WIERZE UFAM MIŁUJĘ

„W KAŻDEJ CHWILI MEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ” — ZOFIA KOSSAK-SZCZUCKA

  • Słowo Boże na dziś

  • NIC TAK NIE JEST POTRZEBNE CZŁOWIEKOWI JAK MIŁOSIERDZIE BOŻE – św. Jan Paweł II

  • Okaż mi Boże Miłosierdzie

  • JEZU UFAM TOBIE W RADOŚCI, JEZU UFAM TOBIE W SMUTKU, W OGÓLE JEZU UFAM TOBIE.

  • Jeśli umrzesz, zanim umrzesz, to nie umrzesz, kiedy umrzesz.

  • Wspólnota Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia

  • WIELKI POST

  • Rozważanie Drogi Krzyżowej

  • Historia obrazu Jezusa Miłosiernego

  • WIARA TO NIE NAUKA. WIARA TO DARMO DANA ŁASKA. KTO JEJ NIE MA, TEGO DUSZA WYJE Z BÓLU SZUKAJĄC NAUKOWEGO UZASADNIENIA; ZA LUB PRZECIW.

  • Nie wstydź się Jezusa

  • SŁOWO BOŻE

  • Tak mówi Amen

  • Książki (e-book)

  • TV TRWAM

  • NIEPOKALANÓW

  • BIBLIOTEKA W INTERNECIE

  • MODLITWA SERCA

  • DOBRE MEDIA

  • Biblioteki cyfrowe

  • Religia

  • Filmy religijne

  • Muzyka religijna

  • Portal DEON.PL

  • Polonia Christiana

  • Muzyka

  • Dobre uczynki w sieci

  • OJCIEC PIO

  • Św. FAUSTYNA

  • Jan Paweł II

  • Ks. Piotr Pawlukiewicz

  • Matka Boża Ostrobramska

  • Moje Wilno i Wileńszczyzna

  • Pielgrzymka Suwałki – Wilno

  • Zespół Turgielanka

  • Polacy na Syberii

  • SYLWETKI

  • ŚWIADECTWA

  • bEZ sLOGANU2‏

  • Teologia dla prostaczków

  • Wspomnienia

  • Moja mała Ojczyzna

  • Zofia Kossak

  • Edith Piaf

  • Podróże

  • Czasopisma

  • Zdrowie i kondyncja

  • Znalezione w sieci

  • Nieokrzesane myśli

  • W KAŻDEJ CHWILI MOJEGO ŻYCIA WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ.

  • Prezydent Lech Kaczyński

  • PODRÓŻE

  • Pociąga mnie wiedza, ale tylko ta, która jest drogą. Wiedza jest czymś wspaniałym, ale nie jest najważniejsza. W życiu człowieka najważniejszym jest miłość – prof. Anna Świderkówna

  • Tagi wpisów

    A.Zybertowicz A.Świderkówna Anna German Bł.K. Emmerich Bł. KS. JERZY Bł.M.Sopoćko Dąbrowica Duża Edith Piaf Jan Pospieszalski Jarosław Marek Rymkiewicz kard.Stefan Wyszyński Kardynał H. Gulbinowicz Kijowiec Kodeń Koniuchy ks.A.Skwarczyński Ks.Tymoteusz M.Rymkiewiecz Prof.Kieżun tv media W.Cejrowski Z.Gilowska Z.Kossak Z.Krasnodębski Św.M. Kolbe Żołnierze wyklęci
  • Cytat na dziś

    Dostęp do internetu ujawnia niewyobrażalne pokłady ludzkiej głupoty.

Archive for 3 października, 2011

SZOK !!! ZAREJESTROWANE potrącenie z Zielonej Góry !!!

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

Posted in Polityka - video, Polityka i aktualności | Leave a Comment »

Najśmieszniejszy numer propagandy rządowej: facet ma pod pięćdziesiątkę a pisze do młodych udając ich rówieśnika

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

Fot. wPolityce.pl

 

Dwa miesiące temu Jakub Władysław Wojewódzki skończył 48 lat. Nie było jednak słychać o hucznych obchodach. Nic dziwnego, wtedy bowiem niektórzy, nawet mało bystrzy młodzi, mogliby zapytać ileż właściwie ten koleś pozujący na naszego rówieśnika ma lat. Strój, wiecznie niepoważny, takież słownictwo, sugerują najwyżej trzydziestkę.

Nie piszę o tym by wypominać wiek czy dociekać metod jakimi utrzymuje się w formie. Przypuszczam po prostu, że Wojewódzki śpi długo i to pozwala mu zachować dobrą kondycję. Sen rano to bardzo ważna sprawa.

Ale kiedy ktoś mając 48 lat zwraca się do młodzieży jak równiacha, pozując na „kolegę”, muszę powiedzieć głośno, że to śmieszne. Ciąg dalszy oszustwa jakim jest wmawianie, że system III RP to dla młodych niespotykane otwarcie szans i możliwości. Jak dla niektórych. Bo na przykład żeby zostać na przykład adwokatem lepiej mieć tatusia adwokata. A pracę – znajomości. Itp., itd.

Ujawniam więc (ujawniony w Wikipedii) wiek Wojewódzkiego by powiedzieć młodym ludziom, żeby nie dali się oszukiwać na rzekomo nonkonformistyczne pozy i tezy, których autorami są najwięksi możliwi konformiści. Bo Wojewódzki to pieszczoch systemu w imię którego wzywa do głosowania na jedynie słuszną partię. To człowiek ze sztucznego świata, który dają wam polizać przez szybę telewizyjną. Ma to pewnie swoje zalety, daje przyjemności, ale jednego nie zawiera – recepty na problemy młodych.

Kiedy więc w prorządowym tygodniku „Wprost” stwierdza w długiej i bez polotu napisanej politgramocie „tylko dla czytelników pomiędzy 18 a 24. rokiem życia”, że:

od kilkunastu tygodnik Jarosław Kaczyński przeprowadza operację na otwartym mózgu polskiego społeczeństwa

zastanówcie się czy nie chodzi o jego operację na waszym mózgu.

Kiedy cytuje Jana Nowaka Jeziorańskiego pomyślcie, czy człowiek wsadzający narodowe flagi w psie kupy jest aby na pewno najwłaściwszą osobą do udzielania lekcji troski o dobro wspólne.

Kiedy rysuje wizję świata według opozycji:

Bez Nergala w telewizji, ale za to z księdzem Natankiem i większą liczbą świebodzińskich Jezusów

pomyślcie, czy to na pewno prawdziwy opis. Czy to jest ten wybór?

Kiedy straszy, że sukces wyborczy PiS oznacza

zastąpienie europejskich wektorów cywilizacji duchem stęchłego autorytaryzmu, populizmu i obskurantyzmu

oraz

obowiązkową prenumeratą „Uważam Rze”

policzcie, kto ma dziś wszystkie media, kto dusi wolność słowa, kto w przejętym tygodniku uprawia wulgarną propagandę, kogo wreszcie finansują hojnymi reklamami spółki skarbu państwa – a wiec wy. Na pewno nie „Uważam Rze”.

Kiedy poucza, że trzeba wiedzy i mądrości, kiedy apeluje i błaga o głos na rzecz partii władzy, kiedy sprowadza do karykatury i ad absurdum każdy głos sprzeciwu wobec rządu zastanówcie się czy aby na pewno mówi w waszym imieniu.

On, pieszczoch władzy, facet po pięćdziesiątkę udający wulgarnością i strojem młodzieniaszka. Na pewno natomiast nie wasz kumpel.

http://wpolityce.pl./dzienniki/z-dziennika-spiocha/15723-najsmieszniejszy-numer-propagandy-rzadowej-facet-ma-pod-piecdziesiatke-a-pisze-do-mlodych-udajac-ich-rowiesnika

Posted in Polityka i aktualności | Leave a Comment »

FAKTY W MIEJSCE ŁGARSTW. CZYM JEST PLATFORMA?

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

Po roku 1990 nie powstała w III RP partia równie prorosyjska i regresywna, jaką jest dziś Platforma Obywatelska. Nie ma też na naszej scenie politycznej innej formacji, która tak mocno byłaby powiązana z ludźmi komunistycznej bezpieki.

Jeśli dla wyborców Platformy takie twierdzenia brzmią obrazoburczo – zawdzięczają to  wlasnej niechęci do wiedzy oraz postawie tzw. wiodących mediów, które od lat roztaczają nad partią Donalda Tuska propagandowy parasol ochronny, dbając, by Polacy nie poznali prawdziwego rodowodu rzekomych „liberałów”.

Korzeni Platformy należy szukać na początku lat dziewięćdziesiątych w marginalnej wówczas partii o nazwie Kongres Liberalno-Demokratyczny.. W powstaniu KLD istotny udział mieli ludzie związani z komunistyczną policją polityczną: Wiktor Kubiak oraz współzałożyciel KLD i PO Jacek Merkel. Pierwszy z nich to wieloletni współpracownik Zarządu II Sztabu Generalnego (tzw. wywiad wojskowy PRL). Kubiak współdziałał blisko z Grzegorzem Żemkiem znanym jako „mózg” afery FOZZ i w latach 80. zajmował się nielegalnym transferem z Zachodu urządzeń elektronicznych objętych zakazem eksportu do krajów komunistycznych. Po1989 Kubiak objawił się jako biznesmen zainteresowany wspieraniem środowisk politycznych. To dzięki jego finansowej pomocy Donald Tusk mógł organizować spotkania KLD w biurze Kubiaka w Hotelu Mariott i wydawać pismo liberałów na kredowym papierze.

Jacek Merkel był tajnym współpracownikiem Wydziału XI Departamentu I SB MSW. W latach 80. Wydział XI prowadził działania na terenie Europy Zachodniej. Na czele wydziału stał płk Aleksander Makowski, późniejszy partner biznesowy Merkla. Przełożonym płk Makowskiego był gen. Władysław Pożoga, a efekty pracy Wydziału XI Dep. I przekazywano bezpośrednio do KGB. W latach 1991-93, Merkel był członkiem Prezydium Rady Krajowej KLD i szefem kampanii wyborczej, a od zjednoczenia Unii Demokratycznej i KLD pozostawał członkiem Rady Krajowej Unii Wolności. Wśród wielu partii powstałych w tym czasie, tylko KLD dysponował od początku dostatecznymi środkami, by zorganizować struktury partii i przeprowadzić w roku 1991 udaną kampanię wyborczą do Sejmu. Po wyborach politycy tej partii współtworzyli rząd, na którego czele stanął Jan Krzysztof Bielecki. Wśród członków tego rządu znajdowało się ośmiu tajnych współpracowników bezpieki, z tak charakterystycznymi postaciami na czele, jak Andrzej Olechowski (TW „MUST” Departamentu I, a następnie Dep.II SB MSW) oraz Michał Boni (TW ZNAK). Środowisko KLD ( zwane ze względu na liczne afery – aferałami) odegrało również istotną rolę współuczestnicząc w nocnym zamachu na rząd Jana Olszewskiego.

Osoby tworzące KLD znajdziemy również przy narodzinach Platformy Obywatelskiej. Gdy „trzech tenorów” w świetle telewizyjnych kamer obwieszczało w roku 2001 powołanie „nowej siły” zapowiadając „uwalnianie tkwiących w nas talentów”, Ludwik Dorn w Tygodniku „Nowe Państwo” (z 2.03.2001) napisał: „Niezależnie od tego, że udział w tym przedsięwzięciu bierze szereg osobistości politycznych o życiorysach związanych z opozycją wobec PRL, to zarówno Andrzej Olechowski, główny animator Platformy (zarejestrowany tajny współpracownik kontrwywiadu zagranicznego PRL), jak i jego bezpośrednie zaplecze intelektualno-organizacyjne w postaci funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych (generałowie Petelicki i Czempiński) oraz grupa finansowego wsparcia (Business Centre Club, gdzie czołową rolę odgrywają byli pracownicy biur radców handlowych PRL-owskich ambasad) kojarzeni są z komunistycznym wywiadem – dawnym I Departamentem MSW. Platforma Obywatelska nie jest wyłącznie ekspozyturą „jedynki”, ale w rękach realnej grupy kierowniczej stanowi użyteczne, w dużym stopniu kontrolowane narzędzie realizacji jej ekonomicznych interesów.

Zdaniem niektórych mediów powołanie Platformy poprzedziło spektakularne wydarzenie. W styczniu 2001 roku w warszawskim gmachu Intraco doszło do spotkania zorganizowanego przez byłego funkcjonariusza Dep.I SB MSW Gromosława Czempińskiego. W latach 70. Czempiński był oficerem prowadzącym Andrzeja Olechowskiego. Zebranych wówczas „przyjaciół jednej służby”, pułkowników: Krzysztofa Smolińskiego, Romana Deryłę, Marka Szewczyka, Zygmunta Cebulę i Wojciecha Czerniaka, Czempiński namawiał do wsparcia Platformy Obywatelskiej i zachęcał do budowania wokół tej partii grupy doradców i specjalistów od służb specjalnych. To dzięki tego rodzaju inicjatywom, Czempiński mógł po latach przyznać, że to on sformułował koncepcję powołania Platformy, a dopiero później przekonał do pomysłu Andrzeja Olechowskiego i Pawła Piskorskiego.

Głównym „ideologiem” partii był od początku Andrzej Olechowski. To z jego „Ruchu Stu” wywodzą się również późniejsi politycy PO – Aleksander Grad czy Paweł Graś. Cała antypisowska retoryka jest w ogromnej mierze zasługą Olechowskiego i to on wskazał kierownictwu Platformy prosty sposób na zdobycie poparcia wyborców. Również realizowany obecnie przez PO zamysł faktycznego demontażu państwa polskiego, to także pomysł byłego współpracownika Departamentu I SB MSW. W wywiadzie dla „Życia Warszawy” z 12.02.2007r., znajdziemy następującą wypowiedź Olechowskiego:

Silne państwo i partia obywatelska wzajemnie się wykluczają. Postulat silnego państwa może przynosi popularność, ale nigdy nie uznam go za swój. Moja partia chce państwa, które służy obywatelom, a nie odwrotnie.(…) Współczesny człowiek potrafi zrobić sam, z sąsiadami lub np. z kolegami z tego samego zawodu bardzo wiele i z każdym pokoleniem coraz więcej. Nie potrzebuje do tego państwa. Dlatego działania na rzecz rozbudowy i wzmacniania państwa są marnowaniem pieniędzy obywateli.”

Przed wyborami parlamentarnymi z roku 2007 Olechowski jasno wytyczył kurs Platformy. W jego emocjonalnych wypowiedziach z tego okresu można zapewne dostrzec prawdziwe oblicze „eleganckiego, dystyngowanego ministra spraw zagranicznych”. W wywiadzie dla “Newsweeka”, z 18.10.2007 r. czytamy m.in.: Ja jestem w polityce tylko gościem. Zabieram głos wtedy, gdy dzieję się coś ważnego, albo mam coś do powiedzenia. […] pozostaje do rozstrzygnięcia wielkie pytanie, czy należało wybory przeprowadzać akurat teraz, jeszcze przed weryfikacją rządów PiS. Weryfikacją, która by odpowiadała na pytanie: czy miejsce braci Kaczyńskich jest w wielkiej polityce, czy w kryminale.”

Wydaje się, że przyczyn prorosyjskiego kursu Platformy należy upatrywać w genezie tej formacji – powołanej przez ludzi megasłużb sowieckich. W takim samym stopniu widoczny jest wpływ ideologii „partii rosyjskiej” – owych wyznawców „realizmu geopolitycznego” – pojmowanego jako akceptacja powojennego porządku, w którym dominacja sowiecka miała być nieuniknionym efektem historycznych uwarunkowań, a Polska miała stanowić przedmiot w grze światowych mocarstw. Politycy PO, dla których Michnik, czy Mazowiecki są niepodważalnymi autorytetami nie mogą w innych kategoriach postrzegać współczesnej Rosji, niż chcą tego „ojcowie założyciele” III RP. Ich dzisiejszy serwilizm jest w równiej mierze efektem prymitywnych kompleksów i dogmatycznych zabobonów odziedziczonych po środowisku „opozycji demokratycznej”, jak przyjętej dobrowolnie postawy zakładników kłamstwa smoleńskiego.

Dojście Platformy do władzy zostało zatem powitane na Kremlu ze zrozumiałą radością. W 2007 roku korespondentka „Izwiestii” Ksenia Fokin donosiła z tryumfem o porażce braci Kaczyńskich tytułując swój artykuł: „Blizniec-krig nie udałsja”, co miało stanowić przeróbkę wojskowego terminu „blitz-krieg” w neologizm „blizniec-krieg” czyli wojnę prowadzoną przez bliźniaków. „Porażka PiS ucieszyła nie tylko znaczną część Polaków” –pisała z satysfakcją Fokin – „ale i kierownictwo Unii Europejskiej. Przez 15 miesięcy swoich rządów bliźniaki zrazili do siebie elektorat, tworząc w kraju atmosferę podejrzliwości, politycznych prześladowań oraz skandali”.

Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji Rosyjskiej Michaił Margielow 23 listopada 2007 roku oświadczył, że „są nadzieje na normalizacje stosunków między Moskwą a Warszawą”. Margiełow wypowiadał się – jak sam przyznał – będąc pod wrażeniem wywiadu udzielonego w przeddzień przez Donalda Tuska dla „Rossijskiej Gaziety”, gdzie lider PO zadeklarował: „jedno z najważniejszych zadań polskiej polityki zagranicznej w najbliższym czasie to poprawa relacji pomiędzy Moskwą a Warszawą”. I dodał: „Gotów jestem zrobić wiele, aby nasze stosunki stały się znacznie lepsze niż są dzisiaj. Wiedząc, iż po obu stronach przeważają emocje, wierzę, że sygnały o woli poprawy stosunków, które Platforma Obywatelska wysyła naszym sąsiadom, zostaną prawidłowo zrozumiane”.

Margiełow skomentował wówczas tę wypowiedź: „Tusk zaznaczył, że będzie to trudne. Rzeczywiście, problemów w stosunkach rosyjsko-polskich przy Jarosławie Kaczyńskim nagromadziło się wiele, a ich likwidacja będzie wymagać czasu”.

Zaledwie po miesiącu rządów PO-PSL, Siergiej Jastrzembski doradca prezydenta Rosji Putina mógł pochwalić polskich „przyjaciół”: „Rząd Donalda Tuska, uczynił znacznie więcej dla stosunków polsko-rosyjskich niż poprzedni rząd przez dwa lata”. Wypowiedź Jastrzembskiego padła tuż po tym, jak Rosjanin usłyszał od wicemarszałka Sejmu Niesiołowskiego odpowiedź na pytanie: jak dużą rolę dla rządu PO będzie odgrywać polityka historyczna? Niesiołowski odparł, że zdaje sobie sprawę, iż jest to jeden z „kontrowersyjnych elementów” i przyznał, że „historię należy raczej pozostawić historykom„. – „Chcielibyśmy, aby stosunki polsko-rosyjskie „ruszyły do przodu”, gdyż nie ma dziś w naszych dwustronnych relacjach żadnych spraw, których nie można by rozwiązać” – zadeklarował Niesiołowski.

Faktyczny zwrot w polityce zagranicznej nastąpił jednak dopiero po wizycie Tuska w Moskwie w lutym 2008 roku. Dwa miesiące później, płk Putin mógł już zapewnić, że„problemy z Polską dadzą się rozwiązać dzięki Tuskowi„. Po wizycie Putina na Westerplatte komentator agencji Interfax napisał:Miejmy nadzieję, że w Polsce wejdzie w życie nowe pokolenie, które nie ma uprzedzeń. Ono być może zrozumie, że Polska musi szukać przyjaciół nie tylko w Ameryce, ale także w Rosji„.

W tym samym czasie „przyjaciele” z Rosji w reakcji na uchwałę polskiego Sejmu w sprawie agresji ZSRR na Polskę pisali: „Gdyby nie Armia Czerwona, to Polacy byliby dziś służącymi i prostytutkami u Aryjczyków”,„ta uchwała to taniec na kościach tych Polaków, którzy razem z milionami Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów i innych Europejczyków oddali życie w walce z faszyzmem”.

Prawdziwy festiwal poparcia Platformy mogliśmy jednak obserwować w trakcie ubiegłorocznych wyborów prezydenckich. Nim rozpoczęła się kampania wyborcza, rosyjskie media nie kryjąc sympatii do PO orzekły, że „Komorowski nie musi nawet robić kampanii. I wygra.”. Tzw. ekspert Witalij Portnikow w komentarzu dla „Kommiersanta” prorokował, że „Platforma Obywatelska jest skazana na zwycięstwo”.Tuż po 4 lipca dziennik „Izwiestia” pisał: „liberał Komorowski ma image elastycznego i pragmatycznego polityka„, a prof. Irina Kobryńska z Rosyjskiej Akademii Nauk stwierdziła odważnie, że „Tusk i Komorowski to wyważeni i porządni politycy, którzy nie będą kierować się jakimiś osobistymi motywami w dialogu z Niemcami czy Rosją.

Szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Konstantin Kosaczow podsumował wybory prezydenckie słowami: „Z Polską, gdzie prezydentem jest pan Komorowski, a rządem kieruje pan Donald Tusk, będzie się nam udawać, jak sądzę, znajdować punkty styczne i porozumienie znacznie bardziej konsekwentnie i konstruktywnie niż działo się to dotychczas w warunkach stałego współzawodnictwa prezydenta i rządu. Dla Rosji, dla perspektyw naszego współdziałania z Polską i ze zjednoczoną Europą z udziałem Polski wynik wyborów można ocenić na plus”.

Intencje Moskwy i rolę wyznaczoną Polsce najpełniej określił wówczas Fiodor Łukianow, uznając, że „jeśli nie będzie dużych błędów z rosyjskiej strony, to stosunki między Rosją i Polska będą co raz bardziej pragmatyczne. To jest wygodne dla Rosji gdyż Polska przez długi czas była główna przeszkodą dla realizacji europejskiej polityki Rosji”.

Kilka dni później organ Gazpromu „Izwiestija”, w reakcji na zapowiedź Komorowskiego dotyczącą odwrotu od dotychczasowej polityki Lecha Kaczyńskiego wobec Gruzji, mógł tryumfalnie ogłosić:”Wybranie na prezydenta pragmatyka Komorowskiego ustawiło wszystko na swoje miejsca. Ideologicznie emocjonalna przesada epoki Kaczyńskiego dobiegła końca.”

Nie ma oczywiście miejsca, by cytować dziesiątki służalczych, prorosyjskich wypowiedzi członków obecnego rządu. Trzeba jednak przypomnieć jedno z najbardziej haniebnych wyznań Donalda Tuska z września 2010 roku. W Polsce zatrzymano wówczas szefa emigracyjnego rządu Czeczenii Ahmeda Zakajewa, który przybył do naszego kraju na Światowy Kongres Narodu Czeczeńskiego. Przedstawiciel narodu doświadczonego rosyjskim ludobójstwem (w Czeczenii Rosjanie wymordowali ponad 250 tysięcy obywateli, w tym ponad 45 tysięcy dzieci) usłyszał wówczas z ust polskiego premiera:

Sytuacja jest skomplikowana. Czasami spotykam polskich polityków, którzy chcieliby zepsuć stosunki polsko-rosyjskie, nadmiernie akcentując temat czeczeński. Uważam, że to nierozumne. Tutaj najważniejsze są umiarkowanie i zdrowy rozsądek„.

W tym samym czasie rosyjska rozgłośnia rządowa „Głos Rosji” w tekście „Zjazd partyzantów czy zebranie terrorystów? Światowy Kongres Narodu Czeczeńskiego pod Warszawą podkreślała: „Obecnie sytuacja w polsko-rosyjskich stosunkach zaczęła się poprawiać. Bronisław Komorowski, od razu po wybraniu go na prezydenta państwa, ogłosił kurs na polepszenie stosunków z Moskwą. „Będę sprzyjać rozpoczętemu procesowi polsko-rosyjskiego zbliżenia i pojednania” – te słowa z przemowy inauguracyjnej prezydenta dały powód do mówienia o „resetowaniu” stosunków także na tym ważnym odcinku. Jednak dzisiejsze zebranie pod Warszawą może poddać w wątpliwość szczerość słów o „zbliżeniu” i „pojednaniu”. Jednocześnie wszystko świadczy o tym, że polska opinia publiczna doskonale rozumie: nadszedł czas na nawiązanie dobrych stosunków z Rosją.”

 

Pora, by Polacy deklarujący poparcie dla Platformy Obywatelskiej podjęli ten wybór z całym bagażem politycznych i historycznych obciążeń. Powinni mieć świadomość – kto powołał do życia tę formację i czyim interesom służy od czterech lat rzekoma „partia liberałów”. Muszą także wiedzieć, że wybierają grupę polityczną utworzoną w środowisku najbardziej bezwolnych i zależnych od okupanta ludzi peerelowskiej bezpieki. Przeflancowani dziś na „mężów stanu”, biznesmenów lub polityków – ludzie ci pozostaną na zawsze dozgonnymi niewolnikami Moskwy, którym wyznaczono rolę trybików w kremlowskiej machinie. Tym samym – partia powołana przy ich współudziale nie ma nic wspólnego z nowoczesnością bądź demokracją; została bowiem zbudowana w oparciu o najbardziej obskurancki model „realizmu geopolitycznego”, u którego podstaw leżą agenturalne konotacje i mentalność sowieckich rabów.

Wyborcy tej partii winni pamiętać, że to ich formację wspierają kremlowscy ludobójcy – spadkobiercy oprawców z Katynia i Miednoje. To przywódcę Platformy wychwala funkcjonariusz KGB Putin – odpowiedzialny za rozliczne zbrodnie, w tym eksterminację milionów Czeczenów, zaś wyłonionego z ich partii prezydenta, gloryfikują najbardziej kłamliwe, reżimowe media.

Wyborcy PO mogą ulegać „moskiewskiej prawdzie” i cenić ją wyżej niż prawdę o śmierci rodaków w Smoleńsku. Z ich wiary Rosja czerpie dziś siły, by po raz kolejny rozgrywać polską kartę.

Niech zatem dokonując swojego wyboru, mają odwagę wiedzieć – kogo wybrali.

http://cogito.salon24.pl/349244,fakty-w-miejsce-lgarstw-czym-jest-platforma

Posted in Polityka i aktualności | Leave a Comment »

Znalezione w sieci – wypowiedź Arłukowicza z grudnia 2009 r.

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

„PO jest obła, śliska, taka masa, która się podporządkowuje oczekiwaniom zewnętrznym. (…) Mistrzem plastikowości jest Donald Tusk. Szanuję go jako premiera, ale on jest strasznie miałki poglądowo.”

Jak do żlobu to Arłukowicz zmienił zdanie.

Posted in Znalezione w sieci | Leave a Comment »

Przeżyłem Starobielsk…

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

Jak mówi pan Wojnakowski, wielkim zadaniem Polaków jest przekazanie prawdziwej historii, pokazanie, co robił z ludźmi komunizm. Może to spowoduje, że nigdy historia nie zatoczy koła.

Na Podkarpaciu w Krośnie mieszkał pan Bronisław Wojnakowski. W życiu spotkały go różne doświadczenia, ale w jego pamięci najbardziej utkwił trzymiesięczny pobyt w obozie w Starobielsku. A były to straszne chwile. Tuż przed śmiercią zdążył nam jeszcze o nich opowiedzieć…

 

Dzień przed rozpoczęciem II wojny światowej, 31 sierpnia 1939 roku Bronisław Wojnakowski został skierowany kartą mobilizacyjną do 12 Pułku Artylerii Lekkiej w Złoczowie. Razem z innymi żołnierzami został zakwaterowany w koszarach, wydano mu nowiutkie umundurowanie: duży płaszcz, bluzę, spodnie, bieliznę, czapkę i furażerkę, buty „komiśniaki” z cholewami, zapasowe onuce, rękawice, menażkę i łyżkę z widelcem.
Pewnego dnia po alarmie w gotowości bojowej żołnierze wyjechali z miasta na stację kolejową, skąd transportem jechali pod Lwów. Pod Zimną Wodą ich transport został rozbity przez czołgi niemieckie, które torowały sobie drogę na Wschód. – Zostaliśmy włączeni do Kolumny Obrony Narodowej, celem przedostania się do Rumunii – opowiada Bronisław Wojnakowski.
W tym czasie ze wszystkich frontów dochodziły wieści pełne trwogi, ale i wiary w lepsze jutro. Czołgi niemieckie wciąż deptały żołnierzom po piętach, ostrzeliwując, paląc dobytek ludzki, niszcząc wszystko to, co napotkały na swym szlaku.
– Dojeżdżając pod wzgórze koło Niżnowa usłyszeliśmy strzelaninę. Polską tankietkę ostrzeliwały bolszewickie czołgi. Trzech żołnierzy z polskiego czołgu wyskoczyło, ale skosiła ich seria z karabinu maszynowego. Nastąpiła cisza, a nasza kolumna ruszyła naprzód, by zająć miejscowość Niżnów. Na ulicach słyszeliśmy warkot samolotów. Widzieliśmy, jak trzy bolszewickie samoloty zrzuciły bomby zapalające, a dwa czołgi (które w międzyczasie nadjechały) ostrzeliwały naszą kolumnę. Jakiś oficer – rzekomy dowódca – zlecił wywiesić białą chorągiew. Mimo znaku poddania, otwarli na nas ogień z czołgów i samolotów – podkreśla pan Wojnakowski.

 

Sojusznik?!

Nie było ratunku dla transportu-kolumny, gdyż uliczki miasteczka były wąskie, a domy zwarte, murowane, tak że o skręcaniu w bok ani o wycofaniu nie mogło być mowy. Czołgi sowieckie szły naprzód, gąsienicami „łapały” wszystko co się znalazło w ich zasięgu. Konie w zaprzęgach padały od kul karabinowych, a potem były miażdżone gąsienicami. Ten sam los spotkał bezbronnych rannych na wozach. Krew spływała strumieniami.
– Pod wieczór, koło wioski Lacki Szlacheckie, po raz drugi zostaliśmy ostrzelani, okrążeni i rozbrojeni. Niektórzy nasi żołnierze szaleli, rzucali czapkami o ziemię i krzyczeli: „To tak wygląda nasz sojusznik”. Później spędzano nas na dużą polanę i któryś z sołdatów bolszewickich krzyczał: „Poddawajties, a orużje brosite tu na kupu. Ne bojtes, my was wsiech oswobodieli od germanca – wy wsie nasz narod – I uchaditie domoj”. Oddaliliśmy się z tego miejsca z myślą, że pójdziemy do domu. Uszliśmy tak może kilometr, nie zatrzymywani przez nikogo. Po drodze widzieliśmy różne grupy rozbrojonych żołnierzy. Doszliśmy do miasteczka Chojnice. Po drodze nawet kupiliśmy jakieś jedzenie. Skierowaliśmy się na dworzec w Chojnicach i wtedy zatrzymał nas patrol sołdatów bolszewickich i zabrał na punkt zbiorczy – wspomina pan Bronisław.
Po drodze bolszewicy zbierali innych żołnierzy. Wszystkich zaprowadzili do wagonów, gdzie znajdowało się już wielu polskich żołnierzy. Wszyscy byli dobrej myśli, mieli nadzieję, że jadą do Lwowa…

 

Podróż w nieznane

Pilnowani przez uzbrojonych Sowietów żołnierze dopiero w Stanisławowie zorientowali się, że jadą na wschód. Transport zatrzymał się na stacji Pawłoczyska. Tam zostali przeładowani do innego pociągu. – Kiedy usłyszałem tubalny ryk lokomotywy, od razu pożegnałem się z naszą ukochaną Ojczyzną. Było to 25 września 1939 roku – zaznacza Bronisław Wojnakowski.
Pociąg zatrzymywał się na stacjach: Żmerenka, Proskirów, Kijów, Charków, Półtawa. Wreszcie stanął na stacji w Starobielsku. Tam wszystkich wyładowali z wagonów i na początek poczęstowali kaszą. Porcja kaszy przeznaczona była dla 10 żołnierzy – tyle przy jednej misce leżało łyżek. Spożycie takiego posiłku nie mogło trwać więcej niż pięć minut.
Od razu nastąpił podział. Podoficerów i oficerów Sowieci przeładowali do innych specjalnych wagonów, gdzie okna i drzwi były powiązane drutami. Innych zaprowadzili do kołchozowej stajni, obstawili strażą i zamknęli na noc. W nocy kilka razy robili alarm. – Słabsi oraz kobiety, które przybyły tam z mężami, nie wytrzymując nacisku, padały i ginęły stratowane – opowiada były więzień Starobielska.

 

W obozie

Z „wołowni” Sowieci zabrali polskich żołnierzy na dziedziniec pod klasztor zwany Ławra Peczerskaja. Tam mieli dużo powietrza, zimna i głodu. Kiedy skończyły się zapasy przywiezione z Polski, głodni więźniowie zaczęli penetrować teren. Okazało się, że w piwnicach cerkwi mieści się skład pszenicy. Nie czekając na to, że w końcu ktoś da im jeść, zaczęli wyciągać po kryjomu tę pszenicę. – Znalazłem puszkę po konserwie, umyłem ją, a z patyczka wystrugałem łopateczkę. Nabrałem do naczyńka wody i wsypałem trochę pszenicy, a kolega rozpalił małe ognisko. Zaczęliśmy gotować „kutię”, tylko miodu i maku nam brakowało – śmieje się pan Bronisław. – Nazbierało się kilku wokół ogniska i tak zasłanialiśmy naszą zdobycz, bowiem bojcy zabraniali nam palić ogniska i rozrzucali je butami, gdy tylko je zobaczyli – dodaje.
Pewnego dnia po raz pierwszy przywieźli kocioł z zupą. Nie dali jednak ani misek ani żadnych innych naczyń. Żołnierska zgłodniała brać rzuciła się do kotła. Każdy brał, do czego mógł: do puszki po konserwie, do czapki, a niektórzy do rąk… Dłonie nie wytrzymywały wysokiej temperatury i zupa była rozlewana. To powodowało wściekłość. Zaczęła się wrzawa, bo niektórzy pchali się, by zjeść jak najwięcej. W końcu zupa z kociołkiem wylądowała na ziemi…
Któregoś dnia Sowieci powiedzieli, że już darmo jeść nie dadzą Polakom – kto chce jeść, musi pracować w tartaku. Zgłosiło się kilkaset ludzi niewolników, którzy dziesiątkami w rzędach z obstawą stróżów „ochrany”, z karabinami gotowymi do strzału, maszerowali każdego dnia do tartaku. – Lepsze to było niż stanie pod cerkwią, gdzie nic się nie robiło. Nie było się gdzie ogrzać, a głód i zimno dokuczało. Zresztą najgorzej było nocą, bo chciało się spać, a chłód jesienny nie dawał. Tworzyliśmy koła wokół nielegalnego ogniska i na zmianę, gdy jedni się ogrzali, wymienialiśmy się, by ci, którzy stali na zewnątrz koła, też mogli się ogrzać. I takim sposobem ogrzewaliśmy się wzajemnie, a kolejne noce przechodziły, a myśmy nawet nie mogli spać, bo jak na stojąco? – dzieli się swoimi wspomnieniami Bronisław Wojnakowski.

„Nie samym chlebem…”

– Dla podtrzymania innych na duchu grywałem na trąbce, którą otrzymałem od kolegi lagrowego – pieśni nasze polskie, a nawet kościelne, maryjne, które grywałem z wieży kościelnej w Łopatynie – opowiada pan Bronisław.
Po trzech miesiącach życia w Starobielsku pan Bronisław powrócił do swoich. – Wróciłem na Boże Narodzenie wychudzony jak „szczapa”. Wróciłem, gdyż Pan Bóg wysłuchał moich próśb: „Boże, daj abym powrócił do swoich do domu do Polski” – mówi pan Wojnakowski. Nie wszyscy jednak mieli to szczęście. Wielu nie dane było zobaczyć już ojczyzny. – Sowieci wybrali spośród nas oficerów. Wszyscy myśleli (oni sami też), że jadą na Sybir.

 

Wymienialiśmy się z nimi butami. Oni dawali nam swoje oficerki, a my im swoje „komiśniaki”. Zostali zabici w Katyniu – mówi były więzień Starobielska.
Pan Bronisław podkreśla, że ocalenie zawdzięcza swojemu pochodzeniu oraz miejscu zamieszkania. – Tych od Lwowa Sowieci potraktowali jako swoich. Innych współtowarzyszy pochodzących z terenów Polski zachodniej i terenów byłej Polski nie zajętych przez armię sowiecką wywieźli wraz z oficerami na „roboty leśne” do Katynia i Ostaszkowa, gdzie pozostali już na zawsze – wspomina ze smutkiem pan Bronisław. – Mord na jeńcach wojennych jest zbrodnią niesłychaną. My chrześcijanie musimy przebaczyć mordercom, a narodowi rosyjskiemu współczujemy, że władza ich posunęła się do takiej zbrodni. Jednak zapomnieć ot tak sobie nie możemy – dodaje.
Jak mówi pan Wojnakowski, wielkim zadaniem Polaków jest przekazanie prawdziwej historii, pokazanie, co robił z ludźmi komunizm. Może to spowoduje, że nigdy historia nie zatoczy koła.
Małgorzata Pabis – absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz dziennikarstwa na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/obiektyw/art,132,przezylem-starobielsk-.html

Posted in Historia, Wspomnienia | Leave a Comment »

Znalezione w sieci

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

W zasadzie Tusk musi zrobić jeszcze tylko jedno by wysoko wygrać wybory:
Przekonać nieprzekonanych, że ostatnie 4 lata rządził Kaczyński…
i odwołać wszystkie dane do tej pory obietnice i plany:
Już zaczyna: pięciolatki posiedzą dwa lata z zerówce  w przedszkolu…
A minister Grad wstydzi się otwierać nowy odcinki autostrady…

Posted in Znalezione w sieci | Leave a Comment »

„Namiot pełen nienawiści”

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

Posted in Polityka - video | Leave a Comment »

Dzieje Polski – Michał Bobrzynski

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

Dzieje Polski – Michał Bobrzynski – audio

Posted in Historia, Książki (e-book) | 1 Comment »

TAJNA Instrukcja Schetyny nadal aktualna!!!!

Posted by tadeo w dniu 3 października 2011

Oto sekret ataku Platformy Obywatelskiej w internecie. Stoi za nim tajna instrukcja firmowana nazwiskiem szefa MSWiA Grzegorza Schetyny. Wynika z niej, że wicepremier polecił działaczom młodzieżówki wpisywać na internetowych forach pozytywne komentarze o Platformie.Do instrukcji o tworzeniu przez Młodych Demokratów grup do spraw monitoringu internetu dotarł „Fakt”. Dziennikarze podali się za młodych działaczy partii i zadzwonili do koordynującego akcję Dariusza Słodkowskiego. To zastępca sekretarza generalnego młodzieżówki Platformy.

Szczegółowe informacje obiecał wysłać pocztą elektroniczną. I wysłał. „Młodzi Demokraci, sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna zwrócił się do nas z prośbą o utworzenie grupy ds. monitoringu sieci. Nie muszę chyba tłumaczyć jak wiele dla Stowarzyszenia znaczy prośba z tej strony” – czytamy w instrukcji.Dalej padają szczegóły: „Praca grupy miałaby polegać na dodawaniu na kilkunastu największych polskich portalach (WP, Onet, Gazeta, Dziennik, Interia) komentarzy życzliwych PO”. Działacze mieliby na to poświęcić około 30 minut dziennie. A na koniec w instrukcji pada jeszcze prośba o zachowanie najwyższego stopnia dyskrecji.Co na to organizatorzy „dywersyjnej” akcji w internecie? Dariusz Słodkowski, pytany o nią przez dziennikarzy, wił się jak piskorz. „Jest to gruba przesada. Przecież to byłaby propaganda” – mówił o akcji.

Gdy dziennikarze przytoczyli mu treść dokumentu, był bardzo zmieszany. „Uczciwie przyznaję, że ten tekst jest podkoloryzowany. My nigdy nie podpieralibyśmy się postacią wicepremiera Schetyny” – przekonywał.Wicepremier Schetyna odcina się od tej akcji. „Nigdy w życiu nie wydawałem takich dyspozycji. Jeśli ktoś użył mojego nazwiska, to wyciągnę wobec niego konsekwencje” – mówi.

Jakiś czas temu Polskę obiegła informacja, że posłowie PiS codziennie dostają SMS-y z oceną telewizyjnych materiałów. Tak, by sami nie musieli zastanawiać się, czy pokazano ich w pozytywnym świetle.Potem – za sprawą DZIENNIKA – wyszło na jaw, że parlamentarzyści PO dzień w dzień dostawali propagandowe instrukcje, przygotowane za pieniądze podatników przez Centrum Informacyjne Rządu. Mieli tam napisane czarno na białym, jak mają komentować w imieniu partii bieżące wydarzenia polityczne.

Dziennik.pl

http://freeisoft.pl/?p=27189

Posted in Polityka i aktualności | Leave a Comment »