, ale i w tym, że sam Bóg napełnił Ją miłością podobną do tej, jaką sam żywi dla nas i Ją Jedyną ze wszystkich zwykłych ludzi dopuścił do uczestnictwa w swym miłosierdziu.
„Źródłem wszelkiego miłosierdzia jest Chrystus. Maryja zaś może się zwać Matką miłosierdzia dlatego, że rodząc Chrystusa, zrodziła dla nas «samo źródło miłosierdzia». Ona też przejawia swoje miłosierdzie przez to, że wyprasza nam u Boga przebaczenie grzechów” (św. Fulbert z Chartres).
Sprawiedliwi szybciej otrzymują od Boga to, o co proszą, za wstawiennictwem Maryi, a grzesznicy tą drogą częściej dostępują miłosierdzia. Święty Anzelm tak pisze o Matce miłosierdzia: „Bóg jest ojcem rzeczy stworzonych, Maryja jest matką odnowienia wszystkiego. Bóg bowiem zrodził Tego, przez Którego wszystko się stało; a Maryja zrodziła Tego, przez Którego wszystko zostało zbawione.
Przeto o Pani: Matką jesteś usprawiedliwienia i usprawiedliwionych, Rodzicielką jesteś pojednania i pojednanych, Rodzicielką jesteś zbawienia i zbawionych.
Boże, któryś stał się dla miłosierdzia synem Niewiasty. Niewiasto, która dla miłosierdzia stałaś się Matką Boga: albo zmiłujecie się nad nędzarzem, Ty przebaczając, Ty wstawiając się, albo wskażecie mi do kogóż miłosierniejszego bezpieczniej się ucieknę, pokażcie, miłosierniejszemu zaufam”. Amen.