WIERZE UFAM MIŁUJĘ

„W KAŻDEJ CHWILI MEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ” — ZOFIA KOSSAK-SZCZUCKA

  • Słowo Boże na dziś

  • NIC TAK NIE JEST POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI JAK MIŁOSIERDZIE BOŻE – św. Jan Paweł II

  • Okaż mi Boże Miłosierdzie

  • JEZU UFAM TOBIE W RADOŚCI, JEZU UFAM TOBIE W SMUTKU, W OGÓLE JEZU UFAM TOBIE.

  • Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz.

  • Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia

  • WIELKI POST

  • Rozważanie Drogi Krzyżowej

  • Historia obrazu Jezusa Miłosiernego

  • WIARA TO NIE NAUKA. WIARA TO DARMO DANA ŁASKA. KTO JEJ NIE MA, TEGO DUSZA WYJE Z BÓLU SZUKAJĄC NAUKOWEGO UZASADNIENIA; ZA LUB PRZECIW.

  • Nie wstydź się Jezusa

  • SŁOWO BOŻE

  • Tak mówi Amen

  • Książki (e-book)

  • TV TRWAM

  • NIEPOKALANÓW

  • BIBLIOTEKA W INTERNECIE

  • MODLITWA SERCA

  • DOBRE MEDIA

  • Biblioteki cyfrowe

  • Religia

  • Filmy religijne

  • Muzyka religijna

  • Portal DEON.PL

  • Polonia Christiana

  • Muzyka

  • Dobre uczynki w sieci

  • OJCIEC PIO

  • Św. FAUSTYNA

  • Jan Paweł II

  • Ks. Piotr Pawlukiewicz

  • Matka Boża Ostrobramska

  • Moje Wilno i Wileńszczyzna

  • Pielgrzymka Suwałki – Wilno

  • Zespół Turgielanka

  • Polacy na Syberii

  • SYLWETKI

  • ŚWIADECTWA

  • bEZ sLOGANU2‏

  • Teologia dla prostaczków

  • Wspomnienia

  • Moja mała Ojczyzna

  • Zofia Kossak

  • Edith Piaf

  • Podróże

  • Czasopisma

  • Zdrowie i kondyncja

  • Znalezione w sieci

  • Nieokrzesane myśli

  • W KAŻDEJ CHWILI MOJEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ.

  • Prezydent Lech Kaczyński

  • PODRÓŻE

  • Pociąga mnie wiedza, ale tylko ta, która jest drogą. Wiedza jest czymś wspaniałym, ale nie jest najważniejsza. W życiu człowieka najważniejszym jest miłość – prof. Anna Świderkówna

  • Tagi wpisów

    A.Zybertowicz A.Świderkówna Anna German Bł.K. Emmerich Bł. KS. JERZY Bł.M.Sopoćko Dąbrowica Duża Edith Piaf Jan Pospieszalski Jarosław Marek Rymkiewicz kard.Stefan Wyszyński Kardynał H. Gulbinowicz Kijowiec Kodeń Koniuchy ks.A.Skwarczyński Ks.Tymoteusz M.Rymkiewiecz Prof.Kieżun tv media W.Cejrowski Z.Gilowska Z.Kossak Z.Krasnodębski Św.M. Kolbe Żołnierze wyklęci
  • Cytat na dziś

    Dostęp do internetu ujawnia niewyobrażalne pokłady ludzkiej głupoty.

Licz na tych, którzy nie zawodzą

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2023

Posted in Religia, Znalezione w sieci, Święci obok nas | Leave a Comment »

Modlitwa do Pana Jezusa

Posted by tadeo w dniu 19 lipca 2023

Posted in Religia, Wiersze | Leave a Comment »

Całe życie oszczędzałem jak mój ojciec. Jaki ja byłem głupi…

Posted by tadeo w dniu 9 Maj 2023

Irek wreszcie uzbierał tyle, że stać go spełnienie największego marzenia. Zawsze chciał zjechać Stany wzdłuż i wszerz. Przejechać słynną Route 66 z Chicago do Los Angeles, zagrać w kasynie w Las Vegas i obejrzeć mecz NBA. Nie wziął tylko jednego pod uwagę. Czego? O tym napisał w liście do redakcji Facet XL.

Krzysztof Załuski

19,6 tys.

5 maja 2023, 14:39

"Całe życie oszczędzałem jak mój ojciec. Jaki ja byłem głupi..."Alexanderstock23 / Shutterstock

Oto treść listu:

(…) W przyszłym roku skończę 63 lata. Jestem rozwodnikiem, nie mam dzieci. (…) Całe życie ciężko pracowałem. Wszystkiego sam się dorabiałem (…)

(…) Ojciec pochodził ze wsi. Miał liczne rodzeństwo. Tylko jemu udało się wyrwać do miasta. Został zawodowym żołnierzem. W domu panowała zawsze dyscyplina. Był surowy, ale sprawiedliwy. (…)

To on uczył mnie od dziecka oszczędności. Wymagał ode mnie, żebym dbał o swoje rzeczy, zabawki. Przestrzegał przez pożyczaniem czegokolwiek. Pilnował, żebym po każdej zabawie chował wszystko na swoje miejsce. Miało to mnóstwo zalet. Do dzisiaj jestem tak nauczony, że po każdej pracy, czy to na działce, czy w garażu czyszczę dokładnie narzędzia i układam je na półkę czy też wieszam na ścianie. Tego mnie ojciec nauczył. Mam w domu wiele jeszcze przedmiotów sprzed lat, które są w idealnym stanie. Nawet jedną z pierwszych wiertarek ojca, która działa bez zarzutu i trzymam ją jeszcze w fabrycznym opakowaniu. (…)

ZOBACZ RÓWNIEŻ

„To będą kolejne smutne dla mnie święta. Sam sobie życie schrzaniłem”Niezwykła historia z września 1939 r. w Lublinie. Jak polski oficer uratował życie niemieckiemu lotnikowi Luftwaffe

(…) Ojciec oszczędzał na wszystkim. Wymagał tego też od matki. Nie byliśmy biedni. Rodzice mieli służbowe mieszkanie, za które płacili grosze. Ja z młodszym bratem mieliśmy w zasadzie wszystko to, co inne dzieci z osiedla. Wtedy nie było aż tak dużych różnic jak dzisiaj. (…)

(…) Pamiętam przede wszystkim, jak ojciec pilnował, żeby zawsze gasić światło, nie zużywać niepotrzebnie wody i nie marnować jedzenia. To mi pozostało do dzisiaj. Tak samo jak odkładanie pieniędzy. Po każdej wypłacie, ojciec siadał z mamą przy stole i układali banknoty na różne kupki: to na życie, to na węgiel, to na rachunki, a reszta na książeczkę. Co miesiąc. Ojciec zawsze powtarzał, że trzeba mieć oszczędności, bo nigdy nie wiadomo, kiedy i na co będą potrzebne.

about:blank

(…) Rodzice nigdy – z tego, co pamiętam – nie wydawali na „głupoty”. Bardzo rzadko chodzili na dancingi czy sylwestra. Imprez przy grillu nikt wtedy jeszcze nie znał. Przez wiele lat uważali, że chodzenie do restauracji na obiad czy korzystanie z taksówki to zbędny wydatek. (…)

Ojciec zmarł dosyć młodo. Miał wylew w wieku 61 lat. Nie przeżył. Mama zmarła cztery lata temu. (…) Jak sięgam pamięcią, rodzice nigdy nie wyjeżdżali na urlop. Ojciec był tylko dwa razy w sanatorium. Pamiętam tylko, że jak wrócił z Kudowy, to chwalił się, że nie wydał wszystkich pieniędzy, jakie wziął ze sobą na wyjazd. Nie skusił się nawet na jakąkolwiek wycieczkę, bo to przecież były dodatkowe wydatki. Taki był przez całe życie. (…) Mama była przez niego całkiem zdominowana i nigdy mu się nie sprzeciwiała. Nic z tego życia nie skorzystali. (…)

(…) Dzisiaj z perspektywy czasu widzę, że niestety przejąłem wiele negatywnych cech po ojcu. Byłem i jestem skąpy. To pewnie też było powodem, że moje małżeństwo rozpadło się już po dwóch latach. Ewa się na mnie poznała. Powiedziała, że nie chce być dłużej z kimś, kto w notesie codziennie zapisuje, ile wydał pieniędzy i na co. Tak, zapisywałem. Sądziłem, że w ten sposób będę mógł mądrze gospodarować pieniędzmi, planować wydatki. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Ewa chce mieć jakieś dodatkowe, własne pieniądze na swoje potrzeby. Rodzice moi mieli przecież wspólną kasę i chciałem, żeby u nas też tak było. Nic dziwnego, że na tym tle dochodziło do częstych kłótni i w końcu zakończyło się to rozwodem. Ten mój notes mam do dzisiaj. Zapisywałem w nim nawet tak drobne wydatki jak zakup pączka.

(…) Miałem swoje marzenia. To jasne. Od dziecka uwielbiałem westerny, Dziki Zachód. Byłem w ogóle zafascynowany Ameryką, Stanami Zjednoczonymi. Puszki po coca coli czy puste opakowania po marlboro przechowywałem jak najcenniejsze relikwie. To był dla mnie wyśniony świat. W pokoju na ścianie powiesiłem nawet wielką mapę USA. Znałem na pamięć stolice poszczególnych stanów, wiedziałem kiedy i jaki prezydent rządził. Do dzisiaj jestem zafascynowany tym krajem. Marzyłem, że kiedyś pojadę tam na rok. Wyobrażałem sobie, że wypożyczam sobie ogromnego krążownika szos i ruszam z Chicago najsłynniejszą na świecie drogą – Route 66. Cel – Los Angeles. Po drodze najsłynniejsze kaniony, przydrożne bary, parki narodowe i oczywiście Indianie (…)

(…) Miałem kilka lokat. Na życie wydawałem niewiele. Kiedy Ewa odeszła, skrupulatnie planowałem zakupy. Z promocjami byłem na bieżąco. Potrafiłem jechać nawet na drugi koniec miasta, bo tam akurat było najtańsze mleko i ser. Nie, nie samochodem. Specjalną linią autobusową, gdzie zamiast biletu obowiązywały paragony ze sklepu. Czysty zysk. (…) Ubrania kupowałem tylko w ciuchlandach. Ale trzeba było wiedzieć, w jakie dni są w nich przeceny. Ja wiedziałem…

(…) Z samochodu korzystałem tylko wtedy, kiedy musiałem coś przewieźć czy jak rzeczywiście nie było innego wyjścia. Sporadycznie jednak jeździłem do miasta, bo 3 czy 3,50 zł za godzinę parkingu piechotą przecież nie chodzi. Miałem zamiar zamontować w samochodzie instalację gazową, ale obliczyłem, że przy moich rocznych przebiegach rzędu 4-5 tysięcy kilometrów, to mi się nie opłaca. Mój fiat i tak palił na trasie niecałe 6 litrów.

(…) Na urlopie byłem dwa razy. Raz u wujka w Bieszczadach, tuż po rozwodzie. Namówił mnie, bo likwidował swoją pasiekę. Chciał mi dać ul. Za darmo. Miałem zamiar go postawić na swojej działce. I wszystko byłoby pięknie, ale sąsiedzi się zbuntowali. Ich dziecko było podobno uczulone i nie chcieli sąsiedztwa pszczół. Ustąpiłem, a ul sprzedałem. (…) Drugim razem pojechałem na kilka dni do kolegi na Mazury. Zapraszał mnie tam od wielu lat. Na nocleg nie musiałem wydawać, kilka razy zaprosił mnie do restauracji swojego brata, to też nie płaciłem. Chciał mnie wyciągnąć na rejs statkiem wycieczkowym, ale się wykręciłem chorobą morską. W rzeczywistości nie chciałem wydawać 180 złotych. (…)

(…) W mieszkaniu od lat nic nie zmieniałem. Zaraz po rozwodzie spłaciłem część Ewy. Zrobiła wielkie oczy, kiedy pokazałem jej zapiski, z których łatwo i szybko można było sprawdzić ile dołożyłem do naszego mieszkania w ciągu dwóch lata małżeństwa. Co do złotówki. Taki byłem skrupulatny. (…)

(…) Niska inflacja nie była mi na rękę. Lokaty były coraz mniej opłacalne, ale co roku moje konto i tak rosło, co mnie bardzo cieszyło. Nawet wybudzony ze snu mogłem podać mój stan konta z dokładnością do złotówki.

(…) Czasami łapałem się na tym, że z tym skąpstwem to jednak przesadzam. Specjalnie udawałem, że mogę mieć objawy takie jak przy koronowirusie, żeby tylko nie pojechać na chrzciny do kuzyna. To przecież wiązałoby się z kupnem prezentu, a do tego dojazd, czyli koszty paliwa. (…) Żal mi też kiedyś było pieniędzy na nowe opony do samochodu. Kupiłem używane po 60 złotych. Jedna rozleciała się już po miesiącu. (…)

(…) Kiedyś planowałem, że jak pójdę na emeryturę, to wreszcie ruszę na ten mój podbój Ameryki. Czasami siadałem przed komputerem i sprawdzałem trasę, gdzie można się zatrzymać, zjeść, coś ciekawego obejrzeć. Porównywałem też ceny noclegów, żeby broń Boże nie przepłacać. Plany miałem dalekosiężne. Niestety, musiałem je wszystkie zweryfikować. (…)

(…) Zaczęło się od operacji na wrzody żołądka. Już wcześniej miałem często zgagę, bolał mnie brzuch, ale to u nas było rodzinne. W końcu jak mnie w nocy złapał ból, to wylądowałem od razu na SOR-ze, a potem na stole operacyjnym (…)

(…) Długo dochodziłem do siebie. Przy okazji wyszło, że lekarze coś tam zauważyli niepokojącego w zastawce serca. I zaczęły się wizyty u kardiologa. Na NFZ oczywiście, bo przecież nie będę płacić po 300-400 złotych za prywatną wizytę. Trochę to trwało zanim dostałem się do „państwowego” lekarza, a ten od razu po badaniach nakrzyczał na mnie, dlaczego tak późno się zgłaszam, bo stan mojego serca znacznie się pogorszył. Do tego doszło jeszcze nadciśnienie i powiększony gruczoł krokowy. (…) Codziennie łykam garść prochów. (…) Mam też problem z kręgosłupem. Są dni, kiedy nie mogę wstać z łóżka, czeka mnie też operacja oka. Początek zaćmy. Byłem już tyle na zwolnieniach, że wysłali mnie na komisję lekarską. Dostałem rentę. (…)

(…) Jak się lepiej czuję, to siadam sobie przed tym moim komputerem. Mam otwarte w przeglądarce dwa okienka: jedno to wyciąg z mojego konta, a drugie to strona z największymi atrakcjami Stanów.

(…) Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek spełnię te swoje „amerykańskie marzenia”. Boję się, że z tego życia już niewiele skorzystam. Tak jak mój ojciec.

Krzysztof Załuski

https://www.onet.pl/styl-zycia/facet-xl/cale-zycie-oszczedzalem-jak-moj-ojciec-jaki-ja-bylem-glupi/4xe58kr,30bc1058

Posted in Znalezione w sieci, Świadectwa | 2 Komentarze »

Śluby krakowskie

Posted by tadeo w dniu 27 marca 2023

Opis:

Śluby krakowskie były wynikiem prześladowania unitów (ludności obrządku greckokatolickiego Kościoła rzymskiego) w zaborze rosyjskim i dotyczyło to wielu moich przodków łącznie z najbliższą rodziną po mieczu. Po likwidacji cerkwi unickiej w 1875 r. i nakazu przejścia na prawosławie wszyscy, którzy mieli przodka ochrzczonego w cerkwi unickiej, nie mogli przejść ma katolicyzm. Z ich dotychczasowych z cerkwi unickich usuwano wszystko, co się łączyło z liturgią łacińską, zatem organy, konfesjonały, monstrancje, dzwonki itp. Urzędnicy carscy namawiali, aby unici dobrowolnie przyjęli prawosławie. Potem stosowano groźby i nakładano bardzo wysokie kontrybucje. A gdy to nie przynosiło oczekiwanych rezultatów więziono lub zsyłano ich na Sybir. Wreszcie uciekano się do użycia broni i morderstw.

W tamtym okresie kapłani zwerbowani do pracy konspiracyjnej oraz przybyli z Galicji Jezuici potajemnie gromadzili się z unitami i odprawiali msze święte, spowiedź świętą a także udzielano w tajemnicy chrzest dzieci i śluby małżeńskie. Sporządzali oni również po tym dokumenty takie jak akty chrztów, małżeństw, zgonów; akta przechowywano w jednym z kościołów Krakowa (w zaborze austriackim), stąd wzięło się określenie: „śluby krakowskie”. Wszystko w konspiracji i utajnieniu, by uniknąć sprowadzenia represji ze strony władz carskich. Młodzi małżonkowie, którzy nie chcieli wziąć ślubu religijnego w cerkwi prawosławnej, musieli niekiedy musieli pokonać pieszo ponad 500km, nielegalnie przejść granicę zaborów, aby taki związek zawrzeć.

Np. w moim drzewku ślub Barbary Czernik c/Dawida z Prokopem Moniuszko w dniu 09 października 1881r. odbył się w Leżajsku (Galicja) według obrządku katolickiego. Ślubu udzielił misjonarz. Świadkowie na ślubie: Jan Zabłocki z Dąbrowicy Dużej (lat 45) i Stefan Dawidziuk z Połosek (lat 30) – https://czernik.naszagenealogia.pl/schemat_65_.html

A więc Śluby krakowskie są to śluby zawarte w okresie 1875-1905 przez obywateli Królestwa Polskiego wyznania greckokatolickiego (unitów z zaboru Rosyjskiego), którzy przeszli „nielegalnie” w świetle rosyjskiego prawa na katolicyzm. W Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie jest dokładnie zbiór o nazwie Pro Regno Poloniae (za okres Królestwa Polskiego) i jest ponad 3700 takich ślubów.

Rok 1905 jest w historii mojej rodziny jest jedną z najważniejszych dat. To wtedy skończyła się ich gehenna jako unitów prześladowanych przez władze carskie. W tym roku car Rosji wydał ukaz tolerancyjny, na mocy którego dawni unici mogli powrócić na łono kościoła rzymskiego. Ponieważ wszystkie cerkwie unickie były od trzydziestu lat świątyniami prawosławnymi, więc dawni unici wraz z rodzinami przechodzili do kościoła rzymsko-katolickiego. Przechodzenie na katolicyzm równało się z uznaniem ich polskości.

Na gruncie Prawa małżeńskiego KP z roku 1836 śluby krakowskie zawarte bez zgody proboszcza właściwego były z mocy prawa nieważne. Dlatego zapewne wpisywano je ponownie do ksiąg kościelnych. W związku z tym w latch 1905 – 1909 małżonkowie, którzy wcześniej potajemnie zawarli religijny związek małżeński, przychodzą do swego proboszcza i przekazują informacje, gdzie i kiedy wzięli ślub. Podają nazwę parafii, dokładne daty, nazwisko księdza udzielającego ślubu, informacje o dzieciach i datach ich urodzenia sprzed 1905 roku. Paradoksem tej historii jest również to, że to rosyjskie prześladowania sprawiły, że unici nie tylko zostali Polakami, ale stali się gorącymi katolikami i patriotami.

Zobacz także: https://czernik.naszagenealogia.pl/

Posted in Historia | Leave a Comment »

2 dni i czuje się jak nowo narodzona: Babcia nauczyła mnie fantastycznego przepisu na duszący kaszel.

Posted by tadeo w dniu 30 stycznia 2023

Porady • Zdrowie | December 5, 2022

Moja rodzina i ja nie byliśmy w stanie pozbyć się wirusa, który od ponad dwóch tygodni utrzymuje się w naszym domu.

Nie pomogły nam nawet syropy z apteki, więc poradziłem się staruszce, która dała mi swój „gwarantowany” przepis na grypę, kaszel i przeziębienie.

Ugotowałam dawkę dla całej rodziny i choć nigdy bym w to nie uwierzyła, w ciągu 2 dni nasza kondycja diametralnie się poprawiła. Irytujący kaszel ustąpił i w końcu dobrze spaliśmy. Ustąpiły również inne objawy – nieżyt nosa, ból głowy, ból zatok. Gorąco polecam, nie masz nic do stracenia, możesz tylko zyskać. Od teraz będę to robiła zawsze, gdy pojawią się jesienne wirusy, grypa i przeziębienia.

Dzięki naturalnemu działaniu antybiotycznemu czosnek radzi sobie z wieloma wirusami i bakteriami. W połączeniu z gorącym mlekiem to zupełny cud dla zdrowia. Wypróbuj ten ponadczasowy przepis i zobacz, co się z Tobą stanie. Cała rodzina skorzysta z tych efektów zimą.

Eliksir czosnkowy pomoże na:

  • astmę
  • przeziębienie
  • zapalenie płuc
  • artretyzm
  • żółtaczkę
  • impotencję
  • grypę
  • bezsenność
  • suchy i duszący kaszel
  • przewlekłe zapalenie stawów
  • wzmocnienie odporności
  • serce i wątrobę
  • skrzepy krwi
  • krążenie krwi
  • cholesterol

Przepis na eliksir czosnkowy

Składniki:

  • 5-6 ząbków czosnku
  • 250 ml mleka
  • 125 ml wody
  • 1,5 kg miodu

Przygotowanie:

W garnku podgrzej mleko z wodą. Dodaj zmiażdżony czosnek i zagotuj.

Jak tylko mleko czosnkowe zacznie się gotować zmniejszyć ogień i mieszać, do czasu, gdy około połowa objętości wyparuje. Nie utrzymuj czosnku długo w temperaturze wrzenia, aby nie stracić jego najcenniejszych składników.

Następnie odcedź mleko, dodaj miód i dobrze wymieszaj. Pij mleko czosnkowe gorące lub przynajmniej ciepłe. Na wszelki wypadek pij raz dziennie (maks. 1 szklanka), szczególnie w okresie jesienno-zimowym.

Jeśli jednak nadal ​​jesteś zbyt chory, zafunduj sobie ten eliksir zdrowia przynajmniej dwa razy w tygodniu. Stosuj podczas choroby: W przypadku choroby lub któregokolwiek z powyższych problemów, zwiększ dawkę mleka czosnkowego do trzech razy dziennie.

Pamiętaj, że mleko czosnkowe należy pić od ciepłego do gorącego. Dobrą wiadomością dla każdego, kto przejmuje się wyrazistym smakiem i zapachem czosnku jest to, że gotowanie eliminuje nieprzyjemny i specyficzny zapach czosnku.

Dlatego ten napój będzie akceptowany również przez dzieci. Mleko czosnkowe mogą pić również osoby, u których surowy czosnek powoduje problemy z trawieniem. Wskazówka dotycząca duszącego kaszlu:

Aby pozbyć się silnego, duszącego kaszlu, dodaj szczyptę kurkumy do mleka czosnkowego. Jeśli jednak cierpisz na nietolerancję mleka, istnieje dla Ciebie równie skuteczna alternatywa, a mianowicie herbata czosnkowa.

Mleka czosnkowego powinni również unikać diabetycy i matki karmiące.

http://www.poradnik-pl.top/2022/12/05/2-dni-i-czuje-sie-jak-nowo-narodzona-babcia-nauczyla-mnie-fantastycznego-przepisu-na-duszacy-kaszel/?fbclid=IwAR08B0q75SNH0kRv0yQv-2c1yCVvhQwv8Oy5E7dXznVxhz9b5Fqb4i-eJiE

Posted in Zdrowie jest najważniejsze | Leave a Comment »

W całym regionie msze w rocznicę śmierci o. Józefa Andrasza

Posted by tadeo w dniu 25 stycznia 2023

Na Sądecczyźnie obchodzimy 60. rocznicę śmierci ojca Józefa Andrasza SJ. Rocznicy towarzyszą okolicznościowe msze święte:

27 stycznia o godz. 18 w kościele pw. Miłosierdzia Bożego mszę świętą będzie celebrował wicepostulator procesu beatyfikacyjnego o. Józefa Andrasza, ojciec Mariusz Balcerak SJ z Krakowa. Parafia Wielogłowy jest miejscem chrztu świetego ojca Andrasza. Przy tej parafii działa bardzo prężnie Stowarzyszenie Andraszówka.

1 lutego zaś, o godz.17, odbędzie się msza święta w intencji beatyfikacji ojca Andrasza. Będzie celebrowana w Królowej Górnej. Z tej parafii wyszedł bowiem prywatny kult ojca Andrasza. Również w tym dniu celebrowana będzie rocznicowa Msza św o godz. 18 w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie. Przy tej bazylice, w kolegium jezuickim, mieszkał i pracował przez długie lata ojciec Józef Andrasz.

W ostatnim czasie została powołana i zaprzysiężona komisja historyczna i teologiczna do procesu beatyfikacyjnego ojca Józefa Andrasza. Jak wskazują materiały archiwalne z bazyliki św. Małgorzaty, rodzina ojca Andrasza od pokoleń mieszkała w Nowym Sączu.

W Nowym Sączu też Józef Andrasz rozpoczął edukację. Kontynuował ją jako scholastyk jezuicki podczas I wojny światowej. Wielokrotnie odwiedzał swoją matkę i rodzinę. Wyjazdy do Nowego Sącza były też okazją spotkań z okolicznymi kapłanami i świeckimi celem rozniecania kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Można się i dzisiaj dopatrzeć wkładu ojca Andrasza w dużą pobożność dla Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jak wskazują ojcowie Jezuici pracujący w Nowym Sączu, praktyki tłumnych spowiedzi pierwszopiątkowych nie są tak powszechne w innych rejonach Polski. (SP) Fot. archiwum/domena publiczna.

W całym regionie msze w rocznicę śmierci o. Józefa Andrasza

https://sadeczanin.info/kultura-edukacja-religia/w-calym-regionie-msze-w-rocznice-smierci-o-jozefa-andrasza

Posted in Miłosierdzie Boże, Św. Faustyna, Święci obok nas | Leave a Comment »

Film o istnieniu czyśćca

Posted by tadeo w dniu 21 grudnia 2022

https://gloria.tv/post/vybP3s9MY4Wx3VKyEHNE6Jbvw?fbclid=IwAR3IWUdcMSNRT2DkR7sLstTxpty1BEMLI-i4SnvZbDffoiJutcqseRvkTos#115

Posted in Filmy - Polecam, Filmy religijne | Leave a Comment »

Uwolnijcie nas stąd! (Cała książka) – Maria Simma

Posted by tadeo w dniu 21 grudnia 2022

Wywiad rzeka, przeprowadzony przez nieżyjącego już dziennikarza Nick’a Eltz’a z austriacką mistyczką Marią Simma na temat Czyśćca i dusz w Czyśćcu cierpiących.

https://gloria.tv/post/vybP3s9MY4Wx3VKyEHNE6Jbvw?fbclid=IwAR3IWUdcMSNRT2DkR7sLstTxpty1BEMLI-i4SnvZbDffoiJutcqseRvkTos#115

Posted in Religia | Leave a Comment »

Maryja objawiła się pielęgniarce Pierinie Gilli i powiedziała…

Posted by tadeo w dniu 8 grudnia 2022

Montichiari jest niewielkim miasteczkiem w północnych Włoszech. Od 1946 do 1991 roku najpierw tam, a potem w położonej nieco na uboczu dzielnicy miasteczka – Fontanelle Matka Boża miała się wielokrotnie ukazać Pierinie Gilli, pielęgniarce w miejscowym szpitalu. Oto co Maryja mówiła tej pobożnej kobiecie.

Artykuł

Często komisja powoływana przez biskupa ma poważne wątpliwości w stosunku do prywatnego objawienia. Zapada werdykt negatywny, ale kult w miejscu „objawienia” rośnie. Wobec przykładów autentycznej pobożności zainspirowanej kontrowersyjnym objawieniem prywatnym biskupi decydują się często, nie unieważniając poprzedniej opinii, na zaakceptowanie kultu.

Tak stało się w przypadku Pieriny Gilli i jej wizji w Montichiari i Fontanelle. W 1971 zapadło rozstrzygnięcie negatywne, a 29 lat później biskup Brescii uznał kult czczonej tam Matki Bożej.

Montichiari jest niewielkim miasteczkiem w północnych Włoszech, 20 km od Brescii. Od 1946 do 1991 roku najpierw tam, a potem w położonej nieco na uboczu dzielnicy miasteczka – Fontanelle Matka Boża miała się wielokrotnie ukazać Pierinie Gilli, pielęgniarce w miejscowym szpitalu. W swoich wielu orędziach Matka Boża miała nawiązywać do objawienia w Fatimie, nakazała też wybicie medalika (jak w 1830 r. w Paryżu). Przesłania okazały się tak uniwersalne, że figury Matki Bożej z Montichiare, zwanej Różą Mistyczną lub Duchowną, zaczęto stawiać w kościołach na całym świecie.

Trzy miecze i trzy róże

Pierina Gilli urodziła się w wiosce San Giorgio pod Montichiari 3 sierpnia 1911 r. Jej ojciec Pancrazio był rolnikiem. Matka, Rosa, urodziła 9 dzieci. Rodzina była bardzo biedna. Ojciec Pieriny zmarł po I wojnie światowej wskutek ran odniesionych na froncie. Pierina chciała wstąpić do klasztoru, ale nie pozwoliła jej na to poważna choroba płuc. Potem pracowała w szpitalu w Montichiari. Tam też, 24 listopada 1946 roku, po raz pierwszy ujrzała Matkę Bożą. Otoczona nimbem światła Maryja wydała się jej bardzo piękna, pełna majestatu, z ogromnie smutną twarzą. Z jej oczu płynęły obficie łzy, spadając na ziemię. Miała szatę koloru fioletowego, a na niej biały welon. Trzy wielkie miecze były zanurzone w jej piersi. Szatę zdobiły trzy róże: biała, czerwona i złota. Z tymi różami Pierina będzie widzieć Najświętszą Marię Pannę jeszcze wielokrotnie. Rzekome objawienia trwały bowiem do śmierci wizjonerki, 12 stycznia 1991 r.
Podczas pierwszego objawienia Matka Boża miała powiedzieć tylko trzy słowa: „Modlitwy, ofiary, pokuty!” Potem znikła.

Drugie rzekome objawienie miało miejsce 1 lipca, a trzecie 13 lipca 1947 roku. Dopiero podczas trzeciego Pierina Gilli usłyszała orędzie:

„Jestem Matką Jezusa i Matką was wszystkich. Pan mnie przysyła, aby rozpowszechnić jak najbardziej nabożeństwo maryjne w instytutach i kongregacjach religijnych (…) oraz wśród kleru. Wszystkim, którzy mnie czczą obiecuję moją opiekę, odnowienie powołań, mniej odszczepieństwa i wielkie pragnienie świętości. Niech każdy 13 dzień miesiąca będzie dniem modlitwy poświęconym Maryi (…). Sprawię, że dzień ten obfitować będzie w łaski i powołania”.

Podczas kolejnych „objawień” wyjaśnienia doczekały się atrybuty z jakimi miała ukazywać się Matka Boża: trzy miecze i trzy róże. Trzy miecze oznaczają zmniejszenie powołań, grzeszne życie wielu kapłanów oraz nienawiść do Kościoła. Natomiast trzy róże: biała, czerwona i żółta oznaczają kolejno: ducha modlitwy, poświęcenia i pokuty.

„Pragnę, aby w każdym zgromadzeniu i w każdym instytucie zakonnym były dusze, które żyją wielkim duchem modlitwy, aby otrzymać łaskę, że żadne powołanie nie zostanie utracone. To oznacza róża biała.
Pragnę, aby znalazły się dusze, które mogą się poświęcić aktom wynagrodzenia, aby obmyć grzechy i zniewagi zadane Naszemu Panu przez dusze konsekrowane. Oto co oznacza róża czerwona.
Pragnę, aby inne dusze poświęciły swe życie na wynagrodzenie i oczyszczenie zdrady, jaką Nasz Pan cierpiał z powodu kapłanów, którzy się przyłączają do zdrady Judasza. To oznacza róża złota
” – miała mówić Maryja.

.

Krew na figurze


Najbardziej spektakularne wydarzenia miały miejsce 22 października 1947 roku. One to przesądziły o niebywałej późniejszej popularności kultu Matki Bożej z Montichiari.

Pierina pracowała w szpitalu. Była godzina 18. Wchodziła po schodach z tacą z jedzeniem dla pacjentów, kiedy jakiś głos uprzedził ją wewnętrznie, mówiąc z naciskiem: „Nadeszła godzina cudu!”
Natychmiast poinformowała o tym przełożoną. Nowina o zbliżaniu się cudu sprowadziła wielu ludzi do kaplicy szpitalnej. Pierina weszła w stan ekstazy. Ujrzała, że z boku figury Jezusa Ukrzyżowanego zaczęła wylewać się krew. Wzięła z ołtarza puryfikaterz i otarła krew. Potem znów weszła w stan ekstazy. Ukazała się jej Matka Boża, mówiąca: „Przychodzę po raz ostatni prosić was o nabożeństwo już wskazane. Mój Boski Syn zechciał pozostawić ślady Swej drogocennej krwi na świadectwo wielkości Jego Miłości do ludzi, od których otrzymuje w zamian wielkie zniewagi. Weź puryfikaterz i pokaż go obecnym.”
Wtedy Pierina wzięła puryfikaterz i pokazała go wszystkim ze słowami: „Oto krople Krwi Pana.” Obecni widzieli plamy krwi na tkaninie.

Potem Pierina widziała jeszcze Matkę Bożą w innych miejscach, m.in. w kościele. Świadkami tych rzekomych objawień były setki ludzi. Wizjonerka wchodziła w stan ekstazy. Dwukrotnie Matka Boża miała jej nakazać uczynienie znaku krzyża językiem na czterech płytkach kościelnej posadzki. Miał to być znak pokuty.

Negatywna opinia

Zarówno te szokujące chwilami sceny towarzyszące objawieniom, jak i sama treść orędzi – często się powtarzająca, nie zwiększały zaufania ks. Giacinto Tredici, biskupa Brescii do prawdziwości objawień.
Nie zmniejszyło tej nieufności kolejne „objawienie” – tym razem w katedrze w Brescii, w obecności tłumu ludzi. Tam Matka Boża miała kazać się nazywać Różą Duchowną.

Po tym „objawieniu” sprawa stała się głośna. O Pierinie pisała prasa, pielgrzymi przyjeżdżali z całych Włoch. Biskup nakazał wówczas wizjonerce przenieść się do klasztoru w Fontanelle, dzielnicy miasteczka. Wizje ustały. Do czasu jednak. 17 kwietnia 1966 roku, po 19 latach, nastąpiła ich nowa seria.
Od 17 kwietnia do 6 sierpnia 1966 roku Pierina miała cztery „objawienia” w Fontanelle, koło źródełka. 19 maja 1970 r. Matka Boża miała zażądać wybicia specjalnego medalika.

2 października 1971 r. biskup Brescii wydał negatywną opinię o rzekomych objawieniach. Tymczasem od 15 maja 1974 r. do 31 października 1976 r. doszło do kolejnej „serii objawień”. Towarzyszyło im ogromne zainteresowanie wiernych, uzdrowienia i nawrócenia.

Płaczące figury

W latach osiemdziesiątych kult rozprzestrzenił się błyskawicznie. Figury Madonna Rosa Mistica powstawały na całym świecie. I na całym świecie… „płakały”. Lista miejsc, w których odnotowano rzekomy płacz (czasem krwawymi łzami) tych figur jest niewiarygodna:

Argentyna: Rosario (lipiec 1981), Bovril (kwiecień 1982), Villa Constitución (sierpień 1984), La Plata (lipiec 1988), S. Francisco Solano (lipiec 1988), Haedo (sierpień 1988, marzec 1990), Neuquen (grudzień 1991).

Australia: Queensl. Woodridge (wrzesień 1987), Brisbane (styczeń 1991).
Belgia: Postel (październik 1976), Maasmechelen (sierpień 1983), Montenaken (styczeń 1984), Limburg (wrzesień 1985).

Brazylia: Jambeiro (październik 1984), Santo Antonio (sierpień 1987), Juiz de Fora (maj 1987, maj 1989, maj 1991, maj 1992), Louveira (luty 1990, lipiec 1992), Itatiba (październik 1990) Rio de Janeiro (grudzień 1993), Campinas (grudzień 1991), Campos dos Goitacazes (październik 1992).

Burundi: Giheta (styczeń 1985).

Chile: Algarobito (luty 1985).

Czechy: Kojsor (wrzesień 1989).

Niemcy: Hemsbach (kwiecień 1983), Brilon-Bontkirchen (sierpień 1984), Zimmersrode (grudzień 1984), Neuenkirchen (czerwiec 1987), Olsberg (luty 1989), Fulda (wrzesień 1991) St. Ingbert (listopad 1993).

Dominikana: Santo Domingo (listopad 1984)

Ekwador: Quito (marzec 1990), Olón, Manglaralto (listopad 1990).

Francja: La Loupe (październik 1986), Albi (grudzień 1988), Fortheim (czerwiec 1991), Eckbolsheim (sierpień 1987).

Wielka Brytania: Birmingham (czerwiec 1993).

Kanada: Montreal (grudzień 1985), Saint John (czerwiec 1986), Windsor (kwiecień 1990), Petit Rocher (styczeń 1991).

Indonezja: Bajawa-Flores (sierpień 1988), Surubaya (styczeń 1993).

Irlandia: Cork (sierpień 1984), Skibbereen (sierpień 1986), Dublin (maj 1987), Fairhill, Cork City (grudzień 1987), Killarney (październik 1991), Abbeyfeall (październik 1991).

Włochy: Terme, Brescia (wrzesień 1982), Montichiari-Fontanelle (maj 1982, listopad, grudzień 1985),

Rzym, Loretto, Asyż, Florencja (październik 1984).

Kolumbia: Bogota (styczeń 1981), Calarca, Casavianra (styczeń 1981), Yumbo (styczeń 1981), Medellin (maj 1980), Manizales (maj 1980), Cali (styczeń 1981, marzec 1983) Pereira-Riseralda (marzec 1983), Cartagena (czerwiec 1984), Los Charcos (wrzesień 1984).

Malezja: Muar (styczeń 1989), Muar Johor (luty 1990), Kuala Lumpur (październik 1990).

Nigeria: Ibadan (wrzesień 1990).

Paragwaj: Barrio Herrera (październik 1988).

Peru: Tumbes (kwiecień 1984, czerwiec 1984, lipiec 1991).

Filipiny: Matatalaib (maj 1994), Sinillian (maj 1994), Manila (sierpień 1993, wrzesień 1991).

Singapur: Singapur (czerwiec 1989, luty 1990).

Hiszpania: Sotogrande (lipiec 1994).

RPA: Natal (kwiecień 1985).

Tanzania: Mwamza (luty 1988).

Węgry: Szeged (listopad 1979), Nagykanizsa (kwiecień 1988), Homokkomarom (kwiecień 1988), Nemeshetes (maj 1988), Mihald (wrzesień 1988).

USA: Nowy Jork (maj 1984, październik 1984), Chicago (maj 1984) Nowy Orlean (marzec 1985), Holywood (sierpień 1985), Grentfield (wrzesień 1985),

Wenezuela: Puerto La Cruz (wrzesień 1992), Pueblo Nuevo (sierpień 2001).

Kult legalny

Grób wizjonerki, źródło w Fontanelle oraz świątynia w Montichiari są odwiedzane rocznie przez ponad 100 tys. pielgrzymów.

15 sierpnia 2000 roku nowy biskup Brescii, ks. Giulio Sanguinetti zdecydował się uznać kult Matki Bożej w Montichiari. Przesłał także list do dwóch stowarzyszeń, które spontanicznie zajmowały się miejscami kultu w Fontanelle. Poinformował je o mianowaniu „kapłana, który ma zająć się sprawą kultu, w osobie Pierino Boselli, dyrektora diecezjalnego wydziału do spraw liturgii”.

23 lutego w Montichiari powstało nowe stowarzyszenie, utworzone z dwóch dotychczasowych, zatwierdzone przez biskupa i przez proboszcza Montichiari Franco Bertoni. Ma ono za cel szerzenie pobożności do Matki Bożej w Fontanelle. To nowe stowarzyszenie nazywa się „Róża Duchowna – Fontanelle”.

 ZAPOWIEDZ GODZINY LASKI

Matka Boża, objawiając w święto Niepokalanego Poczęcia, 8 grudnia 1947 r. powiedziała:
„Życzę sobie, aby mnie czczono jako Maryję Róże Mistyczną, Matkę Kościoła”.
„Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe miała miejsce Godzina Łaski dla całego świata”. „Dzięki modlitwie zanoszonej w tej godzinie ześlę niezliczone łaski dla duszy i ciała. Będą liczne nawrócenia”. „Pan Mój, Boski Syn Jezus okaże wielkie miłosierdzie jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za swych grzesznych braci”. „Ci, którzy nie mogą przyjść do Kościoła, niech modlą się w domu”. „Jest moim życzeniem, aby ta Godzina Łaski była praktykowana na całym świecie”.
„Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny Łaski”.

https://kosciol.wiara.pl/doc/491357.Montichiari-i-Fontanelle-Sila-kultu/3

Posted in Matka Boża | Leave a Comment »

GODZINA ŁASKI

Posted by tadeo w dniu 7 grudnia 2022

Posted in Matka Boża | Leave a Comment »

Z umierającymi

Posted by tadeo w dniu 7 grudnia 2022

Rozmowa z księdzem Adamem Trzaską, który przeżył śmierć kliniczną, a w krakowskim Hospicjum św. Łazarza pomógł przejść na drugą stronę dziewięciu tysiącom ludzi.

Czego najbardziej boją się umierający?

Myślę, że trzech rzeczy. Po pierwsze cierpienia. Nie wiedzą, czy są w stanie je unieść. Po drugie pewnej nieznanej. Nie wiedzą, gdzie idą. I po trzecie – samotności. Tego, że w momencie przejścia mogą zostać sami.

Życie duchowe - wiosna 106/2021

Życie duchowe – wiosna 106/2021

Kiedy zaczynałem moją pracę w hospicjum, na Mszę przychodziło więcej ludzi, teraz coraz bardziej trzeba o człowieka walczyć, trzeba zawalczyć, żeby przyjął Komunię.

Czy Eucharystia w hospicjum, z chorymi, z umierającymi, jest inna niż w parafii?

I tak, i nie. Eucharystia z jednej strony zawsze jest taka sama. Ale kontekst zbliżającej się śmierci, świadomość, że niektórzy są na niej ostatni raz w tym, doczesnym, życiu, sprawia, że staje się ona dla nas innym światem. Zresztą w ciągu tych dwudziestu lat, które tu posługuję, ten świat się zmieniał. Kiedy zaczynałem moją pra­cę w hospicjum, na Mszę przychodziło więcej ludzi, teraz coraz bardziej trzeba o człowieka walczyć, trzeba zawalczyć, żeby przy­jął Komunię. Trudniej też poczuć, nawet u osób, które się nawra­cają, że Eucharystia jest dla nich w centrum. Ale bywają sytuacje związane z Eucharystią pokazujące głębszy świat wiary.

Na przykład zmarła tu przed wielu laty pani Maria, która choro­wała na zanik mięśni (stwardnienie zanikowe boczne). Porozumie­wała się z nami za pomocą linijki, na której jej rodzina wypisała cały alfabet. Był na niej przyczepiony suwak, który przesuwało się na kolejne litery, a pani Maria mrugnięciem dawała znać, o jaką literę chodzi. Litery zapisywało się w słowa, słowa w całe zdania. Kontakt z nią był więc już bardzo utrudniony. To była osoba związana z Duszpasterstwem Akademickim przy kościele św. Anny w Krakowie. Odwiedzał ją ks. Adam Boniecki. Na pogrzebie pani Marii ks. Boniecki wspominał, że przychodził do niej z „plotkami” ze świata, a ona, wskazując oczami litery na tej linijce, zawsze mu mówiła: „Pomódlmy się”.

Kiedy przychodziłem do pani Marii z Komunią świętą, po jej po­liczkach spływały łzy. Mogła przyjąć tylko okruszek, który był w stanie rozpuścić się jej w ustach, ale zawsze na Komunię cze­kała i zawsze ją przyjmowała. Pewnego dnia pani Maria straciła przytomność. Nie było z nią kontaktu. Jej brat poprosił, bym od­prawił w jej intencji Mszę. Kiedy w czasie rozdawania Komunii wszedłem na oddział, zobaczyłem, że pani Maria jest przytomna. Przyjęła Komunię i znów popłynęły jej łzy. Wróciłem do ołtarza, skończyłem odprawiać Mszę i powiedziałem jej rodzinie, która była w kaplicy, że mama odzyskała przytomność, że przyjmowała Komunię. Pobiegli do pokoju, a ona znów była nieprzytomna… To był dla mnie wyraz ogromnej wiary tej kobiety i obecności Boga, który w tę ludzką wiarę wchodzi i na nią odpowiada.

Takim mocnym doznaniem jest dla mnie zawsze błogosławienie chorych Najświętszym Sakramentem. Kiedy chodzę po pokojach rozdawać Komunię i ktoś nie może jej przyjąć, to błogosławię go Najświętszym Sakramentem. Wyszedłem kiedyś z założenia, że jeżeli w Lourdes chorych, którzy przychodzą tam na modlitwę, błogosławi się Najświętszym Sakramentem w monstrancji, to ja tych, którzy nie mogą przyjąć Chrystusa, też mogę przecież po­błogosławić, żeby ich nie omijać, skoro choroba nie pozwala im przyjąć Komunii.

Pamiętam, że pewnej niedzieli wszedłem do sali, gdzie przy łóżku chorej, nieprzytomnej kobiety siedziała jej krewna i trzymała ją za rękę. Kiedy kończyłem robić nad tą chorą znak krzyża, jej krew­na westchnęła: „Umarła…”. I wtedy człowiek ma świadomość, że przyszedł z Chrystusem, który tę osobę zabrał ze sobą i przeprowa­dził na tamten świat. To była artystka, która po przeżyciach oku­pacyjnych, po aresztowaniu jej narzeczonego, na całe dziesiątki lat przestała mówić. Przez wiele lat była w zakładzie zamkniętym, ale lekarze w końcu stwierdzili, że nie jest chora, tylko po prostu nie mówi. Kiedy trafiła do nas, do hospicjum, też nie mówiła. Pierw­sze słowo, które powiedziała do mnie, to było „Amen” po przyję­ciu Komunii. Następnym razem powiedziała: „Bóg zapłać”. To, co mało widoczne, nagle zaczyna trafiać do człowieka głębiej.

Był też kiedyś u nas starszy mężczyzna, żołnierz Armii Krajowej, który walczył w Powstaniu Warszawskim. Zapamiętałem nawet jego pseudonim, bo był bardzo charakterystyczny – „Bimber”. Po­wiedział, że ojciec „produkował” i tak do niego przylgnęło. Kiedyś ten pan był w pierwszy piątek miesiąca na Mszy świętej. Siedział na wózku inwalidzkim. Gdy rozdawałem Komunię, chwycił mnie mocno za przegub, przyciągnął sobie moją dłoń z komunikantem przed same oczy i patrząc na Chrystusa z bliska, na cały głos złożył wyznanie wiary: „Wierze, wierzę, że Ty jesteś moim Zbawicielem”. Przyjął Chrystusa, Msza się skończyła, poszedł wypalić papierosa, wrócił do pokoju i umarł… Takie rzeczy we mnie zostają na długo – świadectwo ludzi, którzy w Eucharystii na pewno widzieli Boga.

Zupełnie innym przeżyciem, dla mnie jako księdza, jest przycho­dzenie z Komunią do tych, którzy tak naprawdę nie powinni jej przyjmować, ponieważ ze względu na ich stan chorobowy nie wia­domo, co się stanie. Czasem na przykład po przyjęciu Komunii ktoś zwymiotuje i trzeba zadbać o to, żeby hostię godnie rozpuścić. Oczywiście staramy się z całych sił, żeby do tego nie dochodziło, ale to się zdarza. Tego typu zdarzenia uświadamiają mi ogromną pokorę Boga wobec naszych ludzkich słabości fizycznych i poka­zują, że Bóg się na to nie obraża. Przyznam, że to dla mnie niesa­mowite przeżycie, którego doświadczam tu, w hospicjum. Mimo tego wszystkiego Bóg jest tutaj z nami, przychodzi do nas.

Jak wygląda Księdza posługa w czasie pandemii?

Rzeczywiście to, o czym mówiłem, to świat „do pandemii”. Gdy wirus rozszedł się po świecie, zaczęto się bać, zaczęto wprowadzać różne ograniczenia. Ten lęk do hospicjum też dotarł. Nagle naszym chorym zakazano wychodzić z oddziałów na Eucharystię, bojąc się przenoszenia wirusa, nakazano im pozostać na oddziałach, ogra­niczono ich poruszanie się i kontakt z ludźmi. Mimo że do kapli­cy mają dwa kroki i jesteśmy dość bezpieczni. Z zewnątrz nikt nie może do nas przyjść, wprowadzono też duże obostrzenia. Chorzy jednak nie wychodzili z sali, zostali w pokojach. Niektórzy bardzo to przeżyli. Inni, kiedy nastąpiło już poluzowanie tych obostrzeń, nagle mówią, że nie chcą iść na Mszę świętą, bo jest dyspensa. Skoro mogą korzystać z jakichś ulg, to korzystają. To robi wraże­nie, jakby Eucharystia nie była już potrzebna. Albo kiedy roznoszę Komunię świętą – zazwyczaj tuż przed obiadem, bo wtedy wszy­scy są w salach – nie zawsze zdążę i czasami obiad stanie przed chorym wcześniej. To nie czekają, od razu jedzą. Tłumaczę sobie, że to nie wynika ze złej woli, dostają obiad, to zaczynają jeść, ale robi to wrażenie, że na Chrystusa się nie czeka.

Widać więc, że na naszych oczach zmienia się ten świat. Zmie­nia się nasze podejście do tego, co wcześniej było ważne. Zmie­nia się wiara.

Mam wrażenie, że COVID w jakiś sposób obnażył nasze formalne podejście do Mszy. Pokazał, dla kogo udział w niej wynika z potrze­by serca, a dla kogo to jedynie spełnienie formalnych wymagań.

Nieraz, kiedy rozmawiam z chorymi, to oni najczęściej opowia­dają o tym, jak to życie ucieka, nieodwracalnie odchodzi, a oni chcieliby je zatrzymać, normalnie żyć. Wtedy mówię, że zgodnie z tym, co powiedział Pan Jezus, pokarmem dającym życie jest Eu­charystia. Jeśli chce się żyć, to może warto przyjąć Komunię. Ale to ich nie przekonuje. Może jest jakaś granica cierpienia i bólu, po przekroczeniu której człowiek nie potrafi zaakceptować nawet słów, które słyszy od Pana Boga…

Jednak z drugiej strony mogę też przywołać naprawdę wiele pięk­nych momentów i chwil pełnych radości. Mieliśmy chorego, który przyznał mi się, że nie był u spowiedzi od 1939 roku i w ogóle od wojny nie praktykował. Jego historia jest dobrym przykładem na to, że nieraz, by zbliżyć się do Eucharystii, potrzebujemy drugie­go człowieka. W pewnym momencie swojego życia w hospicjum ten człowiek otworzył się na swoją opiekunkę, która codziennie przychodziła go myć i karmić. Był jej bardzo wdzięczny i kiedyś powiedział, że bardzo ją szanuje i niczego by jej nie odmówił. Więc ona na to: „To zabieram pana na Mszę świętą”. „Jak powiedziałem, że niczego, to na Mszę też pojadę”. Pamiętam, że to było w lipcu. W czytanej Ewangelii Jezus pytał swoich uczniów: „Za kogo ludzie Mnie uważają?” i „Za kogo wy Mnie uważacie?”. Po Ewangelii jak zawsze miałem krótką homilię. Ten pan wszystkiego wysłuchał, a po Mszy nie pozwolił się już odwieźć do pokoju, tylko czekał na księdza. I wtedy po tylu latach się wyspowiadał. Z Komunią świętą poczekaliśmy na odwiedziny jego bliskich. Jak przyszły jego dzieci i wnuki, wtedy uroczyście przyjął wiatyk i złożył wyznanie wiary.

Takich różnych cudów mamy tu wiele. Ale w hospicjum, jeśli chodzi o wiarę, jest pewnie tak samo jak w świecie poza hospicjum: wiara i niewiara się przeplatają. Zaskakuje nas jedno i drugie. To, że ludzie się na Boga otwierają, a On do nich przychodzi, i to, że ludzie się na Niego zamykają, choć wydawałoby się, że mogłoby być inaczej.

Wrócę jeszcze do pytania o różnice. Czy Mszę w hospicjum od­prawia się inaczej?

Myślę, że nie. Staram się tak samo odprawiać ją tutaj, jak i w koście­le parafialnym. W hospicjum Msza w większości jest recytowana, można powiedzieć – skromna, zwłaszcza teraz, w czasach pande­mii. Nie ma śpiewów i oprawy, z jaką nieraz spotykamy się w ko­ściołach. Oprawę tworzą najczęściej wolontariusze.

A oni teraz nie mogą was odwiedzać…

Przez wiele miesięcy nie mogli przychodzić. Powoli, na szczęście, to już też się zmienia. Wcześniej, co roku przez kilka miesięcy swoje praktyki odbywali u nas bracia kapucyni. W okresie Boże­go Narodzenia przychodzili kolędować, tworzyli zupełnie inną oprawę Mszy i trzeba przyznać, że chorzy to lubili, chętniej wtedy przychodzili na Eucharystię. Wspominałem o opiekunce, która zabrała na Mszę swojego podopiecznego, ale także na przykładzie braci kapucynów widać, że jeśli chodzi o uczestnictwo chorych we Mszy, wiele zależy od ludzi zdrowych, którzy są obok. Bo jak bracia byli na praktykach, to rzeczywiście chorych było więcej w kaplicy. Podchodzili do chorych, pytali, zachęcali. Wtedy lu­dzie chętniej wyjeżdżali ze swoich pokoi. Nieco mniej jest ich na Mszy, gdy wolontariusze to osoby świeckie, a najmniej, gdy wo­lontariuszy w ogóle nie ma.

Tym, co wyróżnia Mszę w hospicjum, jest przede wszystkim spo­sób podawania chorym Eucharystii. Znam już naszych chorych, jestem przy nich codziennie, więc wiem, kto może przyjąć cały komunikant, kto połowę, kto ćwiartkę, kto tylko okruch. Dosto­sowujemy się do nich pod tym względem i to niewątpliwie wyróż­nia Mszę w hospicjum.

Do Mszy zachęca drugi człowiek, jego obecność, dotyk… To bar­dzo ciekawe spostrzeżenie.

Szczególnie widać to u ludzi, którzy pogubili się w życiu i pierw­szym krokiem, który ich zbliża do Boga, jest posługa wobec nich innego człowieka. To niesamowite, jak chorzy wyczuwają u kogoś dobroć, życzliwość. Wtedy łatwiej jest im się otworzyć na Boga.

Swego czasu, pracując w parafii, odwiedzałem także chorych. Cza­sem zatrzymywali mnie ręką i przyznam, że ich dotyk bardzo mnie poruszał. Była w tym geście tęsknota za posługą, za Panem Jezu­sem, za kontaktem z drugim człowiekiem, niekoniecznie za roz­mową, bo nieraz chorzy nie mogli już rozmawiać i tak naprawdę komunikowaliśmy się bez słów, spojrzeniem i gestem.

W relacjach z chorymi mnie najbardziej porusza ich świadomość odchodzenia. To zresztą moje doświadczenie jeszcze z pracy w pa­rafii w Pcimiu. Miałem wtedy dwóch chorych, których regular­nie odwiedzałem. Do jednego z nich jeździłem w każdą niedzielę po Mszy. Przyjeżdżał po mnie jego syn. Pewnej niedzieli ten syn powiedział: „Teraz niech się ksiądz nachyli nad tatą, bo on chce coś księdzu powiedzieć”. Usłyszałem: „Bóg zapłać”. Ja na to, że nie trzeba dziękować i że będę za tydzień. A chory na to: „Księdza za tydzień już nie będzie”. Zacząłem zaprzeczać, że będę, że jeszcze przecież nie jest tak źle… We wtorek zmarł.

Do drugiego chorego jeździłem codziennie. Kiedy przychodziłem z Komunią świętą, zawsze był ubrany i siedział na wersalce. Nie leżał na niej. I podobna sytuacja, też mi powiedział: „Ksiądz już do mnie nie przyjdzie, chciałem księdzu podziękować”. A ja znowu, że jutro mam czas koło południa i mogę przyjść, a on: „Już ksiądz nie przyjdzie”. Odszedł w nocy.

Dla mnie niesamowita była ta ich świadomość, to jasne światło od Pana Boga, że ich czas tutaj już się kończy. Oni też przekonali mnie, że można dla chorych zrobić coś więcej.

Czy coś jeszcze przygotowało Księdza do pracy w hospicjum, ukształtowało lub teraz pomaga? Coś, co sprawiło, że poszedł Ksiądz krok dalej w tej posłudze.

Tym, co mnie nie tyle przygotowało, ile przyprowadziło do hospi­cjum, było świadectwo ks. Zbigniewa Puzyny, kapłana z mojej ro­dzinnej parafii św. Szczepana w Krakowie. Byłem ministrantem, kiedy ksiądz Puzyna obchodził pięćdziesięciolecie kapłaństwa. W czasie uroczystości usłyszałem w jakimś słowie o nim, że zo­stał wyświęcony na kapłana „dla jednej Mszy”. Był człowiekiem chorym na gruźlicę i tylko dlatego, że pochodził z książęcego rodu Puzynów, metropolita krakowski Adam Stefan Sapieha, także ksią­żę, wyświęcił go „dla jednej Mszy”. Tymczasem ksiądz Puzyna prze­żył ponad pięćdziesiąt lat kapłaństwa. Krótko był proboszczem na jakiejś parafii, a potem został kapelanem sióstr karmelitanek przy Łobzowskiej w Krakowie. U nich mieszkał i u nich posługiwał.

W mojej parafii św. Szczepana pracował, prowadząc opiekę nad chorymi. Podzielił parafię na pięć czy sześć rejonów i w każdy dzień tygodnia szedł do chorych w innym rejonie. We wtorki, o ile do­brze pamiętam, jak wróciłem ze szkoły i popatrzyłem przez okno, to nieraz widziałem go przechodzącego obok naszego bloku. Spo­kojnym krokiem z bursą szedł do chorych. Zapamiętujemy z dzie­ciństwa różne rzeczy, a mnie utkwił w pamięci ten kapłan, który chodził do chorych, co na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku w tak regularny sposób nie było praktykowane. Myślę więc, że pierwszą rzeczą, z którą skonfrontowało się moje rodzące się powołanie, był obraz tego człowieka i rzeczywistość ludzi chorych.

Drugim ważnym w tym kontekście doświadczeniem jest moja hi­storia życia, która co jakiś czas przeprowadzała mnie przez szpital. W seminarium, jako kleryk, zatrułem się tlenkiem węgla i przeży­łem śmierć kliniczną. Takich „szpitalnych” sytuacji miałem jesz­cze kilka. Kiedyś wpadłem pod samochód, potem miałem atak trzustki. To niewątpliwie oswajało mnie z chorobami, z cierpie­niem, z takimi miejscami jak szpital czy hospicjum. Po latach wi­dzę, że to doświadczenie jest nie do przecenienia. Ja się po prostu nie bałem chorych. Do hospicjum przysłał mnie ówczesny biskup pomocniczy krakowski Kazimierz Nycz. Pani prezes hospicjum uważa, że jakoś przeczuwał, że dam sobie tu radę.

A trzecia sprawa to właśnie wspomniana parafia w Pcimiu, do której zostałem posłany zaraz po święceniach i w której nie było duszpasterstwa chorych. To była duża, pięciotysięczna parafia, w której wcześniej nikt nie chodził w pierwsze piątki do chorych. Wioska położona jest na licznych górkach, ludzie mieszkają w ma­łych porozrzucanych osiedlach, do których prowadzi w sumie ponad sześćdziesiąt kilometrów dróg. Fizycznie jeden człowiek w jeden dzień nie był w stanie tego przejść. A ja spotkałem wtedy tych dwóch chorych, o których mówiłem. Oni mnie przekonali, że trzeba się postarać wbrew wszystkiemu.

Dostałem zgodę od księdza proboszcza i w czasie pierwszej kolę­dy, jeśli w rodzinie widziałem chorych, pytałem, czy nie chcieliby regularnych odwiedzin kapłana z Panem Jezusem. Na początku był strach: jak ksiądz przyjdzie, to trzeba będzie umrzeć. Pokuto­wało takie myślenie. Ale znalazłem pierwsze cztery osoby, które się zgodziły. Zacząłem do nich przychodzić i z czasem odważnych przybywało. Kiedy odchodziłem z parafii, było już czterdziestu chorych, których regularnie się odwiedzało.

W duszpasterstwie chorych z pewnością spotyka się Ksiądz z pyta­niem „Dlaczego mnie to spotkało?”. Z pytaniem o sens cierpienia czy umierania. Przyznam, że ja w takich sytuacjach mam trudno­ści z odpowiedzią. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Swoje cierpie­nie mogę jakoś ogarnąć, cierpienia innych – nie.

Tylko czy rzeczywiście trzeba to zrozumieć? Może warto zostawić tu miejsce na jakąś tajemnicę…

Nieraz trzeba po prostu przyznać, że się nie wie, że nie na tym po­lega moja posługa…

W zeszłym roku mieliśmy w hospicjum panią, która umierała na raka trzustki, dosyć inwazyjną i szybko postępującą chorobę. Pewnego dnia powiedziała mi, że przygotowuje się na rozmowę ze mną, że ma do mnie trzy pytania. Kiedy zaczęliśmy rozma­wiać, zapytała po pierwsze, co na temat umierania i tego, gdzie się wybiera, mówi Pismo Święte i wiara Kościoła katolickiego, po drugie, co mogę do tego dodać jako wieloletni kapelan ho­spicjum, a po trzecie, co sam o tym myślę. Odpowiadałem jej kolejno na te pytania, ale kiedy doszła do trzeciego, dotarło do mnie, że mamy tu trzy poziomy doświadczenia, z którymi chorzy chcą się skonfrontować. Ta kobieta chciała wiedzieć, co Kościół ma w swoim depozycie wiary, czego doświadczają inni ludzie w tym miejscu, w którym się znalazła, i jakie jest moje osobiste doświadczenie. Na tych trzech poziomach szukała czegoś, co by­łaby w stanie przyjąć, zaakceptować, co odpowiadałoby jej wy­obraźni czy wrażliwości.

Ale przez te wszystkie lata mojej posługi w hospicjum nie zetkną­łem się z jakąś ogromną potrzebą tłumaczenia chorym sensu cier­pienia. Myślę, że chorzy bardziej niż tych wyjaśnień potrzebują drugiego człowieka, chcą, żeby ktoś przy nich był, nie chcą być sami. Nawet jeśli tylko śpią, bo nie mają siły na nic innego, lubią, jak obok jest drugi człowiek. Dla chorych ważny jest gest, uścisk dłoni. W hospicjum nauczyłem się, że nawet jeśli człowiek po kolei traci zmysły, przestaje widzieć, słyszeć, to ostatnią rzeczą, która mu zostaje, jest dotyk. Człowiek odchodzący chce, by ktoś trzymał go za rękę.

A czy rodziny odwiedzające chorych nie mają do Księdza tego typu pytań? W pewnym sensie Ksiądz jest także ich duszpasterzem.

Niewątpliwie hospicjum jest takim miejscem, w którym oprócz posługi chorym kapłan swoim duszpasterstwem winien też ob­jąć pracowników, w tym dużą grupę wolontariuszy, i właśnie rodziny chorych. Tych ostatnich zarówno za życia chorego, ale chyba jeszcze bardziej po jego śmierci, a więc bliskich osieroco­nych. Gdy możliwe były odwiedziny chorych, w czasach przed pandemią, rodziny chorych także uczestniczyły z nami we Mszy świętej, czasem otwierali się na Pana Boga jakoś szczególniej, to miejsce, przeżywane doświadczenia pozwalały im skorzystać z mojej posługi sakramentalnej. Nieraz zdarzały się nadzwyczaj­ne sytuacje.

W zeszłym roku, na początku pandemii, walczyliśmy o to, żeby pewien człowiek otworzył się na sakramenty, i udało się. Po wie­lu latach wrócił do Pana Boga. Duża była w tym zasługa jego bli­skich, którzy w swoich domach zorganizowali całonocne czu­wanie modlitewne w jego intencji. Kiedy rano przyszedłem do hospicjum, od drzwi usłyszałem, że ten chory mnie prosi. Czło­wiek zdeklarowany jako niewierzący, który wcześniej nie chciał ze mną rozmawiać. Powiedział mi, że umówił się z synem, że jak umrze, to przyjdzie do niego i powie mu, co jest po drugiej stro­nie. A tej nocy śniło mu się, że odchodzi i że umierając, leżał cały zanurzony w ekskrementach. Leżał w nich i nie mógł umrzeć. Zastanawiał się, co ten sen może oznaczać i jak on ma to powie­dzieć synowi. Zapytałem go, czy nie przyszedł czas, by coś zmie­nić w swoim życiu. Zgodził się ze mną. Wyspowiadał się, przyjął wszystkie sakramenty i mogłem zadzwonić do rodziny, że ich mo­dlitwy zostały wysłuchane. A po jakimś czasie odbieram telefon i słyszę pytanie, czy córka tego pana też mogłaby przyjść do mnie do spowiedzi, bo nawrócenie ojca było dla niej tak ogromnym znakiem, że postanowiła pójść w tym samym kierunku. To pokazuje, że jedno pociąga drugie.

Kiedyś, pracując w Opolu, zastępowałem przez jakiś czas kapelana w dużym szpitalu. Pamiętam chorego na raka mężczyznę, który zwijał się z bólu. Lekarze mówili, że to nie potrwa już długo. Kil­ka dni podchodziłem do niego z pytaniem, czy nie chciałby się wyspowiadać. Przez trzy dni odpowiadał, że jak się lepiej poczu­je… Nie naciskałem, ale widać było, że ten chory może nie mieć już czasu. Na czwarty dzień poczuł się lepiej i rzeczywiście się wy­spowiadał. Miałem wtedy poczucie, że czekał, by mieć naprawdę dobrą spowiedź.

W hospicjum miewam podobne doświadczenia. Są osoby, które czekają, aż ból nieco odpuści, by mieć większy komfort rozmo­wy o własnym życiu. Ale mam też doświadczenie czegoś zupełnie przeciwnego – nieraz trzeba chorym pomóc podjąć szybką decy­zję, bo drugiego dnia mogą już nie mieć. Kiedyś na przykład mąż przywiózł do nas żonę. Wychodziłem już z hospicjum do domu, ale zapytałem, czy chcieliby przyjąć sakrament. Odpowiedzieli, że jak najbardziej. Więc po badaniach lekarskich i ulokowaniu tej kobiety w pokoju wyspowiadałem ją i udzieliłem sakramentów. Nie zdążyłem dojść z hospicjum do plebanii, a już dzwonił tele­fon z informacją, że ta chora zmarła. Przyjechała do hospicjum po sakrament. W takich sytuacjach dostrzegam miłosierdzie Boże, które jest z człowiekiem na ostatniej prostej.

Teraz mam jednego chorego, na którego ciągle czekam, a on co­dziennie mi powtarza: „Proszę księdza, jeszcze nie dzisiaj…”. Na niektórych pewnie się nie doczekałem, bo są tak zatwardziali w swoim postanowieniu nieprzyjmowania sakramentów. Nieraz tak bywa. Każdy człowiek to tajemnica.

Jest też jednak wiele budujących doświadczeń. Kiedyś byłem u cho­rego objętego opieką domową. Udzieliłem mu sakramentów, a kie­dy wychodziłem, zapytał, czy mógłbym kiedyś jeszcze do niego przyjść. Powiedziałem, że mogę przyjść i odprawić przy jego łóżku Mszę. Bardzo się ucieszył, umówiliśmy się na konkretny dzień. Na tej Mszy przy jego łóżku była cała rodzina – żona, dzieci i wnuki. Kiedy przyszedł moment przekazania sobie znaku pokoju, syn po­dał choremu ojcu bukiet róż, a on wręczył je żonie i przy wszyst­kich przeprosił za wszystkie swoje słabości: za alkohol, za jej łzy… Wszyscy zaczęli płakać.

Zupełnie inna Eucharystia i człowiek, który dokładnie wiedział, czego chce, i dobrze się do tego przygotował. Do tej może jednej z ostatnich w swoim życiu Mszy.

Ks. Adam Trzaska (ur. 1971), doktorant Wydziału Historii Kościoła Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Kra­kowie, od dwudziestu lat kapelan w Hospicjum św. Łazarza w Krakowie.

https://prasa.wiara.pl/doc/6826424.Z-umierajacymi?fbclid=IwAR3hTS1LiFH5q75rEYXjSTaJwAaQ4EYZaYgoYbqG_TDQxdpgdR4tqJcxJEI

Przeczytaj także:

Ks. Trzaska: Nie patrzmy na śmierć jak na stratęhttps://plus.gazetakrakowska.pl/ks-trzaska-nie-patrzmy-na-smierc-jak-na-strate/ar/c1-14254845

Ludzie najczęściej odchodzą w nocyhttps://wiadomosci.onet.pl/krakow/ludzie-umierajac-boja-sie-trzech-rzeczy-kulisy-pracy-ksiedza-w-hospicjum/4d7vrs8?utm_source=wiadomosci&utm_medium=Facebook&utm_campaign=forum&fbclid=IwAR2WfYkg8vq9cyjaMFmmKWx61k2_HdG2JWVMixTwEmbSpBMxGXkQ7313pt0

Posted in Religia | Leave a Comment »

Boży dzwon…

Posted by tadeo w dniu 28 listopada 2022

Gdy uderzy Boży dzwon,

staną ludzie z wszystkich stron.

Czy to biedny, czy bogaty, każdy wyjdzie ze swej chaty.

Aniołowie z Boskiej chwały, na swych trąbach będą grały. Wyjdą wszyscy na spotkanie

nawet zmarły z grobu wstanie

Nikt nie powie ani słowa, bo się skończy ludzka mowa.

Padną wszyscy na kolana, kiedy ujrzą w chwale Pana.

Matka Boża dziś przychodzi, czyń pokutę dzień nadchodzi.

Nad swym ludem ubolewa, bo ich kocha, łzy wylewa.

Czemu Boga obrażacie, którą drogą dziś zmierzacie?

On jest Panem świata tego, więc uczyńcie coś dobrego.

Szatan sidła swe rozkłada, ileż istnień prosto wpada…

Straszy, kłamie, kombinuje wielu ludzi oszukuje.

Trzeba wszystkim się uniżyć, do Maryi szybko zbliżyć.

Jej zawierzyć swoje losy, modły wznosić pod niebiosy.

Prowadz Matko nas do Syna,

Tyś Królowa, Tyś Jedyna.

Przytul wszystkich nas do Siebie, bo kochamy bardzo Ciebie.

Posted in Wiersze, Znalezione w sieci | Leave a Comment »

Mistrz i Małgorzata – Michaił Bułhakow

Posted by tadeo w dniu 26 listopada 2022

Mistrz i Małgorzata to powieść należąca do klasyki światowej literatury. Książka napisana przez Michaiła Bułhakowa porusza temat uniwersalistycznej walki dobra ze złem, krytykuje współczesny mu ustrój i zawiera wielowątkową historię bohaterów mieszkających w Moskwie lat 30. Mistrz i Małgorzata jest też szkolną lekturą.

istrz i Małgorzata w formie ebooka to powieść Michaiła Bułhakowa, która została wydana w wersji ocenzurowanej w latach 1966-1967, a w wersji prawie pełnej w roku 1973. Książka, która na edycję bez skreśleń cenzora musiała czekać prawie 10 lat, posiada wielowątkową fabułę oraz zawiera elementy powieści satyrycznej, historycznej i kryminalnej, a nawet przypowieści biblijnej.

Screenshot: Mistrz i Małgorzata

Oś wydarzeń stanowią losy tytułowych bohaterów, mieszkających w Moskwie lat 30. XX w. W nielinearną narrację zostaje także wplecione opowiadanie historyczne o Poncjuszu Piłacie w powiązaniu z wizytą Szatana w ateistycznym Związku Radzieckim. Powieść Mistrz i Małgorzata należy do kanonu światowej literatury i jest jedną z najlepszych pozycji wydanych w XX wieku.

EBOOK MISTRZ I MAŁGORZATA OPISUJE LOSY BOHATERÓW MIESZKAJĄCYCH W MOSKWIE ORAZ HISTORIĘ ZWIĄZANĄ Z PONCJUSZEM PIŁATEM I JESZUĄ HA-NOCRI 

Mistrz i Małgorzata – Realia życia w Związku Radzieckim połączone z alternatywną historią o Jezusie

Ebook Mistrz i Małgorzata do pobrania po polsku będzie świetną lekturą dla wszystkich, którzy uwielbiają niesztampowe powiązania fabularne – tu rzeczywistość Moskwy lat 30. XX wieku miesza się z fantastyką oraz odległą historią związaną z wydarzeniami biblijnymi. Powieść stała się jedną z najważniejszych pozycji ubiegłego wieku, a to za sprawą krytyki ówczesnego ustroju (z powodu którego książka została ocenzurowana), wielowątkowości oraz mnogości interpretacyjnych. Fabuła opiera się na trzech głównych wątkach – pobyt Szatana w Moskwie, miłość Mistrza i Małgorzaty oraz spotkanie Piłata z Jeszuą. Elementy te przeplatają się ze sobą i łączą poprzez różnorakie zależności, tworząc nierozerwalną całość, która zaskakuje swoją techniką i montażem, przypominającym film.

Mistrz i Małgorzata – Powieść jak narkotyk

Najważniejszymi postaciami w Mistrzu i Małgorzacie są Woland, Behemot, tytułowi bohaterowie, Korowiow, Asasello czy Hella, a także Iwan Bezdomny. W powieści zastosowano różne metody narracyjne, a gatunkowo w pozycji możemy odnaleźć elementy powieści przygodowej, kryminalnej, historycznej czy satyrycznej. Co ciekawe, Bułhakow zaczął pisać pierwowzór owej książki już w 1928 r., jednak po przesłaniu pierwszego rozdziału do wydawnictwa i otrzymaniu decyzji, że nie przeszedł on przez proces cenzorski, zniszczył całą swoją pracę. Autor poprawiał Mistrza i Małgorzatę aż do śmierci i podobno nigdy nie uzyskał zadowalającego rezultatu. W publikacji groteskowy obraz Rosji lat trzydziestych został zestawiony z jej realiami obyczajowymi. Wielu czytelników uważa, że książka jest jak narkotyk i ciągle wraca się do niej, odnajdując nowe treści. Pobierz ebook Mistrz i Małgorzata, korzystając z wirtualnej wersji powieści.

„Mistrz i Małgorzata” to powieść autorstwa rosyjskiego pisarza Michaiła Bułhakowa, która należy do klasyki literatury światowej. Książkę, która jest lekturą w szkole średniej, można pobrać jako ebook w wersji elektronicznej na czytniki ebooków i komputery. „Mistrz i Małgorzata” to ponadczasowa historia poruszająca wiele problemów nie tylko związanych z ówczesnym ustrojem w Związku Radzieckim, ale także z religią, duchowością, miłością czy obyczajowością mieszkańców Moskwy XX wieku. 

Kliknij, aby uzyskać dostęp mistrz.pdf

Posted in Książki (e-book) | Leave a Comment »

Czyściec i modlitwa za zmarłych

Posted by tadeo w dniu 17 listopada 2022

http://analizy.biz/marek1962/czysciec.pdf?fbclid=IwAR3bt3FtoadiXTrCJYz8sQ9q76Rtz9YLb0gCTpH_vwyUO-apABwAYwPXVW4

1 Czyściec i modlitwa za zmarłych
Jest rzeczą interesującą, że formalnym powodem kontrowersji, która rosnąc i nabierając
pędu doprowadziła do XVI wiecznego rozłamu (elegancko nazwanego „Reformacją”) w
Kościele Zachodnim była dość marginalna kwestia teologiczna, związana z modlitwą za
zmarłych, odpustami i Czyśćcem.
Być może ważniejsze od teologicznych były względy społeczne; nie można też
zapominać o tle epoki, w której cesarz potrzebował wygodnej opcji wyznaniowej dla
realizacji swoich celów politycznych.
Tak czy owak za początek Reformacji przyjmuje się 31 października 1517 roku – dzień,
w którym Marcin Luter przybił do drzwi kościoła w Wittenberdze swoje 95 tez. Przewodnią
ich rolą była kwestia odpustów – tego, czym w istocie są i w jaki sposób powinny być
udzielane.
Trzeba przyznać, że nie były one bardzo obrazoburcze – dopiero rozpędzona „kula
śniegowa” Reformacji przetaczając się po Europie zradykalizowała poglądy i koncepcje
teologiczne. Jak każda rewolucja, Reformacja chciała budować rzeczy nowe na nowych
podstawach – bez oglądania się czy to co się burzy jest zburzenia warte.
W tym demontażu szczególna rola przypadła zagadnieniom opisanym w niniejszym
rozdziale.
Nauka Kościoła
Abyśmy nie dyskutowali z Kościołem znając jego naukę jedynie na podstawie naszych
własnych wyobrażeń, sięgnijmy do miarodajnego źródła: Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Na początku pierwsze zaskoczenie: wydawałoby się, że Kościół ma jakąś gigantycznie
rozbudowaną doktrynę o Czyśćcu, tymczasem znajdujemy zaledwie trzy kanony cokolwiek
mówiące na ten temat:.
Kanon 1030
Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze
całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego
zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość
konieczną do wejścia do radości nieba.
Kanon 1031
To końcowe oczyszczenie wybranych, które jest czymś całkowicie innym
niż kara potępionych, Kościół nazywa czyśćcem. Naukę wiary dotyczącą
czyśćca sformułował Kościół przede wszystkim na Soborze Florenckim i
na Soborze Trydenckim. Tradycja Kościoła, opierając się na niektórych
tekstach Pisma świętego, mówi o ogniu oczyszczającym:
Co do pewnych win lekkich trzeba wierzyć, że jeszcze przed sądem
istnieje ogień oczyszczający, według słów Tego, który jest prawdą.
Powiedział On, że jeśli ktoś wypowie bluźnierstwo przeciw Duchowi
Świętemu, nie zostanie mu to odpuszczone ani w tym życiu, ani w
przyszłym (Mt 12, 32). Można z tego wnioskować, że niektóre winy mogą
być odpuszczone w tym życiu, a niektóre z nich w życiu przyszłym.
Kanon1032
Nauczanie to opiera się także na praktyce modlitwy za zmarłych, o której
mówi już Pismo święte: „Dlatego właśnie (Juda Machabeusz) sprawił, że
złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od
grzechu” (2 Mch 12, 45). Kościół od początku czcił pamięć zmarłych i
ofiarował im pomoce, a w szczególności Ofiarę eucharystyczną, by po
oczyszczeniu mogli dojść do uszczęśliwiającej wizji Boga. Kościół zaleca
także jałmużnę, odpusty i dzieła pokutne za zmarłych:
Nieśmy im pomoc i pamiętajmy o nich. Jeśli synowie Hioba zostali
oczyszczeni przez ofiarę ich ojca, dlaczego mielibyśmy wątpić, że nasze
ofiary za zmarłych przynoszą im jakąś pociechę? Nie wahajmy się nieść
pomocy tym, którzy odeszli, i ofiarujmy za nich nasze modlitwy.
Proszę zwrócić uwagę na dysproporcję pomiędzy miejscem, jakie zajmuje w katechizmie
sprawa Czyśćca (zaledwie 3 kanony) a miejscem, jakie przypadło temu zagadnieniu w historii
Kościoła.
Ważne fakty o Czyśćcu
Zanim zajmiemy się biblijnymi świadectwami na temat Czyśćca, warto powiedzieć sobie
czym w ogóle on jest i jaka jest jego rola.
Jeżeli jest coś, z czym zgadzają się wszyscy chrześcijanie, to są tym poniższe
stwierdzenia:

  1. Cierpienia Jezusa Chrystusa czynią zadość z nawiązką za
    wszystkie grzechy świata.
  2. Żaden człowiek nie jest w stanie sam się zbawić za pomocą swoich
    czynów czy pokuty
    Nieuchronnie rodzi się więc pytanie:
    1.1.1 Po co ten Czyściec?
    Zbawienie człowieka ma dwa aspekty: negatywny i pozytywny. Negatywny wyraża się w
    uwolnieniu człowieka od kary wiecznej przez Ofiarę Krzyżową Jezusa Chrystusa. Jest to
    „zbawienie” w znaczeniu „uratowania od Piekła”.
    To jednak nie wszystko. Bóg, zbawiając człowieka idzie dalej; stawia nas w znacznie
    wyższej i lepszej pozycji niż byliśmy przed Upadkiem Grzechu Pierworodnego. Można
    powiedzieć, że wykorzystuje nasz grzech, aby nas jeszcze mocniej obdarować: zawiera z
    nami Przymierze przyjmując nas do swej Rodziny, adoptując nas jako swoje dzieci:
    „Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi.
    Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami
    Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale.”/Rz
    8,16-17/
    (Proszę się nie dziwić, że przytaczam ten werset przy każdym niemal temacie: jest to
    jedna z centralnych Prawd Ewangelii i bez niej nie sposób zrozumieć nauki Kościoła).
    Ten drugi „relacyjny” czy „usynawiający” aspekt zbawienia wymaga przemiany całej
    naszej natury. Cóż nam bowiem byłoby po przebaczeniu grzechów i „zewnętrznym przyjęciu
    sprawiedliwości Jezusa” (jak chce protestantyzm) jeśli w środku ciągle pozostawalibyśmy
    tacy sami – pełni brudu i grzechu?
    „Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.”/Mt 6,21/
    Jest oczywiste, że jeśli Jezus jest rzeczywiście moim skarbem, to w
    sercu dokonam zawsze wyboru dla Niego. A jeśli nie jest – to dla czegoś
    innego.
    Dalsze wersety też wiele tłumaczą:
    „Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało
    będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w
    ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże
    wielka to ciemność!”/Mt 6,22-23/
    Jeśli oczy mojej duszy potrafią przyjąć Boże światło, to znaczy, że jestem
    gotów do przyjęcia ciała uwielbionego (całego w świetle). A jeśli nie są
    gotowe, to wtedy ucieknę od światła w ciemności (reakcja spontaniczna).
    Rzecz w tym, że mam całe życie, aby przygotować swój „duchowy wzrok”
    na spotkanie z Bożą światłością w chwili śmierci. Co się stanie potem,
    łatwo daje się przewidzieć.
    Może być też i tak, że to światło zarówno przyciąga jak i razi – wtedy
    mamy do czynienia ze stanem czyśćca. [francuski jezuita P. Monier mówił
    ponoć: nie „purgatoire”, ale „accomodoir” – nie czyściec, ale akomodacja
    wzroku do Bożego światła].1
    Dlatego integralnym elementem zbawienia musi być przemiana naszego umysłu
    (metanoia) i całej naszej natury (matamorphosis).
    Całkiem zwyczajnie, grzeszny człowiek nie może obcować ze Świętym Bogiem.
    W Starym Testamencie oddano tę Prawdę wymownymi opisami; gdy nieuprawniony
    Uzza dotyka Arki (w dobrej wierze, chce ją jedynie podtrzymać) natychmiast pada martwy (1
    Krn 13,9-10).
    Na górze Synaj Bóg mówi do Mojżesza:
    „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego
    oblicza i pozostać przy życiu. I rzekł jeszcze Pan: Oto miejsce obok Mnie, stań przy skale.

1 Tekst autorstwa Jacka Święckiego
Gdy przechodzić będzie moja chwała, postawię cię w rozpadlinie skały i położę rękę moją na
tobie, aż przejdę.”/Wj 33,20b-22/
Paweł nawiąże do tego wydarzenia w Liście do Koryntian, pisząc:
„ Lecz jeśli posługiwanie śmierci, utrwalone literami w kamieniu, dokonywało się w chwale,
tak iż synowie Izraela nie mogli spoglądać na oblicze Mojżesza z powodu jasności jego
oblicza, która miała przeminąć, to o ileż bardziej pełne chwały będzie posługiwanie
Ducha?”/2 Kor 3,7-8/
Dlatego właśnie aby obcować ze Świętym Bogiem, musimy nie tylko przyjąć Boże
przebaczenie, ale też sami stać się święci:
„(…) w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was
powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.”/1 Ptr 1,15-16/
Słowa te wydają się niemal bluźnierstwem – Piotr stawia świętość Boga obok naszej
świętości!
To jest to „życie w obfitości”(J 10,10), „pełnia Boża” o której czytamy:
„Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i
ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość,
Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę,
abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą.”/Ef 3,17-19/
Po tym przydługim wstępie (proszę wybaczyć, kiedy rozważam wspaniałość Bożych
obietnic, zawsze mnie trochę ponosi) wróćmy do roli Czyśćca. Człowiek najpierw się
nawraca (jeśli ma szczęście urodzić się w wierzącej rodzinie przyjmuje wybaczenie już jako
niemowlę) a potem ma całą resztę życia na to by „stawać się świętym” upodobniając się do
Jezusa Chrystusa.
Dobrze czyniąc – jak Bóg – upodabniamy się do Niego, ale każdy grzech zaciera w nas
„obraz i podobieństwo” Boga, czyni nas wewnętrznie gorszymi.
Wybaczenie Boże chroni nas przed najgorszym – wiecznym potępieniem, ale skutki
grzechu pozostają w naszej naturze. Owe skutki nie są jakąś „zemstą” Boga – lecz zwykłą
konsekwencją grzechu.
Jest tu pewne podobieństwo do nałogu – można porzucić alkoholizm po 10 czy 20 latach
picia – jednak skutki na zdrowiu pozostają. Podobnie jest z duchowymi skutkami grzechu.
Jeśli grzeszę, a następnie otrzymuję przebaczenie – moje sumienie jest czyste, ale ja
jestem taki jaki byłem.
Przemianawymaga współpracy z Łaską Bożą nad wewnętrzną przemianą – a taka
współpraca i taka przemiana zawsze jest bolesna. Aby się zmieniać, aby przełamywać naszą
grzeszną naturę musimy nad sobą pracować – co jest związane z pewnym cierpieniem. Nie
darmo Jezus mówił o „zapieraniu się samego siebie” i „braniu swojego krzyża” 2
. Człowiek
który – zgodnie z zaleceniem Pisma – pokutuje, dokonuje przemiany za życia. Jeśliby była ona
całkowita, proces zwany „Czyśćcem” nie byłby potrzebny.
Jeśli jednak za życia doczesnego przemiana „grzesznika” w „święte dziecko Boże” się
nie zakończyła, musi się odbyć zanim człowiek będzie mógł wejść w społeczność ze Świętym
Bogiem, gdyż nic nieczystego do Nieba nie wejdzie (Ap 21,27).
Być może są wśród nas tacy, którzy już podczas życia doczesnego przejdą ową
przemianę poprzez pracę nad sobą ale i poprzez przeciwności jakie ich spotykają. Większość
z nas jednak zapewne nie zdąży stać się świętym (czyli podobnym do Boga) zanim umrze. Co
więcej, Jezus nie pozostawia wątpliwości co do interpretacji słowa „święty”, w innym
miejscu oznajmiając:
„Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.”/Mt 5,48/

2 Mt 16,24
W jakim zatem znajdziemy się stanie nie będąc doskonałymi, mając jednak za sobą
Ofiarę Jezusa i Jego przebaczenie? Przed Bogiem w tym stanie stanąć nie możemy, choć
Piekło nam nie grozi…
Musimy przejść proces oczyszczenia (przez niektórych nazywany karą doczesną). Ten
proces „stawania się świętym bo On jest święty” Kościół nazywa Czyśćcem.
Nie mam wielkiego zaufania do s.Emmanuele jako do mistyczki – ale wydaje się że nieźle, choć
bardzo „po ludzku” oddała istotę Czyśćca, pisząc:
„Wyobraź sobie, że stajesz przed najukochańszą osobą, na której ci zależy najbardziej na
świecie. Cieknie ci z nosa, masz tłuste, nieumyte włosy, na twarzy różne wrzody, brudne ręce,
zaplamione podarte ubranie. Co czyni człowiek, który chce zbliżyć się do Ukochanej Istoty?
Najpierw się obmywa, czesze, wyciera nos a potem wyciąga ramiona żeby się przytulić.
Zżera go tęsknota, ale czeka aby być godnym spotkania. I to właśnie jest czyściec”.
Uważam to podobieństwo za trafne, gdyż kładzie nacisk na jedną niesłychanie ważną
sprawę: Czyściec to nie „wyrok zagniewanego Boga” – to my będziemy mieli potrzebę
oczyszczenia się przed spotkaniem ze Świętym Świętych.
To trochę tak jak stanąć przed bliskim sobie człowiekiem, któremu zrobiło się jakieś
straszne świństwo – i wiedzieć że on nam wybaczył. Niby wszystko dobrze, ale jak komuś
takiemu spojrzeć w oczy?
Jest jeszcze jeden aspekt sytuacji Czyśćca – w chwili śmierci „poznam tak, jak i
zostałem poznany”/1 Kor 13, 12/. Poznam – w zestawieniu z Bożą Miłością – cały ogrom zła
jakie wyrządziłem, bólu jaki zadałem innym. Będę znał skutki każdego mojego grzechu i to
jak jego skutki owocują i ile czynią zła. I będę się musiał przemóc by prawdziwie i do końca
wybaczyć moim winowajcom…
WĄTPLIWOŚĆ
Czy idea Czyśćca nie kłóci się z Bożym wybaczeniem, które otrzymujemy?
W żadnym wypadku.
Mamy zresztą przykłady biblijne. Na przykład:
 Dawid spowodował śmierć Uriasza by posiąść jego żonę. Upomniany przez Samuela
żałował za grzech. Bóg oświadczył że Dawidowi grzech wybacza – ale że zostanie
ukarany doczesną karą /2 Sm 12,13-14/
 Bóg odpuszcza Żydom szemranie na pustyni, ale jednocześnie karze szemrających
tym, iż nie zobaczą Ziemi Obiecanej (Lb 14,20-23)
 W Księdze Wyjścia czytamy o Bogu że jest „przebaczający niegodziwość,
niewierność, grzech, lecz nie pozostawiający go bez ukarania” (Wj 34,7).
 W Księdze Liczb 14,18 czytamy „Pan cierpliwy, bogaty w życzliwość, przebacza
niegodziwość i grzech, lecz nie pozostawia go bez ukarania”.
 Psalmista oświadcza „Panie, Boże nasz, Ty ich wysłuchiwałeś, byłeś dla nich Bogiem
przebaczającym, ale brałeś odwet za ich występki.”/Ps 99,8/
Oczywiście, prawdy te zostały wyrażone w sposób starotestamentowy – człowiek żyjący
w Nowym Przymierzu, będący przyjacielem Boga3
zdaje sobie sprawę że kara doczesna
(zarówna ta na Ziemi, jak i w Czyśćcu) jest nie tyle „odwetem” Boga co narzędziem
przemiany (oczyszczenia) grzesznika z jednej strony, zaś w sensie przyczynowym jest po
prostu skutkiem grzechu..

3
„Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi,
albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.”/J 15,15/
ZARZUT
W opisie ukrzyżowania Jezusa znajdujemy fragment o „dobrym łotrze”:
„Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu:
Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas.
Lecz drugi, karcąc go, rzekł:
Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież –
sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On
nic złego nie uczynił.
I dodał:
Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.
Jezus mu odpowiedział:
Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju.”/Łk 23,39-43/
Jezus wyraźnie mówi o zabraniu „dobrego łotra” do raju jeszcze tego
samego dnia, nie wspominając nic o Czyśćcu!
W odpowiedzi można by wskazywać uwagi o czasie trwania Czyśćca (które to trwanie
może być tylko jedną chwilą) ale… w omawianym fragmencie takie wytłumaczenie nie jest
wcale konieczne. Całkiem zwyczajnie nie ma powodu aby w Czyśćcu „wylądował” ktoś, kto
umarł natychmiast po nawróceniu. Nawrócenie4
daje człowiekowi całkowicie „czystą kartę”.
1.1.2 Kto trafia do Czyśćca?
Odpowiedź na tytułowe pytanie może być tylko jedna:
W Czyśćcu znajdują się jedynie Ci ludzie, którzy umierają w łasce i
przyjaźni z Bogiem (a więc pewni zbawienia)
Nie jest on więc miejscem odpuszczenia grzechów śmiertelnych.
Nie jest „awaryjnym wejściem” do Nieba5
.
Nasza modlitwa za przebywających w Czyśćcu (bo tym jest modlitwa Kościoła za
zmarłych6
) nie jest więc dosłownie „modlitwą o zbawienie” – chyba że rozumiemy
„zbawienie” jako wybawienie z Czyśćca.
1.1.3 Natura Czyśćca
Być może niektórzy czytając to co dotąd napisałem będą oburzeni iż nie mówię o
Czyśćcu jako o miejscu. Faktycznie nie wiemy czy istnieje takie miejsce7
i chyba nie jest to

4 w normalnych warunkach związane z chrztem – patrz casus Etiopa w 8 rozdziale Dziejów
Apostolskich – w wypadku łotra chrzest wodny oczywiście nie był możliwy
5
„Należy uściślić, że stan oczyszczenia nie jest przedłużeniem sytuacji ziemskiej, tak jakby
po śmierci istniała jeszcze dodatkowa możliwość zmiany własnego losu.”/Jan Paweł II
Audiencja generalna 4 sierpnia 1999/
6 W istocie modląc się za zmarłych modlimy się wyłącznie za osoby przebywające w Czyśćcu.
Modlitwa osobom przebywającym w Niebie nie jest potrzebna – zaś przebywającym w Piekle niestety
pomóc już nie może.
7
„Oczyszczenie musi być całkowite i to właśnie wyraża nauka Kościoła o czyśćcu. Termin
ten nie oznacza miejsca, lecz formę życia. Ci, którzy po śmierci żyją w stanie oczyszczenia,
trwają już w miłości Chrystusa, uwalniającego ich od resztek niedoskonałości.”/Jan Paweł II
Audiencja generalna 4 sierpnia 1999/
szczególnie ważne. Istotny jest sam proces dochodzenia do świętości, „umierania dla
grzechu”.
Być może proces ten przebiega w czasie, być może poza czasem; możliwe też że jest
jedną chwilą8
. Tak czy owak wiąże się z gruntowną przemianą człowieka.
Nasz cel jest dużo wspanialszy niż uchronienie się od Piekła – jest nim Wspólnota z
Bogiem (zwana Niebem). By żyć w tej wspólnocie musimy być do Boga podobni. Owo
upodobnienie się to cel naszego doczesnego życia. Czymkolwiek jest Czyściec, jest to także
jego zadanie – o ile nie upodobniliśmy się dostatecznie do Boga za życia.
Jeśli rację mają Ci, którzy mówią o momentalności Czyśćca9
, możemy tę sprawę opisać
jeszcze inaczej; w chwili naszej śmierci Bóg przyjmuje nas do wspólnoty z sobą (Nieba). Jeśli
nie jesteśmy dostatecznie do Niego podobni, następuje błyskawiczne, momentalne
upodobnienie (uwolnienie od doczesnych przywiązań). Wielkość wstrząsu, szoku odpowiada
rozbieżności pomiędzy tym kim jesteśmy, a tym kim mogliśmy się stać i kim się właśnie –
wchodząc do Nieba – stajemy. Być może to właśnie miał na myśli apostoł Paweł pisząc o
zbawieniu „jakby przez ogień” (1 Kor 3,15).
Tak czy owak Czyściec- w sensie zadań – mimo że następuje po śmierci, należy raczej do
doczesności niż Wieczności.
WĄTPLIWOŚĆ
Skoro dopuszczalna jest myśl o krótkim trwaniu Czyśćca (lub jego
pozostawaniem poza kategorią czasu) to co oznaczają (dziś już co
prawda rzadko używane) sformułowania odwołujące się do czasu (np.
„uzyskać 30 dni odpustu”)?
Jest to częste nieporozumienie. Określenia te nie odnoszą się do „czasu przebywania w
Czyśćcu”. W minionych wiekach, kiedy pokuta zadawana przy spowiedzi była nieporównanie
surowsza, pomocą dla spowiedników były „katalogi grzechów”. Określały one ile dni pokuty
„należy” się za konkretny grzech.
Podobnie wszelkie czyny pokutne (np. pielgrzymkę) przeliczano na „standardowe” dni
pokutne. Odpust np. „30 dni” nie oznaczał „30 dni krócej w Czyśćcu” tylko odpust cząstkowy
równoważny niegdysiejszej 30 dniowej pokucie.
Sama idea odpustów wywodzi się właśnie z pokuty zadawanej podczas spowiedzi.
Odpust pierwotnie oznaczał złagodzenie lub zwolnienie od „należnej” za dany grzech pokuty.
ZARZUT
Naukę o Czyśćcu wprowadzono w roku 593 (papież Grzegorz I) aby
podreperować finanse kurii rzymskiej poprzez sprzedaż odpustów.

8 Część teologów przychyla się nawet do twierdzenia, że oczyszczenie czyśćcowe następuje w
momencie śmierci, kiedy człowiek ma możność wglądu w całe swoje życie i żałuje za to co zrobił; ten
wielki żal z powodu grzechów ma mieć moc przemieniającą. W takim wypadku pewnym wsparciem
byłoby stwierdzenie z Księgi Syracha „A dla Pana łatwą jest rzeczą w dzień śmierci oddać
człowiekowi według jego postępowania.”/Syr 11,26/
9
Za „momentalnym” lub pozostającym poza porządkiem doczesnego czasu Czyśćcem (tj.
oczyszczeniem w jednej chwili) poważnym argumentem wydaje się być cytat: „Nie wszyscy
zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni. W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos
trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną, a my zostaniemy
przemienieni. Albowiem to co skażone musi przyoblec się w to co nieskażone…” (1 Kor. 15,
51-53)
To nieprawda.

  1. Pierwszy odpust został udzielony dopiero z górą 400 lat później (biskup Poncjusz z Arles
    udzielił go w roku 1019 pielgrzymom przybywającym do opactwa Montmajour). Odpust
    sprowadzał się do tego że pobożne odbycie pielgrzymki zostało uznane za równoważne
    pokucie.
    Tak więc teza o finansowej motywacji papieża nie znajduje oparcia w faktach
  2. Sama nauka o Czyśćcu (niekoniecznie tak nazywanym) jest znacznie wcześniejsza –
    starsza niż chrześcijaństwo. Bliżej zagadnienie to omówiłem w rozdziale 0 Świadectwa
    historyczne na stronie 9
    1.1.4 Symbolika ognia
    „(…) sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień.”/1 Kor 3,15/ – ten tekst św.Pawła
    skłania do bliższego przyjrzenia się biblijnej symbolice ognia.
    Wydaje się że występują dwa rodzaje ognia: piekielny (np. Mt 25,41) oraz ogień
    symbolizujący Boga, czystość, nieskazitelność lub oczyszczenie.
    Aniołowie stojący tuż przy Bogu nazywają się „płonącymi” (serafini).
    Gdy Abraham zawierał przymierze z Bogiem, obecność Jahwe przejawiła się w postaci
    ognia (Rdz 15,17-18). Podobnie rzecz się będzie miała przy składaniu ofiary przez Mojżesza i
    Aarona (Kpł 9,24) oraz Salomona (2 Krn 7,1-3). Mojżesz spotyka Boga w postaci ognia
    którym płonie krzew (ogień nie czyni roślinie szkody Wj 3,2-4). Gdy Żydzi uciekali z Egiptu,
    Bóg idzie przed nimi w słupie ognia (Wj 13,27). Gdy Bóg rozmawia z Mojżeszem, Żydzi
    widzą chwałę Boga jak „jak ogień pożerający na szczycie góry”(Wj 24,17).
    Szczególne miejsce zajmują fragmenty, gdzie ogień jest symbolem oczyszczenia;
     Izajasz w widzeniu opisywał oczyszczenie swoich ust przez dotknięcie rozżarzonym
    węglem z ołtarza (Iz 6,6-7).
     W Księdze Kapłańskiej ogień pełni podobną rolę (Kpł 31,23).
     W Księdze Zachariasza Bóg mówi o reszcie Izraela „I te trzecią cześć poprowadzę
    przez ogień, oczyszczę ją, jak oczyszcza się srebro, i wypróbuję tak, jak złoto próbują.
    I wzywać będzie mego imienia – a Ja wysłucham, i będę mówił: Oto mój lud, a on
    powie: Pan moim Bogiem.”/Za 13,9/
     W Księdze Malachiasza 3,2 czytamy o Dniu Przyjścia Pana „Ale kto przetrwa dzień
    Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień10 złotnika i
    jak ług farbiarzy”
     Ogień występuje w podobnej roli także w Nowym Testamencie (choćby w
    przytoczonym tu 1 Kor 3,15). Czytamy też „Bóg nasz bowiem jest ogniem
    pochłaniającym.”/Hbr 12,29/
    O.Jacek Salij przytacza porównanie św.Jana od Krzyża: człowiek w żarze Bożej Miłości
    podobny jest do kawałka wilgotnego drewna wrzuconego w ogień. Najpierw drzewo „cierpi”
  • ucieka z niego para, drewno się przyczernia i wydziela swąd. W miarę jednak oczyszczania
    w gorącu i pochłaniania przez ogień drewno się oczyszcza i rozjarza – tak że zaczyna świecić,
    ogrzewać – słowem, staje się podobne do ognia. Ogień jest sprawcą przemiany drewna na
    swoje podobieństwo.
    1.1.5 Natura Czyśćca a natura Piekła
    Myślę że trzeba tu też koniecznie powiedzieć że Czyściec nie jest „małym” czy
    „tymczasowym” Piekłem. Charakter cierpienia czyśćcowego jest zupełnie inny – człowiek
    cierpi z powodu swojej niedoskonałości, tego że nie może zjednoczyć się z Miłującym
    Bogiem mimo że tego pragnie.

10 Złotnicy używali ognia do oczyszczania szlachetnych metali (1 Ptr 1,7; Ap 3,18)
Z Piekłem jest zupełnie inaczej; człowiek będący w Piekle odrzuca Boga, jest kimś kto
Boga nienawidzi. Podobnie jak Szatan nie jest bez Boga szczęśliwy (bez Boga żadne
stworzenie szczęśliwe być nie może) – ale nienawiść nie pozwala mu ścierpieć obecności
Stwórcy.
Świadectwa historyczne
Ze względu na fakt iż praktycznie wszyscy chrześcijanie zgadzają się co do tego iż
człowiekowi w Piekle pomóc już nie można, świadectwa mówiące o Czyśćcu i o modlitwie za
zmarłych są – w sensie dowodowym – tożsame.
1.1.6 Stary Testament
Najbardziej „klasycznym” fragmentem pochwalającym modlitwę za umarłych jest
fragment pochodzący z Drugiej Księgi Machabejskiej:
„Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy
srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał
bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici
zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz
jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda –
była to myśl święta i pobożna.” /2 Mch 12,43-45/
Fragment jest tak „silny” że Marcin Luter (któremu przeciwstawiono te wersety podczas
dysputy o Czyśćcu w roku 1519) nie potrafił takiego argumentu odeprzeć. Nie mając innego
wyjścia, Luter postanowił wyłączyć z kanonu 7 ksiąg tzw. deuterokanonicznych Starego
Testamentu (pod pretekstem że nie uznawał ich również św.Hieronim). Podobną operację
usiłował zresztą przeprowadzić także na kilku księgach Nowego Testamentu nie pasujących
do jego doktryny „sola fidea” (tylko wiara). Z tej drugiej operacji po latach Luter się wycofał,
pozostawiając jednak protestantom niepełny kanon ST11
.
Drugi bardzo wyraźny fragment ST wskazujący na egzystencję pomiędzy chwilą śmierci
a dniem Paruzji i na proces oczyszczenia czyśćcowego znajdujemy w Księdze Mądrości:
„A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich,
że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni
trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest
nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem
doświadczył i znalazł ich godnymi siebie.” /Mdr 3,1-5/
Poza tymi dobitnymi fragmentami, mamy także w Starym Testamencie aluzje do Czyśćca
i modlitwy za zmarłych:
„Obdzielaj darem każdego z żyjących, a miłosierdzia nie odmawiaj także umarłemu” (Syr 7,
33 BP12)
1.1.7 Nowy Testament – Ewangelie
Ewangelie czynią szereg aluzji do procesu oczyszczenia, zwłaszcza we fragmentach
które porównują go do więzienia (charakterystyczne jest jednak że jest to więzienie czasowe,
nigdy wieczne – co uniemożliwia interpretacje fragmentów jako traktujących o Piekle):
„Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię
przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia.
Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz.”/Mt 5,25-26/

11 Więcej na ten temat piszę w części traktującej o zasadzie „sola scriptura” (patrz rozdział „Błąd! Nie
można odnaleźć źródła odwołania.”, strona 150)
12 BP – Biblia Poznańska red. ks. Michał Peter (ST) i ks. Marian Wolniewicz (NT), Wydawnictwo
św.Wojciecha w Poznaniu
Warto zauważyć że zarówno u Mateusza, jak i w paralelnym tekście Łukasza (12,58 i
następne) tekst ten następuje w kontekście pouczeń mówiących o wchodzeniu do Królestwa
Niebieskiego; nie jest więc zwykłą „radą życiową”.
Inne fragmenty:
„I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie uczyni wam Ojciec Mój niebieski, jeśli każdy z was nie przebaczy z serca swemu
bratu”./Mt 18,34-35/
„Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą,
otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma
małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono,
tym więcej od niego żądać będą.”/ Łk 12,47-48/
Myśl o odpłacie zależnej od obdarowania jest obecna już u proroków np. gdy szło o
kapłanów w porównaniu z resztą (Oz 4,4-9) czy całego Narodu Wybranego w stosunku do
pogan (Am 3,2).
Wzmianka o „odpuszczaniu grzechów w życiu przyszłym” (ale przecież nie w Niebie czy
Piekle!) znajduje się także w 12 rozdziale Ewangelii wg Mateusza:
„Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli
powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w
przyszłym.”/Mt 12, 32/13
1.1.8 Nowy Testament – Listy Apostolskie
Wiele wyraźnych odniesień do Czyśćca znajdujemy w Listach Apostolskich.
„Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym
jest Jezus Chrystus.
I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z
trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże
się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest.
Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego
dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień.”14
/1 Kor 3,11-15/
Zauważmy że przytoczony fragment mówi wyłącznie o ludziach którzy zostaną zbawieni
(„sam wprawdzie ocaleje”) – a mimo to mówi o tym że wierzący, który źle budował „poniesie
szkodę” i jego zbawienie odbędzie się „jakby przez ogień”.
Oczywiście „ognia” w tym fragmencie nie należy rozumieć dosłownie – jest on w Biblii
symbolem oczyszczenia – aluzją do procesu próbowania i oczyszczania złota15
.
Następny fragment pochodzi z 2 Listu do Koryntian:
„Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę
za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre.”/2 Kor 5,10/

13 Św. Augustyn w Mieście Boga skomentował to następująco: „Tego, że niektórym grzesznikom nie
przebacza się ani na tym świecie, ani w następnym, nie można by prawdziwie stwierdzić, gdyby nie
było innych grzeszników, którym – chociaż nie na tym świecie – przebacza się w świecie przyszłym”
14 Orygenes (+ 254) tak komentuje ten fragment: „Bóg jak ogień – trawi zło oraz wszystko, co ze zła
pochodzi, a co grzesznik na postawionym już fundamencie duchowym buduje — mówiąc symbolicznie
— z drewna, siana i słomy”
15 Jak już wspominałem, tej samej symboliki „oczyszczania w ogniu” używa św.Piotr „Przez to
wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w
ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa.” (1 Ptr 1,7) oraz św.Jan „Radzę ci
kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie
ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział.”/Ap 3,18/
Warto zwrócić uwagę na słowo „każdy” – a więc także człowiek zbawiony Ofiarą Jezusa
(co jest jedyną możliwością zbawienia) – a który przecież za życia grzeszył – otrzyma zapłatę
za swoje (także złe) uczynki. Fragmentów mówiących na ten temat jest więcej, choć może są
one nieco mniej dobitne (np. Rz 2,6)
Chciałbym w tym kontekście zwrócić uwagę na 3 rozdział Listu do Filipian (cytuję od
wiersza 8):
„I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania
Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci,
bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości,
pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa,
sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze – przez poznanie Jego: zarówno mocy
Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach – w nadziei, że upodabniając się do
Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.”
Paweł, mimo że nawrócony i ochrzczony, wcale nie uważa się za w pełni zbawionego –
przeciwnie mówi o tym że „jakoś” dojdzie do „pełnego powstania z martwych”.
Czym zatem różni się „pełne” od „niepełnego” powstanie z martwych?
Czytajmy dalej rozdział 8 Listu do Filipian w kontekście „stanięcia przed Panem”:
„Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to]
zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.”16
Czyli nawrócony, zbawiony Łaską przez Wiarę Paweł nie jest doskonały, ale do
doskonałości dąży i spodziewa się ją osiągnąć!
Dalej:
„Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o
tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku
nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie.”
Paweł pisał również o pokutowaniu za kogoś.
Słów:
„Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk
Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół.”/Kol 1,24/
nie da się zrozumieć inaczej jak tylko mając na uwadze zadośćuczynienie (zarówno w
czasie czyjegoś życia, jak i po śmierci). W przeciwnym wypadku musielibyśmy przyjąć iż
Ofiara Jezusa nie była wystarczająca do wybawienia nas wszystkich od wiecznego
potępienia17!
Również Piotr wspomina w swoim liście o duszach osób potopionych w czasie
Potopu, przebywających w Czyśćcu, które Jezus przyszedł pocieszyć:
„Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby
was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W
nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś
nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w
której niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę.”/1P 3,18-20/
Szczególnie zaskakujące dla mniej uważnych czytelników Biblii jest to, że w Drugim
Liście do Tymoteusza znajdujemy przykład… modlitwy za zmarłego:
„Niechże Pan użyczy miłosierdzia domowi Onezyfora za to, że często mnie krzepił i łańcucha
mego się nie zawstydził, lecz skoro się znalazł w Rzymie, gorliwie mnie poszukał i odnalazł.
Niechaj mu da Pan w owym dniu znaleźć miłosierdzie u Pana!”/2 Tym 1, 16-18/
Końcowe słowa tego fragmentu są jakby żywcem wyjęte z żydowskiej modlitwy.
wstawienniczej za zmarłych. I nic dziwnego – wystarczy te słowa zestawić z pozdrowieniem

16 Flp 6,12
17 Nie kłóci się to z rozumieniem współuczestnictwa Kościoła w zbawieniu jako „Ciała Chrystusa”
końcowym tegoż listu: „Pozdrów Pryskę i Akwilę oraz dom Onezyfora!” (4, 19), by z braku
pozdrowień dla samego Onezyfora wysnuć wniosek, że mowa o zmarłym.
1.1.9 Świadectwa wczesnochrześcijańskie
Choć nauka o Czyśćcu formalnie znalazła swoją definicję dopiero na soborach:
Florenckim (1439) i Trydenckim (1545-63), to już w najstarszym (prócz Pisma) dokumencie
wczesnego chrześcijaństwa, Didache czyli nauka Dwunastu Apostołów znajdujemy aluzję do
Czyśćca (prawdopodobnie inspirowaną tekstem Mt 5,25-26):
PATRYSTYKA
„Daj każdemu, kto cię prosi i zwrotu się nie domagaj, ponieważ Ojciec chce,
żebyśmy z wszystkimi dzielili się naszymi własnymi darami.
Szczęśliwy ten, kto daje według przykazania, gdy nic mu nie można
zarzucić.
Biada temu, kto bierze!
Jeśli bowiem bierze dlatego, że potrzebuje, nic mu nie można zarzucić; jeśli
jednak nie potrzebuje, zda sprawę z tego, dlaczego wziął i po co.
Wsadzony do ciemnicy, odpowie za wszystkie swoje czyny i nie wyjdzie
stamtąd, aż ostatni grosz zwróci.”/Didache 1,5/
A oto garść innych, wczesnych świadectw chrześcijańskich:
PATRYSTYKA
Św. Justyn (ur.100): „Dusze ludzi pobożnych w lepszym miejscu przebywają, w
gorszym zaś dusze niesprawiedliwych oczekując Dnia Sądu1819 (…) będą istnieć i
cierpieć karę tak długo, jak Bóg zechce”./Dialog z Żydem Tryfonem/
Arystydes (ok.140) „A jeśli jaki sprawiedliwy spośród nich umrze to się radują i
dzięki czynią i modlą się za niego i odprowadzają jak wyjeżdżającego.”
(„Apologia” 10;5,11).
Tertulian (ur.155):
„Ofiary za zmarłych składamy w określonym dniu ich narodzin [dla nieba].”
„W ogóle, jeśli więzienie owo, o którym świadczy Ewangelia (Mt 18, 21-35)
rozumiemy jako otchłań podziemną i wyjaśniamy, że w oczekiwaniu na
zmartwychwstanie należy również odpokutować do ostatniego szelążka za
najmniejszy występek…”
Akta „Męczeństwa św. Perpetuy i Felicyty” 7 (203) „Dinokrates był moim
rodzonym bratem. Zmarł (…) za niego zatem się modliłam. Dzieliła nas jednak
ogromna otchłań i ani ja do niego, ani on do mnie nie mogliśmy się przedostać
(…) Wtedy oprzytomniałam i uświadomiłam sobie, że brat mój cierpi. Byłam
jednak przeświadczona o tym, że mogę mu ulżyć w jego cierpieniach”.
Św. Cyprian (258): „Czymś innym jest oczekiwać na przebaczenie, a czymś
innym przejść do chwały – być wrzuconym do więzienia i nie wyjść stamtąd, aż
się spłaci ostatni szelążek lub natychmiast otrzymać nagrodę za wiarę cnotę”

18 Wiedza o wystarczalności chrystusowego zbawienia nie pozwala nam widzieć w tym fragmencie
odniesienia do zbawienia
19 Warto zwrócić uwagę, że święty mówi tu wyraźnie o egzystencji duszy pomiędzy śmiercią a Sądem
Ostatecznym i o cierpieniu które nie jest wieczne
(List 55,20).
Św. Efrem (373):
„Zmarli są bowiem wspomagani ofiarami, które sprawują żywi.” („O modlitwie”
29).
„Zanotujcie sobie dni tych, którzy już odeszli, abyśmy mogli wspominać o nich,
obchodząc pamiątkę męczenników” (List 12 por. List 1;2).
Św.Grzegorz Wielki
„za pewne lekkie winy istnieje przed Sądem oczyszczający ogień”/Dialogi/20
Św.Augustyn
„Karcenie zostało zapowiedziane w przyszłości (…) miało się dokonać przez
ogień. (…) [Panie,] w tym życiu mnie oczyszczaj i spraw, abym stał się taki, żeby
już nie było potrzeba ognia oczyszczającego”/Święty Augustyn, Objaśnienie
Psalmu 37,4/21
Tertulian, św.Cyprian, św.Cyryl Jerozolimski, Orygenes, Grzegorz z Nyssy i
św.Augustyn wypowiadali się pozytywnie o idei Czyśćca. Przeciw byli Akriusz (IV stulecie)
oraz św.Bernard (XI stulecie).
Najwcześniejszymi dowodami materialnymi22 dotyczącymi modlitwy za zmarłych, a
więc i wiary w czyściec są zachowane nagrobki chrześcijańskie – najstarsze z II wieku – z
napisami o treści:
„Eucharis jest moją matką, Pius ojcem. Proszę was, o bracia kiedy tu przyjdziecie o modlitwę.
Aby Wszechmogący Bóg zachował Agapę na wieki”
„To ja sam Abercjusz w mojej obecności kazałem tu wypisać: Niech każdy, który te słowa
rozumie, pomodli się za Abercjusza”.
Nagrobne napisy zawierają także teksty skierowane do wiernych zwiedzających
katakumby. Są one niejako głosem zmarłego, który błaga przechodnia o modlitwę. Epitafium
znalezione w Kumie kończy się słowami: „Qui legis, ora pro me“ (Ty, który czytasz, módl się
za mnie), a epitafium z Narbony: „Tu, qui leges, ora pro me“ (Ty, który przeczytasz, pomódl
się za mnie).
Nigdy nie modlono się w intencjach męczenników, a tylko proszono ich o
wstawiennictwo za innych zmarłych, dlatego napisy na grobach męczenników są najkrótsze.
Spotyka się także napisy kierujące prośbę o modlitwę za zmarłego do świętych męczenników,
np. „Duszę Maksyma ochłódźcie męczennicy, January, Agatop i Felicissimus “.
W Tradycji chrześcijaństwa wschodniego konieczność oczyszczenia po śmierci
przedstawiona jest w postaci komór celnych (telonii) w których człowiek kolejno pozostawia
to co w nim grzeszne, aby w końcu zjednoczyć się z Bogiem.

20 Tłum W.Szołdrski
21 Tłum Jan Sulowski cytat za o.Jacek Salij O Czyśćcu i teloniach. Uwagi na marginesie lektury
„Duszy po śmierci” O. Serafina Rose, Fronda 2004 nr 32 s. 46-53
(http://www.grekat.stalwol.pl/oczysc.html)
22 Oczywiście mówimy tu o śladach materialnych, które się zachowały. Trudne czasy prześladowaćń
sprawiły że są to w ogóle najstarsze zachowane zabytki chrześcijańskie.
1.1.10 Kultura Żydów
Wiara
Czyściec to stara tradycja żydowska. Świadectwa ST już przytaczałem wcześniej (patrz
str.9).
Szkoła rabina Szammaja23 (I w. przed Chr./ I w.po Chr.) nauczała o trzech rodzajach
Sądu Bożego:
 na życie wieczne (dla pobożnych)
 na hańbę wieczną (dla niesprawiedliwych)
 na oczyszczenie (dla nie w pełni sprawiedliwych ale i nie całkiem bezbożnych, którzy
zstępują na pewien czas do Gehenny by się oczyścić „przez ogień” (Tos. Sanhedrin
13;3)
Także Żydzi „Esseńczycy” wierzyli w „piec” oczyszczający dusze po śmierci.
Gdyby te wszystkie nauki były fałszywe, powinniśmy znaleźć przynajmniej jakiś ślad
polemiki Jezusa czy Jego uczniów z Żydami (podobnie jak to się stało w przypadku
kontrowersji wokół zmartwychwstania /Łk 20,27-38/, rozwodu /Mt 19,3-9/ czy innych
spornych tematów).
Kadisz i inne modlitwy
Sprawa Kadiszu (modlitwy odmawianej po śmierci Żyda) jest dość skomplikowana.
W zasadzie nie jest on modlitwą za zmarłego, tylko modlitwą sławiącą Boga odprawianą na
grobie krewnego – aby pokazać iż nawet w tym położeniu (niczym Hiob) wielbi się Boga.
Chciałbym jednak zatrzymać się nad jedną z odmian, zwaną Kadisz jatom (יתום קדיש (tj.
Kadisz sierocy.
Otóż żałobnik odmawia go codziennie przez 11 miesięcy. Sam tekst modlitwy nie ma
nic wspólnego z Czyśćcem – ciekawe jest jednak uzasadnienie czasu odmawiania pacierza.
Otóż Żydzi wierzą że po śmierci dusza ulega oczyszczeniu i że dla wyjątkowo niegodziwych
grzeszników ów proces trwa 12 miesięcy.
Syn odmawia więc modlitwę jedynie przez 11 miesięcy aby nie sugerować iż jego Ojciec był
niegodziwcem.
Istnieje też modlitwa za zmarłych Hazkoras-neszomas, odprawiana w synagodze kilka
razy do roku. Wspomina się w niej imię zmarłego i błaga się o pokój dla jego duszy.
Towarzyszy temu jałmużna na cel dobroczynny.
Modlitwa Hazkara (wspomnienie) będąca elementem najstarszej tradycji żydowskiej,
zawiera elementy modlitwy wstawienniczej podobnej do naszych modlitw za spokój duszy
zmarłej osoby.
Co daje modlitwa za zmarłych?
Modlitwa za zmarłych przynosi im ulgę w cierpieniu (nawet gdyby to cierpienie miało
być momentalne). Jest to rodzaj modlitwy wstawienniczej która przekracza śmierć.
Nadto jest to wyraz jedności całego Kościoła – tych, którzy jeszcze pielgrzymują na Ziemi,
tych którzy są już w Niebieskim Domu Ojca oraz tych, którzy właśnie są „w drodze”.
Niestety, nie potrafimy naszymi modlitwami pomóc potępionym, którzy już wybrali
Piekło – jednak możemy wstawić się za naszych braci i siostry, którzy cierpią męki
Przemiany.
Jan Paweł II w czasie Audiencji generalnej 4 sierpnia 1999 tak mówił o modlitwie w
kontekście Czyśćca:

23 Za Włodzimierzem Bednarskim „W obronie wiary”
„(…) pojawia się raz jeszcze ostatni ważny aspekt, który Tradycja
Kościoła zawsze podkreślała: jest to wymiar wspólnotowy. Ci, którzy
znajdują się bowiem w sytuacji oczyszczenia, związani są zarówno z
błogosławionymi, cieszącymi się już w pełni życiem wiecznym, jak i z
nami, zdążającymi na tym świecie do domu Ojca (por. KKK, 1032).
Podobnie jak w życiu ziemskim wierzący są między sobą zjednoczeni
w jednym Ciele Mistycznym, tak również po śmierci ci, którzy żyją w
stanie oczyszczenia, doświadczają tej samej solidarności eklezjalnej,
wyrażającej się w modlitwie, sufragiach i miłości innych braci w
wierze. Oczyszczenie przeżywane jest w podstawowej więzi, jaka się
tworzy między tymi, którzy żyją na tym świecie, a tymi, którzy cieszą
się szczęśliwością wieczną.”24
Odpusty
1.1.11 Czym jest odpust?
Na podstawie dokumentów watykańskich dotyczących odpustów, w Polsce został
opracowany afisz. Zawiera on także definicję tego czym jest odpust:
Odpust to darowanie człowiekowi wobec Boga wszystkich kar doczesnych,
należnych za grzechy odpuszczone już co do winy w Sakramencie Pokuty.
Kto uzyska odpust zupełny dla siebie – uniknie kar czyśćcowych.
Kto ofiaruje odpust zupełny za zmarłych – ratuje dusze z czyśćca.
„Cel, jaki sobie stawia władza kościelna w udzielaniu odpustów, tkwi nie
tylko w tym, aby wspomóc wiernych w usunięciu należnych kar, lecz
także w tym, aby wiernych skłonić do wykonywania uczynków
pobożności, pokuty i miłości – zwłaszcza takich, które przyczyniają się do
wzrostu wiary i dobra wspólnego (…). Jeśli wierni ofiarują odpusty za
zmarłych, praktykują w szczególniejszy sposób miłość, a gdy myślą o
sprawach niebieskich (nadprzyrodzonych) – lepiej układają sprawy
doczesne.”/Paweł VI/25
Dlatego właśnie nawrócenie i całkowite odcięcie od przywiązania do grzechu stanowi
zasadniczy wymóg, a zarazem zachętę do uzyskania odpustu zupełnego.
1.1.12 Odpusty kiedyś
Historia odpustów
Początki idei odpustów (oczywiście nie nazywanych wówczas w ten sposób) mają swe
źródło w czasach prześladowań chrześcijan w III wieku. Osoby które z obawy przed
prześladowaniami zaparły się wiary były wyłączane z Kościoła i musiały przejść wieloletnią
pokutę by do niego wrócić.26

24 przemówienie Jana Pawła II na audiencji generalnej na temat: Czyściec – oczyszczenie przed
spotkaniem z Bogiem Watykan, 4 sierpnia 1999 r.
25 Paweł VI, Indulgentiarium doctrina, Rzym 1967, w: Posoborowe prawodawstwo kościelne,
Warszawa 1968, zeszyt 2, nr 80
26 Podobne praktyki obowiązywały wobec osób dopuszczających się innych grzechów śmiertelnych
np.bigamii, cudzołóstwa czy zabicie płodu.
Osoby na które nałożono te wieloletnie pokuty, zwracały się z prośbą o ich skrócenie do
biskupa lub nawet prosiły o wstawiennictwo chrześcijan przebywających w więzieniach i
oczekujących na śmierć. Ci pisali do biskupa tzw. listy pokoju.
Praktyka odbywania pokuty (i to wieloletniej, znacznie bardziej dotkliwej niż dziś) przed
otrzymaniem rozgrzeszenia utrzymywała się aż do X wieku. Nawet po jej zniesieniu była w
chrześcijanach żywa świadomość (która dziś niestety jest rzadkością) że każdy grzech będzie
(niezależnie od rozgrzeszenia) odpokutowany – albo w życiu doczesnym, albo w Czyśćcu.
I – podobnie jak w przypadku listów pokoju – wierni poczęli się zwracać do
spowiedników z prośbą o wstawiennictwo (tym razem bezpośrednio do Boga).
Papiestwo wprowadziło odpusty jako formę wstawiennictwa Kościoła za grzesznika.
Kłopoty z odpustami
Wystąpienie Lutra przeciw nadużyciom związanym z odpustami nie było czymś
niezwykłym ani obrazoburczym w Kościele. Hierarchia już dużo wcześniej walczyła z tą
plagą (podobnie jak z handlem fałszywymi relikwiami).
Nadużyciami w tej dziedzinie zajmował się już Sobór Laterański IV 27 (1215) i Wiedeński
(1310).
Niemal dwa wieki przed wystąpieniem Lutra, w roku 1392, papież Bonifacy IX
napisał do biskupa Ferrary list zwracając mu uwagę na to że wśród zakonników trafiają się
osobnicy którzy pod pozorem udzielania odpustów pobierają od prostych ludzi pieniądze
przeznaczając je na własne potrzeby.
Bywały też nadużycia innego rodzaju. W 1420 roku arcybiskup Canterbury usiłował
udzielać odpustów bez papieskiego upoważnienia. Z kolei w Niemczech niektórzy
niedouczeni księża udzielali odpustów „od winy i kary” (odpusty dotyczą tylko kary).
Nieprawidłowości te wykrył słynny kardynał Mikołaj z Cuzy.
Natomiast od tych wszystkich błędnych czy oszukańczych praktyk trzeba odróżnić
wymagania jakie faktycznie bywają nakładane na osoby pragnące uzyskać odpust.
Najczęściej wiążą się z nim jakieś czyny pokutne:
 modlitwa, nabożeństwa, niektóre celebracje liturgiczne
 uczestnictwo w rekolekcjach
 jałmużna lub inna ofiara
 pielgrzymka
 itd. itp.
W pewnym momencie zrobiła się moda na odpusty za działalność charytatywną –
obdarowywano sierocińce, wspomagano budowę kościołów itd. Wywołało to – w dużej
mierze słuszne – oburzenie osób których nie stać było na hojne datki.
Tuż przed Reformacją Papież Leon X zarządził zbiórkę funduszy na budowę m.in. tego co
dzisiaj znamy jako bazylikę św. Piotra. Zrobił to zupełnie tak samo jak dzisiaj się robi zbiórkę
na uchodźców, powodzian, Watykański Fundusz Pomocy, Fundację JP2 dla zdolnych dzieci
czy budowę Świątyni Opatrzności
Wszyscy ofiarodawcy otrzymali obietnice odpustu jeżeli spełnili jego warunki, tj.:
 po rachunku sumienia przystąpili do spowiedzi świętej,
 w czasie tej spowiedzi otrzymali całkowite rozgrzeszenie,
 dokonali datku.
I wszystko może byłoby dobrze, gdyby nie to że misję rozpowszechniania odpustów w
Niemczech arcybiskup Albrecht powierzył dominikaninowi Janowi Teclowi z Lipska, który

27 Sobór Laterański IV: „nierozważne i nadmierne odpusty, których nie wstydzą się udzielać niektórzy
zwierzchnicy kościołów, są lekceważeniem władzy kluczy oraz osłabieniem pokutnego
zadośćuczynienia” /Konstytucja O wierze katolickiej 62,6/
dopuścił się nadużyć28. Podobno zakonnik ten stawiał w kościele szkatułę na pieniądze
wołając:
„Kupujcie, kupujcie odpusty! Z każdą monetą co zadźwięczy, jedna mniej dusza w czyśćcu
jęczy!”.
Nie było to niestety jedyne nadużycie ani ostatnia niezręczność, nie tylko wśród
przedstawicieli Kościoła. Część świeckich ziemian zaczęła ściągać pieniądze na jałmużnę
odpustową jako podatek w swoich włościach.
Wszystko to stało się dla Lutra pretekstem do ataku na Kościół.
Niemniej były jakieś podstawy do krytyki niektórych praktyk – tyle że były to
praktyki które Kościół zwalczał już od dawna29 i mylące jest przedstawianie wystąpienia
Lutra jako „pionierskiego” czy „wyjątkowego”. Na długo przed Lutrem podobne praktyki
potępił i zwalczał w Hiszpanii jej prymas (a od 1507 roku Generalny Inkwizytor Kastylii)
kardynał Cisneros – i Kościół hiszpański sam się zreformował.
Co więcej, Kościół Powszechny reformacyjne zarzuty wobec sprzedaży przyjął, podjął
poważne kroki – i były one skuteczne. Nadużycia związane z odpustami praktycznie znikły po
Soborze Trydenckim.
Stosunek samego Lutra do odpustów zmieniał się w czasie:
 do 1519 uważał, że istnienie Czyśćca jest faktem niepodważalnym
 w latach 1519-1530 twierdził, że nie da się zaprzeczyć istnieniu Czyśćca
 po roku 1530 głosił iż Czyściec nie istnieje, jednak uważał modlitwę za zmarłych za
sensowną (odrzucili ją dopiero następcy Lutra)
Aby nie być gołosłownym, zajrzyjmy do słynnych 96 tez (które według
legendy – raczej nieprawdziwej – miał Marcin Luter przybić na drzwiach
kościoła w Wittenberdze). Tezy pogrupowałem tematycznie:
O odpustach:
Teza 69.Biskupi i duszpasterze są obowiązani z należnym uszanowaniem
przyjmować delegatów apostolskiego odpustu.
Teza 71.Kto przeciw prawdzie apostolskiego odpustu mówi, niech będzie
przeklęty.
Teza 72.Kto przeciw samowolnym i kłamliwym słowom kaznodziei
odpustowego występuje niech będzie błogosławiony!
Teza 73.Jak papież słusznie niełaską i klątwą karze tych, którzy podstępnie
działają na szkodę odpustów.
Teza 74.Tak również słusznie dotyka niełaską i klątwą tych, którzy pod osłoną
odpustu używają swoich sztuczek na szkodę świętej miłości i prawdy
Teza 91.Gdyby odpust głoszono zgodnie z myślą i zapatrywaniem papieża,
łatwo byłoby zbijać wszelkie zarzuty, a może by nawet wcale się nie zrodziły
te zarzuty
Podobnie o Czyśćcu:
Teza 16.Piekło, czyściec i niebo, są względem siebie tak różne, jak rozpacz,
bliskość rozpaczy i pewność zbawienia.
Teza 17.Zdaje się być, że duszom w czyśćcu potrzeba zmniejszenia bojaźni i
pomnożenia miłości.
Teza 18.Ani rozumem, ani z Pisma nie udowodniono, żeby dusze w czyśćcu
znajdowały się w stanie niezdolnym do zasługi i do wzrostu miłości.
Teza 19.I to zdaje się być niemożliwe do udowodnienia, jakoby dusze w

28 Ponoć cześć pieniędzy miano przeznaczyć na spłatę długów arcybiskupa
29 patrz zacytowane w ramce tezy 73, 74 i 91 odwołujące się do działań papieża.
czyśćcu, przynajmniej niektóre, były pewne swego zbawienia i o nie się nie
troszczyły, jakkolwiek my pewni tego jesteśmy zupełnie.
Teza 25.Władza, jaką ma papież w ogólności nad czyśćcem, przysługuje w
szczególności każdemu biskupowi i proboszczowi w jego diecezji lub parafii.
Teza 35.Nie jest to chrześcijańska nauka, że nie potrzeba pokuty i żalu temu,
kto z czyśćca wykupuje dusze, lub chce nabyć prawo wyboru spowiednika30
.
Niektóre z tych tez są kontrowersyjne (np. teza 19), jednak w zasadzie bazują na wierze w
Czyściec.

http://analizy.biz/marek1962/czysciec.pdf?fbclid=IwAR3bt3FtoadiXTrCJYz8sQ9q76Rtz9YLb0gCTpH_vwyUO-apABwAYwPXVW4

Posted in Religia | Leave a Comment »

Nie bój się , Jezus kocha ciebie dzisiaj!

Posted by tadeo w dniu 17 listopada 2022

http://analizy.biz/marek1962/

Posted in Religia | Leave a Comment »