WIERZE UFAM MIŁUJĘ

„W KAŻDEJ CHWILI MEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ” — ZOFIA KOSSAK-SZCZUCKA

  • Słowo Boże na dziś

  • NIC TAK NIE JEST POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI JAK MIŁOSIERDZIE BOŻE – św. Jan Paweł II

  • Okaż mi Boże Miłosierdzie

  • JEZU UFAM TOBIE W RADOŚCI, JEZU UFAM TOBIE W SMUTKU, W OGÓLE JEZU UFAM TOBIE.

  • Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz.

  • Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia

  • WIELKI POST

  • Rozważanie Drogi Krzyżowej

  • Historia obrazu Jezusa Miłosiernego

  • WIARA TO NIE NAUKA. WIARA TO DARMO DANA ŁASKA. KTO JEJ NIE MA, TEGO DUSZA WYJE Z BÓLU SZUKAJĄC NAUKOWEGO UZASADNIENIA; ZA LUB PRZECIW.

  • Nie wstydź się Jezusa

  • SŁOWO BOŻE

  • Tak mówi Amen

  • Książki (e-book)

  • TV TRWAM

  • NIEPOKALANÓW

  • BIBLIOTEKA W INTERNECIE

  • MODLITWA SERCA

  • DOBRE MEDIA

  • Biblioteki cyfrowe

  • Religia

  • Filmy religijne

  • Muzyka religijna

  • Portal DEON.PL

  • Polonia Christiana

  • Muzyka

  • Dobre uczynki w sieci

  • OJCIEC PIO

  • Św. FAUSTYNA

  • Jan Paweł II

  • Ks. Piotr Pawlukiewicz

  • Matka Boża Ostrobramska

  • Moje Wilno i Wileńszczyzna

  • Pielgrzymka Suwałki – Wilno

  • Zespół Turgielanka

  • Polacy na Syberii

  • SYLWETKI

  • ŚWIADECTWA

  • bEZ sLOGANU2‏

  • Teologia dla prostaczków

  • Wspomnienia

  • Moja mała Ojczyzna

  • Zofia Kossak

  • Edith Piaf

  • Podróże

  • Czasopisma

  • Zdrowie i kondyncja

  • Znalezione w sieci

  • Nieokrzesane myśli

  • W KAŻDEJ CHWILI MOJEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ.

  • Prezydent Lech Kaczyński

  • PODRÓŻE

  • Pociąga mnie wiedza, ale tylko ta, która jest drogą. Wiedza jest czymś wspaniałym, ale nie jest najważniejsza. W życiu człowieka najważniejszym jest miłość – prof. Anna Świderkówna

  • Tagi wpisów

    A.Zybertowicz A.Świderkówna Anna German Bł.K. Emmerich Bł. KS. JERZY Bł.M.Sopoćko Dąbrowica Duża Edith Piaf Jan Pospieszalski Jarosław Marek Rymkiewicz kard.Stefan Wyszyński Kardynał H. Gulbinowicz Kijowiec Kodeń Koniuchy ks.A.Skwarczyński Ks.Tymoteusz M.Rymkiewiecz Prof.Kieżun tv media W.Cejrowski Z.Gilowska Z.Kossak Z.Krasnodębski Św.M. Kolbe Żołnierze wyklęci
  • Cytat na dziś

    Dostęp do internetu ujawnia niewyobrażalne pokłady ludzkiej głupoty.

Archive for 20 czerwca, 2011

Aktorka Katarzyna Łaniewska w Nowej Soli

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

http://pl.gloria.tv/?media=167854

http://pl.gloria.tv/?media=167849

Posted in Filmy - Polecam, Filmy dokumentalne, Filmy i slajdy | Leave a Comment »

Zagadkowe wypadki i śmierci po Smoleńsku

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

Za:

http://www.aferyprawa.eu/Afery/SIEDEM-TAJEMNICZYCH-SMIERCI-Tragedia-Smolenska-to-nie-tylko-96-ofiar-delegacji-do-Katynia-to-takze-tajemnicze-smierci-osob-z-tragedia-zwiazanych 

 

Grzegorz Michniewicz.Pierwsza ofiara.
Dyrektor generalny kancelarii premiera. Osoba mająca najwyższy status dostępu do informacji tajnych. Jego przełożonym,był Tomasz Arabski. Zginął w tajemniczychokolicznościach, 23 grudnia tego samego dniakiedy do Polski powrócił Tupolew z remontu. Wedle oficjalnej wersji, popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Wcześniej jednak nic nie wskazywało na taki jego stan. Tuż przed mniemanym samobójstwem dzwoni do żony umawiając się na następny dzień, wysyła esemesy do znajomych. Osoby które go znały zgodnie twierdzą że nie miał żadnych stanów depresyjnych ani skłonności samobójczych. Po jego śmierci wmediach, przecież tak żądnych sensacji, zapada zadziwiająca cisza.

Biskup Mieczysław Cieślar. Druga ofiara.
 Ginie 18 kwietnia w wypadku samochodowym. Miał być następcą ks. Adama Pilcha, pełniącego obowiązki Naczelnego Kapelana Ewangelickiego Wojska Polskiego, który poniósł śmierć w Smoleńsku. Biskup Mieczysław Cieślar, był specjalistą od tematykiinwigilacji środowisk protestanckich przez SB. Wedle pewnych źródeł, po katastrofie odebrał telefon od ks. Pilcha. Po jego śmierci, tak niesamowitej gdy kilka dni po katastrofie ginie następcagłównego kapelana wojskowego, zapada w mediach głucha cisza.

Szyfrant Zielonka. Trzecia ofiara.
 Zwłoki w stanie rozkładu zostały wyłowione z Wisły 27 kwietnia. Rok wcześniej szyfrant Zielonka oficjalnie zaginął. Ciało było w stanie rozkładu, dokumenty zaś przy nim idealnie zachowane. To była ważna osoba w polskim wywiadzie. Miał dostęp do najbardziej tajnych materiałów będących w posiadaniu polskiego rządu. Fachowiec który szkolił innych, jeden z najlepszych w kraju. Doskonale znał kanały i sposobyprzekazywania tajnych informacji. Pomimo że sprawa winna była wzmóc najwyższą czujność organów państwowych i mimo, że rozkład zwłok kolidował ze znakomicie zachowanymi dokumentami, stwierdzono samobójstwo. Mainstreamowe media nie dociekały.

Krzysztof Knyż, operator „Faktów” TVN. Czwarta ofiara.
 Pracowałz W.Baterem. Wedle informacjipodanej zdawkowo przez TVN umiera 2 czerwca. Niejasne krótkie komunikaty mówiły o chorobie. Prasa zagraniczna pisała, iż został zamordowany we własnym mieszkaniu. Wedle pewnych źródeł sfilmował awaryjne lądowanie Tupolewa na smoleńskim lotnisku co miał na żywo pokazać kanał informacyjny. Faktem jest że materiały telewizyjne z pierwszych chwil, gdy nie było wiadomo jeszcze co się stało i tuż sprzed katastrofy zniknęły. O śmierci Knyża w mediach była i jest cisza.

 

Profesor Marek Dulinicz. Wybitny polski archeolog. Piątaofiara.
 Ginie w wypadku samochodowym w dniu 6 czerwca. Szef ekipy archeologów która miała w czerwcu wyjechać do Smoleńska. Dulinicz był pomysłodawcą wyprawy, ale też osobą aktywną w staraniach o wyjazd. W tym miejscu, wspomnę Państwu tylko jak wyglądał śmiertelny wypadek samochodowy Waleriana Pańki, szefa Najwyższej Izby Kontroli z początku lat 90-tych. W oponach było wywierconych setki mikroskopijnych dziurek, któredopiero, gdy samochód jechał z dużą prędkością tworzyłyonezawirowania skutkujące wpadnięciem w poślizg. Tego dnia kierowca prezesa Pańko jechał z szybkością 150/h. Tego nie mogli, nie potrafili wykonać zwykli gangsterzy. To wiedza zastrzeżona dla służb. Po śmierci prof. Dulinicza jak i we wcześniejszych wypadkach na ten temat zapada cisza.

 

Dr Dariusz Ratajczak. Szósta ofiara.
 Nie wiąże się go bezpośrednio z tragedią smoleńską, ale nie można jego osoby oddzielić od jej skutków. Zwłoki dr Dariusza Ratajczaka w stanie rozkładu znaleziono 11 czerwca 2010 r. w samochodzie zaparkowanym pod Centrum Handlowym Karolinka w Opolu. Świadkowie twierdzą, że poprzedniego dnia samochodu na parkingu nie było. Komenda Miejska w Opolu Umorzyła śledztwo pomimo że sami policjanci stwierdzili że śmierć nastąpiła 3-4 dni wcześniej. Dr Ratajczak został wyrzucony z uczelni po opublikowaniu książki w której cytował niektórych autorów podważających część ustaleń dotyczących holocaustu. Poprzedzone to było nagonką rozpętaną przez opolską„Gazetę wyborczą”. Wiąże się tę śmierć, z działalnością ujętego niedługo potem agentaMossadu. Faktem jest żepo 10 kwietnia nastąpiło rozprzężenie rodzimychsłużb i wzmożona działalność agentury. Zaś śmierć Dariusza Ratajczaka wyraźnie wskazuje na działanie tzw. Nieznanych sprawców. Na temat jego śmierci – cisza.

 

Minister w rządzie PiS Eugeniusz Wróbel. Siódma ofiara.
 Zaginął 15 października. Poćwiartowane zwłoki wyłowiono z Zalewu Rybnickiego. Wybitny ekspertod spraw lotniczych.Jeden z nielicznych o takiej wiedzy w Polsce. Wybitny specjalista od komputerowych systemów sterowania lotem samolotów. Specjalista od precyzyjnej nawigacji satelitarnej dla lotnictwa. Ekspert przepisów lotniczych krajowych i unijnych. Inicjator powstania Górnośląskiego TowarzystwaLotniczego. W latach 1998-2001 uczestniczy m.in. w opracowaniu projektu prawa lotniczego. To tylko niektóre z kompetencji i osiągnięć ministra Wróbla. Zostaje rzekomo zamordowany przez oszalałego syna. Rodzina ministra Wróbla jest jednak rodzina wzorcową – żadnych konfliktów. Syn nie zdradzający nigdy żadnych zaburzeń umysłowych początkowo rzekomo przyznaje się do winy, potem wypiera się jej. Nie jest osadzony w areszcie i poddawany określonej prawem obserwacji psychiatrycznej, jakto ma miejsce w wypadku morderstwa tylko po jednej rozmowie z biegłym, którystwierdzajegocałkowitą niepoczytalność, zostaje zamknięty w ośrodku dla umysłowo chorych. Podobno całkowicie niepoczytalny, poćwiartował piłą zwłoki ojca, lecz w pokoju – gdzie miało się to odbyć nie ma najmniejszych śladów makabrycznego czynu. Całkowicie niepoczytalny syn w sposób idealny, który byłby bardzo trudny dla osoby zrównoważonej, oczyszcza pokój. Minister Wróbel od początku mówił w prywatnych rozmowach że wrak w Siewiernym nie jest wrakiem Tupolewa którym lecieć miała nasza delegacja. Osobom dla których taka informacja o przekonaniu min. Wróblazaskakuje i wątpią w nią dodajmy iż Antoni Maciarewicz w niedawnym radiowym felietonie stwierdził iż samolot nie uderzył w ziemię i wygląda to tak jakby co najwyżej rozsypał się w powietrzu. Minister Wróbel był członkiem komisji Maciarewicza. Te ohydne ćwiartowanie zwłok niektórzy uznają za ostrzeżenie: „Widzicie, będziecie kwestionować oficjalne ustalenia katastrofy, skończycie jak minister Wróbel”. Po jego śmierci zapada cisza, o którą łatwiej tym bardziej, że zostaje dokonany mord na Marku Rosiaku, pracowniku biura poselskiego w Łodzi. Niektórzy łączą te dwie śmierci twierdząc iż głośna śmierć Rosiaka miałaodwrócić uwagę opinii publicznej od ministra Wróbla.

 

Proszę Państwa. Jeszcze nigdy od roku 89 nie zginęło w tajemniczych okolicznościach w ciągu zaledwie pół roku tylu Polakówktórzy byli lub stali sięosobami publicznymi. W większości wypadków byli wybitnymispecjalistamiw swojejdziedzinie.Byli ludźmi energicznymi, kreatywnymi, bardzozdolnymi. Byli patriotami.

(Notka została przygotowana do warszawskiego radia Jutrzenka i emitowana 10 kwietnia. Zostawiam ją w takiej formie)

(INTERNET)

http://wirtualnapolonia.com/2011/04/19/siedem-tajemniczych-smierci/

Posted in Katastrofa smoleńska, Tajemnicze wypadki | Leave a Comment »

Tomasz Lis – prawdziwy wizerunek

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

Posted in POLECAM, Polityka i aktualności, Wywiady | Leave a Comment »

Konferencja programowa PiS – cz. 1 – Jarosław Kaczyński (19.06.2011)

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

Na konferencji programowej PiS, która odbyła się 19 czerwca 2011 roku w Domu Dziennikarza na Foksal w Warszawie przedstawiony został projekt programu partii. „Polska nowoczesna, Polska solidarna, Polska bezpieczna” to trzy filary programu uchwalonego w 2009 roku w Krakowie, a obecnie uzupełnionego o nowe elementy – umocnienie polskiej demokracji, praworządności i suwerenności oraz przeciwstawienie się kryzysowi. Główne założenia programu PiS przedstawił prezes Jarosław Kaczyński.
Relacja na blogpress.pl:
http://www.blogpress.pl/node/8923
Mea cupla – tego nie ma w napisach końcowych, ale na wideo wykorzystano migawki z nagrania Bernarda.

 

Posted in Jarosław Kaczyński, Polityka i aktualności | Leave a Comment »

Można Pani nalać? Czyli dżentelmen z Ruskiej Budy!

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

Kolejna już wpadka wynikająca  z braku właściwego wychowania i dobrych manier czyli podstaw savoir vivre 

Posted in Bronisław Komorowski | Leave a Comment »

Bugaj: Obecnie dla SLD najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

– SLD znalazł się już na tej trajektorii, na której najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze. Być może ona jest interesująca, ale przecież nie dlatego ją biorą, że jest interesująca, ale dlatego, że dobrze na tej rurze wywija – mówi prof. Ryszard Bugaj w rozmowie z Anitą Czupryn.

Bugaj: Obecnie dla SLD najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze

– Transfery to patologia polskiej polityki – mówi Ryszard Bugaj (© Piotr Król/Polskapresse)
Dostał Pan już propozycję wstąpienia do PO?
(śmiech) Nie dostałem i myślę, że nie mógłbym dostać, i to z różnych powodów. Nie ukrywałem krytycznego stosunku do PO ani do prezydenta. Ale też dlatego, że jestem człowiekiem, który takich możliwości nie poszukuje.
Pytam dlatego, że Panu zawsze podobał się ten przejaw społecznej wrażliwości, jaką zaczął przejawiać Donald Tusk. Czy nie bliżej teraz Panu do PO niż do PiS?
Nie należę do tych, którzy skłonni by byli najgłośniej krzyczeć, że PO zmieniła poglądy. Bo – z jednej strony – to oczywiście niedobrze, że zmieniła…
Zmieniła?
Chyba zmieniła. Chociaż za chwilę dodam do tego zastrzeżenie. Nie chcę krzyczeć, że zmieniła, bo zmieniła w tę stronę, która jest mi bliższa. Ale nie sądzę, żeby tożsamość PO była kiedykolwiek jednoznacznie wykrystalizowana. I nie sądzę, by ta zmiana była jakimś wyborem pryncypialnym. Myślę, że jest to zmiana, która jest jak gdyby utkana z sumy doraźnych decyzji, które są podyktowane przez bieżące okoliczności.

Ma Pan na myśli wybory, naszą prezydencję?
Także. Ale PO nie spodziewała się, bo też i nie mogła się spodziewać kryzysu gospodarczego. Nie mogli się też, oczywiście, spodziewać katastrofy smoleńskiej. Ponieważ mają bezwzględny priorytet dla rozstrzygnięć politycznych, wyborczych, no to starają się modyfikować swoją politykę, swoje zachowania. Takie dostosowanie świata polityki powinno istnieć. Zgadzam się z tym, co mówił kilka razy minister Jacek Rostowski, że nie można robić polityki przeciwko woli większości. Ale ja bym chciał, żeby to dostosowanie nie odbywało się w ten sposób, że ta sama ekipa zmienia dowolnie poglądy. Tylko żeby scena polityczna była tak zorganizowana, że są na niej pluralistyczne oferty. Podczas gdy odróżnienie między programami PO, PSL, PiS, SLD w sprawach społeczno-gospodarczych jest właściwie niemożliwe.

Ale ten pluralizm w PO właśnie chyba się pojawił poprzez najmodniejsze ostatnio słowo, jakim jest polityczny transfer.
To jest inna sprawa. Mnie się wydaje, że transfery są jednak przejawem głębokiej patologii w polskiej polityce. Ona występuje na świecie, ale w Polsce osiąga formy ekstremalne. To już rynek piłkarzy wydaje się znacznie bardziej pryncypialny niż rynek polityczny w Polsce. Na piłkarskim rynku częściej można się spotkać z przywiązaniem piłkarza do klubu, do kolegów, do jakiegoś etosu, a tu mamy niespodziewane wolty. Mam na myśli szczególnie te dwie najgłośniejsze, to znaczy przejście do PO Bartosza Arłukowicza i Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Ale też przypomnę woltę Radosława Sikorskiego, który był w rządzie PiS i mówił językiem PiS. O rurociągu Nord Stream mówił wówczas, że to drugi pakt Ribbentrop-Mołotow. Człowiek, który zajmuje rządową posadę, powinien mieć jakąś miarę tych zachowań. W tej chwili on jest raczej przymilny, jeśli chodzi o Rosję. Nie czynię zarzutu PO, że oni generalnie szukają szansy na ułożenie się z Rosją. Natomiast ten zwrot Sikorskiego od momentu, kiedy był żołnierzem PiS, do momentu, kiedy krzyczał, że trzeba dorżnąć watahę, to są rzeczy niebywałe. To znaczy, że w polityce wszystko jest na sprzedaż. To ma swoje odbicie w tym sformułowaniu, dość rozpowszechnionym, że w polityce nie mówi się nigdy nigdy. Owszem, mówi się i powinno się mówić, że są rzeczy, których się nie zaakceptuje nigdy.

Śpiewak: Tusk nie chce, by negocjacje z SLD zamieniły się w podział łupów

Jeśli chodzi o Bartosza Arłukowicza, to ostatnio zaprezentował swój pakiet dla wykluczonych. Jak Pan to ocenia? 
Arłukowicz to niewątpliwie bystry człowiek, posiada wysoki poziom inteligencji emocjonalnej, ale nie sądzę, że tym przysłoni fakt, iż poszedł do PO za miejsce w wyborach i za tę posadę. Ta posada zresztą jest niepotrzebna, została wymyślona dla niego. To przykry przypadek. Szczerze mówiąc, ja zawsze uważałem, że to jest trochę mydłek. Są ludzie, którzy nie posiadają żadnych zasad, ale w jakiś sposób imponują. Takim człowiekiem jest dla mnie Leszek Miller, który imponuje zawadiacką, knajacką odwagą. W przypadku Bartosza Arłukowicza mamy do czynienia z pianą. Tu nie ma nic prócz piany. W tym przypomina mi Tomasza Nałęcza: cechuje go inteligencja emocjonalna i kompletny brak kręgosłupa. Gra wyłącznie na swoje.

– SLD znalazł się już na tej trajektorii, na której najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze. Być może ona jest interesująca, ale przecież nie dlatego ją biorą, że jest interesująca, ale dlatego, że dobrze na tej rurze wywija – mówi prof. Ryszard Bugaj w rozmowie z Anitą Czupryn.

Czym zatem skończy się transfer do PO dla Joanny Kluzik-Rostkowskiej?
Ja jej, niestety, życzę, żeby jej się źle skończyło. Higiena polityczna w Polsce wymaga, aby tego rodzaju zachowania nie były nagradzane. Ale być może ona odniesie sukces. Jest bardzo duża grupa wyborców, którzy nie śledzą programów, nie śledzą zachowań, słyszeli nazwisko, to przy tym nazwisku stawiają krzyżyk. Albo
szukają na liście pierwszej osoby z partii, którą uważają, że im odpowiada najbardziej. Tego nie mogę wykluczyć. To jest zresztą wielki terror, do którego przyczyniają się również media, głosząc, że wybory są obywatelskim obowiązkiem. To nieprawda. Wybory są prawem obywateli. To nie przypadek, że w konstytucji, jeśli chodzi o obowiązki obywatelskie, są tylko dwa: bronić ojczyzny i płacić podatki.

Myśli Pan, że Paweł Poncyljusz trafi w końcu do PO?
Wcześniej czy później na pewno tak, natomiast niekoniecznie to się dokona przed wyborami. Myślę, że ta grupa, która została w PJN, traktuje to jako operację jednorazową. Ale szansa, że oni wejdą do parlamentu, jest praktycznie zerowa. I zresztą słusznie. Niechętnie patrzyłem na zachowania Elżbiety Jakubiak. Najpierw jako pracownica Unii Wolności znalazła się w PiS, teraz jest w PJN, a moim zdaniem nie ma nic do powiedzenia w żadnej istotnej sprawie. Paweł Poncyljusz jest znacznie ciekawszą figurą.

Jarosław Kaczyński ma rację, twierdząc, że rząd niedostatecznie działa, jeśli chodzi o inflację?
Nie zgadzam się z tym poglądem. Źródła wysokiego wzrostu cen są bezpośrednie i pośrednie poza granicami naszego kraju. Co rząd może zrobić?

Może ma jakieś instrumenty?
Nie. Instrumenty są w rękach NBP. Oczywiście można by było prowadzić znacznie ostrzejszą politykę budżetową, to znaczy ograniczać popyt. Ale uważam, że utrzymanie wzrostu jest w tej chwili ważniejsze niż to, czy inflacja będzie o półtora procent wyższa, czy niższa.

Ale inflacja rośnie.
Trzeba pamiętać, że Lech Kaczyński zalecał powiększanie deficytu. Ja zresztą nie ukrywam tego, że wtedy z nim sympatyzowałem. To, że w Polsce jak dotąd przechodzimy przez kryzys nie najgorzej, co nie znaczy, że śpiewająco, jak mówi rząd, to paradoksalnie dlatego, że rządowi nie udało się zrealizować swoich projektów. Napiętnowania wymaga to, że Donald Tusk, lecąc helikopterem do Krynicy, doszedł do wniosku, iż ogłosi wstąpienie Polski do strefy euro. To było skrajnie niekompetentne. Druga rzecz, jaka się rządowi nie udała, to to, kiedy ogłosił, że dostosuje wydatki do spadających dochodów. Pamiętamy te słynne i zabawne newsy w telewizji, jak to premier przesłuchiwał ministrów na okoliczność oszczędności i oni te oszczędności deklarowali. Za komuny deklarowało się większą produkcję (śmiech). To nie zmienia faktu, że deficyt skoczył trzykrotnie. No, ale że skoczył to jedna z głównych, nie mówię, że jedyna, ale być może najważniejsza przyczyna, dla której w Polsce nie było recesji. Teraz jest oczywiście problem, bo jest wysoki deficyt, z którym się trzeba uporać. I zadłużenie, które balansuje na granicy.

Czy uroda to jedyny atut pięknych kobiet w polityce? Stereotypy wielkie jak paprotki

Jarosław Kaczyński postuluje zmniejszenie akcyzy na paliwo. Ona zresztą została zmniejszona już za jego rządów, ale efekt był marny. Ceny na stacjach paliw zostały te same, a zarabiali tylko sprzedawcy paliwa.
Moim zdaniem to pomysł zupełnie absurdalny. Stoimy przed koniecznością ograniczenia deficytu. Jeżeli sytuacja w gospodarce światowej nie będzie bardzo dobra, a to jest mało prawdopodobne, to nie uda się podjąć decyzji o ograniczeniu deficytu bez zwiększenia dochodów podatkowych. Pytanie, kto ma zapłacić podatki i czy od benzyny, czy od kaszanki? Moim zdaniem raczej od benzyny te podatki powinny być zapłacone. Zatem nie ma tu przestrzeni do zmniejszenia akcyzy. Jeśli chodzi o wydatki na paliwo, to popytowe dostosowanie się jest dość łatwe. Można jeździć trochę więcej albo trochę mniej i nic dramatycznego się nie powinno dziać. No i trzeba pamiętać, że praktycznie rzecz biorąc, popyt na paliwa oznacza popyt na ropę. Z Rosji! Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński tego nie rozumie?

– SLD znalazł się już na tej trajektorii, na której najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze. Być może ona jest interesująca, ale przecież nie dlatego ją biorą, że jest interesująca, ale dlatego, że dobrze na tej rurze wywija – mówi prof. Ryszard Bugaj w rozmowie z Anitą Czupryn.

Nadal Pan uważa, że PiS to najbardziej lewicowa partia?
Nie wiem, jaka teraz jest to partia. Rzeczywiście, w 2005 r. łączyłem nadzieje z Prawem i Sprawiedliwością, zakładając, że to będzie trochę takie bawarskie CSU w Polsce. To znaczy narodowe, ale z umiarem. Obyczajowo dość konserwatywne, ale bez przekroczenia pewnych granic. I socjalne. Jak już jesteśmy przy transferach, nie można
zapominać, że pierwszy wielki transfer dotyczył Zyty Gilowskiej, która była wizytówką liberalnej Polski. Potem miała realizować program solidarnej Polski. Jeżeli mamy dziś problem z budżetem, a mamy z całą pewnością, to przez dwie decyzje, które promowała pani Zyta Gilowska i zostały uchwalone zarówno przez PiS, jak i PO. Pierwsza dotyczyła zmniejszenia składki rentowej, druga to zmiana podatkowa. Szacuje się, że to kosztowało 40 mld zł. To były nieodpowiedzialne, głupie decyzje, nikt ich nie oczekiwał, one wyrastały jedynie z mętnej ideologii Zyty Gilowskiej. Powiem uczciwie: nie cenię jej ani jej rozumienia świata i gospodarki.

Wierzy Pan, że PiS ma swoje sondaże, z których wynika, że stoi wyżej od PO?
Sondaże w ostatnim czasie bardzo zawiodły, ale nie sądzę, żeby tak rzeczywiście było. Sondażownie nie dlatego zawiodły, że działały tendencyjnie, ale że zabrakło profesjonalizmu. Dlaczego PiS jedyny miałby mieć dostęp do tych, którzy potrafią to robić? Jestem sceptyczny. Tym bardziej że nie ujawniono, kto, co, kiedy zrobił. Myślę, że najważniejszą siłą PiS, to paradoks, ale jest to, że istnieje sporo ludzi, którzy są zniechęceni do PO.

Widać, że lewica jest w klinczu. PiS jest socjalny, PO skręca w lewo. Co powinien zrobić Napieralski? 
Już jest za późno, żeby mógł cokolwiek zrobić. SLD znalazł się już na tej trajektorii, na której najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze. Być może ona jest interesująca, ale przecież nie dlatego ją biorą, że jest interesująca, ale dlatego, że dobrze na tej rurze wywija.

Rozmawiała Anita Czupryn

Posted in Polityka i aktualności, Wywiady | 1 Comment »

„Biorą ją, bo dobrze wywija na rurze”

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

– SLD znalazł się już na tej trajektorii, na której najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze. Być może ona jest interesująca, ale przecież nie dlatego ją biorą, że jest interesująca, ale dlatego, że dobrze na tej rurze wywija – mówi prof. Ryszard Bugaj w \\\”Polsce The Times\\\”.

– Mnie się wydaje, że transfery są jednak przejawem głębokiej patologii w polskiej polityce. Ona występuje na świecie, ale w Polsce osiąga formy ekstremalne. To już rynek piłkarzy wydaje się znacznie bardziej pryncypialny niż rynek polityczny w Polsce. Na piłkarskim rynku częściej można się spotkać z przywiązaniem piłkarza do klubu, do kolegów, do jakiegoś etosu, a tu mamy niespodziewane wolty. Mam na myśli szczególnie te dwie najgłośniejsze, to znaczy przejście do PO Bartosza Arłukowicza i Joanny Kluzik-Rostkowskiej – powiedział Bugaj.

Przypomniał też „woltę Radosława Sikorskiego, który był w rządzie PiS i mówił językiem PiS”. – O rurociągu Nord Stream mówił wówczas, że to drugi pakt Ribbentrop-Mołotow. Człowiek, który zajmuje rządową posadę, powinien mieć jakąś miarę tych zachowań. W tej chwili on jest raczej przymilny, jeśli chodzi o Rosję – podkreśliłRyszard Bugaj.

Profesor powiedział w „Polsce”, że zwrot Sikorskiego od momentu, kiedy był żołnierzem PiS, do momentu, kiedy krzyczał, że trzeba dorżnąć watahę, to są rzeczy niebywałe. To znaczy, że w polityce wszystko jest na sprzedaż. – To ma swoje odbicie w tym sformułowaniu, dość rozpowszechnionym, że w polityce nie mówi się nigdy nigdy. Owszem, mówi się i powinno się mówić, że są rzeczy, których się nie zaakceptuje nigdy – zaznaczył.

Pełny wywiad tutaj:

Bugaj: Obecnie dla SLD najważniejsza jest panienka tańcząca na rurze

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Biora-ja-bo-dobrze-wywija-na-rurze,wid,13524845,wiadomosc_prasa.html

Posted in Polityka i aktualności | Leave a Comment »

O świętych aniołach.

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

Niedawno temu bawiłem dla poratowania zdrowia w Zakopanem. Pewnego dnia spotkałem na przechadzce starego górala i zacząłem z nim rozmawiać o górach.

– Piękne to Zakopane, mówił góral, ale ja teraz zajęty jestem myślą o rzeczach wiele piękniejszych i ciekawszych.
– Cóż to takiego? – zapytałem. Wtedy powiedział mi, że w domu czytał książeczkę o aniołach, która go bardzo zaciekawiła.
– Zjeżdżają, mówił, do Zakopanego ludziska z dalekich nieraz stron, bo są ciekawi zobaczyć Giewont i Murań z Hawraniem i piękne doliny, siklawy, jeziora. Piękne to jest, nie ma co mówić. Ale ostatecznie te góry, toż to kamień na kamieniu, na kamieniu kamień, a Morskie Oko to ostatecznie – wielka beczka wody. Zresztą choćby kto nie był w Zakopanem, to może sobie i tak wyobrazić góry, doliny i stawy, bo każdy przecież zna kamienie, ziemię, drzewa. Ale anieli, to co innego.
– O pięknych rzeczach, myślicie, gazdo, odrzekłem. Anioł jest piękniejszy od wszystkich piękności ziemskich i inny jest niż to, co na świecie oglądamy. Anioł żyje, ale inaczej niż człowiek. Aniołowie porozumiewają się ze sobą, ale nie mową ludzką; przenoszą się bardzo szybko z miejsca na miejsce, lecz nie za pomocą skrzydeł; są mocni i potężni, choć nie mają rąk i muskułów.
– To wszystko jest bardzo dziwne, przerwał góral. Ale dlatego właśnie każdy człowiek powinien chcieć poznać aniołów, czym oni są, jak żyją i działają.
Potem, opowiadał mi, jak się to jeszcze w młodych latach dziwił, kiedy usłyszał od księdza, że jeden anioł zabił jednej nocy 185.000 żołnierzy asyryjskich, a inny obronił w rozpalonym piecu trzech młodzieńców babilońskich od śmierci i cierpień.
– Bo przecież, tak mówił, ile by to żołnierzy potrzeba, żeby zgładzić jednej nocy 185.000 nieprzyjaciół – a i wszyscy ludzie razem wzięci nie potrafiliby przeszkodzić, żeby ktoś zostawał w rozpalonym piecu, a nie spalił się! A przecież jeden anioł dokonał tych czynów. To prawdziwie ciekawe.
Prawda, kochany czytelniku, że mądrze myślał i mówił ten góral. Świat anielski, to rzecz niezwykła i ciekawsza, niż wszystkie dziwy tego świata, dlatego też słusznie zaciekawiła tego górala, a i każdego człowieka może i powinna zainteresować.
Ale jeszcze i dla innej przyczyny powinno nam chodzić o poznanie aniołów. Oto Opatrzność Boża dała każdemu z nas za towarzysza i opiekuna jednego z tych potężnych duchów. Wszak gdyby jakiś król posłał nas w niebezpieczną podróż i dał nam jednego ze swych dworzan za towarzysza, to każdy z nas starałby się go poznać, o ile może liczyć na jego rzetelność, spryt, radę i obronę. Otóż my z woli Bożej jesteśmy podróżnymi, zdążającymi do niebieskiej ojczyzny. Podróż nasza jest uciążliwa i niebezpieczna, a za doradców i opiekunów w tej podróży dał nam Pan Bóg Aniołów Stróżów. Zatem powinniśmy poznać bliżej tych naszych towarzyszów, ich naturę, potęgę, mądrość, ich stosunek do Boga i do nas ludzi.
Przejrzyj więc drogi czytelniku uważnie to, co w tej broszurce pragnąłem ci opisać o aniołach, a zwłaszcza to, co wiemy i cośmy powinni wiedzieć o naszym nieodłącznym i najwierniejszym przyjacielu, to jest o Aniele Stróżu. Obyś, kochany czytelniku, po przeczytaniu tej książeczki poznał Go lepiej i pokochał goręcej, obyś nauczył się odczuwać jego obecność przy sobie i u niego chciał szukać pomocy, rady i obrony, i pewniej posiadł to szczęście, do którego cię prowadzi.

Posted in Religia | Leave a Comment »

Nadzwyczaj śmiały krok

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

Niechęć do uznania mniejszości polskiej jest wyrazem silnej świadomości narodowej Niemców czy wręcz nacjonalizmu, który mimo całego liberalizmu, praworządności i europejskości RFN istnieje i trwa, podobnie jak we Francji czy w Wielkiej Brytanii – uważa filozof społeczny.

Zdzisław Krasnodębski

Alleluja! Alleluja! – chciałoby się zakrzyknąć. Wreszcie, po 20 latach pojednania, a może i po 50, jeśli liczyć od układu Brandt – Gomułka, Republika Federalna Niemiec, a mówiąc ściślej jej parlament, zdołała wydobyć z siebie oświadczenie, że mniejszość polska istniała. Powód do tak śmiałego kroku zdradza niemiecka prasa: gdyby nie doszło do porozumienia, wykorzystałaby to opozycja (ta pisowska) w zbliżającej się kampanii wyborczej.

Tak więc jest to głównie sukces opozycji oraz paru wytrwałych działaczy polonijnych, którzy nie zważając na opór, niechęć – i to z obu stron – oraz na mniej lub bardziej energiczne próby wyperswadowania im zajmowania się tym tematem, twardo obstawali przy swoim. To znaczące zwycięstwo, bo przez wiele lat każdy – i to z obu stron – kto próbował pokazywać, że relacje polsko-niemieckie, choć dobre, a nawet bardzo dobre, zwłaszcza w porównaniu z przeszłością, nie są bezkonfliktową sielanką, spotykał się z gremialnym odporem także polskiej dyplomacji i polskich mediów. „Gazeta Wyborcza” piórami swych specjalistów od pojednania nawet krytykę polityki historycznej i polityki wschodniej Gerharda Schroedera traktowała jako wyraz fobii i resentymentów.

Rażąca asymetria

Dzisiaj strona niemiecka oficjalnie przyznaje, że istnieje rażąca asymetria w traktowaniu Niemców w Polsce i Polaków w Niemczech i że w takich dziedzinach, jak nauka języka polskiego, rozwój polonistyki na uniwersytetach czy wspieranie towarzystw i zrzeszeń Polaków, jest w Niemczech wiele do zrobienia, szczególnie finansowo.

Natomiast Republika Federalna wciąż nie może się zdobyć na stwierdzenie, że polska mniejszość nadal istnieje. Tymczasem, socjologicznie rzecz biorąc, nie ulega wątpliwości, że tak jest. Rzecz polega tylko na uznaniu tego faktu prawnie, co miałoby daleko idące konsekwencje. Wysuwa się argument, że chodzi o imigrantów niemających nic wspólnego z dawną Polonią.

Zeuropeizowanych Polaków, którzy na licznych konferencjach polsko-niemieckich, słysząc ten argument, ze zrozumieniem kiwają głowami – i to z taką gorliwością, że mało się im one nie urwą – warto spytać, dlaczego – skoro nie ma już państw narodowych, panuje globalizacja i płynna nowoczesność i radosna różnorodność wielokulturowa – nie uznać prawnie także mniejszości powstałych w wyniku imigracji?

Dlaczego nie uznać za mniejszość Turków w Niemczech, którzy czasami już w drugim, a nawet trzecim pokoleniu mieszkają w tym kraju, zachowując swoją odrębność? Pierwsi z nich przyjechali do Niemiec na zaproszenie, byli nie mniej „gerufen” (wezwani) niż ci „die Gerufene”, których opiewała przed dwoma laty wystawa w Berlinie? Dlaczego nie mają prawa pielęgnowania swojego języka, zwyczajów i wiary w liberalnym, neutralnym religijnie państwie? Dlaczego z takim oburzeniem przyjęto słowa tureckiego premiera, gdy w czasie ostatniej wizyty w Niemczech wezwał swoich rodaków do niepoddawania się naciskom asymilacyjnym i zachowania tożsamości?

Na pewno nie chodzi o obronę chrześcijaństwa, bo to dla większości Niemców nie ma już żadnego znaczenia. A może niemieccy Turcy powinni się uznać za odrębną już narodowość i wystąpić o autonomię Kreuzbergu?

Wszyscy jesteśmy  imigrantami

Warto przy tym zauważyć, że Niemcy w Polsce to także imigranci – w ogóle wszyscy jesteśmy migrantami, „przybłędami”. Niemcy napływali na ziemie polskie w różnym czasie. Niemcy łódzcy przybyli do Kongresówki dopiero w czasach industrializacji. A przecież, o ile się nie mylę, w Polsce przedwojennej byli uznawani za członków mniejszości niemieckiej – podobnie jak Żydzi-litwacy, których rodzice i dziadkowie przybyli z Rosji pod koniec XIX lub na początku XX wieku. Nikomu nie przyszło do głowy sprawdzać, od ilu pokoleń mieszkają w Polsce, by uznać ich za członków mniejszości żydowskiej.

Tak jak nikomu nie przychodzi do głowy, by przedstawicieli mniejszości niemieckiej na Śląsku przebadać pod tym kątem. Gdyby szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach pozostała w Rumi, mogłaby być dzisiaj czołową przedstawicielką mniejszości niemieckiej w Polsce, choć jej ojciec napłynął do Polski dopiero z Wehrmachtem, co sprawiło, że nabrała na wieki praw do swej „Heimat”.

Imigrantami są także Rosjanie w krajach bałtyckich. Niektórzy z nich przybyli tam dopiero w czasach sowieckich. Tymczasem niemiecka opinia publiczna bardzo się martwi o ich prawa – tak jakby między tureckim imigrantem w Niemczech a rosyjskim imigrantem na Łotwie była jakaś zasadnicza, ontologiczna różnica.

Mówi się też, że Polacy nie zamieszkują zwartego obszaru. Czy więc po akcji „Wisła” istnieje mniejszość ukraińska w Polsce? Wystarczyłoby przegnać i rozproszyć jakąś grupę etniczną, by uznać ją za nieistniejącą. A przecież dzisiaj, w „społeczeństwie sieciowym” (patrz Manuel Castells), można sobie wyobrazić, że istnieją „mniejszości sieciowe”, rozproszone w przestrzeni jakiegoś państwa, lecz utrzymującego kontakt i tożsamość etniczną i grupową.

Twierdzi się także, że obecna Polonia jest zbyt heterogeniczna, by uchodzić za mniejszość. Gdzie jednak w „późnej nowoczesności” są jeszcze grupy homogeniczne?

Nie twierdzę, że te argumenty są zupełnie bezzasadne. Dziwi mnie tylko, z jaką skwapliwością były one przyjmowane po polskiej stronie, i to właśnie przez tych, którzy jednocześnie głoszą, że żyjemy w świecie różnorodności i dowolności, w której nie ma granic i narodów, a liczą się co najwyżej „małe ojczyzny”.

Mało kto skłonny był szukać śladów dawnej Polonii w Niemczech, a jest ich wiele i świadczą o kontynuacji. Wystarczyło na przykład przeprowadzić wywiady na jednej uliczce w Bremie, by to stwierdzić.

Narody istnieją

Jednak rzeczywiście Polonia w dawnym kształcie i w dawnej skali nie istnieje, ale jest to wynik, po pierwsze, represywnej polityki III Rzeszy, a po drugie, zaniedbań i nacisków w Republice Federalnej. Przyznanie praw potomkom dawnej Polonii byłoby więc aktem sprawiedliwości, oznaczałoby odcięcie się od nazistowskiej przeszłości, w tym jej wypartym ze świadomości i sumienia aspekcie. Uświadamiałoby Niemcom zapominany wymiar ich historii i ich wieloetniczne pochodzenie. Fakt zaś, że chodzi o mniejszość historyczną, pozwalałby odrzucać ewentualne roszczenia grup imigrantów. Tak naprawdę chodzi więc tylko o wolę polityczną.

Dlaczego jej nie ma? Skąd bierze się ów opór, mimo deklaracji przyjaźni i dobrosąsiedztwa?

Stąd, że przesłanka mojego rozumowania, zaczerpnięta z modnych teorii, wbijanych do głowy studentom nauk społecznych na uniwersytetach w całej Europie, jest fałszywa. Państwa narodowe i narody istnieją. Nigdzie państwa nie są zupełnie neutralne kulturowo i wszędzie dbają o swoją spoistość i swoje interesy. W Niemczech ta dbałość jest daleko posunięta. Tutaj nie ma odpowiedników polskich mediów, które gotowe są przełknąć każdy argument podsunięty przez drugą stronę. Nie ma polityków i dyplomatów, którym suwerenność kraju i los rodaków są tak dalece obojętne.

Niechęć do uznania mniejszości polskiej jest wyrazem silnej świadomości narodowej Niemców, czy wręcz nacjonalizmu, który mimo całego liberalizmu, praworządności i europejskości Republiki Federalnej istnieje i trwa – podobnie jak znajdziemy go we Francji czy w Wielkiej Brytanii. W Niemczech występuje on w elitach w bardziej kolektywistyczno-etnicznej formie niż w krajach Europy Zachodniej, a narodowo-konserwatywne postawy znajdziemy we wszystkich partiach w Niemczech, łącznie z Lewicą. Widać go także w episkopacie niemieckim, który woli zamieniać kościoły na domy starców lub je burzyć, niż oddać polskiej mniejszości, która w niektórych regionach Niemiec stanowi większość katolików, a nie ma swoich miejsc do modlitwy, katechezy czy działalności parafialnej.

Polski strumyk

W epoce otwartych granic rekonstytucja silnej mniejszości polskiej w Niemczech wydaje się jednak nieuchronna – jeśli nie będzie świadomie udaremniana politycznie. Napływowi kapitału niemieckiego do Polski towarzyszy przecież wypływ ludzi w odwrotną stronę. Znowu pojawiło się zjawisko, które tak kiedyś trapiło Maksa Webera i jego kolegów – „Ostflucht”, ucieczka Niemców ze Wschodu.

Dzisiaj jednostki bardziej rzutkie i zdolniejsze przenoszą się z dawnego NRD do zachodnich landów. Na ich miejsce będą się osiedlać Polacy. Nie jest to tym razem powódź „Slawenflut”, raczej strumyk –”Polenbach”, ale kto wie, może w perspektywie kilkudziesięciu lat znowu będziemy mogli mówić o zwartym obszarze zasiedlenia Polaków w Niemczech, tym razem na zachodnim brzegu Odry lub w niektórych dzielnicach w Berlinie, który stanie się dla odrodzonej Polonii tym, czym kiedyś było dla Polaków Bochum.

Autor jest profesorem Uniwersytetu w Bremie i Uniwersytetu Kardynała  Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz współpracownikiem „Rzeczpospolitej”

Rzeczpospolita

Posted in Polityka i aktualności | Otagowane: | Leave a Comment »

„Śmierć polskiej bandzie”

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

„Śmierć polskiej bandzie”

Litewska edycja programu typu reality show „Kocham Litwę”: jego bohaterowie zrywają przed kamerami polskie tabliczki z prywatnych posesji w Ejszyszkach. Program sponsorowały polskie firmy w Wilnie: Reserved i PZU Litwa.

W sobotę w Wilnie, Warszawie, Chicago, Phoenix i Waszyngtonie odbyły się pikiety przeciw dyskryminacji Polaków na Litwie. W Warszawie pikietujący zebrali się przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego. Następnie przeszli na Stare Miasto, gdzie rozbili namiot, rozdawali ulotki i skandowali hasła. Gdy zmierzali na plac Zamkowy z okrzykami „Precz z litewskim szowinizmem!”, z ogródków pobliskich kawiarni przywitały ich brawa. O 17.00 przeszli pod siedzibę przedstawicielstwa OBWE. – Dzisiaj tylko presja międzynarodowa może zmienić tę trudną sytuację – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Aleksander Szycht ze Stowarzyszenia Memoriae Fidelis. Jak podkreśla, Węgrzy, którzy do końca miesiąca przewodzą Radzie Unii Europejskiej, są do polskich postulatów nastawieni przychylnie. – Gdy miesiąc temu protestowaliśmy w Warszawie, wyszedł do nas węgierski konsul, któremu wręczyliśmy petycję – mówi Szycht. Równolegle również w Parlamencie Europejskim polscy i węgierscy europosłowie podpisali się pod apelem „o ochronę praw autochtonicznej mniejszości polskiej na Litwie oraz o zobowiązanie władz litewskich do przestrzegania prawa Unii Europejskiej w zakresie ochrony praw mniejszości narodowych i etnicznych, oraz o wezwanie władz Republiki Litewskiej do zaprzestania praktyk dyskryminujących polską mniejszość narodową w tym państwie”. Skierowali go do przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana van Rompuya, przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barroso, a także do Viktora Orbána, premiera Węgier.
Jak dotąd naciski polskiego MSZ, w tym ani wezwanie na rozmowę ambasadora Litwy, ani nota dyplomatyczna, niczego nie zmieniły. – Mam jedną metodę postępowania – spokojne, przyjazne i stanowcze upominanie się o respektowanie polskich praw, a także polskich emocji na Litwie. Robimy to nieustannie – tłumaczy Donald Tusk. Ale ta metoda jest nieskuteczna.
Zdaniem protestujących obrońców praw Polaków z Wileńszczyzny, strona litewska wykonuje jedynie pozorowane ruchy. – Próbują rzucić jakiś temat na żer, by uzyskać nasze milczenie, np. organizacje litewskie w USA miały wspierać polskie starania o zniesienie wiz dla Polaków. Żyją złudną nadzieją, że wszystko zostanie jakoś przemilczane i wrócą czasy dobrego sąsiedztwa przy jednoczesnym przymykaniu oczu strony polskiej na to, co się dzieje – podkreśla działacz organizacji Memoriae Fidelis. Protestujący liczą na reakcję i odzew strony amerykańskiej. – Zwracamy się o pomoc – tłumaczą. Pikietujący protestowali też przeciwko udziałowi w inauguracji polskiej prezydencji litewskiej prezydent Dalii Grybauskaite. Demonstranci podkreślali, że to ona podpisała ustawę niekorzystną dla polskich szkół na Litwie.
W ostatnich dniach posłowie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie podjęli próbę zaskarżenia nowelizacji ustawy o oświacie w litewskim Sądzie Konstytucyjnym. Pod projektem postanowienia Sejmu o skierowaniu ustawy do Sądu Konstytucyjnego zebrano już wystarczającą liczbę podpisów. Posłowie skarżą dyskryminacyjny zapis ustawy, na mocy której będą likwidowane szkoły mniejszości narodowych w miejscowościach, w których działają również szkoły litewskie. Ustawa przewiduje, że jeśli obie placówki będą miały problemy ze skompletowaniem klas, to uczniowie z klas mniejszości narodowych będą zmuszeni zasilić szkołę litewską, zaś szkoła mniejszości narodowej zostanie zlikwidowana. Ale problemów jest więcej. Jak informuje Stowarzyszenie Memoriae Fidelis, na Litwie został wyemitowany program typu reality show pt. „Kocham Litwę”. Bohaterowie programu urządzili zabawę przed kamerami, zrywając polskie tabliczki z prywatnych posesji w Ejszyszkach. Miasteczko zamieszkałe jest w 90 proc. przez Polaków, którzy umieszczali tam dwujęzyczne napisy. Program sponsorowały polskie firmy działające na Litwie – Reserved i PZU Litwa. Echem w Polsce odbija się również popularność, jaką cieszy się rockowy zespół Diktatura. W ubiegłym roku grupa została laureatem konkursu piosenki patriotycznej organizowanego przez telewizję publiczną i Litewską Agencję Zrzeszenia Obrony Praw Autorskich. Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie teksty, jakie wykrzykuje, takie jak choćby ten: „Widzę czerwone zorze/ To płonie rejon Soleczniki/ Ognista dżuma/ Niesie śmierć polskiej bandzie”.

Maciej Walaszczyk

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110620&typ=po&id=po11.txt

Przeczytaj także:

„Litwa walczy z obywatelami” – protest w obronie Polaków


Posted in Moje Ukochane Wilno i Wileńszczyzna, Polityka i aktualności | Leave a Comment »

Warzywne rozmaitości

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

Warzywne rozmaitości

Zdrowe i sycące dania ze świeżych warzyw, surowych bądź zapiekanych, to propozycja na wakacyjne dni. Dodatek aromatycznej bazylii, tymianku i czosnku zapewni im wyjątkowe walory smakowe i odżywcze. Polecamy!

Sałatka z brokułów

Składniki:


1 duży brokuł, puszka groszku konserwowego, 5 ogórków kiszonych, 6 jajek, majonez, sól, pieprz

Wykonanie:


Brokuł umyć, podzielić na różyczki, włożyć do wrzącej, osolonej wody i gotować przez 5 minut. Groszek wyłożyć na durszlak i przelać wrzątkiem. Ogórki pokroić w kostkę. Jajka ugotować na twardo, obrać i pokroić na niewielkie kawałki. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać, dodać majonez i przyprawy.

Sałatka z fasolki szparagowej

Składniki:


50 dag fasolki szparagowej, 4 jajka, szczypiorek, słoik pieczarek marynowanych, sól, pieprz, majonez

Wykonanie:


Fasolkę pokroić na 3-4-centymetrowe kawałki, ugotować na półtwardo, odcedzić i przestudzić. Dodać ugotowane na twardo i pokrojone w kostkę jajka, drobniutko pokrojony szczypiorek, osączone z zalewy pieczarki i majonez. Doprawić i wymieszać.

Sałatka z kapusty i pora

Składniki:


20 dag białej kapusty, 2 pory, połowa główki sałaty lodowej
Sos winegret: 1/4 szklanki oliwy, 2 ząbki czosnku, cukier, sól, pieprz, sok z cytryny do smaku

Wykonanie:


Godzinę przed podaniem białe części pora pokroić w plasterki, kapustę i sałatę poszatkować. Wszystkie warzywa wymieszać i zalać sosem winegret wykonanym z oliwy, soku cytrynowego, czosnku, cukru, soli i pieprzu. Całość dokładnie wymieszać, sałatkę odstawić na minimum 1 godzinę, by nabrała smaku.

Pomidory zapiekane w cieście

Składniki:


1,5 kg podłużnych pomidorów, 2 cebule, majeranek, oregano, 2 łyżki oliwy, sól, pieprz
Kruche ciasto: 20 dag mąki krupczatki, 14 dag masła, 2 żółtka, sól, 2 łyżki zimnej wody

Wykonanie:


Pomidory zalać wrzącą wodą. Po minucie obrać ze skórki, przekroić wzdłuż na połowę. Wybrać pestki i miąższ. Ułożyć brzuszkiem do blachy. Pokropić oliwą, posypać majerankiem i oregano (nie solić). Wstawić do piekarnika na godzinę i piec w temperaturze 120 st. C. Wyjąć i przestudzić. Z podanych składników zagnieść ciasto i zawinąć je w folię spożywczą. Włożyć do lodówki na pół godziny. Połówki wystudzonych pomidorów ułożyć w żaroodpornej formie brzuszkami do dna, ściśle jeden obok drugiego. Cebulę pokroić w kostkę i zeszklić na oliwie, rozłożyć na pomidorach. Ciasto wyjąć z lodówki, rozwałkować, przykryć nim pomidory. Nakłuć widelcem, aby powietrze miało ujście. Wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 170 st. C na 30 minut. Po upieczeniu i ostudzeniu przykryć pokrywką i odwrócić. Udekorować gałązkami ziół.

Faszerowane bakłażany

Składniki:


4 małe bakłażany (po 20 dag), 6 małych pomidorów, cebula, 10 dag żółtego sera gouda, 15 dag długoziarnistego ryżu, szklanka rosołu (instant), 5-6 łyżek oleju, pół łyżeczki majeranku, sól, pieprz
Sos: 2,5 opakowania jogurtu naturalnego (45 dag), pęczek szczypiorku, pół pęczka natki pietruszki, 2 ząbki czosnku, sól, pieprz

Wykonanie:


Bakłażany oczyścić i umyć, przekroić wzdłuż na pół, a następnie wydrążyć. Połowę miąższu pokroić w kostkę, drugą połowę wrzucić do naczynia. Pomidory i cebulę umyć, pokroić w kostkę. Na tarce o średnich oczkach zetrzeć żółty ser. W tym czasie w osolonej wodzie ugotować ryż i osączyć. Na patelni rozgrzać olej, zeszklić cebulę, a następnie dodać pokrojony miąższ bakłażanów, dusić 5 minut. Zdjąć patelnię z ognia, dodać ryż, trzy czwarte sera oraz pomidory. Doprawić do smaku solą, pieprzem i majerankiem. Bakłażany napełnić przygotowanym nadzieniem, ułożyć w nasmarowanym tłuszczem żaroodpornym naczyniu, posypać resztą sera, polać rosołem i zapiekać w temperaturze 175 st. C przez około 40 minut. W czasie zapiekania przygotować sos z jogurtu naturalnego wymieszanego z posiekanym czosnkiem, zieleniną i doprawionego do smaku solą i pieprzem. Sos podawać do upieczonych bakłażanów.

Francuski placek warzywny

Składniki:


10 czubatych łyżek mąki (20 dag), 5 płaskich łyżek masła (10 dag), 6 jajek, 50 dag czerwonej i zielonej papryki, 2 cebule, puszka pomidorów bez skórki (850 ml), 15 dag żółtego sera, po pęczku bazylii i tymianku (lub po łyżce suszonych ziół), 2 ząbki czosnku, 2 łyżki oleju, sól, pieprz, tłuszcz do formy

Wykonanie:


Zagnieść mąkę z zimnym masłem, pół łyżeczki soli i 5 łyżkami wody. Przykryć, wstawić na 30 minut do lodówki. Obrać czosnek i cebulę. Cebulę pokroić w drobną kostkę, czosnek posiekać. Oczyścić paprykę, opłukać, pokroić w kostkę. W naczyniu rozgrzać olej, zeszklić czosnek i cebulę. Wrzucić paprykę, dusić razem. Zetrzeć połowę żółtego sera. Wymieszać z jajkami, rozdrobnionymi pomidorami (osączyć) i drobno posiekanymi ziołami. Doprawić do smaku. Ciasto rozwałkować na posypanym mąką blacie, wyłożyć nasmarowaną tłuszczem żaroodporną formę (o wymiarach 25 cm x 25 cm). Wypełnić warzywami, polać sosem pomidorowym. Zapiekać około 45 minut w temperaturze 200 st. C. Przykryć pokrojoną w paski resztą sera, zapiekać 5 minut.

Dodatek opracowała:
Joanna Czartoryska-Sziler.

Posted in Porady różne, Zdrowie jest najważniejsze | Leave a Comment »

Wariantowa twarz polskiej prezydencji

Posted by tadeo w dniu 20 czerwca 2011

Zamieszczone w notce zdjęcia ilustrują najważniejsze cechy Kuby Wojewódzkiego zwanego przez niektórych Kupą Powiatową. Który z obrazków bądź kombinacji obrazków najlepiej odzwierciedla cechy osobnika, który ma być twarzą polskiej prezydencji w UE?

1/ Osłaniana „twarz” celebryty

2/ Intelektualne centrum celebryty pod specjalnym nadzorem

3/ Barwy narodowe RP umieszczone przez antypatriotycznego nihilistę w kupie powiatowej. /Uwaga: Godło, barwy i hymn Rzeczypospolitej Polskiej podlegają ochronie prawnej. /art. 28, ust. 4 Konstytucji RP/

4/ Właściwa twarz abnegata

Nie pozwól, aby „takie coś” symbolizowało Polskę w UE.

Weź udział w akcji http://www.facebook.com/pages/Nie-dla-Wojew%C3%B3dzkiego-jako-twarzy-polskiej-prezydencji-UE/117215651697581

ttp://antonioiwaldi.nowyekran.pl/post/18114,wariantowa-twarz-polskiej-prezydencji

 

 

 

Posted in Polityka i aktualności | 1 Comment »