WIERZE UFAM MIŁUJĘ

„W KAŻDEJ CHWILI MEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ” — ZOFIA KOSSAK-SZCZUCKA

  • Słowo Boże na dziś

  • NIC TAK NIE JEST POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI JAK MIŁOSIERDZIE BOŻE – św. Jan Paweł II

  • Okaż mi Boże Miłosierdzie

  • JEZU UFAM TOBIE W RADOŚCI, JEZU UFAM TOBIE W SMUTKU, W OGÓLE JEZU UFAM TOBIE.

  • Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz.

  • Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia

  • WIELKI POST

  • Rozważanie Drogi Krzyżowej

  • Historia obrazu Jezusa Miłosiernego

  • WIARA TO NIE NAUKA. WIARA TO DARMO DANA ŁASKA. KTO JEJ NIE MA, TEGO DUSZA WYJE Z BÓLU SZUKAJĄC NAUKOWEGO UZASADNIENIA; ZA LUB PRZECIW.

  • Nie wstydź się Jezusa

  • SŁOWO BOŻE

  • Tak mówi Amen

  • Książki (e-book)

  • TV TRWAM

  • NIEPOKALANÓW

  • BIBLIOTEKA W INTERNECIE

  • MODLITWA SERCA

  • DOBRE MEDIA

  • Biblioteki cyfrowe

  • Religia

  • Filmy religijne

  • Muzyka religijna

  • Portal DEON.PL

  • Polonia Christiana

  • Muzyka

  • Dobre uczynki w sieci

  • OJCIEC PIO

  • Św. FAUSTYNA

  • Jan Paweł II

  • Ks. Piotr Pawlukiewicz

  • Matka Boża Ostrobramska

  • Moje Wilno i Wileńszczyzna

  • Pielgrzymka Suwałki – Wilno

  • Zespół Turgielanka

  • Polacy na Syberii

  • SYLWETKI

  • ŚWIADECTWA

  • bEZ sLOGANU2‏

  • Teologia dla prostaczków

  • Wspomnienia

  • Moja mała Ojczyzna

  • Zofia Kossak

  • Edith Piaf

  • Podróże

  • Czasopisma

  • Zdrowie i kondyncja

  • Znalezione w sieci

  • Nieokrzesane myśli

  • W KAŻDEJ CHWILI MOJEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ.

  • Prezydent Lech Kaczyński

  • PODRÓŻE

  • Pociąga mnie wiedza, ale tylko ta, która jest drogą. Wiedza jest czymś wspaniałym, ale nie jest najważniejsza. W życiu człowieka najważniejszym jest miłość – prof. Anna Świderkówna

  • Tagi wpisów

    A.Zybertowicz A.Świderkówna Anna German Bł.K. Emmerich Bł. KS. JERZY Bł.M.Sopoćko Dąbrowica Duża Edith Piaf Jan Pospieszalski Jarosław Marek Rymkiewicz kard.Stefan Wyszyński Kardynał H. Gulbinowicz Kijowiec Kodeń Koniuchy ks.A.Skwarczyński Ks.Tymoteusz M.Rymkiewiecz Prof.Kieżun tv media W.Cejrowski Z.Gilowska Z.Kossak Z.Krasnodębski Św.M. Kolbe Żołnierze wyklęci
  • Cytat na dziś

    Dostęp do internetu ujawnia niewyobrażalne pokłady ludzkiej głupoty.

Archive for 6 czerwca, 2012

Znalezione w sieci

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

Autostrada ma asfalt (GW), szyny mają tramwaj, tramwaj ma koła, koła mają opony, a opony mózgowe mają czasami zapalenie. Pada PBG, spółka giełdowa, która ma podpisane kontrakty na ponad 9 miliardów złotych (!), w tym na budowę Gazoportu w Świnoujściu i kilku odcinków autostrad. Pada, bo brała udział w wyścigu do EURO. Razem z nią pada inna duża polska firma budowlana, bo też budowała coś na EURO, konkretnie na przykład Stadion Narodowy. Na szczęście nie ma już stoczni, ale te pewnie i tak by padły teraz, budując jakieś konstrukcje stalowe na EURO.Świecą blaskiem zrewitalizowane dworce kolejowe we Wrocławiu, Warszawie, pnie się w górę i wszerz dworzec w Poznaniu, a w głębi kraju niszczeje kilkaset zamkniętych, zabitych dechami dworców kolejowych, które wyglądają jak po nalotach dywanowych i odwiedzinach Armii Czerwonej. Nie załapały się na EURO. I dobrze. Gdyby się załapały, jakieś firmy musiałyby je remontować. Gdyby je remontowały, to dziś by upadły, a tak jeszcze istnieją.Trudno się dziwić wielkomiejskim lemingom z Wrocławia czy z Warszawy, że cmokają z zachwytu, jak im stolica pięknieje, jak pędzą nowoczesnym składem szybkiej kolei miejskiej przez Warszawę. To są już tak ciężkie przypadki, że nawet jak im wiertło „Anna” wjedzie do sypialni, to powiedzą: nic nie szkodzi, tylko uważajcie na żyrandol.Najwyraźniej lemingi te nie wsiadły nigdy do pociągu pospiesznego TLK skądkolwiek dokądkolwiek, czyli na trasie omijającej Warszawę lub Gdańsk. Przekonaliby się, że można dziś jeszcze przenieść się w czasy okupacji niemieckiej w Polsce. Taki standard oferuje PKP swoim klientom z prowincji, czyli oszołomom i hołocie.Gdzie się podziała najlepsza minister w rządzie Tuska Pani Elżbieta Bieńkowska? To ta Pani minister wyliczyła pół roku temu z okładem, że 95% planowanych autostrad i dróg ekspresowych będzie gotowych na EURO. Autostrad może będzie jakieś 40% , dróg ekspresowych poniżej 20%. Na dobrą sprawę, w normalnym państwie, po takiej plajcie byłaby dymisja za dymisją, oraz kryminał za kryminałem, choćby dla dyrekcji GDDKiA za kontrakt z bankrutującą spółką DSS. Gdzie jest minister Bieńkowska? Niech się odezwie, niech powie, co jest z funduszami unijnymi na modernizację kolei i projektem Pendolino, którym powinna się zająć prokuratura. Gdzie jest ta wielka kasa? Czy Unia już wycofuje środki na infrastrukturę? Nie wiem, czy PO zamierza niszczyć dokumenty, uciekać z kraju, wprowadzić stan wyjątkowy, ale po przejęciu władzy przez opozycję będą wyłazić na wierzch wielkie machloje i przekręty, niedbalstwo i działanie na szkodę Skarbu Państwa.Powtarzacie różne bzdury i powtarzacie brednie nierobów i partaczy, zamiast przyjrzeć się całej Polsce, wzdłuż i wszerz, a nie tylko szybkiej kolei miejskiej w Warszawie czy nowemu stadionowi. Ani to apel, ani prośba o rozsądek. Jeśli szczyty absurdu, jakich doświadczamy na co dzień, nie zatrzęsły Waszymi szarymi komórkami, to i tak już Wam nic nie pomoże.

Posted in Znalezione w sieci | 1 Comment »

Supreme Sacrifice

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

http://gloria.tv/?media=296414

Posted in Muzyka, Muzyka religijna | Leave a Comment »

Ufam i wierzę

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

Wierzę w istnienie wiatru, chociaż go nie widzę
I wiem też, co to cisza, chociaż jej nie słyszę
Dopóki tutaj jestem serce jak dzwon bije
A od podmuchu wiatru drzewo się kołysze

Wierzę w prawdziwą miłość, która czas pokona
Wierzę z całego serca, bo w coś wierzyć trzeba
Wierzę, że ją odnajdę na pustkach bezdroży
I że pójdę w ślad za nią schodami do nieba

I w ludzką dobroć wierzę, choć tak trudno wierzyć
Wierzę w piękne marzenia i w marzeń spełnienie
I chociaż prócz tej wiary nie posiadam wiele
To jej kroplą wypełniam całe swe istnienie

Wierzę, że jesteś przy mnie, chociaż Cię nie widzę
I nikt oblicza Twego opisać nie może
Widzę jak świat się zmienia na Twoje skinienie
Wiem, że czuwasz nade mną, wierzę w Ciebie Boże!

Więcej moich wierszy i tekstów piosenek znajdziesz na mojej stronie:http://www.wiersze.info

Posted in POLECAM, Wiersze | Leave a Comment »

Grożą oszukanym przy budowie autostrad przedsiębiorcom, że zaleją ich betonem

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

fot. PAP / Tomasz Gzell19 kwietnia 2012 r., przedsiębiorcy poszkodowani przy budowie A2 blokują drogę krajową nr 50

Mój dziadek woził kiedyś dla Niemców, za darmo budował drogi, rowy i okopy, bo byliśmy pod okupacją niemiecką w czasie wojny. Teraz jest 70 lat po wojnie i wnuczek znów ma za darmo budować? To ja pytam: pod czyją jesteśmy okupacją? Podobno komunizmu nie ma, żyjemy w wolnej Polsce, a my dalej mamy reżim i mamy za darmo pracować?Dariusz Smukowski, przedsiębiorca budujący A2

Groźby „zalania betonem”, przypadkowo zbiegające się w czasie liczne kontrole urzędników i ściąganie podatków od nieotrzymanych pieniędzy – takie „przyjemności” spotykają przedsiębiorców, którzy opowiedzieli Wirtualnej Polsce o nieprawidłowościach przy budowie autostrad. Twierdzą, że zostali oszukani przez polityków i przez DSS S.A. – wybranego poza przetargiem wykonawcę odcinka C autostrady A2, który jest im winien kilkadziesiąt mln zł. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, zablokują drogi w całej Polsce w czasie Euro 2012. – Będzie afera na całą Europę – mówią. 

Przeczytaj też:
Autostrady nie będą przejezdne na Euro 2012, będzie gigantyczna afera
Otworzyli kluczowy odcinek A2!

Marek Szymczak groźbę usłyszał po wywiadzie udzielonym na początku kwietnia Wirtualnej Polsce (zobacz artykuł). Obcy głos w krótkim komunikacie zagroził mu, że zostanie „zalany betonem”, jeśli nadal „będzie się wychylał”. Szymczak nie wie, kto i dlaczego mu groził, nie skłoniło go to jednak do zmiany stylu retoryki i nadal pojawia się w mediach. – Złożyłem do prokuratury dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, ponieważ dwukrotnie ktoś do mnie dzwonił i dwukrotnie ktoś mi groził śmiercią. Powiedział, żebym siedział cicho i się nie wychylał. W piśmie do prokuratury podałem numer, z którego dzwonił. Bez problemu mogli ten numer namierzyć. Od pierwszej groźby minęło półtora miesiąca, od drugiej miesiąc, a prokuratura nawet do mnie się nie odezwała. Gdybym zadzwonił z informacją, że mój kolega ma w domu dwa gramy marihuany, to byliby u niego w ciągu 10 minut, a jeśli kogoś chcą zabić, to czekają chyba, aż ktoś mnie sprzątnie na ulicy i dopiero zaczną robić śledztwo – mówi Marek Szymczak, jeden z przedsiębiorców pracujących przy budowie odcinka C autostrady A2, który nie otrzymał zapłaty za wykonaną pracę. Jego firma Mar-Tom zajmowała się budową konstrukcji monolitycznych, teraz czeka na zaległe 2 mln złotych, od których już teraz musi płacić podatek.

„Serdeczne życzenia” pochodziły od osób, które mają mocną pozycję w środowisku biznesowym, ale na 100% były wyłącznie „listonoszami”. To nie są osoby, którym by zależało bezpośrednio, aby wywołać presję. Chodziło o poinformowanie ludzi, których się lubi o tym, że są osoby, które bardzo nie chcą nagłośnienia tej sprawy i kontynuacja tego wątku może skończyć się źleKazimierz Turaliński, specjalista ds. bezpieczeństwa gospodarczego

– Nie mam pojęcia, kto do mnie dzwonił i mówił, że mnie zabije. Nie mam wrogów, popłaciłem ludziom pieniądze, również dlatego mam problemy z urzędami. Nie mam wrogów wśród swoich ludzi, nikomu w drogę nie wszedłem. To było związane stricte z moją pracą, powiedziano mi wyraźnie, żebym się nie wychylał i nie mówił o autostradach – wyjaśnia Szymczak. Kazimierz Turaliński, specjalista ds. bezpieczeństwa gospodarczego, który zaangażował się w wyjaśnienie sprawy nieprawidłowości przy budowie autostrad i reprezentuje poszkodowanych, zaznacza, że takie groźby należy traktować poważnie. – Osoby, wobec których podejmowane są te działania, mają powody do realnych obaw. Dowodem jest m.in. powiązana z tematem tych gróźb interwencja policji przeciwko jednemu z przedsiębiorców. Zlecenie pobicia osoby, czy nawet coś gorszego, to nie są w tej chwili duże koszty. Praktycznie każdy przedsiębiorca, który współpracuje z jakąś „agencją ochrony”, jest w stanie załatwić coś takiego w cenie kilku tysięcy złotych. Jeżeli są duże pieniądze, a na autostradach są stosunkowo duże pieniądze – mówimy o dziesiątkach, setkach milionów złotych, to należy się liczyć z tym, że pewne osoby mogą nie chcieć tych pieniędzy oddać – zauważa Kazimierz Turaliński.

Przedsiębiorcy, również pracujący przy innych odcinkach autostrad, poza bezpośrednimi groźbami, słyszeli także „dobre rady”. – „Serdeczne życzenia” pochodziły od osób, które mają mocną pozycję w środowisku biznesowym, ale na 100% były wyłącznie „listonoszami”. To nie są osoby, którym by zależało bezpośrednio, aby wywołać presję. Chodziło o poinformowanie ludzi, których się lubi o tym, że są osoby, które bardzo nie chcą nagłośnienia tej sprawy i kontynuacja tego wątku może skończyć się źle – wyjaśnia Kazimierz Turaliński.

4 kontrole w 14 dni

Trwająca od ponad miesiąca walka o odzyskanie pieniędzy nie jest jedynym zmartwieniem przedsiębiorcy, w ciągu ostatnich 14 dni firma Marka Szymczaka przeszła trzy kontrole wysłane przez różne instytucje, teraz czeka ją następna. – Dzisiaj mam kontrolę z Państwowej Inspekcji Pracy, a w ubiegłym tygodniu była u mnie Straż Graniczna. Można to wszystko sprawdzić – zaznacza.

Wobec poszkodowanego przedsiębiorcy państwo okazało się wyjątkowo nieprzyjazne. Mimo, że Marek Szymczak nie otrzymał zapłaty od byłego lidera konsorcjum budującego odcinek C autostrady A2 – Dolnośląskich Surowców Skalnych, musi zapłacić od tych pieniędzy podatek dochodowy i VAT, w sumie ok. 800 tys. zł. – Mam 26 pism z urzędu skarbowego i ZUS, m.in. wezwań do zapłaty, ponagleń i blokad kont – mówi. Zaznacza jednocześnie, że urząd skarbowy w Słupsku poszedł mu na rękę. – Nie mogę powiedzieć, że urząd skarbowy jest nieprzychylny. Powiedziano mi, że „są dla ludzi”, nie dostałem na razie kary, a płatność udało się odroczyć – zaznacza.

W podobnej sytuacji są wszyscy z 59 poszkodowanych przy budowie autostrad, którzy stworzyli wspólny komitet, aby odzyskać pieniądze. 10 maja przyszli do sejmu na spotkanie z komisją infrastruktury. – Służby na nas nasyłacie, urzędy skarbowe, policję. Ja się nie boję, bo ja nie mam, proszę państwa, nic do stracenia. Ja jestem goły i wesoły. Ja wszystkie dokumenty mam, wszystkie faktury i nie zostało mi w tej chwili nic. Jak ja mam teraz do domu wrócić, co powiedzieć żonie i dzieciom?! (…). Teraz pan mówi, żeby za granicę wyjechać?! Tu się urodziłem, tu chcę pracować i tu chcę żyć! – mówił Dariusz Smukowski, jeden z zrozpaczonych przedsiębiorców. W ciągu zaledwie jednego tygodnia nagranie z jego ostrego wystąpienia obejrzało w serwisie YouTube.pl ponad pół miliona osób (zobacz nagranie). W wywiadzie dla Wirtualnej Polski Dariusz Smukowski zwraca uwagę na kuriozalny charakter całej sytuacji. – Mój dziadek woził kiedyś dla Niemców, za darmo budował drogi, rowy i okopy, bo byliśmy pod okupacją niemiecką w czasie wojny. Teraz jest 70 lat po wojnie i wnuczek znów ma za darmo budować? To ja pytam: pod czyją jesteśmy okupacją? Podobno komunizmu nie ma, żyjemy w wolnej Polsce, a my dalej mamy reżim i mamy za darmo pracować? – pyta Smukowski.

Mięso wyborcze

Przedsiębiorcy twierdzą, że nie ma szans na odzyskanie pieniędzy na drodze sądowej, jak radziło im wcześniej ministerstwo transportu i GDDKiA. – Przecież to jest kpina, co oni teraz mówią. Na wyrok sądu w sądzie administracyjnym czeka się od dwóch do trzech lat, nierzadko cztery i pięć. Tego rządu już dawno nie będzie, zanim my te wyroki dostaniemy. To jest odkładanie wszystkiego na później, zwodzenie nas. Euro 2012 jest za dwadzieścia dni, dlatego rzucili nam teraz takie mięso wyborcze. Jak mamy iść do sądu? Skąd mam wziąć 100 tys. zł na zapłacenie wpisowego do sądu i 20-30 tys. zł dla radcy prawnego, który ma to poprowadzić? Mojej firmy już nie będzie za dwa lata – deklaruje Marek Szymczak, zwraca też uwagę, że nie może dostać nakazów płatniczych, ponieważ DSS jest w stanie upadłości.

W pierwszej kolejności pieniądze dostaną urząd skarbowy, ZUS, fundusze pracownicze, banki, ale my nie dostaniemy żadnych pieniędzy. Chcą jeszcze z nas zrobić jeleni, żebyśmy wpłacili 9 mln złMarek Szymczak, przedsiębiorca budujący A2
Również procedura upadłości nie pozwoli poszkodowanym na odzyskanie należności. Jak twierdzą przedsiębiorcy, z którymi DSS próbował się rozliczyć przynajmniej w części, syndyk rozpoczął pracę od domagania się zwrotu pieniędzy. – W ostatniej fazie życia, DSS wyraził chęć i ochotę, żebym w ramach rozliczenia odebrał od nich kruszywo – jedno wahadło kamienia. Musiałem jechać do nich osobiście do Warszawy, wpłacić za transport prawie 100 tys. zł, bo inaczej odebrano by im pieniądze z konta. Odebrałem to wahadło, sprzedałem ze stratą, ale odzyskałem jakąś część pieniędzy. Gdy syndyk wszedł na „stołek” do DSS, pierwsze pismo, jakie wysłał do mnie, to nakaz zapłaty pieniędzy za ten kamień, bo inaczej czeka mnie droga sądowa i egzekucja komornicza. Wszystko zostało załatwione zgodnie z prawem, umowa została sporządzona, w fakturze zaznaczono, że to kompensata za długi wobec mnie, a syndyka nie interesuje to, że jest mi winien 2 mln zł, tylko każe mi oddawać te 100 tys. zł, bo inaczej skieruje sprawę do sądu – opowiada Marek Szymczak.

Jak twierdzą przedsiębiorcy, ich firmy stojące na skraju bankructwa poproszono o wpłatę dodatkowych pieniędzy na rzecz syndyka. – Syndyk zwrócił się do nas, żebyśmy zapłacili 9 mln zł jako zaliczkę na to, żeby mógł doprowadzić do upadłości DSS. Jako podwykonawcy nie mamy żadnych szans na odzyskanie pieniędzy, bo jesteśmy w czwartej grupie. Jeżeli zadłużenie to 800 mln zł, a my jesteśmy w ostatniej grupie, a wartość majątku to 300 mln zł, to 500 mln zł zostanie braków. W pierwszej kolejności pieniądze dostaną urząd skarbowy, ZUS, fundusze pracownicze, banki, ale my nie dostaniemy żadnych pieniędzy. Chcą jeszcze z nas zrobić jeleni, żebyśmy wpłacili 9 mln zł – mówi Szymczak.

DSS w oświadczeniu dla mediów deklaruje, że całkowite zadłużenie firmy wynosi 580 mln zł. Ma też plan na rozwiązanie problemu, chce zmiany upadłości z likwidacyjnej na układową, dzięki temu, mimo horrendalnych długów, firma będzie mogła kontynuować działalność. Jak wynika z oświadczenia, DSS chce skupić się na wydobyciu kruszyw i dostarczaniu ich na place budowy dróg i linii kolejowych.

Inny pomysł na rozwiązanie problemu mają podwykonawcy. W ich stanowisku przedstawionym przed komisją infrastruktury przez Konstantego Sochackiego, zwracają uwagę na nieprawidłową interpretację artykułu 647 Kodeksu cywilnego. W opinii Komitetu Protestacyjnego Poszkodowanych przy Budowie Autostrad, sytuację może uratować odpowiednia decyzja ministra o interpretacji art. 647. – Być może wskazane byłoby wydanie odpowiedniego pisma interpretacyjnego przez ministra transportu, by dostawcy materiałów i usługodawcy pracujący dla potrzeb Głównego Wykonawcy traktowani byli identycznie jak podwykonawcy robót budowlanych – mówił przed komisją infrastruktury Konstanty Sochacki, powołując się m.in. na interpretację Sądu Najwyższego. Protestujący chcą też zmiany przepisu, aby w przyszłości nie było podobnych wątpliwości. Dzięki tej interpretacji, GDDKiA mogłaby wypłacić wynagrodzenie za pracę bezpośrednio poszkodowanym przedsiębiorcom. – Należy zauważyć, że decyzja ta nie powoduje jakiegokolwiek wzrostu wydatków budżetowych, gdyż wszystkie płatności dla podwykonawców winny być potrącone z gwarancji bankowej Głównego Wykonawcy – wyjaśniał Sochacki.

23 maja o 12.00 minister Sławomir Nowak spotka się z poszkodowanymi przedsiębiorcami i przedstawi swoje stanowisko ws. proponowanego przez nich rozwiązania. Zdesperowani przedsiębiorcy tracą już zaufanie do rządu. Deklarują, że jeśli nie dojdzie do porozumienia, zablokują drogi w całej Polsce w czasie Euro 2012. – Będzie afera na całą Europę – mówią. Są również oburzeni na nagrody, które urzędnicy GDDKiA dostali za pracę na autostradzie A2. Sześć osób nagrodzono kwotą łączną kwotą 64 tys. zł. – Sami przyznają sobie premie za „nadnormatywny” czas pracy. Myśmy tam pracowali 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, w niedziele i święta i też żądamy, żeby nam zapłacili za nasz „nadnormatywny” czas pracy – komentuje Marek Szymczak.

– Będziemy protestować, ponieważ czujemy się w dalszym ciągu oszukani. Jesteśmy świadomi tego, że ucierpią ludzie niewinni, robimy wszystko, żeby tego uniknąć, bo premiera to nie dotyczy, bo jemu drogi nie zablokujemy. Jak my się mamy cieszyć z tego Euro, skoro my jesteśmy w długach. Zgłosiły się do mnie już telewizje niemieckie, chcą pokazać to na Zachodzie. Jeśli będzie trzeba, chętnie wystąpię. Niech Unia Europejska dowie się, na co dała pieniądze. Nie powinniśmy tego wymiatać spoza kraju, bo to nasze wewnętrzne sprawy, ale jeśli władza nic nie zrobi, to chętnie wystąpię. Zapłaciłem 80 tys. zł podatków w ubiegłym roku. To mało, jeszcze trzeba mnie okraść? – pyta Dariusz Smukowski.

Kontrahent zweryfikowany zgodnie z procedurą

Konsorcjum z DSS jako liderem przeszło weryfikację i otrzymało zlecenie za 756 mln zł, mimo że nie zapłaciło skarbowi państwa za sprywatyzowaną kopalnię w Złotoryi, którą DSS kupił w 2010 roku za pośrednictwem założonej przez siebie spółki Surowce Skalne Zachód. Według informacji ujawnionych przez „Dziennik Gazetę Prawną”, doradcą DSS był Kazimierz Marcinkiewicz, który miał otrzymać za swoje usługi 64 tys. zł. Rady byłego premiera musiały być skuteczne, DSS dostał bez przetargu lukratywne zlecenie na dokończenie budowy odcinka C autostrady A2, wcześniej wygrał też z konkurencją i kupił Kieleckie Kopalnie Surowców Mineralnych – świetnie prosperującą spółkę skarbu państwa, która zbankrutowała rok później, mimo że w tym czasie niemal podwoiła produkcję.

Przecież mamy świadomość tego, że kontrakt, jaki uzyskał DSS musiał być w jakiejś mierze korupcjogenny, bo jeżeli przyznaje się taki kontrakt firmie, która nigdy wcześniej niczego nie zbudowała, a z konkurencji odpada Budimex, Mostostal, Skanska, Strabag…Konstanty Sochacki
– Gdyby mnie pan złapał na lobbingu, mógłby mnie pan podać do prokuratury. Ja byłem w Ministerstwie Skarbu Państwa, aby po prostu złożyć konkretną propozycję w imieniu DSS – wyjaśniał Kazimierz Marcinkiewicz. Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, z deklaracji Marcinkiewicza wynika, że nieskutecznie próbował odroczyć termin płatności za kopalnię w Złotoryi. Wygląda na to, że były premier nie docenił swojego wkładu w całą sprawę. Spółka należąca do DSS do dziś nie zapłaciła za kopalnię, a kontrakt na realizację budowy odcinka C autostrady A2 otrzymała.

Początkowo spółka DSS chciała zająć się budową autostrady samodzielnie, mimo że nigdy wcześniej nie zbudowała drogi. To zgłoszenie zostało jednak odrzucone, dlatego DSS zaprosił do konsorcjum czeską firmę z doświadczeniem – Bögl a Krysl. Jak wyjaśnia Urszula Nelken, rzeczniczka GDDKiA, samodzielne zgłoszenie DSS zostało odrzucone właśnie ze względu na brak doświadczenia. – Zgodnie z prawem zamówień publicznych została sprawdzona kondycja całego konsorcjum, mówiąc prościej, sprawdzaliśmy, czy konsorcjum udźwignie budowę. Ideą wspólnego ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego jest możliwość łącznego spełniania warunków udziału w postępowaniu, zarówno jeśli chodzi o potencjał kadrowy, jak i sytuację ekonomiczno-finansową, czy właśnie doświadczenie. Taką obowiązkową weryfikację przeszedł też wykonawca odcinka C, czyli konsorcjum firm DSS i Bögl a Krysl, i przeszedł ją oczywiście pozytywnie. Potwierdzeniem tego, że wybór był słuszny, jest to, że pomimo upadku współkonsorcjanta, ta budowa jest kontynuowana, co więcej, od momentu, kiedy dokonała się zmiana lidera konsorcjum, a potem Bögl a Krysl przejął 100% robót, budowa postępuje w takim tempie, jakie nigdy wcześniej nie miało miejsca – informuje Urszula Nelken. Wyjątkowy wzrost tempa prac potwierdzają również pracownicy firm pracujących na odcinku C autostrady A2. Dlaczego w takim razie autostradę budowało konsorcjum z DSS jako liderem, a nie Bögl a Krysl lub inna firma z podobnym doświadczeniem?

Jak wyjaśnia Urszula Nelken, konsorcjum DSS S. A. i czeskiej firmy Bögl a Krysl zostało wybrane spośród już zweryfikowanych podmiotów spełniających wymagania postawione przez GDDKiA, ponieważ zaoferowało najniższą cenę. – W każdym postępowaniu rozstrzyganym przez generalną dyrekcję, zanim przyjdzie do wskazania ceny, która jest ostatecznym i najbardziej zobiektywizowanym, wymiernym czynnikiem, wcześniej wszystkie podmioty muszą wykazać się doświadczeniem, kadrą, referencjami itd. Znają warunki zamówienia, wiedzą, czego się konkretnie oczekuje, w specyfikacji warunków zamówienia wszystko jest dokładnie opisane. Cena nie jest jedynym kryterium, co często powtarzają dziennikarze, po ekspertach, którzy im to wskazują. Cena jest tylko kryterium ostatecznym – zaznacza Urszula Nelken.

Mimo, że wszystkie procedury zostały zachowane (zobacz dokumenty na stronie GDDKiA), pozytywnie wypadła też kontrola NIK, przedsiębiorcy mają wątpliwości co do uczciwości DSS. W ich opinii, po śmierci prezesa firmy Jana Łuczaka 19 października 2011 roku, DSS intencjonalnie próbowało ich oszukać. Wtedy właśnie zaczęły się problemy z rozliczeniami. – Pierwsze protesty rozpoczęły się w październiku. Chodziło o niepłacenie za „wozidła” – to duże samochody, które wożą żwir i kamień na nasypy. Już wtedy pojawiały się pierwsze oznaki problemów – wyjaśnia Janusz Ostrowski, który pracuje przy budowie odcinka C autostrady A2.

Konstanty Sochacki, reprezentujący poszkodowanych przedsiębiorców jest zdziwiony, że spośród 26 podmiotów, które zgłosiły się, aby przejąć budowę odcinków A i C autostrady A2, wybrano konsorcjum z DSS jako liderem. – Trzeba mieć świadomość tego, że DSS zostawił po sobie około 830 mln zł długów. To mistrzostwo świata, jak w ciągu niecałego roku można narobić tyle długów, gdzieś te pieniądze przepadły, przecież nie w czarnej dziurze. Prokuratura i służby specjalne powinny się za to zabrać. Nie wiem i dziwię się, że jest tak cicho wokół tej sprawy. DSS wziął ponad 200 mln zł kredytów, sprzedali obligacje. Wyprowadzali pieniądze gdzieś za granicę. Nie mam dostępu do dokumentacji DSS, ale dziwię się, prokuratura nie zainteresuje się tym z urzędu. Byłą posłankę Beatę Sawicką skazano za 100 tys. zł łapówki na trzy lata więzienia. Jak to porównać z tym, co stało się w DSS? Przecież mamy świadomość tego, że kontrakt, jaki uzyskał DSS musiał być w jakiejś mierze korupcjogenny, bo jeżeli przyznaje się taki kontrakt firmie, która nigdy wcześniej niczego nie zbudowała, a z konkurencji odpada Budimex, Mostostal, Skanska, Strabag – firmy, które od lat budują, to ten kontrakt nie tylko śmierdzi, ten kontrakt wręcz cuchnie – twierdzi Konstanty Sochacki.

Poszkodowani przedsiębiorcy chcą, aby kwestię firmy DSS wyjaśniła sejmowa komisja śledcza. Zaznaczają jednocześnie, że są apolityczni. W poniedziałek doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył Zbigniew Ziobro, wskazał m.in. na możliwość popełnienia przestępstwa przez ministrów Cezarego Grabarczyka i Sławomira Nowaka oraz premiera Donalda Tuska, zarzucając im, że mogli nie dopełnić obowiązku polegającego na braku nadzoru oraz że nie reagowali na niewypłacanie pieniędzy podwykonawcom.

Upadek i niewypłacalność DSS pociągająca za sobą bankructwa kolejnych przedsiębiorstw to nie odosobniony przypadek. Dowodem na strukturalny charakter nieprawidłowości przy budowie dróg i autostrad jest fakt, że występują one na wszystkich autostradach i przy wielu drogach ekspresowych. – Występujemy również w obronie podwykonawców poszkodowanych na innych trasach – A1, A4 i na drogach ekspresowych. Przedsiębiorcy budujący autostradę A1 pracowali na rzecz Poldimu, którego upadłość też jest zgłoszona. Poldim nie zapłacił bardzo wielu podwykonawcom, którzy są w tej samej sytuacji, jak my z DSS i teraz protestują, na A4 też stanęła budowa – mówi Konstanty Sochacki. Wskazuje to, że dopełnienie obowiązujących obecnie procedur, to za mało, aby uchronić się przed nieprawidłowościami.

Stąd właśnie postulat zmiany prawa, m.in. doprecyzowania art. 647 Kodeksu cywilnego. Wysłane w tej sprawie pisma reprezentującego poszkodowanych Kazimierza Turalińskiego, skierowane do premiera i ministra transportu od miesiąca pozostają bez odpowiedzi. Przedsiębiorcy jednak nie odpuszczają, dlatego poza wypłatą pieniędzy domagają się również zmiany prawa. Teraz wszyscy czekają na reakcję ministra Nowaka.

Została tylko modlitwa?

Co dalej z DSS i bankrutującymi podwykonawcami? Wygląda na to, że Dolnośląskie Surowce Skalnewyczerpały już możliwości działania, teraz firma odwołuje się do siły wyższej. W ostatnim z opublikowanych komunikatów na stronie DSS, firma zaprasza do wspólnej modlitwy m.in. wierzycieli. – W najbliższych tygodniach zapadną najważniejsze decyzje dotyczące naszej firmy, związane z jej istnieniem i dalszą działalnością. W tym niezwykle trudnym dla nas wszystkich okresie chcemy wspólnie modlić się w intencji przełamania kryzysu oraz uchronienia miejsc pracy w spółce Dolnośląskie Surowce Skalne S.A. Pragniemy zatem zaprosić wszystkich pracowników i współpracowników DSS S.A. wraz z rodzinami, a także naszych przyjaciół, akcjonariuszy i wierzycieli, do wzięcia udziału w modlitwie – czytamy na stronie internetowej DSS S. A. (zobacz wiadomość). Spotkania zostały zaplanowane na 23 i 24 maja, czyli już po zaplanowanej decyzji ministra Sławomira Nowaka. Czyżby DSS już ją znał?

Posted in Afery i przekręty | 1 Comment »

CUDOWNY WIZERUNEK MATKI BOŻEJ ŁASKAWEJ ze Stanisławowa

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

W starych murach miasta Gdańska
blask rozsiewa Gwiazda Nowa
Pani Łaskawa Ormiańska
z Kresów, ze Stanisławowa.
Smutki koi, łzy ociera
w trudnych sprawach dobrze radzi.
Łaski Syna na nas zlewa
do bram nieba nas prowadzi.
Dolę swych tułaczych dzieci
Ona najlepiej zrozumie,
najczulej i najskuteczniej
zawsze też pocieszyć umie. czytaj całość…

Słowami tej pieśni wierni parafii Św. Apostołów Piotra i Pawła w Gdańsku oddają hołd Matce Bożej Łaskawej w Jej cudownym wizerunku pochodzącym ze Stanisławowa. Po trudnym okresie bolesnych doświadczeń związanych z przebiegiem drugiej wojny światowej i koniecznością opuszczenia polskich ziem na Wschodzie, wizerunek ten dotarł wraz z grupą przesiedleńców na czele ze swoim duszpasterzem, śp. Ks. Prałatem Kazimierzem Filipiakiem na tereny dzisiejszej Rzeczpospolitej. Przymuszeni do wysiedlenia mieszkańcy Stanisławowa musieli zostawić wszystko, co posiadali. Zabierali ze sobą tylko to, co dla nich było najważniejsze. Nic więc dziwnego, że pośród najcenniejszych dla nich pamiątek znalazły się rzeczy najświętsze, które kształtowały ich życie i na zawsze wpisały się w ich historię. Skarbem dla nich najcenniejszym był obraz Matki Bożej Łaskawej. Był on bowiem nie tylko zewnętrznym wyrazem ich religijności, ale też znakiem potwierdzającym ich tożsamość, ponieważ pochodzili z miasta, które nazywane było „Grodem Dziewicy.”

1. Historia miasta Stanisławowa i kościoła NMP

Pierwszymi mieszkańcami tego kresowego grodu byli Ormianie. Przybyli oni do tego grodu ok. 1654 r. z Kamieńca Podolskiego i Mołdawii. Do ich osiedlenia w tym miejscu przyczynił się Andrzej Potocki, kasztelan krakowski, który w roku 1663 ufundował też dla nich pierwszy kościół. Była to niewielka drewniana konstrukcja, którą później przebudował jego syn, Józef Potocki, kasztelan poznański. Ostatecznie doprowadził on do wybudowania w Stanisławowie, w 1762 r. nowej, murowanej świątyni. Niestety, kościół ten spłonął na skutek pożaru, jaki nawiedził to miasto, dnia 28 września 1868 r. Odbudował go w przeciągu dwóch kolejnych lat ówczesny proboszcz stanisławowski, a późniejszy ormiański arcybiskup lwowski, ks. Izaak Isakowicz. Kolejnym ciosem, który doprowadził odrestaurowany kościół do poważnej znów destrukcji był rozwój wydarzeń militarnych, związanych z przebiegiem pierwszej wojny światowej. Zniszczenia, które one spowodowały były tak wielkie, że odbudowa świątyni zajęła niemal całe dwudziestolecie międzywojenne.
Wzniesiony w stylu barokowym i wielokrotnie odbudowywany na skutek licznych zniszczeń, kościół NMP w Stanisławowie wyróżniał się pod względem harmonii zapisanej w jego architekturze oraz dzięki bogatej gamie pięknych rzeźb i malowideł. Z tego względu był on uznawany za jeden z nadzwyczajnych zabytków sztuki sakralnej i kultury polskiej na odległych rubieżach Rzeczpospolitej. Najcenniejszym jednak, pod względem religijnym, był w tym kościele cudowny wizerunek Matki Bożej Łaskawej, umieszczony w głównym ołtarzu, bogato rzeźbionym i ozłoconym ornamentem.

http://www.piotripawel.diecezja.gda.pl/sanktuarium/Flash/wedrowka.swf

2. Historia cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej

Początki dziejów tego obrazu nie są dokładnie udokumentowane. Powszechnie uznaje się, ze jest on wierną kopią jasnogórskiego wizerunku, tylko bez blizn na twarzy Bogurodzicy. Tę opinię potwierdza najstarsza pieśń związana z tym obrazem: „Ciebie pobożny malarz w Częstochowie z żywej Łukasza skopiował ręki.” Dlatego, Maryję obecną w tym stanisławowskim wizerunku, wierni zamiennie nazywali raz Łaskawą, raz Częstochowską. Według najstarszych kronik parafialnych, obraz ten miał skopiować jakiś pobożny 70-letni malarz dla pisarza ormiańskiej gminy w Stanisławowie, Dominika, który został uleczony z choroby oczu podczas modlitwy na Jasnej Górze. Namalowany w Częstochowie, na upamiętnienie tego cudownego uzdrowienia, obraz stał się niebawem czymś więcej, niż zwykłą kopią jasnogórskiej ikony. W roku 1742, pisarz Dominik, ujrzał bowiem na tym obrazie płynące łzy. Poruszony tym widokiem, przyniósł obraz do stanisławowskiego kościoła. Tam powtórzyło się to wydarzenie, dnia 22 sierpnia tego samego roku. Świadkami ponownego popłynięcia łez z oczu Matki Bożej byli tym razem licznie zebrani na modlitwie wierni. Zjawisku temu mogła się przyjrzeć również specjalna komisja kościelna, ponieważ w czasie, gdy miała ocenić to wydarzenie, na obrazie raz jeszcze pojawiły się łzy. Badania tej komisji potwierdziły obecność prawdziwych łez, dlatego uznano to zjawisko za nadzwyczajne. Użyta do otarcia tych łez chusta, stała się odtąd relikwią, zwaną tuwalnią, którą zaczęli całować, w każdą sobotę, rano i wieczorem, wierni ze Stanisławowa oraz przybywający tam pielgrzymi. Od tego czasu coraz liczniejsze cuda dokonywały się w tym miejscu. Ich potwierdzeniem były liczne wota umieszczone w stanisławowskim kościele, zarówno w ołtarzu, obok cudownego wizerunku Matki Bożej, jak również na ścianach tej świątyni. Sam wizerunek zaś został wkrótce obudowany srebrnymi, barokowymi ramami. Również tło obrazu zostało wypełnione srebrnym pokryciem, a postacie Matki Bożej i Dzieciątka Jezus, korony i suknie zostały wykonane ze srebra pozłoconego i kunsztownie ozdobionego. Korony te i suknie jeszcze bardziej ubogacono, gdy stanisławowski obraz został uznany za cudowny przez Stolicę Apostolską, która też wydała stosowny dekret, upoważniający Pasterza miejsca, arcybiskupa lwowskiego obrządku ormiańskiego, Józefa Teodorowicza, do koronacji tego wizerunku. Ten podniosły akt koronacyjny miał miejsce w Stanisławowie, w dniu 30 maja 1937 r. ( Fotografie z koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej ) Niedługo jednak cudowny wizerunek Matki Bożej Łaskawej, zwanej też Płaczącą, pozostał w tym miejscu. Wygnani na skutek przemian politycznych, dokonujących się w Europie pod drugiej wojnie światowej, mieszkańcy Stanisławowa, opuszczając swoje miasto, zabrali ze sobą również swoją Matkę. Nikt bowiem lepiej nie mógł ich zrozumieć, jak właśnie Ta, u której widzieli płynące z oczu łzy. Ona więc im towarzyszyła w rozpoczętej tułaczce i odprowadzała do nowych miejsc zamieszkania, zgodnie ze słowami śpiewanej na Jej cześć pieśni:

Dolę swych tułaczych dzieci
Ona najlepiej zrozumie,
najczulej i najskuteczniej
zawsze też pocieszyć umie.
Smutki koi, łzy ociera
w trudnych sprawach dobrze radzi.
Łaski Syna na nas zlewa
do bram nieba nas prowadzi.

3. Początki sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Gdańsku

Cudowny wizerunek Matki Bożej Łaskawej dzielił losy polskich przesiedleńców ze Stanisławowa, którzy na odzyskanych ziemiach szukali dla siebie nowego miejsca zamieszkania i znajdowali go w różnych miejscowościach. Trzeba było w końcu znaleźć godne miejsce dla samego wizerunku. Tym szczególnym i zarazem niełatwym zadaniem zajął się śp. Ks. Prałat Kazimierz Filipiak. Szukając świątyni dla Maryi, jednocześnie chciał znaleźć miejsce dla swojej kapłańskiej służby. Nie wyobrażał sobie bowiem innej możliwości, bo nadal chciał realizować swoje posługiwanie u boku Matki Bożej, tak, jak to czynił w Stanisławowie. Po wielu nieudanych próbach poszukiwania na południu i na zachodzie Polski, przybył do gdańskiej diecezji gdzie w końcu przyjął go ówczesny biskup miejsca, Edmund Nowicki. Mimo wielkiej przychylności i serdecznej gościnności, biskup ten nie mógł niczego więcej zaproponować ks. Filipiakowi, jak tylko zniszczony podczas bombardowania na zakończenie drugiej wojny światowej kościół św. Ap. Piotra i Pawła w Gdańsku. W ocalonej po bombardowaniu zakrystii tego kościoła, ks. Filipiak utworzył kaplicę, gdzie umieścił cudowny wizerunek Matki Bożej Łaskawej i rozpoczął tam sprawować liturgię w obrządku ormiańskim. Natomiast, w przylegającej do kaplicy i jedynej ocalonej od zniszczeń wojennych nawie północnej kościoła rozpoczęto sprawować liturgię w obrządku łacińskim i erygowano w końcu parafię.
Odbudowa zniszczonej świątyni trwała bardzo długo, aż wreszcie 10 września 2006 r. odbyła się jej rekonsekracja. Obecny proboszcz parafii, ks. Prałat Cezary Annusewicz, który najwięcej przyczynił się do odbudowy zniszczonego kościoła, podjął się dzieła budowy głównego ołtarza, w którym umieszczono cudowny obraz Matki Bożej Łaskawej. Uroczystej intronizacji tego cudownego wizerunku dokonał Ks. Abp. Tadeusz Gocłowski 18 sierpnia 2007 r., ( Fotografie z intronizacji cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej ) powołując jednocześnie do istnienia nowe sanktuarium maryjne naszej diecezji. Wydarzenie to miało miejsce w 70 rocznicę koronacji tego cudownego obrazu. Zbieżność tych dat oraz sam fakt obecności cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej w naszym kościele łączy się z powszechnym przekonaniem o doniosłym znaczeniu tego szczególnego wydarzenia.
Nikt bowiem nie wątpi, że właśnie dzięki przybyciu tego cudownego obrazu do zniszczonego kościoła w Gdańsku, jego odbudowa – choć długa i bardzo trudna – została pomyślnie ukończona.
Wczytując się w historię cudownego wizerunku Matki Bożej Łaskawej, a zwłaszcza próbując zrozumieć jego powojenne dzieje, trudno pominąć też jedną myśl, która znajduje potwierdzenie w naszych religijnych i patriotycznych przekonaniach. Obraz ten jest przecież wierną kopią Częstochowskiej Madonny. Kiedyś przebywał na kresach wschodnich, łącząc tamte ziemie z duchową stolicą Polski. Po bolesnych doświadczeniach związanych najpierw z rozbiorami Rzeczpospolitej, a później z okresem drugiej wojny światowej, stanisławowski obraz dotarł w końcu do Gdańska. W tym miejscu pozostał, choć wcześniej próbowano dla niego znaleźć miejsce gdzie indziej. Nie da się tego faktu zinterpretować na zasadzie tzw. zbiegu okoliczności. Widać bowiem w tym wszystkim zamysł Boży. Obecność cudownego wizerunku Matki Bożej ze Stanisławowa w kościele św. Ap. Piotra i Pawła w Gdańsku przypomina nie tylko jego historyczny związek z Jasną Górą. Obraz ten dzisiaj łączy północ i południe Polski, oddając w opiekę Maryi całą naszą Ojczyznę. W wymowny sposób realizuje się więc to, co zostało już dawno zawarte w przekonaniach naszych ojców i jest z dumą wyrażone w słowach śpiewanej przez nas ku Jej czci pieśni: „Od Bałtyku, po gór szczyty, kraj nasz płaszczem Jej okryty…”

ks. Czesław Hybel

http://www.piotripawel.diecezja.gda.pl/sanktuarium/historia_sanktuarium.html

Przeczytaj także:

MATKA BOŻA ŁASKAWA

OBRAZY MATKI BOŻEJ PRZYWIEZIONE PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ Z KRESÓW WSCHODNICH

Posted in Matka Boża, Polskie Kresy, Religia | 1 Comment »

Matka Boża Latyczowska

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

Ks. Adam Przywuski

 Wysłuchaj artykuł

Matko z Latyczowa dalekiego Podola
z kościoła który wznieśli rycerze
z daniny od każdego końskiego kopyta
historią jak sztandarem okryta
Tułaczko Wygnanko
co w skromnej kaplicy w Lublinie
z nami żyjesz
módl się za nami
Ks. Jan Twardowski

Z dziejów Latyczowa

Miasto Latyczów (na Ukrainie) rozciąga się na otoczonej wzgórzami podolskiej równinie, u ujścia rzeki Wołk do Bugu. O założeniu miasta nie ma pewnych wiadomości. Latyczów, wraz z całym Podolem, w 1366 r. został włączony przez króla Kazimierza III Wielkiego do Królestwa Polskiego. Około 1430 r. wybudowano w Latyczowie drewniany kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i erygowano parafię rzymskokatolicką. Kościół i całe miasto zostały spalone w 1453 r. podczas napadu Tatarów. Ciągłe najazdy Tatarów uniemożliwiały rozwój miasta. 
Pod koniec XVI wieku do Latyczowa przybyli z Rzymu dominikanie z kopią obrazu Matki Bożej Śnieżnej, którą otrzymali w darze od papieża Klemensa VIII, z błogosławieństwem na pracę misyjną. W 1832 r. klasztor Dominikanów został ukazem carskim skasowany, a zakonnicy wywiezieni. 
Parafię przejęli księża diecezjalni, którzy nie szczędzili starań, aby odnowić świątynię i zachować w niej dawne pamiątki. 
W 1933 r. z rozkazu Sowietów zamknięto latyczowską świątynię i rozpoczął się proces strasznej dewastacji. Dopiero w 1989 r. wierni odzyskali kościół i dzięki pomocy, głównie Polaków, dokonuje się proces odbudowy sanktuarium.

Cudowny obraz Matki Bożej Latyczowskiej

Obraz Matki Bożej w Sanktuarium Latyczowie.

Obraz namalowany około połowy XVI wieku, według wzoru słynnego wizerunku Matki Bożej Śnieżnej Salus Populi Romani z bazyliki Sanata Maria Maggiore w Rzymie, przywieziony z Rzymu między 1594 a 1597.  Nie są znane ani autor, ani miejsce powstania obrazu. Od początku obecności w latyczowskiej świątyni obraz zasłynął wieloma cudami. Dominikanie zabrali obraz do Lwowa (do kościoła pw. Bożego Ciała), chroniąc go podczas rozruchów powstańczych, jakie wybuchły pod wodzą Bohdana Chmielnickiego w 1648 r. 

Cudowny obraz powrócił do Latyczowa w 1722 r. W 1778 r. papież Pius VI wydał dekret o jego koronacji i przysłał z Rzymu złote korony. 
W czasie I wojny światowej obraz był chroniony przez jakiś czas w Winnicy (Pietniczany), następnie powrócił do Latyczowa. Nieco później znalazł się w Warszawie. Wreszcie decyzją władz kościelnych w listopadzie 1935 r. został umieszczony w katedrze w Łucku, gdzie w okresie międzywojennym cieszył się wielkim kultem. W 1945 r., w obawie przed kradzieżą lub profanacją, cudowny obraz został wywieziony przez siostry ze Zgromadzenia Służek Najświętszej Maryi Panny do Lublina, gdzie do dzisiaj przebywa w zakonnej kaplicy przy ul. I Armii Wojska Polskiego 9. Latyczowską Panią odwiedzają dawni i nowi czciciele, upraszając Jej orędownictwa i opieki. Wspomnienie 5 sierpnia.

Sanktuarium i parafia dziś

Sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej, Królowej Podola i Wołynia, odzyskuje dawną świetność, utraconą przez lata planowej dewastacji. Od 1994 r. do latyczowskiej świątyni pielgrzymują każdego roku wierni diecezji kamieniecko-podolskiej. Świadczy to o rozwoju kultu Latyczowskiej Pani i żywej wierze ludu w Jej duchową obecność. Dorośli, młodzież i dzieci przynoszą do Maryi swoje troski. W tym świętym miejscu doznają pocieszenia i umocnienia. Z polecenia bp. Jana Olszańskiego w 1995 r. podjęto starania o powrót cudownego wizerunku do Latyczowa. Papież Jan Paweł II ustanowił dzień 6 lipca w diecezji kamieniecko-podolskiej świętem Matki Bożej Latyczowskiej. 
Od września 2003 r. dzieło duchowej i materialnej odbudowy sanktuarium Matki Bożej w Latyczowie prowadzi ks. Adam Przywuski. Z Księdzem Wikariuszem i Siostrami Loretankami pracują duszpastersko wśród miejscowej, ok. 500-osobowej, wspólnoty wiernych, dojeżdżają też do 11 wspólnot w okolicznych wioskach. W zrujnowanym klasztorze podominikańskim z XVIII wieku obecny proboszcz organizuje dom rekolekcyjny, bardzo potrzebny diecezji kamieniecko-podolskiej. Pragnieniem parafian jest, aby dom rekolekcyjny był zarazem domem pielgrzyma dla coraz liczniej przybywających na Podole Polaków. 
W 2006 roku przypadł jubileusz 400-lecia sanktuarium. W związku z tym, że prawa międzynarodowe nie pozwalają na powrót do Latyczowa obrazu, który znajduje się w Lublinie, Legat Papieski i przedstawiciele Episkopatu Polski przekażali dla latyczowskiego sanktuarium kopię obrazu Salus Populi Romani z rzymskiej Bazyliki Matki Bożej Większej, pobłogosławioną 28 maja 2006 r. w Krakowie przez Ojca Świętego Benedykta XVI. 

http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200627&nr=13

Zobacz: 

Pielgrzymka rowerowa do Kamieńca Podolskiego w Sanktuarium Matki Bożej Latyczowskiej.

Przeczytaj także: 

OBRAZY MATKI BOŻEJ PRZYWIEZIONE PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ Z KRESÓW WSCHODNICH

Posted in Matka Boża, Polskie Kresy, Religia | 2 Komentarze »

Obraz Matki Boskiej Berdyczowskiej – patronki Konfederatów Barskich – w Jaworzu koło Bielska Białej

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

Po śmierci króla Polski Augusta III Sasa wybuchł spór o następstwo tronu. Jedno stronnictwo dążyło do tego, aby królem został kolejny Sas, drugie zaś promowało na tron Stanisława Augusta Poniatowskiego. Przy wsparciu Rosji on właśnie został królem (1764) i podjął szereg reform, m.in. narzucone przez Rosję równouprawnienie dysydentów z katolikami. W proteście opozycja zawiązała w Barze na Podolu konfederację (29 XI 1768). Był to zbrojny związek szlachty skierowany przeciwko królowi oraz przeciw ingerencji Rosji w sprawy polskie. Hasłem konfederatów była obrona wiary katolickiej i niezawisłości kraju.

Ilustracja

Obraz (kopia) w ołtarzu głównym kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP w Berdyczowie

Na czele konfederacji stanął biskup kamieniecki – Adam Krasiński. Marszałkiem wojskowego związku został Józef Pułaski, który zaprzysiągł też trzech swoich synów. Konfederacja liczyła na pomoc Turcji, Francji, Austrii oraz Saksonii. Turcja wypowiedziała Rosji wojnę (1768), Francja dawała konfederatom pomoc pieniężną, przysłała też grupę oficerów, Austria pozwalała tworzyć bazy na swoim terenie. Ruch konfederacki szybko się rozszerzał, objął Małopolskę i Wielkopolskę (1768) oraz Litwę (1769). Masowo przyłączała się do niego szlachta. Z konfederatami walczyły wojska rosyjskie i królewskie.

Cofając się przed przemocą, zamknęli się konfederaci w Berdyczowie. Była tam silna twierdza broniąca Kresów południowych Polski (miała 60 armat). Obroną dowodził Kazimierz Pułaski. Po siedemnastu dniach oblężenia twierdza poddała się z powodu braku amunicji i żywności

W twierdzy znajdowało się sławne sanktuarium maryjne. Cudowny obraz Matki Boskiej Berdyczowskiej był piękną, szesnastowieczną kopią rzymskiego obrazu z kościoła Santa Maria Maggiore, która w 1756 r. została ukoronowana za zgodą papieża Benedykta XIV. Rosjanie po zajęciu twierdzy zabrali armaty oraz zrabowali nieprzebrane skarby zgromadzone przez karmelitów w sanktuarium. Pozostawili tylko ogołocony cudowny obraz. Wówczas konfederaci obrali Madonnę Berdyczowską za swoją patronkę. Liczne kopie tego wizerunku znajdowały się odtąd w ich polowych ołtarzach.

Po upadku Berdyczowa konfederaci cofali się na zachód. Kolejno opanowali Lwów, Kraków, Tyniec, Lanckoronę i Częstochowę. Prowadzili walki partyzanckie w Karpatach, gdzie skupili znaczne siły. I tak, stale cofając się pod naporem wojsk rosyjskich, dotarli do granic Śląska Cieszyńskiego. Tutaj w górach zachowały się do dziś konfederackie szańce.

W 1769 r. powstała naczelna władza konfederacka, tzw. Generalność, z siedzibą w Preszowie na Słowacji, która później przeniosła się do Cieszyna. Główną rolę odgrywali w niej : bp. Adam Krasiński, Ignacy Bohusz i Teodor Wessel. W Cieszynie wśród zabytkowych kamienic Rynku wyróżnia się dawny hotel „Pod Złotą Koroną” (dziś „Pod Jeleniem”). W latach 1769-1772 gościli w nim konfederaci barscy. Należy założyć, że pozostawili po sobie w kościele parafialnym ( na dzisiejszym placu Teatralnym) jakieś pamiątki, być może też obraz Matki Boskiej Berdyczowskiej. Świątynia spłonęła jednak w 1789 r. doszczętnie wraz z zabudową miasta Cieszyna. Konfederaci mieszkali ponadto w Bielsku i w Białej, w Bażanowicach i we Frysztacie. Szukali tu przez dłuższy lub krótszy czas schronienia w czasie walk z Rosjanami.

Według „Pamiętnika” księżnej Teofili z Jabłonowskich Sapieżyny, przebywali w Cieszynie: Józef Sapieha, generalny regimentarz Wielkiego Księstwa Litewskiego, książę wojewoda wileński Karol Radziwiłł „Panie Kochanku”, hetman litewski Michał Ogiński, regimentarz generalny koronny Joachim Potocki. Z Frysztatu przyjeżdżały: wojewodzina inflancka Anna hrabina Szembekowa i podczaszyna litewska Teresa Potocka ; z Bażanowic przybywał wojewoda rawski – Gronowski. Być może był tu też nieraz komendant Kazimierz Pułaski. Przeciętnie około 40 osób spotykało się każdego dnia na obradach. Toczyły się one zwykle od godz. 1100 do 2000. Przebywali tu również oficerowie francuscy oraz wysłannik króla Francji generał de Viomenil. W ich otoczeniu byli też oficerowie austriaccy jako gospodarze miejsca. Polscy arystokraci składali nieraz kurtuazyjne wizyty baronostwu Celestom, Sułkowskim w Bielsku, czy Wielopolskim w Żywcu.

W Cieszynie, jako ognisku Generalności, zbiegały się wieści z Turcji, Wiednia, z Paryża. Tutaj też zapadła decyzja o zdetronizowaniu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, a na tron Polski wysunięto Fryderyka Augusta Saskiego (1770). Następnie Generalność ogłosiła akt bezkrólewia. W związku z tym w 1771 r. dokonano próby porwania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w celu zmuszenia go do dobrowolnego zrzeczenia się tronu. Zamach się nie udał. Stał się jednak bezpośrednią przyczyną pierwszego rozbioru Polski. Zaniepokojone mocarstwa ościenne oskarżyły bowiem Polskę o anarchię. Skutkiem I rozbioru Rzeczpospolita utraciła na rzecz zaborców 1/3 terytorium oraz 1/3 mieszkańców.

Do Cieszyna dotarły złe wieści o porozumieniu się dworu austriackiego z rosyjskim i pruskim w sprawie stłumienia konfederacji i rozbioru ziem polskich. Francja odwołała swoich oficerów, wojsko austriackie zaczęło rozbrajać konfederatów. Generalności kazano opuścić Cieszyn, w przeciwnym wypadku komenda austriacka groziła aresztowaniem. Książę Karol Radziwiłł wyjechał do Pragi, hetman Ogiński z Miączyńskim, marszałkiem bełzkim Brzostowskim i biskupem Giedroyciem do Żyliny, Sapiehowie zaś do Opawy. We Frysztacie spotkali uchodzącą z Bażanowic rodzinę wojewody rawskiego – Gronowskiego. Kolaska Sapiehów złamała się pod Ostrawą. Tak wśród kłopotów i paniki uchodzili pierwsi polscy emigranci polityczni. Udali się do Saksonii, Szwajcarii lub Francji. Niektórzy po pewnym czasie powrócili do kraju, jak np. Adam Krasiński, biskup kamieniecki.

Ocena konfederacji barskiej przez badaczy jest niejednolita, głównie jednak negatywna. W okresie czterech lat walk z wojskami rosyjskimi przeważały klęski. Konfederatów barskich tłumnie zsyłano na Sybir. Talentem dowódczym szczególnie wyróżnił się Kazimierz Pułaski. Po upadku konfederacji przebywał na emigracji w Saksonii, Turcji i we Francji. W 1777 r. wyjechał do Ameryki. Zasłużył się tam w okresie walk o niepodległość. Mianowany generałem brygady i dowódcą kawalerii w 1778 r., zorganizował kilkusetosobowy legion. W maju 1779 r. zmusił Brytyjczyków do odstąpienia od oblężenia Charlestonu. Zmarł na skutek odniesionych ran podczas szturmu na Savannach. W 1779 roku uznano go za bohatera narodowego Stanów Zjednoczonych. Rocznica jego śmierci – 11 X – jest obchodzona jako Dzień Pułaskiego.

Obrońcy konfederacji barskiej zwracają uwagę, że było to pierwsze ogólnopolskie powstanie w obronie niepodległości kraju skierowane przeciwko Rosji i jej ingerencji w sprawy polskie. Podkreślają też, że z konfederacją jest związana bardzo bogata poezja patriotyczna, polityczna, okolicznościowa i liryka religijna. Pisarze romantyczni stworzyli wyidealizowany obraz konfederacji, m.in. Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki.

Ponieważ konfederacja barska była ruchem szeroko w Polsce rozpowszechnionym, w wielu miastach i wsiach znajdują się po nim pamiątki. Rozsiane są zwłaszcza w różnych wersjach obrazy patronki konfederatów – Matki Boskiej z Berdyczowa. Postać Madonny w glorii promieni słonecznych lub wśród kwiatów jest ukazywana na półksiężycu. Zawsze u dołu obrazu znajduje się Orzeł Biały, z herbem Litwy -Pogonią – umieszczonym na piersiach Orła. Jeden z takich obrazów jest też na Śląsku Cieszyńskim, w Jaworzu koło Bielska. Tajemnicę stanowi jego pochodzenie. Ciągle budzi ciekawość badaczy osoba ofiarodawcy tego wizerunku dla wiejskiego kościoła. A poza tym intryguje data powstania obrazu uwidoczniona na nim – 1806 rok, która sugeruje, że nie jest on pamiątką pozostawioną przez konfederatów, lecz wspomnieniem o nich. Tadeusz Kukiz, autor wielu prac o obrazach maryjnych z kresowym rodowodem, sądzi, że nie wszyscy konfederaci opuścili Śląsk. Ktoś z nich został i zamówił ten obraz, aby przypomnieć dawnych bohaterów. Badacz ten ustalił też, że autorem obrazu z Jaworza jest Jan Fignowski, malarz z Żywca, który wzorował się na miedziorycie Verhelsta działającego w XVIII wieku w Augsburgu. Postać Madonny w słonecznej aureoli została ukazana na półksiężycu. U dołu wizerunku umieszczono Orła Białego. Na szarfie widnieje napis: „Imago sum Berdiczov a Bened. PP.XIV Coronata” (Wizerunek NMP Berdyczowskiej przez Papieża Benedykta XIV koronowany). Kukiz sądzi jednak, że malarz z Żywca nie był dobrze zorientowany w historii Polski, gdyż zamiast herbu Litwy – Pogoni – umieścił na piersi Orła inicjał „IR”, co powszechnie długo odczytywano jako „Joannes Rex”, wiążąc obraz z osobą Jana III Sobieskiego.

Kolejny opis obrazu znajduje się w Katalogu zabytków sztuki w Polsce. Zaznaczono tu, że w kościele w Jaworzu, w klasycystycznym ołtarzu bocznym z I połowy XIX w., znajduje się obraz Matki Boskiej Berdyczowskiej w drewnianej sukience. Z innej relacji zaś wynika, że podczas renowacji tego wizerunku w 1907 r. okazało się, że artysta z Żywca zastosował tu oryginalną technikę. Obraz bowiem jest płaskorzeźbą, a jedynie twarze Dzieciątka i Maryi zostały namalowane. Na drzeworyt nałożył niegdyś Fignowski listki szlachetnego metalu. W 1907 r. malarz i złotnik dokonywali więc renowacji zabytku.

Nieco nowych informacji o fundatorze obrazu można uzyskać analizując materiały poświęcone dziejom kościoła p.w. Opatrzności Bożej w Jaworzu, gdzie omawiane dzieło się znajduje od 1806 roku.

Jaworze to wieś rozległa i rozdrobniona. Pierwszym właścicielem całego Jaworza był Jerzy Ludwik baron Laszowski herbu Nałęcz (1718-1787). Był on ewangelikiem i ufundował w tej wsi kościół ewangelicki. Laszowski miał córkę Julię (1754-1817) i syna Jerzego Adama (1751-1792). Julia wyszła za mąż za katolika, barona Arnolda Saint Genois (1734-1804), właściciela majątku Bażanowice, pułkownika i szambelana cesarskiego. Zamieszkali w Baden (Weikersdorf) pod Wiedniem i tam się urodził ich syn Filip Ludwik (1790-1857).

Gdy brat Julii zmarł w młodym wieku, Jaworze na licytacji kupił w 1793 roku mąż Julii, baron Arnold. Odtąd rodzina mieszkała w Jaworzu, gdzie został wybudowany w stylu klasycystycznym pałac, istniejący do dziś. Baron Arnold podjął też budowę kościoła katolickiego, murowanego w miejsce starego, drewnianego. Zaczął tę budowę w 1802 r., ukończył ją w 1803 r., a kościół poświęcono w 1804 r. Zachowała się kamienna tablica erekcyjna z datą 1802 z herbem Nałęcz Laszowskich oraz rodziny Saint Genois. Baron Arnold zmarł nagle w 1804 r., miał 70 lat. Jego żona Julia kontynuowała wykończenie kościoła. Syn Filip miał dopiero 14 lat. Tak więc można założyć, że to baron Arnold budując kościół, zamówił do jego ołtarza u Fignowskiego w Żywcu obraz Matki Boskiej z Berdyczowa, który jednak znalazł się w nowej świątyni dopiero w 1806 roku, już po śmierci fundatora.

Należy jeszcze zapytać, dlaczego właśnie wizerunek Matki Boskiej Berdyczowskiej wybrał dla swojego kościoła? Może było to wspomnienie o konfederatach barskich, z którymi jako młody oficer austriacki stykał się w Cieszynie? A może to pamięć o rodzinie Gronowskich, która mieszkała niegdyś w jego rodowym majątku w Bażanowicach, a gdy wygnano konfederatów ze Śląska Cieszyńskiego, w popłochu musiała uciekać? Leopold Szersznik odtwarzający dzieje rodów szlachty cieszyńskiej, ustalił, że majątek Bażanowice należał do dziadka grafa Arnolda, kolejno do jego brata, a końcu był własnością samego Arnolda. Czyli to oni właśnie w swej rezydencji gościli polską rodzinę związaną z konfederacją, która znalazła azyl na Śląsku. I wtedy zapewne baron Arnold zetknął się z dewocjonaliami, przywiezionymi z Polski, w tym i z kopią obrazu z Berdyczowa. Dlatego ją właśnie postanowił upamiętnić. To jest próba wyjaśnienia tej zagadki, ale aura tajemnicy nadal ten wizerunek otacza, z czego autorka koncepcji zdaje sobie sprawę.

http://www.parafia.brynow.katowice.pl/news.php?readmore=1183

Przeczytaj także: 

„Ukraińska Częstochowa”

OBRAZY MATKI BOŻEJ PRZYWIEZIONE PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ Z KRESÓW WSCHODNICH

Posted in Matka Boża, Polskie Kresy, Religia | 6 Komentarzy »

Czas na zmiany

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

Film ma na celu pokazać jak może zmienić się społeczność gdy będzie nauczane tylko zasad moralności a wyłączy się z życia Pana Jezusa. Na świecie już panuje terror, ciągłe konflikty ale również chodzi o to jak dzisiejsi ludzie są nastawieni wobec siebie, wszędzie panuje gniew,nienawiść,wrogość… cały świat jest zdeprawowany przez to że odrzucił Jezusa, Pana naszego i Zbawiciela i każdy żyje dla samego siebie… Film naprawdę i to naprawdę godny polecenia !

http://gloria.tv/?media=284224

Posted in Filmy religijne | Leave a Comment »

Tunika

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

Super film i wzruszający ze warto oddać Życie za Prawdę jak w tym filmie…..nić się nie zmieniło. Prawda jest w różnoraki sposób zwalczana dzisiaj na całym świecie…..

Cz.1. – http://gloria.tv/?media=297809

Cz. 2 – http://gloria.tv/?media=298085

Posted in Filmy - Polecam, Filmy religijne | Leave a Comment »

Radio Niepokalanów

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

Radio NiepokalanĂłw

Posted in Radio w internecie | Leave a Comment »

Ocean of Mercy (Ocean Miłosierdzia) – (Eng)

Posted by tadeo w dniu 6 czerwca 2012

Ten film ukazuje życie św Faustyny, św Maksymiliana i bł.papieża Jana Pawła II – wszystkich  „Apostołów Bożego Miłosierdzia”. Wszyscy trzej żyli w tym samym czasie i w tym samym miejscu, w odległości 25 km od siebie. Z nigdy dotychczas nie widzianych materiałów filmowych, fotografii i obszernych wywiadów z przyjaciółmi, biografów i członków rodziny, przedstawia historię ich heroicznej walki i zapowiedź przesłania Bożego miłosierdzia dla całej ludzkości.

http://gloria.tv/?media=297349

Posted in Filmy religijne, Miłosierdzie Boże | Leave a Comment »